Usiłowałam czytać ale też cóś słabo poszło, zasnęłam nie wiadomo kiedy, nawet tego nie zarejestrowałam. Oglądanie czegokolwiek odpada z tego samego powodu co czytanie, zasypiam błyskawicznie i śpię jak ten cukrzyk na wysokich cukrach. Doszłam do wniosku że widać tak musi być, niemocna starość puka do drzwi i mła po prostu będzie się teraz regenerować jak stara opona - z dociskiem, długo i nie do końca zadowalniająco. Hym... duży przebieg wpływa na jakość bieżnika. Postanowiłam ostatkiem sił zadbać o resztki bieżnika i sporą część weekendu spędziłam w wannie, jedynym miejscu, gdzie mła powieka nie opada. Zaleganie w wannie jakimkolwiek pracom nie sprzyja, he, he, he, ale za to mogę snuć gryplany, bez groźby szybkiego zaśnięcia. Te gryplany nie dotyczą jednak spraw domowych czy ogrodowych, mła sobie snuje podróżnicze gryplany, czyli kombinuje co by tu mogła na wakacjach zobaczyć. Wicie rozumicie, mare to mare ale dwadzieścia cztery godziny moczyć się w słonych wodach przeca nie będę. Te godzinki w wannie da się podciągnąć pod pracę konceptualną, tak sobie miodzę to nierobienie weekendowe. A kocia sierść fruwa po chałupie!
Dobra, za ozdobniki dzisiejszego, leniwie sennego wpisu robio fotko - ilustracje do "Mistrza i Małgorzaty", nazwisko autora jakoś mła umknęło. A może operatora, bo mła się tak jakoś filmowo te foty kojarzą. Jest też kołysanka w Muzyczniku. Klimacik w jakiś sposób paszący do zdjęć.
Widać potrzebne i już, nie ma co szukać usprawiedliwień, organizm miewa rację i trza go czasem posłuchać. Tylko, he he, dobrze że zalegasz po wannie, czyli upapranie makijażowe nie występuje, ono gorsze od zarastania pajęczynami i kociwlosem
OdpowiedzUsuńOd napisania i wklejenia wpisu mła już zdążyła się przekimać. Ani kawa, ani tzw. shotcik nie pomogły, chrapałam aż miło. Do jedzenia zgłosił się tylko Mruciu i dwa razy Sztaflisia, reszta stada ogroduje i olewa jedzenie po wczorajszej baaardzo późnej kolacyjce. Wszystko senne. Co do malowania facjaty to uprawiam niezwykle rzadko i nie zdarzyło chyba się mła nie umyć ryjca przed spaniem. Dlatego pościel bezpieczna, za to pajęczyny i kociwłos hulajo po chałupie. ;-D
OdpowiedzUsuńŚpij, śpij, należy Ci się regeneracja.
OdpowiedzUsuńA te fotki z "Mistrza i Małgorzaty" bardzo mi podpasowały. Co prawda Korowiowa wyobrażałam sobie na podstawie książki nieco inaczej, ale nie jest jeszcze źle.
Ten w kaszkieciku stojący za Małgorzatą na balu to Korowiow, ten na ławeczce obok Wolanda to Iwan Nikołajewicz Ponyriow, bardziej znany jako Iwan Bezdomny. Z drugiej strony siedzi Mikołaj Afanasjewicz Berlioz, prezes Massolitu.
UsuńJa kumam kto jest kto. Oni jak moja rodzina.
UsuńA mła sobie myśliwiała że się tobie kaszkieciki poplątali i Bezdomnego wzięłaś za Korowiowa.
UsuńImpossible!
UsuńPrzyznam się tu publicznie, że długie lata pałałam miłością nieodwzajemnioną do Behemota. Ideał mężczyzny. Co nie?
UsuńNo dobra, jak impossible, to impossible. Co do męskiego ideału w wykonie Behemota to yyy... tego...eee... Bądźmy szczere - pijak, obżartuch, nałogowy kłamca, zero powagi. Owszem, jego dowcip dotyczy też jego własnej osoby ale kocisko nigdy nie spoważnieje. No i te ekscesy, urwać komuś łeb, postrzelać sobie! Jakby było mało to jeszcze prowadzać się z Korowiowem po restauranach. Jak Woland chce coś załatwić bezproblemowo to może liczyć na Asasella, nie na rozkoszny duecik.
UsuńIdeał rosyjskiego mężczyzny?
UsuńTen ogromny kot z kieliszkiem genialny!
OdpowiedzUsuńMam to samo. Czytam i zasypiam. Za dużo na głowie jednak. Jutro idę do lekarza z Młodym i całą tą dokumentacją. Eh. Masakra.
OdpowiedzUsuńŻaden z niego słodki kiciuś, to Behemot, wzorowany na kocie Bułhakowa - Fluszce i na diabelskich pomiotach znanych z literatury. Olbrzymi spasiony kocur ze słabością do wódeczki zakąszanej dobrutkami, bezczelny do granic bólu, bardzo dosłownie, amator odrywania ludzkich głów. Tak naprawdę po tym wszystkim spasionym kocim kryje się szczupły paź, towarzyszący rycerzowi ponurego oblicza. Daj znać jak poszło z Młodym.
Usuńmamy skierowanie na rehabilitacje, popilnuje go teraz te pierwsze dni, zeby cwiczyl, neurolog skasowal 300, ale co zrobic. oklady cieple zalecil. cwiczy, ale wiadomo, ze go to przytłacza. wczoraj sie poplakal, ze sie boi, ze mu tak zostanie,
Usuńa teraz umarla lodowka i ratuje dom. oszalec idzie
O qurczę, akurat teraz musiała nawalić! Co za franca złośliwa! Młodego pocieszaj, nie zostanie mu, bo jest młody. Ponadto ciotka z miasta Odzi zaklęcia będzie stosować, bez konieczności płacenia 300 peelenów.
UsuńTeż zaklinam.
Usuń☘️🍀☘️🍀☘️🍀☘️🍀☘️🍀☘️🍀☘️
UsuńKociak boski :D
OdpowiedzUsuńBehemot powala, prawda najprawdziwsza. :-D
OdpowiedzUsuńAż sobie zapisałam na telefon taki fajny jest!
UsuńKot Kotofiejewicz. ;-D
Usuń