Mła wraca do zapisków z wypraw, zacznie od gdańskich specyficzności - od przedproży . Choć tak po prawdzie to nie była drzewiej tylko gdańska specyficzność, przedproża to w czasie średniowiecza była zwyczajność w miastach niemieckich, zwłaszcza tych położonych w pobliżu Bałtyku. Do Gdańska najprawdopodobniej przyszły wraz z napływem ludności z Lubeki. Na zachodzie Europy zaczęły zanikać pod koniec średniowiecza a w Gdańsku przeszły transformacje i stały się elementem architektonicznym wyróżniającym miasto. Na ziemiach polskich niewiele zachowało się tego typu konstrukcji, można zobaczyć pojedyncze przedproża w Krakowie czy w Toruniu. Kiedyś były też w Elblągu ale tam zdawa się nic nie ostało, ponoć też w Olkuszu. Wg. profesora Andrzeja Januszajtisa, znawcy historii Gdańska, oprócz tzw. Starego Portu to przedproża są najbardziej charakterystycznym elementem wizerunku miasta, czymś unikatowym. Dobra, to teraz do tego czym właściwie jest przedproże. Przedproże to taki parterowy taras od strony ulicy, wysunięty przed fasadę i często ogrodzony balustradą. Zazwyczaj o szerokości takiej samej jak fasada ale to nie jest regułą. Geneza tych konstrukcji nie jest do końca jasna, jest parę teorii dotyczących ich powstania, z czego trzy są tzw. teoriami poważnymi. Najulubieńszą zdawa mła się ta, która przypisuje ich powstanie zagrożeniu powodziami. Miano budować przedproża po to, żeby wezbrane wody Motławy nie zalewały wnętrza domu przez drzwi wejściowe. Znaczy miało to wyglądać tak - wejście do domu urządzano wysoko nad poziomem ulicy, w związku z czym pojawiały się schody. Ponieważ schody zajmowały część ulicy przed domem, więc właściciele domów w szczwany sposób wykorzystywali resztę miejsca, budując przy schodach taras, który ułatwiał transport towarów, a po wzniesieniu balustrady mógł zamienić się w salon na wolnym powietrzu.
Za powodziową teorią w przypadku powstania gdańskich przedproży przemawia choćby to że na schodzącej ku Motławie ulicy
Mariackiej, zwiększa się wysokości przedproży w miarę zbliżania się
do rzeki.
Hym... jakby oczywista oczywistość, że tak polecę klasykiem. Jednakże i insze teorie powstania przedprogowych konstrukcji są ciekawe i przemawiają za nimi niegłupie argumenty, np. teoria zwana piwniczną. Otóż wg. teorii piwnicznej, ciasnota w piwnicach kopanych na wąskich działkach spowodowała
budowanie zejść do nich nie z sieni, tylko z terenu znajdującego się na zewnątrz domów, znaczy prosto z
ulicy. Zejścia do piwnic obmurowywano, tworząc tzw. szyję piwniczną i uzyskując tym samym dodatkowe metry. Nad tymi konstrukcjami wznoszono taras, najlepiej taki zajmujący całą przestrzeń
przed domem.
Trzecia teoria dotycząca powstania przedproży zwana jest teorią śmieciową , zakłada ona że przedproża pojawiły się z powodu narastania
podłoża wokół domów spowodowanego przez wyrzucane przez mieszkańców odpadków, na skutek czego
trzeba było coraz wyżej przemieszczać wejście i umieszczać przed nim
taras ze schodkami. Taa... ależ gdzie i jak tak można imputować, przodki przeca nie były brudasami. Okazuje się jednak że teoria śmieciowa nie jest pozbawiona podstaw. W ten sposób przyjęło się wyjaśniać powstanie przedproży,
odkrywanych pod ziemią w Krakowie, Olkuszu i innych miastach. Wykopki miały na to wskazywać. Czy w przypadku Gdańska tyż tak było? Mła przyznawa że nie ma tak do końca wyrobionego zdania w tej kwestii, choć najbliżej jej do teorii powodziowej, co związane jest z bliskością Motławy. W końcu podczas powodzi śmieci by odpływały, choć z drugiej strony powódź mogla nanosić szlam, który wymieszany ze śmieciami był trudny do usunięcia. Na pewno "jakby co" to rzeczy przechowywane w piwnicy łatwiej było przenieść na taras przedproża i uchronić je przed zniszczeniem. Wydawa się to mła logiczne i najbardziej prawdopodobne. Jednakże jak to było z gdańskimi przedprożami naprawdę nikt nie wie, tylko sobie gdybamy.
No to już wiemy że partery gdańskich budynków z powodu położenia miasta na terenach zalewowych były znacznie wyżej usytuowane niż to miało miejsce w innych miastach, wysoko ponad poziomem ulicy, co zmuszało do budowy schodów do drzwi wejściowych. Przedproże gdańskie wykształciło się w XV wieku, w czasie kiedy miasto wybijało się na samodzielność. Nie bez znaczenia były względy estetyczne powiązane z prestiżem. Utrzymywano lepiej porządek przed wejściem do własnego kantoru lub mieszkania z ulic, które wówczas często gęsto bywały błotniste. W czasie średniowiecza wykształciły się dwa typy przedproży. Pierwszy z nich to tzw. siedzisko schodkowe, w którym drewniane schody składające się z kilku stopni prowadziły do niewielkiej platformy przed drzwiami wejściowymi. Kamienne płyty wolnostojące stanowiły wyłącznie oparcie dla drewnianych poręczy, schody zaś przerzucone były ponad rynsztokiem. Tego typu przedproże nie obejmowało z reguły całej szerokości kamienicy ( podobnego typu przedproże znajduje się np. przy obecnej ul. Straganiarskiej 19 ). Drugi typ przedproża, częściej występujący, składał się z połączonych ze sobą dwóch form architektonicznych: niskiego podestu i przylegającego do niego, obudowanego wejścia do piwnicy. Na ten podest prowadził pomost lub schody przerzucone nad rynsztokiem ( do dziś możemy to przerzucanie nad rynsztokiem na ul. Mariackiej zobaczyć, choć teraz to jedynie wody opadowe tymi rynsztokami płyną ). W zależności od szerokości elewacji budynku schody na podest umieszczone były w osi wejścia lub z boku. Tego typu przedproże obejmowało najczęściej całą szerokość elewacji. Przybudówki, w których mieściły się zejścia do piwnic, najczęściej nie łączono z elewacjami
Początkowo przedproża budowano z drewna, przede wszystkim dębowego, bardzo odpornego na wilgoć.
Wraz z bogaceniem się miasta sięgnięto po bardziej trwały materiał. Pojawiła się też potrzeba uwidocznienia prestiżu co bogatszych członków społeczności miejskiej. Tak pojawiły się rozbudowane, płaskorzeźbione płyty kamienne, które ustawiano
przed schodami ( np. przy obecnej ul. Mariackiej 1 co mła umieścila na fotce nr. 5, czy też pozostałości płyt kamiennych
odkryte przy obecnej ul. Chlebnickiej, zrekonstruowane przez
Macieja Kilarskiego ). Stanowiły one wówczas główny element dekoracyjny przedproży.
Najczęstszym motywem rzeźbiarskim występującym na tych płytach były motywy religijne i
przedstawienia roślinne. Wykonane w jednej płycie kamiennej, z wapienia
lub z piaskowca, składały się z dwóch elementów kompozycyjnych:
prostokątnej płyciny ( niekiedy bez dekoracji rzeźbiarskiej ) i okrągłego
zwieńczenia ( tu zawsze występowało dekorowanie rzeźbą ). Czasem płyty były
rzeźbione po obu stronach, choć nie występuje to często - ekstrawagancja dla lepiej uposażonych. Wielkość płyt była zróżnicowana, często ich
wysokość dochodziła lub nawet przekraczała wysokość dwóch metrów.
Zespół gotyckich płyt przedprożnych, odnalezionych na terenie Gdańska,
prezentowany jest w lapidarium na dziedzińcu Dworu Artusa, a także w Muzem Narodowym, w tym samym oddziale, gdzie znajduje się tryptyk Memlinga.
Już w XVI wieku zaczęto zabudowywać przedproża drewnianymi budami, które stanowiły przedłużenie kramu czyli sklepu,
znajdującego się w budynku.Wraz z
rozwojem handlowej potęgi Gdańska rosły wymagania Rady Miejskiej względem wyglądu Nowego Miasta. W drugiej połowie XVI wieku Rada Miejska
wydawała zarządzenia nakazujące burzenie szpecących budynki przybudówek.
Ten ruch bardzo przyczynił się do rozwoju wystroju przedproży, choć tak po prawdzie to dopiero w 1597
roku Rada Miejska ostatecznie zezwoliła na urządzanie przed budynkami. Innego wyjścia nie miała jak przyklepać stan istniejący.
Stojące przy pierwszym stopniu po obu stronach schodów bogato rzeźbione słupki kamienne lub typowe dla Gdańska duże, granitowe kule ( niekiedy o średnicy 80–100 cm ), łączono z balustradą kutą poręczą. W tym czasie murki graniczne uzyskały kamienne nakrywy z wyżłobioną rynną odprowadzającą wodę z dachu na ulicę poprzez rzeźbione, wystające 50–60 cm przed lico murku kamienne rzygacze o fantastycznych kształtach. Otrzymywały one formę smoków, delfinów, rybich paszcz itp. Drzwi wejściowe do pomieszczeń pod przedprożami zaczęto otaczać kamiennymi portalami . Ponadto w ścianach wysokich przedproży umieszczano okna, które doświetlały pomieszczenia magazynowe i warsztaty pod przedprożami. Na takim ganku biesiadowali majster Schultz z porucznikiem Kazimierzem Koryckim w ramotce XIX wiecznej autorstwa Deotymy - "A naprzód część jej dolna wysuwała się do widza tarasem ( tak zwanym przez miejscowych mieszkańców beischlagiem), na który prowadziło pięć schodków kamiennych. Taras był ubrany w kwitnące donice i obwiedziony kratką wykutą, a raczej wydzierganą z żelaza; sploty jej pogięte w zakrętne gałązki, miały nawet wiele części suto pozłacanych, zwłaszcza tam, gdzie kowacz powypuszczał z nich liście, szyszki i jabłuszka. Pozłocił on i poręcze od schodków oparte na dwóch kamiennych kulach, owych sławnych ku-lach przedgankowych, które zawsze stanowiły jedną ze znamiennych cech budownictwa gdańskiego. Na tarasie, wzdłuż kraty, pomiędzy zielenią biegły dębowe ławy o rzezanych oparciach. W pośrodku wznosił się stół okrągły, raz na zawsze już wmurowany i wyrżnięty z tegoż samego szarego granitu, co i olbrzymie przedgankowe kule."
Niby XIX wieczne wyobrażenie ale coś prawdziwe bo to w tym okresie, w którym się toczy akcja powieści, czyli w pierwszym trzydziestoleciu XVII wieku, przedproża stały się przedłużeniem reprezentacyjnej sieni kamieniczki mieszczańskiej i w pogodne dni stanowiły swoisty salon. W związku z tym pojawiły się na nich nawet kamienne ławeczki, w "lepszych" kamienicach wsparte na rzeźbionych konsolkach. Dalej za Deotymą - "Chwal przedawając, gań kupując. Kupca Nie chciej mądrego, szukaj sobie głupca... Tu śpiew został przerwany przez ogromne śmiechy i oklaski. Pan Kazimierz, który siedział odwrócony od ulicy, obejrzał się i teraz dopiero postrzegł, że na wszystkich tarasach, jak mógł okiem sięgnąć i w prawo, i w lewo, siedziało także mnóstwo osób: gospodarze przy szklenicach, panie i panny z robótkami; dzieci bawiły się na schodkach. Wszystkie te grona słuchały z wysokim zajęciem nie znanej dla wielu pieśni Klonowicza, a ostatnie słowa, dobrze trafiające do ich kupieckiego zmysłu, wywołały wielką wesołość. Zaraz też towarzystwa innych ganków odpowiedziały na ten śpiew innym śpiewem: jedni wykrzykiwali pustackie Gaudeamusy, drudzy niemieckie bajeczki o Mądrym Lisie. Na poprzecznej ulicy ozwał się nawet któryś z chorałów Lutra."
Kolejnym etapem rozwoju przedprożalnictwa w Gdańsku było pojawienie się pełnych balustrad kamiennych na tarasie, tworzonych przede wszystkim z piaskowca, rzadziej z wapienia. oczywiście w co lepszych kamienicach te płyciny kamienne były płaskorzeźbione. Konstrukcję balustrady stanowiły kamienne słupki, na których wspierała się masywna, również kamienna, profilowana poręcz. Początkowo leżała wyłącznie na słupkach, później pojawiły się płyciny. Te pierwotne konstrukcje jeszcze bezpłycinowe, często gęsto miały wspaniałe rzeźbienia, poręcze zaś były opracowane tak że i w Rzymie by się takiej kamieniarki nie powstydzili. Kiedy pojawiły się płyciny, coraz ciekawiej zdobione, często ażurowe, bogato rzeźbione balustrady ( np. przedproże przy obecnej ul. Piwne 60, odtworzone wg. stanu z roku 1660 ). stały się równie ważne jak elewacje budynków. Zatem przedproże zaczęło odgrywać taką samą rolę w ideowej wymowie wystroju kamienicy mieszczańskiej jak jej fasada. Motywy płaskorzeźb nie były sobie a muzom tworzone, klient płacił, klient wymagał. Na płycinach balustrad znajdowały się takie motywy ikonograficzne, które świadczyły o religijności właścicieli budynków lub ich znajomości świata, kultury. Mamy zatem przedstawienia biblijne ( ul. Mariacka 17, Długi Targ 18 ), wyobrażenia sztuk wyzwolonych (ul. Mariacka 26 i 36 ), pór roku ( ul. Korzenna 43, ul. Chlebnicka 14, ul. Ogarna 15 ), motywy nawiązujące do mitologii grecko - rzymskiej. Od czasu balustrad tworzonych z kutych krat nie zmienił się układ przestrzenny przedproży i zasady wystroju, stały się jednak o wiele bogatsze, bardziej barocco, że tak rzecz ujmę.
Przedproża rzecz jasna stawiano nie tylko przed patrycjuszowskimi kamieniczkami, wyrastały też wzdłuż ulic uboższego Starego Miasta, na Starym Przedmieściu czy w Dolnym Mieście. Pojawiły się dość wcześnie, lecz więcej informacji na ich temat mamy dopiero z końcówki wieku XVI i z wieku XVII. na ogół były wykonane z materiałów mniej trwałych, ich wymiary były znacznie mniejsze a wystrój zdecydowanie uboższy. Najczęściej występowały w tych "gorszych" dzielnicach balustrady drewniane z toczonych tralek lub wyrzynanych desek ( np. balustrady przy ul. Karpia ). Oczywiście gdyby nie ikonografia z epoki i zapiski kto komu za co to by sobie można tylko gdybać. Przedproża wykonane z drewna nie miały szans z historią, nawet taką w której by nie było żołnierzy. A co się działo z przedprożami z Nowego Miasta w wieku XVIII? Zrobiły się rocococococco, znaczy bogaty wystrój się utrzymał a płyciny wzbogaciły się w motywy zdobnicze charakterystyczne dla stylu rococco. W połowie XVIII wieku utrzymywała się moda pełne balustrady płycinowe o różnej formie, np. tarcz herbowych. Wszystko obwiedzione wstęgami i wolutami, z dekoracją rocaille. Motywy płaskorzeźb to nadal tematyka biblijna, religijna lub alegoryczna, to się nie zmieniło. Głęboki relief płyt ( tak głęboki ze niekiedy płyty sprawiają wrażenie ażurowych ) często podkreślany był barwną polichromią lub złoceniami ( np. przedproże przy ul. Długi Targ 15 ). Słupki przed schodami miały głównie formy waz ozdobionych motywem rocaille lub motywami roślinnymi. Poręcze otrzymały błyszczące, mosiężne przewiązki.
W drugiej połowie XVIII wieku Gdańsk zaczął się nieco dusić, znaczy pojawił się problem charakterystyczny dla powstałych w średniowieczu miast Europy, których nie zmógł żaden kataklizm - w obrębie murów miejskich zaczęło brakować terenów budowlanych. Na obszarze Głównego Miasta, bardzo duża część przedproży ( a szczególnie na Długim Targu ) zabudowywana była ponownie drewnianymi budami i to takimi, które nierzadko osiągały wysokości dwóch kondygnacji budynku. Te konstrukcje pełniły funkcje usługowe, niekiedy drewno zastępowano murowaną konstrukcją, np. kioskiem z pokojem mieszkalnym ( tak zdarzyło się np. w budynku przy ul. Ogarnej 31, czy w kamieniczce przy Targu Drzewnym 3 ). Podobnie jak w XVI wieku ten pęd do przekształcania przedproży tak naprawdę w kamienicę przerwała Rada Miejska, w roku 1761zakazała wznoszenia takich przybudówek. Taa... ale to nie były już czasy wszechpotęgi Rady Miejskiej, początku XIX wieku przybudówki na przedprożach wznoszono właściwie masowo. Te przedproża które wznoszono wg. klasycznych, gdanskich prawideł tez nieco się zmieniły w czasie przełomu XVIII i XIX wieku. Kamienne balustrady przedproży stały się mniej ozdobne, spokojniejsze w formie, kamienne płyty przedprożne dekorowano charakterystycznymi dla sztuki klasycystycznej motywami wieńców czy festonów. Słupkom przedprożnym nadawano formę kanelowanych kolumn lub waz ( takie można zobaczyć przy ul. Długiej 13 czy ul. Piwnej 69 ). Triumfalnie powróciły metalowe kraty, choć w już innej formie - bardzo geometryczne, często stylizowano je na na formy gotyckie ( no wicie rozumicie - ostrołuki i inne żabki ). Wiek XIX nie był dla przedproży gdańskich łaskawy, zmiany w charakterze zabudowy miasta, szczególnie w drugiej połowie wieku, walnie przyczyniły się do upadku przedproża jako charakterystycznego elementu gdańskiej ulicy. Stało się tak za sprawą konieczności poszerzenia szlaków komunikacyjnych i budowy nowoczesnego układu kanalizacyjnego, która miała miejsce pod koniec lat sześćdziesiątych XIX wieku. Zmieniały się też gdańskie kamienice, przebudowywano ich partery na lokale sklepowe czy gastronomiczne, montowano w budynkach duże witryny. Po raz pierwszy o likwidacji przedproży pomyślano już w pierwszej ćwierci XIX wieku, jednakże to były raczej tzw. zarządzenia papierowe. Dopiero w latach sześćdziesiątych do sprawy zabrano się na poważnie - w roku 1861 wydano administracyjny zakaz budowy nowych i remontowania już istniejących. W roku 1868 nakazano usunięcie w ciągu pięciu następnych lat wszystkich przedproży, z wyjątkiem mających wyjątkowe wartości artystyczne. Ostatnie przedproże z solidnie zaprzedprożonej ul. Długiej usunięto w roku 1873. Przy Długim Targu zachowano część przedproży, zwłaszcza w szerszej części placu, po jego zachodniej stronie. Tutaj także, dzięki staraniom działającego w Gdańsku Towarzystwa Ochrony Zabytków, zaczęto montować co lepsze przedproża rozbierane na innych ulicach. Gromadzono rozbierane elementy cennych przedproży z myślą o kolekcjach muzealnych lub odtwarzaniu ich w przyszłości, podczas rekonstrukcji. Gdańszczanie zapobiegliwi byli. Do końca lat siedemdziesiątych XIX wieku usunięto z Gdańska około 1800 przedproży. W 1897 roku, kiedy tak to masowe rozbieranie ruszyło historyków, architektów i miłośników zabytków że zaczęły się protesty i akcja w prasie, władze miejskie ugięły się i wydały zarządzenie nakazujące pozostawienie w spokoju przedproży na ul. Piwnej, Chlebnickiej, Mariackiej i św. Ducha.Zarządzenie zarządzeniem a proces likwidacji przedproży trwał. W roku 1906 na przykład, po regulacji ul. Piwnej, która to niby miała być chroniona przed odprzedprożowaniem, zlikwidowano na niej wszystkie dotychczas zachowane przedproża. Dopiero na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, w czasie kiedy Gdańsk zachłysnął się swoją tożsamością, rozpoczęto proces przywracania przedproży, przede wszystkim ulicom wokół kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Przywrócono je na ul. Piwnej i Mariackiej ( nr 9, 10, 18, 19, 20, 22, 32 ). Wykorzystano przy tym przywracaniu zgromadzone przez Towarzystwo Ochrony Zabytków elementy przedproży z rozebranych w XIX wieku. Na realizację całego planu niestety nie pozwoliła fascynacja gdańszczan Wujkiem Adim, która ściągnęła na miasto grozę II Wojny Światowej w wydaniu żołnierzy sowieckich. Zniszczenie Gdańska w 1945 roku przeca nie ominęło przedproży, a czego nie zniszczyli Sowieci to zniszczyli tacy, którzy odgruzowywali miasto. Władzom konserwatorskim udało się uratować jedynie niewielką część autentycznego wystroju kamieniarskiego, resztę odtwarzano. Powstał plan odbudowy Głównego Miasta, który zakładał zachowanie przedproży tam, gdzie istniały przed wojną, oraz odtworzenie ich przy ul. Piwnej, Mariackiej i Długim Targu.
Pierwsze przedproża odtworzono przy Długim Targu. Wykorzystywano przy tym odtwarzaniu autentyczne elementy wystroju kamieniarskiego i to nie nie tylko z Długiego Targu, także z innych ulic, np. płyty przedproża przy Długim Targu 7 z około roku 1700 pochodzą z ul. Szerokiej 33, jest to jednakże zgodne ze stanem z końca XIX wieku, w którym Długi Targ stanowił miejsce gromadzenia co lepszych elementów architektonicznych przedproży gdańskich. Wykonywano też kopie utraconych w czasie wojny elementów ( tak zrekonstruowano przedproże przy Długim Targu 5, które tak naprawdę jest kopią przedproża z ul. Długiej 20 ). Pojawiły się też całkiem nowe projekty, niektóre z nich zachowywały historyczną formę ( np. przedproże przy Długim Targu 16 ) a czasem tworzono przedproża współczesne, z wykorzystaniem elementów rekonstruowanych ( jak to przy Mariackiej1 czy Mariackiej 13, gdzie użyto kopii obiektów muzealnych ). Są też przedproża z dekoracją powstałą w latach sześćdziesiątych XX wieku. Najbogatszą w przedproża jest ulica Mariacka, gdzie odtworzono stan cóś jakby dawny wykorzystując bogatą historyczną ikonografię i detal kamienny. Przedproża spotkamy też na Długim Targu, Piwnej, Chlebnickiej, św. Ducha, Ogarnej i na Targu Rybnym. Poza Główny Miastem, przedproża możemy zobaczyć przy ul. Katarzynki na Starym Mieście. Dziś z przedprożami kłopot, należą jak kamienice do prywatnych właścicieli, czy wspólnot mieszkaniowych. Sypią się, remontować trza a koszty niemałe. Jak znam życie zaraz wlezie jakiś projekt typu sto kamienic czy cóś.
Ech, žal, bo piękne są.
OdpowiedzUsuńPewnie Dorko że żal, urokliwe są. No ale konserwacja nie jest tania, cinżki zgryz.
UsuńAles sie wstrzelila Taba z tematem👍Jutro tam bede🤗 Mnie sie wydawa, ze to byly " syskie tsy", znaczy wszystkie te teorie sie lacza w jedno , po prostu logika polozenia miasta w tym miejscu i styl dyktowaly warunki budowania, a ludziska w sredniowieczu glupie nie byly - jakby nie parezec dziela ich rak i umyslow stoja do dzis, a po wielu wspolczesnosciach tylko gruz zostal. Brawa dla starych mistrzow
OdpowiedzUsuńJestes znów na łonie, pozdrow ode mnie Gdańsk, mam mile wspomnienia bylam tylko 3 razy, i w roznych okolicznosciach. Pierwszy raz z przyjaciółką, i wlasnie tam , i na Jarmarku Dominikanskim kupilam fajną torebkę😃
UsuńPewni ż e nie były głupie, jeżeli się na terenach zalewowych osiedliły to położenie tych terenów było tego warte.
UsuńPewnie że w średniowieczu ludzie głupie nie byli, wszystkie trzy teorie dlaczego przedproża powstały są słuszne. Do mnie przemawia coś innego. Idea tarasu biesiadnego, gdzie będąc w swojej prywatnej przestrzeni jest się wśród sąsiadów i uczestniczy się w życiu miasta. Miodzio. Mądrzy gdańszczanie.
OdpowiedzUsuńTo wlasnie to mi sie podoba w amerykanskich domach... Wiekszosc ma tzw. front porch czyli przedni ganek, na ktorym sie siaduje frontem do ulicy i bierze udzial w zyciu ulicy... od frontu🤗 Na bujanym fotelu, laweczce czy nawet na schodach... Idea przedprozy znana jest tez w Nowym Jorku, przy wielu domach budowanych dawniej sa tego typu przedproza... Znacie zapewne z wielu filmow:))) A te gdanskie sa chyba dosc w Polsce unikatowe... i oczywiscie najpiekniejsze :))
UsuńTakie życie na ulicy przyszło na północ Europy z południa kontynentu, w Italii ceniono sobie tarasy. W miastach portowych Na południu Bałtyku uznano że to jest bardzo cool. Przedproża kamienic mieszczańskich z XVI i XVII wieku są unikatem w całej Europie.
UsuńBardzo ciekawy element architektoniczny i kompletnie mi wcześniej nieznany , dzięki za oświecenie . Romana ma rację, że teraz taki taras biesiadny byłby fajną rzeczą, szczególnie że rynsztoki wyszły już z użycia :)
OdpowiedzUsuńRynsztoki gdańskie szczególnie te na "lepszych" ulicach Nowego Miasta już w XV wieku woniały mniej okrutnie. Głównie dzięki kibelkom ziemnym usytuowanym na krańcach działek.
UsuńPiękne sa te gdańskie przedproża.
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu zanikły już w XIV wieku (w kamienicach zbudowanych w wieku XIII), kiedy zaczęto gotyckie przebudowy kamienic, w Krakowie dopiero w wieku XVI. Wtedy to zejścia do niższej kondygnacji (czyli parteru z czasów budowy) robiono już z wnętrza kamienic więc przedproża nie były potrzebne i zanikły. Cóż, mieszkańcy wyrzucali śmieci, niwelowali teren, następowały po sobie kolejne fazy zasiedlenia i odkładały kolejne warstwy zwane w archeologii warstwami kulturowymi. W miastach o metryce średniowiecznej widać to wyraźnie - takie nawarstwienia mają po kilka metrów miąższości (w Krakowie w pewnych miejscach nawet 5 metrów, w Gdańsku też sporo, więcej niż we Wrocławiu). W związku z takim przyrostem warstw partery kamienic w ciągu trzynastego wieku we Wrocławiu znalazły się nawet 3 m pod ziemią i trzeba było do nich zrobić schody w dół. Z poziomu terenu robiono więc wejścia na pierwsze piętro też po schodkach. Podobnie było we wszystkich miastach. Jestem zwolenniczką teorii "śmieciowej" w genezie powstania przedproży popartej we Wro, w Pradze czy Krakowie solidnymi badaniami archeologicznoarchitektonicznymi.
Mła by się zgodziwszy, bo przeca i insze zaprożone miasta leżały w dolinach rzecznych, na Starym Mieście teoria śmieciowa jak najbardziej oczywista. Natomiast w dużej części Nowego Miasta w XIII - XIV wieku grunt jeszcze miejscami "chodził". No nie tylko zwykle powodzie, cofki swoje robiły. Stąd te ciągłe palowania. Gdańsk mła się wydawa taki cóś miejscami mało oczywisty z tymi przedprożami, zważywszy na dość późny okres wznoszenia budynków z materiałów trwałych. Mła w przypadku Gdańska skłania się do teorii mieszanej, powodziowo - śmieciowej.
Usuń