piątek, 28 sierpnia 2015
Alcatraz - stan na ostatni weekend sierpnia
Tup, tup, tup - jesień drepcze powolutku w kierunku Alcatrazu. Temperatury z tych typowo letnich, ale niekiedy chłodniej powieje czy też poranek rześko przypomina że za chwilę wrzesień. Jak pisałam, wcale mnie tegoroczne nadejście jesieni nie smuci, żadnych tęsknot za dluuugim dniem nie odczuwam, słoneczko może sobie być jesiennie blade, w w ogóle to nie mogę się już doczekać jesiennej szarugi. Tak, w nadmiarze wszystko człowieka mierzi - w tym roku mam napady womitoryjne jak tylko sobie pomyślę o tym "cudownie słonecznym, gorącym lecie", które weszło już szczęśliwie w fazę schyłkową. W Alcatrazie kwitną teraz kwiaty wczesnej jesieni ale nie wszystkie. Sama w to nie wierzę ale wygląda na to że w tym roku nie będzie imponującego marcinkowania. Marcinki może nie oberwały od "pięknego, słonecznego lata" tak jak moje biedne floksy ( czytaj zaschnioły ), ale było to jednak na tyle traumatyczne przeżycie dla roślin że nie wszystkie będą miały kwiaty godne swojej nazwy. Najgorzej wyglądają marcinki na przyszłej żwirowej - wspaniałe ciemnolistne odmiany, które tak urzekały mnie wiosenną porą prezentują obecnie całkowicie łyse pędy zakończone jakimiś nędznymi namiastkami koszyczków kwiatowych. No czysta zgroza! Stare marcinkowe hardcory zazwyczaj wyrastające na potwory mierzące ponad 120 cm wysokości, po tegorocznym lecie są spiciumiałe i niewydarzone. Trudno rozpoznać w tych roślinach dumne królowe jesiennych rabat. Ogólna marcinkowa dupanda, nie da się ukryć!
Znacznie lepiej wiedzie się rozchodnikom, które zaczynają jako jedne z nielicznych roślin otwierać kwiaty w swojej zwyczajnej porze kwitnienia ( innym
roślinom zdarza się wariować od zbyt dużej ilości słońca i zbyt małej ilości wody ). Słońce którego ostrego światełka i ciepełka dla innych bylin w tym roku było w nadmiarze, rozchodnikom nie zaszkodziło. Świetnie wybarwione, o byczych rozmiarach naprawdę nieźle wyglądają na rabatach. Nie wszystkie rośliny, które podejrzewałam o odporność na suszę takimi się okazały. Akaena wygląda bardzo źle, wyłysiały stanowiska niektórych odmian macierzanek, nie wszystkie mikołajki dobrze kwitły. Całkiem dobrze za to radziły sobie kotule, czyśćce bizantyńskie czy szanta. Niby generalnie wszystko to rośliny sucholubne ale jak widać próg wytrzymałości na brak wody czy wysokie temperatury jest u nich zróżnicowany. Po cienistej stronie Alcatrazu dokwitają w tej chwili rutewki "delavayki". Nawet nieźle wyglądają z kłoszącym się w tej chwili "afrykańskim" miskantem ( znów zapomniałam jak się nazywa ta świetna odmiana - nie 'Africa' tylko chyba nazwa jakiegoś afrykańskiego państwa, tak mi się przynajmniej zdaje ). Raczej niespodziewane połączenie bo rutewki zazwyczaj kwitną w moim ogrodzie znacznie wcześniej a ów "afrykański" miskant znacznie później. Do kwitnienia przygotowują się w tej chwili ciemnolistne świecznice, jak na nie też jeszcze troszkę wcześnie, na ogół zaszczycały Alcatraz kwiatami gdzieś w drugiej dekadzie września.
Wcześnie też w tym roku kwitnie zawciągowiec, za to ani śladu zimowitów i cyklamenków. Nic nie wylazło i jakoś nie widać żeby miało specjalnie chęć wyleźć ( grzebałam paluchem w ziemi na stanowiskach cebulaczko- bulwiastych ). Być ta absencja spowodowana jest tym o że jeszcze nadal jest zbyt gorąco, cebulowo - bulwiakowe nie zinterpretowały należycie sygnałów nadchodzącej jesieni ( nocki nie były zbyt zimne, a to ochłodzenie do dwudziestu paru stopni to żadne tam zwiastuny jesienne dla cebulo- bulwiakowych ). Inaczej ma się sprawa w przypadku owocków, tu wszystko dojrzało przed terminem, a niektóre owocki zaczęły się podsuszać od sierpniowych upałów. Jarzębina zaowocowała terminowo ale trzmielina oskrzydlona i ogniki oraz berberysy nieco się pospieszyły. Szybko odchodzą też na spoczynek funkie, nie ma co liczyć w tym roku na jesienne, długie złocenie się ich liści. I tak to wygląda bilans alcatrazowy sporządzany w ostatni weekend sierpnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz