Zacznę od narzekanka na małych Dyziów i ludzi od PR czyli polityczną wersję produkcji Marvela. Jak wiadomo nie trzeba być dobrym aktorem żeby być gwiazdą kina komiksowego. Mła sądzi że nie trzeba być dobrym politykiem żeby obecnie uchodzić za tuza polityki. To kwestia sprzedania opakowania, zawartość jest sprawą drugorzędną. Można być kiepskim do bólu, grunt żeby PR był dobry. Znaczy wizerunek wszystkim. No dobra, niby zawsze tak było tylko skąd we mła to poczucie nierzeczywistości, które wcześniej nie było tak dojmujące? Może stąd że politykę usiłuje się obecnie sprzedawać jako coś zrozumiałego dla człowieka czytającego jedynie nagłówki info, czyli po zbyt prostemu a może dlatego że mamy do czynienia z wizerunkami tak dalece odrealnionymi, "źle napisanymi" że niestrawnymi? Sama nie wiem, podejrzewam jedynie że rzemieślnictwo mła kłuje w oczy, tak jak kłuje oczka mła w kinie komiksowym, w którym wszystko jest niby zgodnie ze sztuką ale które rzadko sztuką bywa. "Zawsze miałam wrażenie, że jestem nikim, i jedynym sposobem, by stać się kimś innym, było zostanie - cóż, kim innym. Pewnie dlatego chciałam grać" - to z wywiadu z Marilyn Monroe. To poczucie nicości, nieważności własnego bytu skłoniło Normę Jean Baker do stworzenia zarówno na ekranie jak i poza nim kogóś takiego jak Marilyn Monroe, seksownej blondynki coś mało do wycofanej Normy podobnej. Tylko do stworzenia samej czy samemu tak mocno działającego wizerunku trzeba być kimś. Zakompleksionym ale kimś. Mła ma brzydkie podejrzenie, niemal graniczące z pewnością że dziś mało kto się tworzy sam, wykonywa taką pracę jak Norma i tworzy coś prawdziwego choć bardziej pasuje tu określenie nadrealnego. Markę znaczy.
Obecnie to ekipy specjalistów od sprzedaży wizerunków, rzetelnych rzemieślników, tworzą nam bohaterów świecznika, nie z tzw. osobowości, z kogoś, tylko najchętniej z takich bezpłciowych, nijakich małych Dyziów, którym wszystkie garniturki i maski pasują, z plasteliny ludzkiej. Te twory rzemieślnicze mają za zadanie podobać się jak największej ilości osób, dlatego materiał wyjściowy nie powinien mieć własnej silnej osobowości , która by się przebijała przez skorupę wizerunku. Z tym zawsze problem, jak np. w przypadku Borisa Johnsona. Tym się obecni sprzedawcy wizerunku różnią od starej ekipy sprzedaży ze złotej epoki Hollywood że pracują z założenia na nijakizmie, wręcz preferują małodyzizm i miązgwowatość. Quźwa, nieważne czy to uniwersum Marvela czy zjazd partii politycznej - propozycja dla kinomanów czy wyborców ma ten sam ciężar gatunkowy. Nijakość przebrana atakuje i powoduje że coraz mocniej do nas dociera że świecznik co prawda świeci ale to nie jest ten właściwy, z prawdziwymi świecami z wosku. Człek wyczuwa tę nieszczerość kreacji, sama nie wiem czy dlatego że projekty kiepskie czy odtwórcy ról tak miałcy że spod lukierku projektów gołe dupska pospolite i nieciekawe do bólu wyglądają ? Hym... Yanis Varoufakis, któren jest tak na lewo że chyba zaraz za nim jest ściana ale przynajmniej jest jakiś sam z siebie, nikt go nie zaprojektował i nie przyniósł w teczce i Ryży z Hameryki, który zdaniem mła w ogóle nie jest politykiem a osobowością mendialną, zatrudnioną przez republikanów do wygrania wyborów - tylko oni nie wyglądają mła na produkty marketingowe. Reszta jak spod sztancy, nawet ci którzy mają robić za enfant terrible polityki. Mła przyznawa że z osobowościami nie żywie się łatwo, vide Ryży z Hameryki, ale z ersatzami żyć nie sposób, bo wszystko czego się tkną zamieniają w imitacje. Matrix i bezznaczeniowość rozwala społeczeństwa. Jedyne co zostaje to wierzyć w ludzi, że się jakoś sami zaczną ogarniać. Zanim sztuczna inteligencja nam ludzi na świecznik zaprojektuje.
Każde korpo zrobi tyle dobrego ile musi i tyle złego ile może. Mła to sobie chyba bajorkiem na aksamicie wyhaftuje, oprawi i nad łóżkiem powiesi. Globalizacja była taka że firmy swoje zarobiły a zamordyzm ma się globalnie całkiem dobrze. Za to skutkami wzrostu potęgi Chin, zapadania się Rosji i wynikającej z tego zjawiska agresywnej polityki, zostaną obciążeni zwykli podatnicy na Zachodzie ( mam tu na myśli wydatki na zbrojenia, te wszystkie embarga i sankcje, wzrosty cen surowców, itp. ), którym się jeszcze będzie wypominało że przeca np. ich fundusz emerytalny zarabiał w autorytarnych Chinach ( jakby to oni zarządzali tymi funduszami ). Jasne że ludzie w dupie mają taką globalizację, bo nie o to im chodziło. Słowo globalizacja dla wielu zmieniło znaczenie. Teraz cinżki kac. W USA dążenie do zmian, w Chinach dążenie do zmian, tylko Europa, choć nie cała, chce żeby było jak było i ni cholery do ludzi w Europie nie dociera że niemożliwe i trzeba wybrać stronę. A tak fajnie się tworzyło państwa zarzundzane przez korpo ( najdalej to zaszło w Niemczech ). Jak widać po srandemii z autorytarnymi rządami w tej części świata nie będzie tak całkiem prosto ale można to załatwić w krajach zachodu Europy. Obszar niemieckojęzyczny, Włochy, Francja i Beneluks mogą przejść na system totalitarny o ile da mu się metkę z napisem demokracja i ogłosi ludziom że bierze się ich za twarz dla ich dobra. Udowodniono to w 2021 roku. Dążenie do państwa korporacyjnego jest dążeniem do upodobnienia się do Rosji czy Chin. Europa, której korpo nie są tak silne jak amerykańskie, jest paradoksalnie bardziej od korpo zależna, ze względu na umowy społeczne po pierwsze, struktury przemysłu po drugie, małą innowacyjność po trzecie. No i tak zachodnia Europa wykonywa polityczny szpagat pomiędzy Stanami a Chinami, bowiem jej korporacje nie chcą wojen, duże fundusze będące ich właścicielami nie oponują bo celem jest zarobek.
Oj naiwni ci co zawierzają takim gołąbkom pokoju, za cenę pozorów spokoju i socjalu sprzedadzą wolność. Jak się kończy kiedy zamiast ochrony struktur demokracji wybiera się social widać u nas. Korpo i ich politycy to nie gołąbki pokoju, to są sępy potrzebujące padliny, które urządzą o ile im na to durni wyborcy pozwolą, państwo korporacyjne, które będzie świetnie współpracowało z innymi autokracjami bo samo będzie autokracją. A teraz będzie optymistycznie. Jak cóś bardzo ale bardzo rośnie to się zawala, samo z siebie. Mła myśli że korpo a tym samym i portfele akcji funduszy nimi zarzundzających, zaczęły z okazji częściowo przez nie wywołanych kryzysów nadymać się do niepokojąco dużych rozmiarów. Gdyby udało im się wygrać wojnę z autokracjami państwowymi, które nie mają ochoty oddać korpo władzy, to kto wie czy po prostu nie pękną. Jeżeli zaś będą ją tylko podsycać nieustannie to będą nadal rosły aż do nieogarnięcia, przestana być sterowalne, co je zniszczy. Organizmy polityczne czy gospodarcze zbyt duże i jednorodne nie cieszą się długowiecznością. I tym optymistycznym akcentem kończę. Wybaczcie że mła aktualiów nie zapodaje ale mła ma wstręta, woli się na spokojnie pozastanawiać co jej nie gra w tym infoświecie. Dzisiejszy wpis ozdabiają prace Remedios Varo, surrealizm wydawał mła się odpowiednią oprawą ilustrującą. W muzyczniku troszki jazzowych i takich jeszcze mniej oczywistych brzmień.
Podbijam listę, poczytam później.
OdpowiedzUsuńHe, he, he, to jest dobre z tą listą. ;-D
OdpowiedzUsuńO ja też sobie na jutro zostawiam 😸
Usuń+ Na liste 😸
Teraz czekam na wpis Romanki
Otóz to! Nijakość i bylejakość wszędzie aż pcha się w oczy. Nijakośc, która udaje coś ważnego, bo tak jest przez media przedstawiana. Celebryckość i sztuczna kreacja nocości w coś. Stwarzanie sprzedawalnego dobrze produktu. Produktu, któy ma jakkolwiek zaciekawiać i za wszelka cenę zwiększyc klikalność.Dziwaczni influencerzy, gwiadorzy jednej różni w podrzędnym serialiku, politycy, którzy mówią głupoty(ale lepsi tacy, niż nie mówiący nić, bo przynajmniej sie klikają). Żenada! Ale najgorsze, że większosc zdaje sie bez namysłu tę żenadę łykać nie zauważajac jej banalności i sztuczności. Takie to czasy. Black mirror oraz matrix w jednym.
OdpowiedzUsuńAle na tle tego wszystkiego czasem pojawia sie nagłe zastanowienie, czy moze nawet zachwycenie innością. Oto parę dni temu media rozpisywały sie o chłopcu w Gnieźnie, który czytajac ksiażkę sprzedawał przetwory z malin. Niby nic a wiele. Bo ludzie kochani! On czytał ksiazkę a nie gapił się w telefon. No szok! A do tego aktywnie pomagał zapracowanym rodzicom sprzedając wyprodukowane przez nich przetwory a nie np. grał sobie beztrosko w gry komputerowe. Drugi szok, że istnieja jeszcze tacy nastolatkowie! Na tle owej bylejakosci i pustogłowia dziwni, odszczepieńcy jacyś, staroświeckie, nieprzystajace do współczesnosci figury... Czy to zdarzenie z Gniezna dało komukolwik do myślenia, czy mogło sie stac przyczynkiem do jakichkolwiek zmian na lepsze? Gdzież tam! Po prostu świetnie się klikało...
Nie wiesz, co komu dało zdarzenie z Gniezna. Bo niby skąd masz wiedzieć. Ale Tobie dało do myślenia, Ty napisałaś o tym tutaj a my przeczytałyśmy.
UsuńNigdy nie wiesz, z którego płatka śniegu utoczy się ta kula, która spowoduje lawinę.
No dobra od czego tu zacząć. Chyba od tego że mła się długo zastanawiała czy jej narzekania to nie jest przypadkiem starcze utyskiwanie, takie jakie od czasów niepamiętnych starsze ludzie uskuteczniają wobec młodszych roczników. No wicie rozumicie, niezrozumienie nowego świata wywołuje frustracje i człek ma ochotę nawymyślać komórkowcom tępo wpatrzonym w ekranik na którym wyświetlają się hasełka o osobistej autonomii, samodzielnym myśleniu i tym podobnych pierdołach. Tylko że mła sama korzysta z lekstroniki i swoje zarzuty wobec systemu wypluwa korzystając z systemowej broni, czyli środków przekazu. Wiec to nie jest tak że technologia mła wkarwia i mła ze złości się zapluwa, tylko owczy pęd, bezrefleksyjność na pograniczu głupoty. Dokładnie to wkarwiało moich rodziców a także moich dziadków, jednych ruszała telewizja , drugich gazety, radio i Polska Kronika Filmowa. Chyba w rodzinie mamy alergię nie tyle na zapodawanie farmazona, co na jego nabożne chłonięcie. Obecną miernotę polityczną mła sobie tłumaczy po kopernikańsku - polityk gorszy wypiera lepszego. Podobnie dzieje się z odbiorcą treści, następuje wyraźne równanie w dół. To z kolei mła sobie tłumaczy tym że znacznie się powiększył zasób odbiorców treści, co akurat uważa za zjawisko pozytywne i dobrze rokujące. Myślę że jesteśmy dopiero w momencie oswajania społeczeństwa z technologiami przekazu, stąd na powierzchnię zjawisk tworzonych przez te technologie wypływają teraz głównie męty. Jako lekkie i łatwo unoszalne. ;-D Zjawisko małodyzizmu zawsze się pojawiało w przypadku nowych środków przekazu, ponieważ teraz media są tak istotną częścią naszego życia, małodyzizm jawi się jako osaczający. Mła osobiście cinżko wkarwia bo mła jest ukształtowana na model jeden kanał ale z porządnym programem a nie sto kanałów z wrestlingiem ale mła się pociesza tym że i to minie, jak wszystko na tym świecie. Wolałaby jednak żeby bycie świadkiem okiełznania i wpasowania w życie nowej technologii nie było dla niej tak stresujące. To przez to uczulenie na małodyzizm i wciskanie farmazona mła się tak stresuje.
UsuńMła sobie myśliwa na podstawie obserwacji własnych a także na badań dotyczących przyswajalności treści z neta że większości odbiorców info, treść o chłopcu czytającym książkę i handlującym efektami pracy rodziców, zapisała się w dziale zalajkuj i zapomnij. To była raczej opowieść skierowana do starszych, czytających książki w tradycyjnej, nieelektronicznej formie. Podkreślenie pomocy rodzinie, dokładania się do gospodarstwa wyrażone w świadczeniu pracy, też było dla starszych odbiorców. Gdyby info było dla młodszej części, podkreślanoby że czyta książkę papierową wcale nie dlatego że jest problem ze srajfonem, tylko ze uczestniczy w akcji społecznej Wolna Książka czy cóś, a pomoc rodzicom przedstawiono by jako wstęp do własnej działalności. ;-D My jako panie w różnym wieku ale balzakowskim zareagowałyśmy, młodsi od nas już nie pamiętają że cóś było na rzeczy. Znaczy starszy target klikał. ;-D
UsuńA propos narzekania, Tabo...Czy to starcze czy nie, nie wiem. Wiem jednak, że zaraźliwe. Widzę to u siebie. Wchodzę na melodię, którą ktoś zaczyna wygrywać i gram do wtóru. To pójście na łatwiznę albo owczy pęd, którego w innych tak nie lubie a który sama niechcący stosuję.
UsuńTo samo z wyciaganiem wniosków. I masz racje Agniecho. Skąd mogę wiedzieć jak dane zdarzenie wpływa na ludzi? Nie wiem tego. Sadze tylko po sobie i widząc dokąd świat sie toczy i jacy są młodzi ludzie, beztrosko sączę swój pesymizm na fali cudzego pesymizmu.
A tu chyba trzeba sie starac widzieć światełko w tunelu a nie jeszcze bardziej drogi zaciemniać, bo to donikąd nie doprowadzi....
Narzekanie nie wyklucza optymizmu, to raczej w wypadku mła ujście pary. Mła nie paczy na to wszystko straszliwie pesymistycznie, w końcu i tak kiedyś kipnie i to inni się będą męczyli ze światem a mła sobie będzie istniała gdzieś indziej albo nie będzie istniała w ogóle.;-D Mła ma wrażenie że my teraz w okresie przesileń i porządków na nowo wprowadzanych, stąd zamieszanie. Dlatego mła stara się posty optymistycznie kończyć, bo w końcu wszystko mija, nawet najdłuższa żmija. Żebyż tylko ta wieczna latwowmawialność ludzka była mniej wnerwiająca.
Usuń"Każde korpo zrobi tyle dobrego ile musi i tyle złego ile może." Godne haftu na sztandarach!
OdpowiedzUsuńO reszcie pisać nie będę, bo Ty wyczerpałaś temat w poście, a Olga w komentarzu. A jednak zastanawia, że ludzi nie zastanawia, że nienormalność staje się normalnością i odwrotnie.
Ostatnio słuchałam Kuśpita i on z kolei zacytował z Insta kogoś o nicku Chłop Antoni: upał w lato to ocieplenie klimatu
katar to pandemia
zamknięcie szpitali to lek na pandemię
chłop to baba, baba to chłop
atak Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku jest powodem inflacji która wybuchła w 2021 roku
a Rosję można pokonać tylko doprowadzając do nędzy Polaków;
Załóżcie kaftany!
No i trudno się z Antosiem nie zgodzić.
Logiki nie znajdziesz w tym obecnym chaosie mendialnym za grosz. Co wcale nie znaczy że wydarzenia nie przebiegają w ciągu przyczynowo - skutkowym, to relacja jest szarpana, wykręcana, ustawiana pod różnymi kątami a nie rzeczywistość. Ludzie zatracili umiejętność realnego oceniania sytuacji. Nie do końca jest to ich winą, to raczej działa jak sprzężenie zwrotne. Kwestia norm - to co się ludziom wkłada do głowy jako normy jest tak zmienne że w ciągu jednego życia mła, czyli przez ponad pół wieku, mła zobaczyła parokrotną zmianę podejścia do tego co jest normą a co już nie. Progresję i przywracanie starych wartości, następnie ich odrzucanie i zastępowanie nowymi, które okazywały się być tymi starymi nowymi. Ech... Sama bym w to nie uwierzyła gdybym kiedyś się za spisywanie onych nie wzięła. Ledwie pięćdziesiąt lat życia w kraju na zadupiu a ekscytacji tyle że trzy czwarte wieku XIX w Albionie będącym wówczas światowym centrum można by obdzielić, choć XIX wiek był przeca wiekiem nauki i postępu cywilizacyjnego. Obecna nowa normalność mła wydawa się równie efemeryczna co zmienność płci u osoby która nie ma problemów z tożsamością płciową za to ma poważne problemy z głową ( mła mało spraw tak wkarwia jak mieszanie problemów medycznych - czym innym jest cinżkie nieszczęście niedopasowania atrybutów płci do odczuwanej tożsamości płciowej powstałej na skutek takiego a nie innego rozwoju mózgu, najczęściej w życiu płodowym a czym innym są problemy ludzi mających problem z własną tożsamością w ogóle i ochoczo wskakujących w problemy związane z tożsamością płci, wkładanie wszystkich zaburzeń do jednego worka i radosne nazywanie tego transgenderyzmem jest dla mła wręcz kpiną z ludzi naprawdę transgenderyzmem dotkniętych, których jest zresztą o wiele mniej niż tych, nazwijmy to stukniętych ). Nowa normalność z dzisiaj już jutro może być nienormalnością, dlatego mła na wszelki wypadek odświeża sobie dekalog, w blasku którego wzrastała. Nie ma to nic wspólnego z instytucjonalnym zawierzeniem, to raczej próba ze strony mła oparcia się na czymś sprawdzonym i bardziej trwałym niż najnowsze superanckie i fajowe normy. Hym... zamknięcie miejsc w których się leczy przed chorymi cóś słabo wygląda. Niegdyś leczono przy świątyniach ale i tu dupa bo świątynie tyż zamknięto. Ludziom został święty ekran. ;-D Na szczęście święty ekran okazał się być coś nieszczelny i tak z czasem wróciło do stanu w jakim się jako tako da funkcjonować. To jest pocieszajace bo wyznacza kres możliwości nowej normalności. Jak nowa normalność dojdzie do tego punktu że stanie się totalnie dysfunkcyjna to ludzie się przeproszą ze starą. Mła myśli że to blisko i będzie wyglądało trochę jak w Chinach - ludzie przestaną masowo płacić rachunki i wrócą do barteru, nie ufając za bardzo papirkom czy jeszcze mniej lekstronice.
UsuńOdniosę się do tego w nawiasie. Ano transgenderyzm to stuknięcie, a w najlepszym wypadku moda i chęć zabłyśnięcia osób niestabilnych; transpłciowość to choroba o podłożu genetycznym, endokrynnym itd. A nowa normalność i nowe normy, wg których płciowe pomieszanie z poplątaniem jest ok (i jeśli drwaloseksualny Marian chce by zwać go Marysią i ale bez ogolenia klaty i twarzy wbija się w słodki baletowy trykot, a my mamy nazywać go Marysią i mówić, że jest cacy) mszczą się tylko na ludziach transpłciowych, którym nikt nie udziela fachowej pomocy - bo po co, skoro jest cacy? Obojnactwo (w sensie posiadania narządów obu płci w różnym stopniu rozwiniętych) bez wnikania w szczegóły dotyczące rozwoju mózgu jest u człowieka częstsze nić zespół Downa! A mam wrażenie, że trąbiąc tyle o akceptacji, tolerancji, pomocy itd. nikt takim osobom nie pomoże, bo po co pomagać w odnalezieniu swojej tożsamości skoro jest cacy? Liczba samobójstw wśród takich osób też jest spora.
UsuńDorota a ten to stuknięty?
Usuńhttps://twitter.com/Antysyst/status/1555119257243074560
PS
Słuchajcie eustoma w doniczce to jest trwała czy pada zaraz po kupieniu,ma trzy odnóżki czy gałązki ale jedna jakaś zwiędnięta już drugi dzień.
To kwiatek na zewnątrz.
UsuńHanna nie wiem, co z nim, lekarzem nie jestem i gościa nie znam. Znam ludzi o homoseksualnych, czyli tzw. gejów i lesbijki. Najczęściej, o tym, że mają takie a nie inne preferencje dowiadywałam się przez przypadek, bo się z tym nie obnoszą. Tak jak większość z nas na co dzień nie obnosi się z tajemnicami własnej alkowy. Są to ludzie, którzy dobrze się czują we własnym ciele, płci zmieniać nie chcą, ale mają inne preferencje i już. Najczęściej są wściekli na to, co się teraz dzieje w tym tzw. LGBT, bo uważają, że im przyniosło to więcej szkody niż pożytku. Nie znam osobiście, albo nie wiem, że znam, ludzi transpłciowych, którzy są mentalnie inne płci niż fizycznie i operacje zmiany płci pierwotnie zostały wymyślone dla nich. To są ludzie, którzy mają faktyczny problem i się męczą uwięzieni w swoim ciele. I jest cała masa kolorowych ptaków, którzy mają problem tożsamościowy w ogóle. To jest duża grupa ludzi, którzy kiedyś mogli się udać do poradni, ktoś ich diagnozował, mówił o ich chorobie, zaburzeniu i takim osobom pomagano. Teraz nawet nie możesz powiedzieć, że coś z takim człowiekiem jest nie tak, bo to jest niepoprawne politycznie. Teraz jest narracja, że ten brak tożsamości jest ok, wszyscy to akceptujemy, tylko jakimś cudem te osoby nadal mają problem. Te parady, wrzaski na ulicach wg mnie to jest chęć zakrzyczenia tego, co się dzieje w ich wnętrzu, a z czym sobie nie potrafią poradzić. Tu trzeba sobie dobrze zdawać sprawę czym jest gender a czym płeć biologiczna czyli sex. Najprostszy przykład: mój kolega z pracy jechał na stypendium, a było to już jakieś 10 lat temu, kiedy u nas jeszcze to pomieszanie z poplątaniem nie było tak rozbujane. Dostał do wypełnienia tonę papierów, nie tylko dotyczących jego pracy naukowej, ale mniej więcej drugie tyle dotyczących innych sfer życia. I tam miał do wypełnienia formularz na dwie strony A4 dotyczący właśnie sex i gender. Była tam też informacja, że sex ma wpisać zgodnie z tym co widnieje w jego innych dokumentach, np w paszporcie, a gender... może co pół roku zadeklarować inne, może podać jak sobie życzy, żeby się do niego zwracano (co pół roku może zmienić deklarację!) i zostanie to uszanowane.
UsuńHanuś, no ja Cię przepraszam, ale zmieniać płeć wraz z porami roku to dla mnie jest ciężkie zaburzenie.
Nota bene drugi kolega, wielki siłowniany paker, a pies na baby jak to mówią, przeczytał kilkukrotnie uważnie formularz (bo wszyscy się nad nim z ciekawością pochylili, wszak u nas była to nowość), oczy mu zabłysły jak latarnie i stwierdził, że jak tak można to on też jedzie! Bo sex jaki ma każdy widzi, ale w gender wpisze, że jest samica, ale od razu zaznaczy, że lesbijka i chce być zakwaterowany w żeńskim akademiku. No i się okazało, że prorok jakowyś albo co bo o tym raczej w oficjalnych źródłach nie przeczytasz, ale ten myk wykorzystują często mężczyźni, ci bardziej opaleni, którzy pracują na taksówkach.
Niby mem, ale jakoś wcale nie śmieszny: https://kwejk.pl/obrazek/3908953/moze-identyfikuje-sie-jako-kobieta.html
No właśnie.Ten filmik ostatnio nagminnie wyskakuje w sieci,jak dla mnie to temat z Księżyca.Zastanowiło mnie tylko jaki jest cel,czy osobnik/czka "wyraża siebie" czy kompromituje siebie, widać,że sam/a włącza kamerę,więc zapewne sam/a umieścił/a to w necie.
UsuńCzy stoi za tym instytucja promująca taki behawior w nadziei że młodzi łykną to lekko i łatwo.
Dzięki,że poświęciłaś czas;)
Dora, ja postawiłam tę eustomę na parapecie.Bo jeśli jest jednoroczna to nie chce mi się jej przesadzać.
Na podstawie wrzutki do netu to można powiedzieć tylko tyle że osoba tańcząca ma poczucie rytmu. Nie wiadomo kto i w jakim celu zamieszcza filmy w necie, nie wyciągałabym żadnych wniosków "w sprawie" na takich podstawach, bo one są z tych że wiatr dmuchnie i podstaw nie ma. W necie jest mnóstwo zarówno szczerych "wyznań", dziwactw, prowokacji - bardzo łatwo stać się ofiarą manipulacji. Co do kompromitacji, to co zawstydza Haniu Ciebie, niekoniecznie zawstydza innych.
UsuńCo do tego co napisawszy Psica - rękoma i nogami się podpisywam, mła zna osobę transpłciową, urodzoną w pierwszej połowie lat 80. Nikomu nie życzę tego co to kobieta przeszła, bo to co jej rodzina wyprawiała z nią w czasie kiedy była dzieckiem, to był horror. Teraz stosunki rodzinne po prostu nie istnieją i to jest cena za przeżycie. Dosłownie. Mła tak sobie pomyśliwa że my w kwestiach pciowych to się tak miotamy z jednej skrajności w drugą, uznajemy że, Panie tego, tylko szufladki albo zero szufladek. No tak to nie działa bo potem wychodzi na to że się krzywdzi ludzi albo tym że usiłuje się ich problemy ze zdrowiem zamieść pod dywan albo tym że takim ludziom, którzy rozwijali się jak mężczyźni pozwala się startować w zawodach sportowych z kobietami i to nie o szachy tu chodzi. Ech...
Państwa nie są korporacyjne,chociaż koncerny mają wielki wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną państw, zwłaszcza te korporacje transnarodowe. Są w stanie kontrolować rozwój bądź hamowanie wzrostu gospodarczego,przez popyt i podaż, poprzez zmowy cenowe,lobbing. W obecnych czasach finansowo górują nad niejednym rządem.Bo o ile każde państwo musi ponosić wydatki na służbę zdrowia,wojsko,edukację to korpo liczy tylko własne zyski,unika podatków,często w rajach podatkowych, przy czym dysponuje znakomitymi prawnikami i może danemu rządowi powiedzieć "nie mamy pańskiego płaszcza..:
OdpowiedzUsuńTrump próbował walczyć z globalnymi firmami jak Google,Twitter,Microsoft i czym się to dla niego skończyło widzieliśmy,zablokowany,odsunięty.No ale mógł sobie na to pozwolić,najgorzej że koncerny przekupują i podstawiają polityków-kukiełki,którzy się szmacą dla kasy, a narodowe interesy stoją w sprzeczności z interesami globalistów.Może spróbować pokonać ich presją fiskalną czy innymi utrudnieniami.Może sami się wykończą konkurencją i chciwością.
Ale z drugiej strony faktem jest,że nadwyżek korpo nie przeżera tylko inwestuje w nowe technologie czym ciągnie świat mocno do przodu.Chińczyków nie stać na prawa patentowe,dlatego wszelkie nowinki amerykańskie rozbierali na czynniki pierwsze i potajemnie budowali na tym "made in China".Tak samo kacapia nie radzi sobie z sankcjami w dziedzinie elektroniki.
W każdym razie polską gospodarkę rozwalili przekupieni debile powtarzający bzdury, że kapitał nie ma narodowości i lepiej sprzedać za złotówkę i inne pieprzenie o szopenie.A pieniądz ma jak najbardziej narodowość,stąd wojna o zachowanie rozliczeń w dolarze.
Dobra.Umyłam okna w kuchni,teraz jadę do sklepu.
Łojojojoj, od czego tu zacząć. Najlepiej to od dowodów. Kiedy państwo nie reprezentuje interesów ogółu obywateli a zamiast tego reprezentuje interes korporacji, mamy do czynienia z państwem korporacyjnym. Sprawa katalizatorów VW i czepionek na covid - 19, Nord Stream 2. Czy Twoim zdaniem państwo niemieckie nie dywersyfikując dostaw gazu, pozwalając by oszustwo z katalizatorami i przekręt z czepionkami uszedł korpo na sucho działało w interesie wszystkich obywateli czy korpo? Jeżeli korporacja farmaceutyczna zajmuje się polityką zdrowotną państwa poprzez agendy rządowe, na które oddziałuje za pomocą osób, które wynagradza bądź stworzonego systemu finansowania działań będących w kompetencjach rządu, jak też oddziałuje przez agendy międzynarodowe, to czy nie mamy do czynienia z zawłaszczeniem roli państwa, przekazaniem jego kompetencji "w ręce fachowców"? Przeca taka a nie inna forma tzw. walki z pandemią wzięła się z doradztwa instytutów zajmujących się chorobami zakaźnymi, które jadą na garnuszku korpo. Jakie interesy ogółu zapewniło zamykanie gospodarek związane z przepływem pieniędzy podatnika na "ochronę socjalną" czy czepienie nieprzebadaną do końca substancją o której skuteczności nic nie wiedziano a jedynie szacowano? Jakie interesy obywatela zapewniał brak dywersyfikacji gazu i jechanie na najtańszym, który jak to się teraz pięknie określa, lewarował przemysł? Ile piniędzy zaoszczędził na podatkach VW rżnąc wszystkich w sprawie katalizatorów i nie płacąc z tego tytułu odszkodowania w Europie? Przeca to się wszystko skończyło blamażami jakich mało ale korpo zgarnęło kasę a płaci podatnik. Tyle w kwestii państwa korporacyjnego.
UsuńInwestowanie w nowe, przełomowe technologie przez korpo to mit. Jedyne w co korpo inwestują to w kupowanie nowych, przełomowych technologii, które wyrastają im pod bokiem, czyli w niszczenie konkurencji. Technologie w które inwestują korpo są od dawna znane, korpo je udoskonala. Przykładem tego jest japoński i niemiecki przemysł samochodowy. Tym skupowaniem nowych technologii korpo niszczą kapitalizm i prowadzą do monopolizacji zarówno technologii jak i środków produkcji. Kiedy nie ma konkurencji, bądź jest ona pozorna nie ma kapitalizmu, jest feudalizm kapitałowy - ustrój dla autokracji.
Kapitał nie ma narodowości, jego wyznacznikiem jest zysk i dlatego jest tak niebezpieczny. Jak prześledzisz pakiety kontrolne, albo tzw. pakiety oddziaływujące to zawsze trafiasz na Wall Street, City i Shōken, przy czym Wall Street deklasuje dwie pozostałe. Większość kapitału trzymają ludzie z USA, wielkość amerykańskiej gospodarki jest tu sprawą drugorzędną. Amerykański pieniądz nie jest emitowany przez państwo a przez FED, instytucje prywatną. Amerykanie walcząc o dolara też walczą o interes korpo. Dla amerykańskiego podatnika kwestia rozliczeń petrodolarowych jest mniej więcej tym samym co wysyłanie przez Muska razem z NASA ludzi na Marsa. Trump nie walczył z formą globalizacji proponowaną przez stronnictwo nowych technologii w imieniu obywateli tylko w imieniu korpo przemysłowego. Cała historia z antysystemowym Trumpem to bajka, to tylko wojna starego korpo przemysłowego z korpo informatycznym. Trump został zakupiony jako marka i wykorzystany do szybkiego wyjścia z Chin, do czego zbierał się już Obama ale czego nie zrobił ze względu na siedzących mu na karku ludzi związanych z Doliną Krzemową. W Chinach bowiem do rozwoju nowych technologii info było daleko ale technologie starsze, te związane z przemysłem Chińczycy zaczęli przejmować i budować na nich własną gospodarkę. Otrzeźwieniem dla Big Tech było dopiero podkupienie przez Chińczyków 5G.
A co mła robi? Mła zamiast myć podłogi to na komenty podpisuje, he, he, he. ;-D
To że kapitał ma jednak narodowość pokazały kryzysy, np podczas kryzysu włoski UniCredito do którego wówczas należał PKO SA,wywoził pieniądze z Polski,zamknięto fabrykę pandy w Tychach w 2012r, by mogła produkować fabryka pod Neapolem.Taki to wolny rynek i "niewidzialna ręka rynku". Przykłady można mnożyć,dobrze,że zrepolonizowano PKO.
UsuńMimo globalnego zasięgu koncerny mają narodową tożsamość, VW jest niemiecki,Fiat włoski a Gazprom rosyjski i wszelkie decyzje podejmowane są
w krajach macierzystych.
Trump jak najbardziej wywierał naciski na ograniczenie korporacyjnego lobbingu i przenikania się biznesu i polityki.Nie jest to bajka, to walka na śmierć i życie, zniszczyli jego karierę polityczną.Koncerny chętnie przekupują czynnych i byłych polityków chcąc wykorzystywać ich kontakty, widać to po takich postaciach jak lobbysta gazpromu Schroeder,Barosso,który przeszedł w Goldmann Sachs, wielu polityków należy też do Grupy Bilderberg.Nasz Duduś też chyba chce się ulokować na ciepłej posadce.
Biznes i polityka są tak zapętlone,że nie wiadomo gdzie początek a gdzie koniec tego kłębka.Potrzeba jakiejś Ariadny.
To na co patrzysz to powierzchnia, można wysnuwać wnioski co do koncernów z krajów takich jak Rosja czy Chiny, natomiast zdziwiłaby Cię struktura właścicielska firm zachodnich. Trump i naciski na korpo - Haniu nie rozśmieszaj mła. TVN należy do korpo bardzo "nieprzyjaznego" Ryżemu, tako samo jak amerykański kompleks High Tech, te wszystkie Alphabety itd. Sprawdź co się działo kiedy usiłowano je opodatkować zarówno w Stanach jak i w Europie, co wyczyniała wówczas administracja antykorporacyjnego Ryżego, jakoś nie usiłowała uwalić przeciwników, radośnie i z pełnym poświęceniem ich wspierała. Ryży i jego antykorporacyjność to mit dla maluczkich, coby głosowali, teatr, który nie ma nic wspólnego z tym co rzeczywiście się dzieje. Cały problem z Trumpem polega na tym że on wierzy w bajki i czasem mu się wydawało że zarzundzał samodzielnie, stąd skrajności, niekonsekwencje i tzw. "polityka szarpana". Przechodzenie polityków do świata biznesu i na odwrót to normalka od ponad pół wieku, jednakże dopiero teraz system się wali. Znaczy albo potrzeba było czasu żeby erozja go rozwaliła albo tez jeszcze inszych czynników.
UsuńMyślicie że pieprznie ta "kultura" korpo za naszego życia? Swoją drogą ten inny chłopak, na tyle inny że sensacja, to dla dzieciaków wiejskich raczej norma. Chyba.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Że pieprznie to wiem ale kiedy. Sowiety trwały i trwały a zwinęły się w parę lat. Moje siostrzeńce latem dorabiają na parkingach. Nie że całe wakacje, ale sobie kieszonkowe podwyższają. W rodzinie trwa dyskusja w jakim wieku trza się zacząć dokładać do chałupy. Nasz Tatuś najchętniej utrzymywałby wszystkich do końca życia. Doszłyśmy do zgodnego wniosku że jest pod tym względem niereformowalny.
UsuńKonsumpcjonizm nie pozwala na pieprznięcie, nadmiar wszystkiego, plus degrengolada, polityczne zacieraja zlodziejskie łapki, media nadrozwinięte rozpowszechniają chłam. I kreci się . Kazde pokolenie ma swoje trudne czasy.
OdpowiedzUsuńI to jest następna piękna złota myśl, Dorko.
UsuńAż sobie jeszcze raz napiszę, by zapamiętać:
KAŻDE POKOLENIE MA SWOJE TRUDNE CZASY.
Ahoj!
Tak, to jest bardzo prawdziwe zdanko.
UsuńKurde,znowu ich pogięło i kombinują z tym wirusem, u mnie apteka przeszła szybki remont i już ma napis punkt szczepień i ponoć osoby 60+ mają nosić maski, jpierdziu chyba celem oznakowania, taki współczesny numer obozowy.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się dowcip.
Z gabinetu wychodzi lekarka i mówi do czekających pacjentów:
- Ze względu na tajemnicę RODO poproszę pacjenta z kiłą!
No cos Ty?
OdpowiedzUsuńTak, paranoja.Podobno zapowiada taki obowiązek min.Waldemar Kraska, czytałam gdzieś w komentarzach, bo sama nie słucham i nie czytam nikogo od Niedzielskiego.
Usuńhttps://www.rynekzdrowia.pl/Serwis-Choroby-Zakazne/Obowiazek-noszenia-maseczek-powroci-Waldemar-Kraska-prawie-na-pewno,235572,1017.html
UsuńA niech spada, teraz tak pieprzą, zeby juz ludiz przyzwyczajać.
OdpowiedzUsuńStanowczo odmawiam zabaw z wirusem, niech spadajo na drzewo.
OdpowiedzUsuń