Mła chodzi! Nie że sama z się, mła chodzi bo była należycie okładana + chwała naproxenu i smarowań, oraz zaleganie martwym bykiem. Mła dziś się nawet zdobyła na to by kawałek przejść do Mamelona i zostać zawieziona po kocie zakupy ( Mamelon dźwigała bohatersko koszyk, mła była sprytnie wyposażona w plecaczek i jakoś dałyśmy radę ). Wszystko dzięki Głównej Okładającej i Pierwszemu Okładającemu, to one z poświęceniem garowały przy mła kiedy Sztaflik z Pasiakiem i Okularia szalały z Pusiem i Kituchną po ogrodzie ( chyba z Kituchną bo z ogrodu dobiegały ryki godne lwa ) i wpadały jeno okazjonalnie by kole mła troszki poleżeć i udać się w pilnych sprawach międzynarodowych z powrotem na dwór. Szpagetka i Mrutek za nic miały o grodowe rozkosze, było dogrzewanie mami vel madki. Mła niuńkuje teraz jak może, tylko ulubione puszeczki i wogle. Wogle znaczy kurczak a jutro to się może przejdę po wątróbkę, w ramach ćwiczeń kwiczeń.
Mła od razu poprawiło się na psychice, nawet pitolenie Wujka Wowy i to że jedno Zerro trzyma cały naród w szachu jakoś z godnościo znosi. Kończyny dolne funkcjonujo i proszę jaki stoicki spokój u mła się wytworzył. Ciekawe na jak długo? Małgoś mimo tego że sama czuła się z lekka dodupnie pielęgniarkowała mła w związku z czym mła przez długi czas nie będzie rosołkowała ( Małgoś uznaje że na każdą pozagastryczną przypadłość rosołek jest panaceum - cóś w tym jest ). Mła więc nie powinna się dziwić temu że zaopiekowana właściwie pożegnała dość szybko myśli o sobie poruszającej się po operacji stawu biodrowego za pomocą harleya Małgoś. Czarnowidztwo jakoś z niej zeszło wraz z opuchlizną i mrowieniem skóry. Małgoś twierdzi że mła przechodzi klasycznego Izajasza ( co według niej i nie tylko niej, bo mła zauważyła tako jakby powszechność mniemania u osób 80+, oznacza jakąś wyższą i bardziej zakręconą formę zapalenia korzonków czyli ischiasu a według mła jest po prostu kurwą lszową, która nietypowo a bardzo mocno zaatakowała ). Oczywiście mła się prześwietli żeby potem się nie okazało że głupio zrobiła że się nie prześwietliła, napiendralało bowiem tak że trza wykluczyć ewentualną powtórkę z rozrywki.
Mła pragnie jak najszybciej wrócić do życia ale wie że nie nada, wszyscy wygłaszają stosowne pouczenia i mła całą sobą czuje że mają rację. Mła ma wredny charakter bo ma niezadowolnienie że wszyscy dobrze jej życzący majo rację, wiecie jak jest - rączki mła świerzbią coby w ten piel ruszyć. Ech... mła coś zaczyna zazdraszczać gości Agniesze, już mła by takimi odpowiednio pokierowała, he, he, he. No ale na razie jedyne co może to sprawdzać swój eksperyment cukrowo fiołkowy. Może jak się poczuje troszki lepiej to uda się w rejon pozaódzki, najlepiej to gdzieś na północ od miasta Odzi, nazbiera mleczy czyli kwiatów mniszka lekarskiego i wykona syrop dla zdrowotności swojej i nie tylko swojej. Może bo wiecie jak to jest z Izajaszem i schylaniem się. No ale plany to ja mam! Nie tylko kulinarno - ogrodowe. O ile ten kretyn zza wschodniej granicy nie odwali jakiegoś grubego numeru a Izajasz zostanie ewidentnie pokonany to pod koniec maja mła wraz z przyjaciółmi postraszy Trójmiasto. W zeszłym roku, kiedy wracaliśmy z Zielenicy tak się nam zamarzyło, coby po Gdańsku się nieco pokręcić. Najlepiej to przed sezonem, zanim ruszy nawała nad polskie morze. W ciemnych czasach głębokiej covidozy mła zamówiła kwaterę za tzw. psi piniądz, który w związku z inflacjo wygląda na szczenięcy i teraz sobie odświeży trójmiejskie dziecięctwo. Tak na spokojnie i niespiesznie. A przy okazji obfoci dla Was Gdańsk i okolicę i zaprezentuje Wam tzw. sentymentalne kawałki. Trójmiasto jest malownicze i ma klimacik, a właściwie klimaciki bo jest bardzo różnorodne - od wspominek po Zoppot z chwałą Zakładu Balneologicznego, poprzez klasykę czyli gdańską starówkę aż do uroków gdyńskich moren.
Teraz o ogrodzie który mła dziś tylko odwiedziła, ciekawe sprawy dzieją się w poszycie ale mła ze względów wiadomych za dużo focić nie mogła, nie ten poziom, mła musi chodzić wyprostowana jakiś czas jeszcze. Przysiady czy przyleżenia w dużej ilości wykluczone. No to mła sfociła Wam magnolki, głównie 'Susan' i 'Betty', mła ulubione mieszańce Magnolia liliflora. Mła sfociła tyż swojego wymarzeńca, magnolię 'Vulcan'. Hym... źródło raczej dobre ale 'Vulcan' i w tym roku nie przypomina siebie kwitnącego w Nowej Zelandii. Jest bezczelnie różowy! Śliczny kwiat, to fakt. Rozmiar tyż taki jakby królewski, no king size ale barwa słabsza niż u nieopodal kwitnącej 'Susan'. Mła spodziewała się czegoś inszego ale narzekać nie będzie. Ponarzeka sobie za to na magnolkę 'Black Tulip', która wygląda na zimą odeszłą. Dziwne, nic tego nie zapowiadało, nie wiem co się stało bo nawet nowo posadzone magnolki dały tej zimy radę. Czyżby Alcatraz nie kochał magnolek rodem z Tikorangi? Na pierwszego rozkwitłego na Suchej - Żwirowej w gwiazdnicy i trawsku iryska SDB mła starała się nie patrzeć, mogłaby się nie powstrzymać z tym pieleniem.
Teraz z zupełnie innej bajki, część czytelników już wie o straszności ale część jest nieświadoma - mła przekierowuje Was do strony dotyczącej horroru u pierwszej Madki Mrutka. Każdy grosz mile widziany bo koszty usług w dzisiejszych czasach są jakie są ( mła aż się boi zapytać co z Borówką, kole dziesiątego tyż coś jeszcze wysupła ). Przeczytajcie, jak możecie wspomóżcie nawet drobną kwotą i pilnujcie się. Mnóstwo swołoczy w takiej niespokojności jak teraz jest kręci się wokół normalnych ludzi. W muzyczniku dziś piosenka sprzed czasów komórkowych, znaczy jakby to powiedzieli Niemce Zeiten vor dem Handy, he, he, he. Ludzie to mieli wówczas problemy, w domu na telefoon oczekiwali jak ta biedna Joanna w "Lekarstwie na miłość".
Ufff, znaczy się, idzie ku dobremu , zdrowiejesz i tak ma być. Prześwietlenie nie zaszkodzi, ale leszy byłby rezonans, jak się ustawisz w kolejkę, to trzast-prast i ani się obejrzysz, jak ten rok czy dwa czekania zlecą i już będzie wiadomo, czy to ta rwa mać, Izajasze czy zwykły SKS :) W Trójmiejskie rejony też się wybierałam w maju, mam otwarty voucher u kuzynki ulubionej, ale w robocie mi się pokićkało ostatnio i nie wiem, jak to będzie dalej, więc na razie gryplany zawieszone.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te Twoje magnolie , laik ze mnie, więc nie wnikam w subtelności odmian, a tylko zachwycam się nimi ! No i na żywca pasę oczy pasożytniczo magnolią od sąsiadów, piękna w tym roku .
Zgadzam się też z Małgoś-Sąsiadką, że rosołek jest dobry na wszystko i chyba mnie właśnie natchnęłaś do ugotowania do jutro, idę szukać gnatków kurzęcych i kaczęcych w czeluściach zamrażarki.
Hym... mła kontakty z tzw. ochroną zdrowia, dawniej służbą zdrowia, stara się ograniczać do rozsądnego minimum. Doświadczenia ma takie że zainteresowanie medycznych tym jak działa organizm mła i ich chęć doprowadzenia do tzw. podręcznikowych wyników może być groźne. Ludzie są różne, kwadratowe i podłużne a nie w standard jak podręcznik medyczny nakazuje. Czasem mam wrażenie że większość medycznych leczy tzw. uśrednionego pacjenta a nie konkretnego człowieka. Jak się podzieliłam tym spostrzeżeniem z cooleżanko medyczno to ona mła powiedziała że jak tak leczo to i tak jeszcze nie najgorzej. Bo na te pięć minut przeznaczone na pacjenta trzy zajmuje wypełnianie papirów i to wcale niekoniecznie na jego temat.
UsuńCo do jazd to mła kibicuje żeby Tła się udało, troszki zmiany klimatu nie zaszkodzi. Co do magnolek to mła jest wręcz uzależniona, kocham prawie wszystkie - i te z małymi kwiatami i te z dużymi, pachnące i mniej pachnące. Co do zupkow to u nas dziś zupa "śliska", znaczy taka z marchewką , fasolką i ziemniaczkami i duuużą ilością koperku. Na masełku. Bardzo wiosennie znaczy. ;-D
Ja mówiłam że Mrutek jest grzeczny i kochany to nikt nie wierzył. No. A Szpagieyka to już w ogóle! 😻😻😻
OdpowiedzUsuńMnie ćmi ząb... Chyba wypadło lekarstwo. Ale na razie dzielnie się trzymam muszę się gdzieś zapisać ale kurde około 10. Umrę. Huba do tego dnia.
Mruti zaczął ostatnio napadać na wszystkich, nie ze złymi intencjami, on po prostu rabraladoruje. Napada, odskakuje, przypłaszcza się i podbiega ponownie. Naprawdę rarbraladoruje, Małgoś mu rzucała piłeczkę, którą łapał, przynosił i dopiero pod stopami Małgoś zabijał. Szpageton podczas wczorajszej wizyty ogrodowej zaległa na trawce, było grzbietowanie z trzema łapkami w górze i pochrapywaniem.
UsuńO rany z zębem to przerąbane, najgorsze że ćmi czyli cóś się z nim dzieje.:-/
Kawałek plomby z podstawówki wypadl 🤣
UsuńNo niestety, wszystko ma swój termin przydatności.
UsuńPo pierwsze to moze przekierowac gosci Agniechy na Lodz?😬Bo jak Taba juz chodzi to dobrze by bylo, aby tak zostalo🤞Po drugie to magnolie sa takie, ze az mnie zatchnelo z zachwytu, one wszystkie u Ciebie w ogrodzie? No wiesz ... Po trzecie, Gdansk?!!! O matulu w moje rodzinne ukochane miasto jedziesz i bedziesz zdjecia zalaczac, oj a mnie bedzie wyrywac z butow:) Jest pieknie , a w maju to bedzie w ogole zachwycajaco, to miasto po prostu to perla i juz:)) Koniecznie do sklepu Boleslawca zawitajcie, trza sie przeleciec przez cala Dluga i przez most na Wyspe Spichrzow , trasa widokowo-turystycznie obowiazkowa i na koncu nagrody 😊 Ciagle mnie kusi, coby tez sie przeleciec w tym terminie , ale chyba sie nie uda. No teraz trza sie szybko Izajasza pozbywac , lazenie po Gdansku i Sopocie musowo z buta sie robi. Malgos jest doswiadczona kobita i chyba postawila wlasciwa diagnoze - tyz mi to wyglada na kulawa wyrwe 😁 Zdrowiej ! 🤞🤞🤞
OdpowiedzUsuńNo tak, ale gości to trzeba skarmić czyli obgotować i mła by zamiast choć troszki popielić dla zdrowotności, musiałaby przy garach stać, co też by ją mogło nadwyrężyć i to w sposób mniej przyjemny niż ten ogrodowy. Po przemyślunku to goście zostajo u Agniechy. ;-D Wszystkie magnolki mła sama u się sadziła. Na Wyspie Spichrzów to mła będzie mieszkała więc most będzie zaliczany codziennie. ;-D Mła Izajasza będzie doleczać bo niezaleczony wraca jak ten zły szeląg. Mła tyż wychowała się nad morzem, choć jest rodowita odzianka, ma sentymenta ma trójmiejskie. :-D
UsuńO to juz wiem w jakich pieknych apartamentach Taba bedzie rezydowac , po krolewsku , na krolewskim trakcie 👑 To Boleslawca bedziesz miala pewnie na rzut kamieniem, choc kamieniami nie rzucaj , bo ceramike potluczesz:)) W marcu zakupilam cidnej urody kubasa w kurki pieknej urody... Kotki chyba tez byly...Ile taka magnolia musi rosnac , zeby tak kwitnac? U mnie zakwitla wisteria, drugi raz, i w ilosci poczwornej do poprzedniego roku... nie powiem, cudna jest, ale strasznie drapiezna. Atakuje plot , a teraz wspina sie po domu i oplata rynny kleszczami, musze ja niestety pociac😅Niepilnowana zadusi wszystko po drodze... A Taba niech pilnuje tej nogi i biodra nie spuszcza oka z lekarzy , niektorzy maja bardzo dziwne pomysly 😊🌺🌺🌺
UsuńZ magnolkami to jest tak że liczy się zarówno wielkość krzewu i jakość szczepienia, Na ogół szczepi się tak by już małe egzemplarze kwitły, wiadomo kfiotki oczy rwą, znaczy klient kupi. Oczywiście są magnolki łatwe w prowadzeniu i takie niezawodne oraz grymaśnice. Moje najstarsze magnolki mają prawie trzy dychy. Mła do wisterii się nieustająco przymierza. ;-D
UsuńAle są przecudne. Wydaje mi się że zrobiłaś istny lasek magnoliowy. Bomba😀. I która to fota Vulcana? A co do kaliny to piękna, ale będę polować na koreankę. Jest jedna szczepiona na pniu, przydałaby by się jeszcze przynajmniej jedna
UsuńKfiot 'Vulcana' to ten na ostatniej magnoliowej fotce. Kalin nigdy dość, zwłaszcza pachnących. ;-D
UsuńI bardzo dobrze że chodzisz!!!! Chwała wszystkim i wszystkiemu co pomogło!!!
OdpowiedzUsuńFutra i Małgoś, Małgoś i Futra, uważam że mają najwięcej zasług! Oczywiście nie szalej, obojętne czy to Izajasz czy konstrukcja.
A teraz, zdławiwszy zachwyty nad roślinkami się roślinami zapytam:
CO TO JEST POD CZERWONYM RODODENDRONEM?
Wszystko wygląda na Izajasza ale konstrukcja i tak pójdzie na przegląd bo to nie zaszkodzi. Mła tyż jest zdania że okłady z kociej domowizny i dreptanie Małgoś kole mła to leki najlepsze. Przywiozę Małgoś buteleczkę goldwasserki na urodzinki, bo drugiego czerwca jest TA data i wypada żeby Małgoś czymś szczególnym uczciła. A to słodkawe, ziołowo - korzenno - złote i jeszcze promile ma - wszystko co Małgoś lubi.
UsuńPod rodkiem jest fotka kaliny Burkwooda Viburnum burkwoodii, polecam krzaczorki bo wdzięczne i w dodatku silnie pachnące. :-D
Izajasz mnie tak rozbawił, że juz nic nie dodam😀😀🧡
UsuńIzajasz jest upierdliwcem. ;-D Straszliwym.
UsuńCieszę się, że Ci lepiej. Wiem, jak to jest, bo w zeszłym roku o podobnej porze miałam to samo, przez prawie dwa miesiące. Wyłam z bólu nawet na leżąco. W końcu do akcji wkroczyła rodzinna mafia i wypchnęła mnie do fizykoterapeuty-osteopaty. Ból zlikwidował za jednym razem. Miałam wrażenie, że dźga mnie rozżarzonymi drągami, ale przeszło! Następne sesje pomogły na kręgosłup. Tak że może obejrzyj się za dobrym osteopatą, to działa. Utytułowani lekarze z tytułami powiedzieli mi, że nacieki na kręgosłupie zamykają mi te kanały, którymi wychodzą nerwy z kręgosłupa i nic na to nie można poradzić, aż do momentu kiedy mi te nerwy przetną i koniec, paraliż. A on pokazał mi ze szczegółami, że zwyrodnienie owszem, jest, ale żadne kanały nie są zamykane. Żródłem bólu jest przesuniecie obręczy bodrowej wskutek wypadku, który miałam lata temu. No i też się sprawdziło. Życzę Ci szybkiego i całkowitego uzdrowienia!
OdpowiedzUsuńOsteopata, fizykoterapeuta, chiropraktyk - to wszystko podobne zawody i na sprawy krwgowe to najlepszy ratunek. Wystarczy wiedziec w ktorym miejscu ucisnac czy jak sie wygiac , i bol przechodzi momentalnie - a caly pic w tym, ze oni wiedza. Siostra mojego chlopa ( fizykoterapeutka) wykonala na nim zabieg przez telefon dokladnie instruujac go, jak ma przekrecic noga i biodrem , aby odpuscilo ( sciatica , nie wiem co to po polsku). Chlop najpierw sie bronil, ale w koncu na lezaco zarzucil lewa na prawa a potem na odwrot i wstal jak nowo narodzony. Mnie chiropraktyczka ratuje przed zabetonowaniem przynajmniej raz w miesiacu, bez niej juz bym chyba jezdzila na wozku ...
UsuńStosunek do utytułowanych mendycznych to mła ma dalece sceptyczny, po walce ze srovidem to mła jest coś na etapie "Uciekajta ludzie, dochtory jado!". Specjalista musi być po prostu dobry. Oczywiście trza uważać bo tzw. uzdrawiacze od wszystkiego, tacy typu tu stukniem to wyskoczy a jak nie to stukniem mocniej, grasujo a z kręgosłupem żartów nie ma ale zdawa się mła że większość ludzi, którzy się kosteczkami zajmują to tacy którzy oprócz praktyki mają solidne przygotowanie zawodowe. Śmiem nawet twierdzić że solidniejsze niż niektórzy mocno utytułowani mendyczni. :-D
UsuńTaba, maja - w Polsce to raczkuje, bo dlugo nasi opierali sie temu kierunkowi, w Stanach, UK, Niemczech to jest kierunek medyczny - i ludzie dostaja normalnie tytul doktora. Chiropraktor to lekarz, tyle ze leczy innymi metodami - za to bez faszerowania pacjenta " cudownymi " produktami z fabryki chemicznej i rafinerii. Oni znaja nasze cialo uklad kostny , nerwowy i miesniowy na wylot - i wiedza w ktorym miejscu " zmanipulowac", aby odblokowac. I to w ogole nie boli! Rozgladnij sie w okolicy ...
UsuńU nas istnieje coś na kształt mafii profesursko - ordynatorskiej, zazdrośnie strzegącej swoich interesów. :-/
UsuńTabaa, ten mój solidne wykształcenie miał, dyplomy jak trzeba, studia z tej osteopatii w Reichu zrobił (oprócz polskiej fizykoterapii), a najważniejsze - ma dobrą opinię wśród ludzi. W takich Suwałkach nic się nie ukryje, jak ktoś dobry, to ludzie wiedzą. A tamtejsza moja rodzinka to kilkoro sportowców i trenerów, więc siłą rzeczy kontak z fizykoterapią mają.
UsuńNie jestem pewna ale cos mi w duszy gra, ze w Polsce chiropraktora to sie uwaza za kregarza sprzed 100 lat:))) A to zupelnie cos innego moj chiropraktor wyciagnal mnie z nie jednej choroby bez pomocy innych doktorow a nawet w leczeniu rakowym pomogl. I zapewniam chodzilam do niego 25 lat i NIGDY nie mialam lamanych kregow ani strzelania kosci:))))
UsuńDokladnie, mafia profesursko-ordynatorska trzyma lape, coby za duzo nie pozwolic. I dlatego moj kumpel , ksztalcony w Oxfordzie na doktora-chiropraktyka powzial sobie wtedy postanowienie ( w latach 80-tych ), ze wroci do Polski i zalozy ten kierunek medycyny tutaj. I mu sie udalo!!
UsuńW 2008 zalozyl Polskie Towarzystwo Chiropraktyki z szescioma innymi lekarzami. Sa na FB, a na ich stronie internetowej widzialam, ze mieli spotkanie w Lodzi :))
U nas chiropraktyka się dopiero rozkręca, do tej pory to było tak że nauki medyczne to były mocno nierówno traktowane, najwyższa jak ten szczyt Olimpu medycyna kliniczna w wydaniu akademicko - ordynatorskim była jedyno słuszno, jak kiedyś nieboszczka PZPR, a te insze gałązki to takie tam SD czy PSL - bez znaczenia. Od paru lat się troszki rusza i dobrze. :-D
UsuńUff! Czyli żyjesz, bo ja już się zastanawiałam czy umarnęłaś. Ze specjalistów szukaj fizjoterapeuty-osteopaty, czyli kogoś z magistrem po rzetelnej fizjoterapii i specjalnością. Co prawda ustawa o zawodzie, która weszła (po czterech dekadach walki z lekarzami!) kilka lat temu, wykluczyła z rynku samozwańczych szarlatanów, ale jednak nie do końca. We Wro wiedziałabym do kogo Cię słać, ódzkiego poletka nie znam.
OdpowiedzUsuńDzięki za podlinkowanie wiadomej sprawy. Kasy już się nazbierało na tyle, że spokojnie jakieś drzwi się opęka nawet jakby wpłaty stanęły zupełnie. Ale ciągle pomału kapie, więc może na erkado się uzbiera, a co najmniej na portę. O stan Borówki się wywiem.
Żywię i nawet jakby mła lepiej z dnia na dzień. Mła poprosiła o kontakt panią która ustawiła ćwiczenia Małgoś ( kobita jest rzetelna bo kiedy zorientowała się że mła mało elegancko jest w stanie zagonić Małgoś do ćwiczeń kwiczeń to po prostu to wszystko co można bezpiecznie z pacjentem robić pokazała mła i Małgoś już piąty rok nam śmiga albo na harleyu albo podpierając się laseczką - znaczy nie pieniędze dla niej ważne były a dobro pacjenta, mla tyż konkretne ćwiczenia kwiczenia na kręgosłupek poleciła co mla pomogło ) bo wie że kobita ma wiedzę w temacie kostnym olbrzymia i zna takich którzy potrafią pomóc z nastawianiem.
UsuńO Borówkę spytaj, mła pamięta Floriana którego biedaczyny nie udało się uratować po śmierci Pani Basi mimo że wszyscy się staraliśmy. Stres nie pozwolił kocinie żyć. Będziemy kole dziesiątego kapać, zawsze grosz do grosza i coś to da. Jak Benia się czuje?
Benia całkiem dobrze. Chyba jedzie syndromem wyparcia. Będzie żyła w każdym razie. O Borówkę się zapytam dzisiaj Kasi. Bo ja z Kasią jestem blisko, z Benią przez Kasię. Co nie oznacza, że nie ma solidarności kociar of course.
UsuńĆwicz i kwicz. Też jestem z tych, co wyznają religię rosołu - jak Małgoś! Rosół jest dobry na wszystko!
Kasia o Borówce: Pokój syna Beni to jego azyl, rano wychodzi, trochę gania z Lusią ale generalnie wieczorem to czeka na Benie na łóżku jak w kocim pokoju. Nie śpi z nią i unika dużego pokoju. Czyli nie jest bardzo tragicznie i pewnie za jakiś czas mu przejdzie.
UsuńUff...
UsuńSam tytul mnie usmiechnal:)))
OdpowiedzUsuńJa tez chodzilam, bo przeciez mi kolka pod stopami nie wyrosly:))) ale chodzenie z bolem a bez bolu to jednak roznica.
Ja to jestem z tych, ze jak cos trzeba zoperowac to nie odkladam, bo wiem, ze te odkladane w czasie operacje sa z reguly powazniejsze, bo czas poczynil wiecej zniszczen. Wiec jak trzeba to cza i robie.
Pamietam jak na poczekalni u chirurga jedna z pacjentek powiedziala do mnie "ale dlaczego chcesz operowac ty chodzisz normalnie nic nie widac ze cos ci dolega". No to jej wytlumaczylam, ze owszem inni nie widza, ale JA czuje i to jest powod do operacji:)))
Za to jak ona wyszla na ulice to zobaczylam, ze w jej przypadku to bylo WIDAC. Kobitka szla zarzucajac jedno biedro przed siebie i ciagnac reszte ciala.... troche tak jak by gonila swoja wlasna dupke:))) No takiego stanu to ja nie chcialam doczekac, z wlasna dupa na wyscigi... to nie dla Zdzicha:)
Dlatego Zdzichu by sobie przypadkiem większego gugu nie zrobić mła się uda na rentgenowanie, jakby co w rentgenowaniu pokazało to pomyśli o jeszcze lepszym narządkach diagnostycznych. Mnie przy chodzeniu w ogóle nie boli, jest mła nawet lepiej ale ją przestrzeżono żeby maratonów nie urządzała w związku z tym że ruch jej dobrze robi. Mam się nie zginać za dużo i "czymać ciepło" a spacerki majo być nienadwyrężające. Mła się cieszy choć z tego co ma, bo mła jest z tych którzy po tygodniu leżenia to czują jak im odleżyny się robio. W tej chwili mła najbardziej wkurza że mła ma dużo nie przesiadywać, znaczy pisze na leżąco. Dodupne takie pisanie Zdzichu. Mła dba o się Zdzichu bo mła jest opoka Małgoś i madka kotom, wizja chromego bioderka, którą przed mła roztoczyłaś mła wcząsnęła. Tyż bym się zdecydowała na to że lepiej zawczasu cóś a nie zanim się rozbuja, przeca rechab krótszy, czasu szkoda. :-D
OdpowiedzUsuńWyglada na to, ze u Ciebie moze faktycznie byc cos w innym miejscu, cos co powoduje ucisk na nerw biedra i stad bol. Tak czy siak, kuruj sie jak mozesz.
OdpowiedzUsuńJa to jestem jak ruski czolg:)) rano operacja a nastepnego dnia do domu, bo wizja lezenia w szpitalu i sikania na spodek od filizanki mnie postawila na nogi bardzo szybko:)))
Moj chirurg nie mogl uwierzyc, ze sie tak spielam ale zaliczylam dwie godziny terapii w szpitalu, ktore pacjent musi zaliczyc zeby sie zakwalifikowac do wypisu i mialam z glowy. Wejscie do domu to bylo 9 schodkow, nie da sie tego pokonac z balkonikiem. Wspanialy chcial pomoc, ale go pognalam i nakazalam stac na tyle blisko, ze jak by co to ma mnie lapac:)))) Zlapalam porecz schodow i sama im dalam rade.
Przez pierwsze dwa tygodnie rechabilitacja w domu dochodzacym rechabilitantem a potem w osrodku 3 razy w tygodniu przez dwa miesiace. I kolejna operacja.
Ale ja mialam problem z np. siedzenie po turecku nie dawalo rady bo mi sie biedra nie rozkladaly jak trzeba. Czulam jak chodzilam co mnie tez wkarwialo no i w nocy czesto bolalo jak spalam za dlugo na jednym boku.
Sorry, ze tak sie rozpisalam, ale Ty juz wiesz, ze ja nie umiem krotko :****
Mla tyż nie umie krótko więc czym Ty się Zdzichu się przejmujesz. :-D Znaczy znasz ból, taki sam albo i większy jest ten fizyczny z powodu że musisz zalegać. Najśmieszniejsze jest to że jak mła nic nie pobolewa to by się rozwalała na piernatach, a wystarczy byle przeziębienia i mła czuje natentychmiast że niebezpiecznie się kłaść. Wiesz Malgosina wymiana bioderka po złamaniu i szpital to w jej wspominkach prycho, kiedy opowiada o rehabilitacji zamknięto ośrodkowej to jest dopiero groza. W jej wspominkach to najgorsze było popołudniowe leżakowanie, jak w przedszkolu. Małgoś ćwierka że od razu oczy miała jak młyńskie koła. A w domu to po obiadku tylko kombinuje jakby tu podrzemać. Myślę że my źle reagujemy na tzw. konieczności i musy. Gen jaki niewydłubywalny albo wychowanie - cholera wie? :-D
UsuńDokladnie TAK musi wina tego gena co my go nie wydlubaly:)))))
Usuń