Mła to lubi mieć uporządkowane więc sięgnęła do historii, która jak wiadomo powinna nas czegóś uczyć. Konkretnie to mła sięgnęła do czasów królowej Wiktorii, ostatniego monarchy brytyjskiego, który jeszcze w jakimś stopniu był sprawczy, znaczy nie robił za ozdobnik. Dopóki żyła Wiktoria proces odsuwania monarchy od wpływu na losy państwa przebiegał w sposób postępująco jednostajny, przyspieszył po jej śmierci. Zakulisowo niby przyspieszył ale Bertie się zorientował że o ile chce utrzymać królewski stołek czyli profity dla dzieci to musi cóś wymyślić i to szybko. No i wpadł na pomysł zrobienia z dworu teatru dla poddanych, no wicie rozumicie, ceremoniały, piendrolenia i wiekowe tradycje liczące pół roku - tego typu to były klimaty. Syn Bertiego, Jerzy V, świetnie zdawał sobie sprawę że jest nikim więcej jak tylko aktorem utrzymywanym w roli symbolu przez brytyjski rząd i establishment. Jego dzieci zdawały sobie z tego sprawę jeszcze bardziej. Wielu historyków podkreśla że największą tragedią dla Alberta księcia Walii było zostanie Jerzym VI. Ponoć biedak płakał w przeddzień przyjęcia tytułu, mając świadomość że czeka go dożywocie - życie zgodne z wyobrażeniem innych na jego temat.
Elżbieta miała przerąbane, w wieku lat dziesięciu przestała być dzieckiem a została następczynią tronu. Wykształcenie królewskich dzieci było dostosowane do potrzeb reprezentacji państwa: historia, geografia, religia, w przypadku Elżbiety historia prawa państwowego. Rzecz jasna były też frymuśności w typie język obcy potrzebny na wypadek salonowej konwersacji, jazda konna, taniec towarzyski, sztuka i kultura w wersji dla brytyjskich panienek z dobrych domów. No i rzecz najważniejsza tresura - machanie rączką, otwieranie rautów, słuchanie pierdół w otoczeniu przejętych królewską osobą ludzi, czytanie przemówień, uczestniczenie i wyglądanie na świadomą w czym się uczestniczy. Nic rozwijającego niesterowalną osobowość, wykształcenie w sam raz na potrzeby globalnego produktu pod tytułem brytyjska rodzina królewska. Takie wykształcenie pozwala wykonywać upierdliwe i w sumie nużące pseudoprace ( przez to że to pseudopraca, nic twórczego, jest to ciężkie ). Kształtowane przez brytyjskie media społeczeństwo ( establishment był tym mocno zainteresowany ) czuło potrzebę posiadania monarchy. Nadal ją czuje choć dla świata robi się to co raz bardziej egzotyczne. Inne monarchie powoli ale nieustannie gubią swoją monarszą wyjątkowość, rezygnują z teatralności na rzecz w miarę normalnego funkcjonowania członków królewskich rodzin ( proces będzie postępował aż do zaniku monarchii, bez teatru nie ma emocjonalnych więzów z monarchą, znika potrzeba posiadania symbolu w postaci żywego człowieka nie sprawującego władzy ).
W UK nadal wystawia się premiery teatralne, trochę ramotowate. Królestwo ma tę samą panującą od prawie siedemdziesięciu lat monarchinię, skrojona pod jej osobę instytucja jedzie schematami z ubiegłego wieku. Oczywiście jest bufor bezpieczeństwa - monarcha ma być bardziej konserwatywny niż społeczeństwo ( znaczy tradycja żywa w wydaniu dla prostaków ) ale jednocześnie wśród członków rodziny królewskiej musi być ktoś wyrażający aspiracje młodszego pokolenia i dający nadzieję na zmiany ( takim kimś była księżna Walii Diana, teraz są jej synowie ), tak to się drzewiej robiło coby w przedstawieniu każden cóś dla siebie znalazł . Tylko że się trochę pozmieniało. widownia chce wincyj! Dziś środki masowego przekazu muszą całodobowo obsługiwać monarszą instytucję, w czasach informatyzacji świadomość nieustannej inwigilacji jest dla obsługiwanych doświadczeniem po którym może powstać cóś na kształt stresu pourazowego bo gra się nieustannie. Wszyscy podkreślajo jak to Elżbieta II się poświęciła ale stawiam orzechy przeciwko dolarom że nikt nie będzie podobnych poświęceń wymagał od jej wnuków kiedy obejmą tron. Ludzie będą chcieli czegoś inszego, inszych poświęceń, będą chcieli wleźć im do garów i do wyra. Bo symbole muszo się zmieniać wraz z potrzebami tych którzy bez nich czują się niepełni. Kogo będzie obchodziło przecinanie wstęgi kiedy nie będzie można zobaczyć łez w królewskich oczach wywołanych wściekłością na inszego członka rodziny albo romantycznych spojrzeń dwóch szwagrów? Niby ciągle ten sam dramat w stylu szekspirowskim ale jakże insza interpretacja. Mła myśli że zmiana nastąpi błyskawicznie, zaraz po pogrzebowych pieniach na temat jaką to wspaniałą monarchinią była Elżbieta II. Pytanie tylko czy aktorzy nie będą chcieli renegocjować kontraktu, w końcu establishment się zmienił i jego interesy tyż, wszystko drożeje a każdy chce wyciągnąć za odcinek monarszego życia jakąś godną kwotę i mieć jeszcze urlop.
Na razie mła gdzie w portalu informacyjnym nie spojrzy natyka się na opowieści o ludziach kompletnie nie mających znaczenia dla codzienności mła i przeważającej liczby ludzi na świecie, a którzy są zarazem globalną marką ( zdziwne ale tak jest ). Przechodzą oni coraz bardziej ze świata polityki do świata show biznesu i niedługo pewnie ludzie zaczno mylić seriale o nich z realem, znaczy z nadawaniem na żywo. Dla mła jest to smętne bo tabloidyzacja informacji, nadawanie przesadnego znaczenia sprawom właściwie bez znaczenia jest przygnębiająca z powodu urabiania odbiorców onych informacji. Mła by nie miała nic przeciwko gdyby takie info ukazywało się w rubrykach rozrywkowych ale smuci ją fakt że ukazują się w dziale informacji politycznych z nagłówkiem "Pilne!". A co w tym pilnego? ! Nawet gdyby brytyjska królowa puściła publicznie bąka to nie zmiecie on brytyjskiego parlamentu, co najwyżej wywoła zaciekłą dyskusję internetową na temat królewskiej diety. Taka dyskusja bez żadnych implikacji dla państwa powinna być stratą czasu dla szanujących się dziennikarzy. Nie jest bo klikalność przekłada się na kasę. I mundre głowy pieprzo o politycznych implikacjach czegoś co z polityko ma już niewiele wspólnego, nadając jednocześnie swoimi pieprzeniami wagę czemuś co jej nie ma. Mła jest zdegustowana i na pograniczu rzygu. Dzisiejsze fotki to królowa Wiktoria solo i ze swoimi chłopakami ( i córką ) a w muzyczniku, jakżeby inaczej, Sex Pistols i "God Save The Queen". Jak widzicie mła by chętnie odroyalsowała internet a zamiast tego durnie analizuje zjawisko. Pogłuptało ją od monarszych wyziewów.
Nie chciałam tym razem pchać się na podium, ale zdanie do rana mi się nie zmieni. Więc. Nie poradzisz, jako ludzie kochamy kity i mity, bajeczki o arystokracji, dramaty i szczęścia wystawnych obrządków ślubnych. Ceremonię i wpadki na nich. Mówię ogólnie, ale ludzie rózni. Ja tam czytam fantastykę i ona mi wystarcza, w realu wolę real, w wyniku czego, no niestety, dla twórców Windsor-story, Windsor-newsów nie mam dobrych wiadomości, nie lubię, węsząc porcję fantastyki wtrynianą w treści. Precz. Sio, paszli won.
OdpowiedzUsuńNapisałam i idę lulu. Dobranoc.
Taa... tylko fantastykę spod znaku Science Fickion sprzedajo w tzw. poważnych mediach w miarę rzadko, a dwa dni temu mało co się przebijało przez nagłówki o royalsach. Gdyby natłok info o lądowaniu kosmitów i zamówieniu przez nich pizzy w barze "Czarnego Stefka" był porównywalny do tych info monarszych to sądzę że jednak zdziwko z Twojej strony byłoby spore, choć nie wiem czy jednak nie mniejsze niż ilość teorii spiskowych które pojawiłyby się natychmiast i zaczęły rozmnażać przez podział i pączkowanie. Mendia głównego nurtu przestały pełnić rolę informacyjną, teraz to już głównie propagandowy ściek, niejasny miejscami i sprzeczny coby sobie można było pogdybać i poteoretyzować. Te Windsory są kolejnym znakiem dla mła ( po srandemii ) że tworzy się ( samoistnie albo i nie )dla społeczeństwa przekaz o rzeczywistości nadrealnej, która ma być odbierana jako relacja o realu. Po panice koronawirusowej widać że zdolność krytycznego myślenia nie jest mocną stroną społeczeństw, a bajki na tę przypadłość nie pomagajo. Dla mła rolą mediów politycznych nie jest opowiadanie takich właśnie bajek, one majo się zajmować bajkami inszego rodzaju a te najlepsze majo od czasu do czasu powiedzieć cóś co będzie choć trochę prawdziwe. Amen.
UsuńMoże i ze zmęczonego ścięcia niejasno ciut mi się napisało. Ale tak, moje "precz" dotyczy pchania mi fikcji zamiast faktów w treści informacyjne. Bajki, to ja sobie znajduję gdzie indziej. Jacuś obudził, więc uściślam, być może też niewystarczająco. No dobrze, przestępca nakarmiony, narzędzie hałasujące zabrane, trochę wypowiedź poprawiona. Idę spać dalej.
UsuńŚpij, należy Ci się po przejściach pracowo - Jacusiowych. U mła tyż od rana straszliwe darcie sznup, przeca ja głodzę te biedne koty! Mła zraz będzie coffę sobie zadawać i ma całe pół godziny na to żeby się dowiedzieć co na świecie. Mam nadzieję że Windsory są już schowane w odpowiednich dla się miejscach.
UsuńNie zauważyłam. Że Windsorowie wszędzie.
OdpowiedzUsuńU mnie w stajni, w ogrodzie a i w domu się nie kręcą. W gazecie coś było, przeczytałam jednym okiem, wypuściłam drugim ( tak można, co? ).
Ale oczywiście, zawsze się ludziowie życiem wyższych sfer pasjonowali, to czemu teraz miałoby być inaczej.
Ja, podobnie jak Romana, wolę royalsów z literatury.
Pozdrawiam ze swoich nizin społecznych.
Bo dziś szczęśliwie fala opadła, natomiast przez dwa dni Windsory straszyły mła kiedy tylko zajrzała na portale informacyjne ( a nie plotki czy tam inne pudelki ). Ludzie pasjonują się bajkami ale portale info czy też nietabloidowa prasa to sobie może gdzieś tam drobnym druczkiem o tym pisać a nie wywalać jak klasyczny brukowiec tekst na pół ekranu o tym co jedne księcie sądzą o drugich. Mła kiedyś prześledziła, nie jest prawdą że ludzie masowo od zawsze się pasjonowali życiem wyższych sfer, pasjonować namiętnie to się zaczęli wtedy kiedy o sferach zaczęło się pisać a spora część społeczeństwa umiała to co napisano przeczytać. Jeszcze mocniej zaangażowali się w życie "lepsiejszych" kiedy pojawiło się kino a przy necie najwyraźniej odlecieli, ku chwale cudzych kieszeni oczywiście. Hym... mła zaczyna mieć nastrój rewolucyjny! Niedobrze!
UsuńHym. Może jednak dobrze?
UsuńNiedobrze, "...rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie". Niech takie zawody słabo potrzebne wykończy bezkrwawo ewolucja. :-)
UsuńNie lubisz czerwonych paznokci?
UsuńBardzo krwawych nie lubię, gwałtowna zmiana społeczna jest jak potrząsanie butelką z młodym winem - męty płyną się do góry, zanim opadną i się wyklaruje sporo czasu mija, smak tyż musi dojść a zdarza się że nadmiernie natlenione w wyniku potrząsania wińsko kwaśnieje. Ech...
UsuńOcet winny jest baaardzo zdrowy.:-D
UsuńParadoksalnie, europejskie monarchie konstytucyjne są najbardziej stabilnymi, demokratycznymi państwami. Fakt ciągłości dynastii daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności społeczeństwu, dzięki czemu mogą się spokojnie rozwijać. Mimo, ze w większości państw royalsi nie angażują się w politykę a niektórzy pracują pod zmienionymi nazwiskami, jako symbol są ostoja państwowości.
OdpowiedzUsuńMedialnego kopa brytyjskiej monarchii dala chyba histo(e)ria z Diana, wcześniej po prostu byli, jak i wielu europejskich monarchów, owszem a to Małgorzata coś nawywijała a to Anna się rozwiodła, ale szybko to cichło. Nagle się okazało, że są bardzo tłustym kąskiem dla wszystkich brukowców i poszło, efekty widzimy dziś. Myślę jednak, że gdy Elka odejdzie i przycichnie awantura kto po niej, to powoli ludzie przestana się jarac. Na Netfliksie jest interesujący dokument o Windsorach bazujący na ujawnionych niedawno archiwach wyjaśniający ten fenomen.
Osobiście jestem fanka Elki, jej torebek i kapeluszy, mam royalsowy magnes na lodówce i sama monarchinie kiwającą łapka na parapecie okiennym ;D
Przypadek Harego i Megan to ewidentne parcie na szkło aktoreczki piątej kategorii.
To co polskie media robią z wywiadem Oprah to podchodzi pod ciężką paranoję.
Nawet Makaron jest księciem Andorry jak się właśnie dowiedziałam :D
Były, już nie są co wiąże się z upowszechnieniem dostępu do informacji. Skandale czyli ujawniane informacje zaszkodziły niemal każdej monarchii w Europie. Nie wywoływało to rzecz jasna specjalnych wstrząsów politycznych bo nie mogło ale rodziło pytania o potrzebę trwania monarszej instytucji. Obecnie nie ma w Europie monarchii której nie cięto by kosztów utrzymania, jak wiadomo z historii dla tej instytucji cięcie kosztów zawsze zwiastuje kłopoty innego rodzaju. Myślę że monarchia brytyjska postawiła na medialność jako środek przetrwania, sprawa Diany była raczej skutkiem takiej polityki i zwiastunem czasów w których serial Dynastia zamieni się w program Kardashianek. Szczerze pisząc dla mła ani Elka szczególnie pociągająca ( ot przyzwyczajona do niej bo była "od zawsze" )ani jakaś tam aktorka ( mła jej nie zna ), mła się w ogóle tym nie interesuje bo nie ma zacięcia do opowieści z domu Wielkiego Brata. Mła sobie może obejrzeć serial "The Crown" choć ma świadomość że on pomija bardzo nieprzyjemne dla rodziny królewskiej wątki ( opowieści o Małgorzacie, jej rasistowskich wyskokach i przestępstwach, o układzie Filipa z prasą która kryła wszelkie paskudności jego charakteru, z których zainteresowanie dupczeniem kogo się dało było fraszką jeno, latach szkolnych Karola i cieniu "wujka" Mountbattena ) ale mła się tym nie przejmuje bo to fikcja i nikt rozumny przeca tego nie traktuje jak dokumentu i prawdy jedynej i objawionej. Mła się wkurza kiedy treści serialowe pchajo jej się przed oczy na portalach info. Mła nie podziela Twojego entuzjazmu dla Elki, o ile Jerzego V i zwłaszcza Jerzego VI uważa za postacie mające rys tragiczny ( jak to u władców zmierzchających imperiów bywa ) o tyle Elka i jej panowanie wydają się jej zahaczać o groteskę. Im dalej w las tym tej groteski więcej. Przyczynki do historii typu jedna pani drugiej pani to w ogóle odlot i nic w tym mła nie ciekawi. Polskie media kopnęłabym w tyłek, czarne plansze na ekran wywalać potrafią ale do rzeczy noszących choć znamię standardów dziennikarskiej rzetelności ciężko się w tej sieczce dokopać. A przeca dziennikarstwo śledcze niby ma się u nas dobrze, reportażyści czy felietoniści w tym kraju sroce spod ogona nie wypadli, mła nie wie po jako cholerę pojawiać się koniecznie musi Makaron, jako książe Andorry. 8-/
UsuńAkurat do robienia przekrętów i zamiatania pod dywan HM przed nazwiskiem nie jest konieczne. Wystarczy dorwanie się do koryta, kasa, tupet, znajomkowie, drwal w rodzinie też się przydaje. Royalsi pod tym względem nie odstają specjalnie, nawet może lekko usprawiedliwić ich fakt, że większość z nich od urodzenia żyje w pancernej bance, są odklejeni totalnie od rzeczywistości, przekonani, że wolno im więcej. Czasem doklei się do nich taka Diana czy Megan, (nie)myśląca, ze zrobi rewolucje w tym skostniałym systemie, jak widać pada przy pierwszym podmuchu. Czego nie można powiedzieć o zonie Wiliama, ta doskonale wiedziała w co się ładuje i doskonale sobie w tym bagnie radzi.
UsuńZdroworozsądkowi Skandynawowie jakoś nie maja problemu z tym, że żyją w monarchiach, nie kombinują rewolucji, raczej traktują to jako swoisty folklor, ubarwienie nudnej rzeczywistości, świętują królewskie urodziny, wysyłają sobie kartki z członkami królewskich rodzin, takie ciele z dwiema głowami, obwożone po jarmarkach. Brytyjczykom udało się to rozlać na cały świat, nikt nie ukrywa faktu, że gospodarka brytyjska również sporo zarabia na tym królewskim cyrku. Zresztą, spróbujmy sobie wyobrazić GB bez tej rodzinki, no nie da się ;D
Cusz, jaki kraj takie Mazowsze (zespół), osobiście wole kapelusze Elki ;P
a Makaron księciem jest tymczasowo, to fucha każdego prezydenta Fr.
God save the Queen :D
Mła sobie spokojnie może wyobrazić GB bez tego tam dodatku w postaci osób związanych z dworem czyli tworem robiącym za atrakcję biur podróży. Co do Skandynawów to jest tak że Skandynawowie są przyzwyczajeni do tego że sprawy dotyczące symboli państwa, polityki i finansów załatwiajo prosto. Tzw. opinia publiczna pulta się że następca tronu poślubia kelnerkę z przeszłością to co z tego - prawo jest równe dla wszystkich - dla króla jak i dla kelnerki a pultać się w cudzych prywatnych sprawach nie można chyba że krzywda dzieciom albo cóś w tym guście. Szlus i koniec dyskusji, żaden tabloid za wiele nie podskoczy bo padną pytania o równość i ochronę życia prywatnego obywateli i opina publiczna będzie się musiała zastanowić czy jeśli można wjechać następcy tronu to i im też można. Więc tabloidy koncentrujo się na "dobroci dla poddanych", tytuły nie są aż tak ciekawe jak w UK. Król szwedzki wydaje za dużo kasy - parlament mu jej nawet nie tnie, on sam zaczyna się kajać i ograniczać "bo nie wypada". Tyż przeca żyje z syndromem Jante, wyżej tyłka nie podskoczy. Najbardziej "królewska" jest monarchia duńska ale i ona się zmienia i dostosowuje do społecznych oczekiwań. Dlatego monarchie skandynawskie robią za miły dodatek, no i dlatego że wszystkie obecnie panujące dynastie skandynawskie to dziesiąta woda po kisielu, boczne linie, potomkowie generałów napoleońskich. Szwedzi dynastę Holstein-Gottorp pognali na początku XIX wieku stawiając na faceta od Napka, Glücksburgowie duńscy panujący od połowy XIX wieku - opowieści o Haraldzie Sinozębym i ciągłości zasiadania na tronie to tak ku pokrzepieniu serc - to popłuczyny po Oldenburgach, a Glücksburgowie norwescy panujący od początku wieku XX to popłuczyny po Glücksburgach duńskich również zaproszeni na tron jak w Szwecji. Kraje należące swego czasu do Danii Islandia i Grenlandia od dawna są republikami, nie ma nad nimi żadnej głowy koronowanej choć związek pomiędzy Grenlandią i Danią jest swoistego rodzaju unią. Po prostu Skandynawia to jest inna bajka, mła nie ma wątpliwości że kiedy monarchia z jakichś tam względów nie będzie Skandynawom pasiła to ich monarchowie będą się u ludu sami dopraszać coby im te tytuły zabrali. Gdyby mła miała wybierać model monarchii najbardziej jej zdaniem rozsądny postawiłaby na model duński. Gocha zasiada na tronie tylko dwie dychy krócej niż Elka, następca tronu w dyplomacji na konkretnych stanowiskach nie związanych z posiadaniem tytułu królewskiego, członkowie rodziny królewskiej poza następcą tronu mogą się obżeniać albo wychodzić za mąż za kogo chcą, a zgody na ślub następcy wydaje nie głowa rodu a tzw. Rada Stanu, co ponoć już niepokoi Duńczyków po historiach norweskich bo takie niedzisiejsze. No i kształcenie królewskiego personelu - Gocha ma podstawy, biednej Elce tego nie dano. Gocha z tytułami uczelnianymi, Elka miała problem ze zidentyfikowaniem niejakiego Dantego - końsko jej się kojarzył. Brytyjska monarchia obecnie to jest taki twór showbiznesowy - społeczny, w którym kapelusze Elki i tórebki oraz pieski robio za usprawiedliwienie istnienia najbardziej kastowego społeczeństwa w Europie. Mazowsze grająco - śpiewająco - tańczące miało cóś mniejszy wpływ na hartowanie szkła do szklanych sufitów, he, he, he. Głupota zarządzających polityką UK Brytoli nie wzięła się znikąd, karykaturalna monarchia kisi i tak mało ciekawe społeczne relacje W GB. W końcu pieprzenie bo pieprznąć musi, prawo Murphiego. A tak nawiasem pisząc największa zemsta Indii za kolonialną przeszłość to zaimplantowanie Brytyjczykom systemu kastowego, do lat trzydziestych XIX wieku wielkich problemów z pokonywaniem przez aspirujących wyżej barier klasowych nie było, dopiero w drugiej połowie trza było mieć wielkie piniądzory i koneksję żeby sobie drogę w arystokraty wyrąbywać. Co do tytułów książęcych, kościelnych itd. to za jakiś czas tyż prezydentom Francyji odpadno. I dobrze.
UsuńLubię oglądać The Crown i bardzo ciekawym było porównywanie tego, co dzieje się w serialu z faktami, które poznałam na Kulturze Brytyjskiej podczas studiów. Ogólnie sama interesuję się raczej historią Wielkiej Brytanii niż samą monarchią, która swoją drogą mnie denerwuje swoimi zachowaniami.
OdpowiedzUsuńSkansen majo ale czerpio z niego korzyści, jednakże mła nie widzi długiej przyszłości przed monarchią taką jak brytyjska - system robi się niewydolny, chyba nie tylko dlatego że brzydko powiedziawszy królowa zbyt długo panuje.
UsuńThe crown mam na liście...
OdpowiedzUsuńMożna oblookać, przyzwoicie zrobiony i dobrze zagrany. :-)
UsuńHejka :)
OdpowiedzUsuńHejka, hejka. Wiosna coraz bliżej. :-)
Usuń