Oto pierwsze foty Podskubanej. Moja kosodrzewinka nie wygląda niestety poprawnie, jak to określa Cio Mary. Hoźdygowate z niej drzewko, ale mam nadzieję że to się zmieni w miarę jak będzie się rozrastać "parter". Do smętnego obrazu dokłada się wyłysienie części sąsiadującego z sosenką świerczka 'Nidiformis'. Wyłysienie powstało z braku dostępu do światła, rozrośnięta kosodrzewinka zabierała "cały blask". Nie wiem czy i kiedy świerk się zregeneruje, ale nadzieja na jego ponowne zazielenienie we mnie nie umiera. Przede mną jeszcze walka z rozrośniętą samosiewką klona polnego, którą zamierzam załatwić podstępem. Korzeń samosiewu za duży i w złym miejscu do wykopkowych robót, postanowiłam maksymalnie dociąć wrażego samosiewa poniżej poziomu gruntu i potraktować farbą ftalową ( albo i innym złem, z wyłączeniem "Doupnego Randu" ). Korzenie sosny na szczęście z tych mało przeszkadzających i mogłam bez kłopotu wkopać bryły korzeniowe wybranych przeze mnie roślin. Szczerze pisząc to działam na oślep, nie wiem czy wybrane przeze mnie gatunki poradzą sobie pod sosną, ale kto nie próbuje ten na zawsze pozostanie niepewny. Rośliny parteru to cienioluby, ich zapotrzebowanie na wodę określiłabym jako średnie do dość dużego. Mogłam rzecz jasna podsadzić kosówkę większymi hardcorami ale chora ambicja ogrodnicza się we mnie odezwała.
Przedstawianie "parterowych" zacznę od host - hostki są trzy, wszystkie z tych większych. Nie jestem pewna czy dobrze zrobiłam sadząc jaskrawe "papagaje" ale plątało mi się po głowie "rozjaśnianie cienia". Najmniej jaskrawą i najbardziej elegancką z kosówkowych host jest 'Simply Sharon', potem jest już "weselej" - w półcienistym zakątku rośnie 'The Queen", a tam gdzie najbardziej cieniście 'Snow Cap'. Pod hosty musiałam dać nieco lepszej ziemi, bałam się że opadające sosnowe igły uczyniły podłoże zbyt kwaśnym. Z paprociumami się już tak nie certoliłam - posadziłam w nieulepszonym podłożu Dryopteris erythrosora 'Brilliance' i gatunek, oraz Athyrium othoporum 'Okanum'. Nerecznice są trzy, "Okanumki" dwie ( zamierzam jeszcze jedną dosadzić ). Leniwie zastanawiam się teraz nad wyborem kolejnych paproci, które miałyby towarzyszyć "papagajowym" hostom. Padło na paprotniki, zastanawiam się tylko nad wyborem gatunku. Pod kosówką posadziłam też jedną trawę - obiedkę szerokolistną Chasmanthium latifolium 'River Mist'. Zobaczę jak tej trawce będzie na nowym stanowisku, na starym miała chyba zbyt dużo słońca, co jej wyraźnie nie służyło. Z myślą o sezonie wczesno wiosennym wygrzebałam z okolic byłego Ciepłego Monstrum cebulki przebiśniegów. Pod kosówką niemal "od zawsze" rosły siewkowe przebiśniegi, teraz będzie ich trochę więcej. Dokupiłam też inny gatunek przebiśniegów - Galanthus woronowii, jak da Wielki Ogrodowy to się uda uprawa. No i to by na razie było tyle o kosówce.
farba ftalowa to chyba nie mniejsze zło niż różne inne na R. myślę, ze zwykle wapno wykona robotę, w tym roku wapnem unieszkodliwiłam karpę byle jakiej wierzby. po ścięciu wywierciłam w pozostałości pniaka dziury i usypałam kopczyk wapna, uważając, żeby jak najmniej spadło na glebę wokół. przykryłam garnkiem. pieniek jeszcze trochę walczył, wypuścił kilka witek ale po oberwaniu ich nowe się nie pojawiły. powtórzę jeszcze akcje na wiosnę i chyba będę miała spokój.
OdpowiedzUsuńskuteczne podobno jest również kwaśne mleko albo maślanka, ale trzeba regularnie uzupełniać.
Dużej ilości wapna w pobliżu żywej sosny się boję, ale maślanka wydaje mi się cool. Dzięks za radę.
Usuńmój pniak ma ok 20 cm średnicy, wapna były ze dwie solidne garście dobrze uklepane na nim. przykrycie garnkiem spowodowało, ze nic nie sypało się na boki. sprawdziłam przed chwila, wapno pod garnkiem ciągle jest, rośliny wokół rosną jak tralala.
Usuńmoim zdaniem lepiej ściąć bidaka wyżej od poziomu ziemi i zlikwidować pieniek gdy już będzie dead
Uuuu, to mam się nad czym zastanawiać. Wapienko jest, teraz tylko piłka i podklejona doniczka ( garnki to u mnie bezczelnie przejmuje Małgoś - Sąsiadka w celu pędzenia cebuli i pietruszki ). Jutro ruszam z akcją.
Usuńwiaderko po śledziach tez może być, cokolwiek, byle na pniak nie padał deszcz i nie zmywał wapna w glebę.
UsuńJa też swego czasu podskubywałam krzewy i drzewa bo brakowało mi miejsca :) Teraz już bym tego nie robiła, posadzone tam rośliny trzeba częściej podlewać i zasilać bo drzewa wyciągają wszystko. I w narastającej plątaninie korzeni drzew coraz gorzej rosną. Ale wiem, że każdy kawałek pustego kusi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja się zdecydowałam na podsadzenie "lepszymi" roślinami głównie z tego powodu że to sosna, w wypadku innego podskubanego drzewka puściłabym mój potworniasty bluszcz i po kłopocie.
UsuńWielkie Ci dzięki Tabiczku. Moje poskubane kosodrzewiny wyglądają podobnie, będę więc odgapiać, bo fajnie się zapowiada. U mnie od roku zdają tam egzamin cyklameny i przylaszczki. Testowane fiołki nie dały rady. Z paproci na razie testuję pióropusznika ale kiepsko mu idzie. Spróbuję hosty, może w sosnowych igłach odpuszczą sobie ślimaki. Spodobała mi się obiedka, a może i hakonechloa dałaby radę.
OdpowiedzUsuńHakonechloa to na moje oko mogłaby mieć u mnie w tej partii podkosówkowej, w której przyszło mi ją do głowy sadzić, zbyt sucho ( i dlatego wylądowała tam odporniejsza na suszę obiedka ). U Ciebie może być inaczej, nie przetestujesz to się nie dowiesz. Ni ma rady, to sadzenie przy podkasanych to zawsze ryzyko, sama widzisz co pisze Wukarek - Talibra. A w ogóle to pioropusznik to wredne ścierwo jest, tam gdzie go człowiek nie chce to lezie jak burza, a tam gdzie by się naprawdę przydał to grymasi!
UsuńWobec tego jak pióropusznik nie daje rady zrezygnuję z hako na rzecz obiedki, bo mimo mojej gliny sucho tam bardzo, a jakieś trawy bym tam chciała.
OdpowiedzUsuń