No i zaczęło się, z nieba pada szarawo - biała breja czyli pierwszy śnieg tej jesieni. Koty natychmiast odliczyły się w domu, Lalek żąda "wielkim głosem" włączenia elektrycznego kocyka, reszta bawi się miotając po podłodze orzechami laskowymi ( to będzie cud, jak na którymś orzeszku "nie pojadę" i nie zaliczę gleby ). Za oknem paskudnie topniejąco a w domu głośno i ruchliwie. Korzystając z luźniejszego dnia zamierzam solidnie posprzątać ( oby na zamiarze się nie skończyło, lektura kusi ). Tzw. dwór sobie dzisiaj odpuszczę. Bezczelnie przyznaję że cieszę się z tej pluchy, doszło do tego że nawet w takiej formie woda z nieba mnie cieszy. To pierwszy opad od wielu dni, moje rodki strasznie ciężko znoszą tę jesienną suszę, śmiem twierdzić że znacznie gorzej niż letnie upały. Nadal czekamy z Mamelonem na przesyłkę z cebulami hiacyntów, przyznaję że zaczynam się lekko niecierpliwić. Powinnam się przygotować do kopcowania przesadzonych róż, ale coś mi mówi że to jeszcze nie koniec słonecznej jesieni.
Mam wrażenie że sezon ogrodowy będzie trwał ( zupełnie to różne od zmęczenia ogrodem jakie przeżywałam ubiegłej jesieni ). Pewnie to przez spowodowany upałami przymusowy odpoczynek od spraw ogrodowych w sierpniu, tak sobie tłumaczę ten dziwny październikowy zapał do robót ogrodowych. Na razie oglądam prognozy pogody - ma lać, cudnie! Kwiczę ze szczęścia, podlewa za darmo. Kto wie, może wraz ze wzrostem temperatury ( ponoć już od jutra ma się robić powolutku cieplej ) istnieje szansa na pojawienie się gąsek w naszych lasach. Polowanie na gąski w październiku dobra rzecz, he, he. Z wieści zbliżonych do "sfer kulinarnych" - Ciotka Elka zażądała zakupu białego maku, w planie jest wypiek rogali Świętomarcińskich. Biję się z myślami o zmorze pod tytułem cukrzyca, ja jeszcze nie zapadłam, ale Ciotka Elka już ma wyhodowaną. Jakoś nie wierzę w zapewnienia ciotczyne o abstynencji rogalowej, może uda się skierować ciotczyną uwagę w bardziej "zdrowe" rejony ( takie robienie sweterków na drutach, na ten przykład ). Ilustracje na dziś "grzybkowe", trochę mało tego grzybobrania tej jesieni to się grzybkowo dopieszczę ilustracyjnie.
Oby się ociepliło bo ta jesienna zima wcale mi się nie podoba, w dodatku przemarzły mi hortensje i nie wiem czy odżyją wiosną :( buuuuuuuuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńOdżyją, spoko - spoko. Hortensje wcale nie są takimi delikatesami, jakimi się być wydają. Ocieplenie powolutku już lezie, pod koniec tygodnia będzie lepiej ( tak przynajmniej ma być w Odzi ). Najważniejsze że jeszcze trochę ma popadać, na co bardzo liczę ( choć i tak nie jest źle, rachunek za wodę letnią szczęśliwie finansowo mnie nie dobił ).
Usuń