wtorek, 11 września 2018
Ogrodniku o wiośnie myśl jesienią!
No i nadszedł czas cebulkowania czyli będą coroczne utyskiwania cebulowe w moim wykonaniu. Ogrodnicy we wrześniu rzucajo się na cebulki wiosennych kwiatów jak Felicjan na surową wołowinę, oczywiście ma być dużo i bardzo różnorodnie. Taa, bardzo, bardzo. Najlepiej to jakby udało się Keukenhof urządzić na tych paru lub w najlepszym wypadku parudziesięciu metrach przeznaczonych pod nasadzenia cebul. Trzy cebulki, takie, cztery takie a ta to droga więc tylko jedną wezmę - tak to mniej więcej odbywają się zakupy na stoiskach gdzie cebule kupuje się na sztuki. Kapersujący szczęśliwie skazani są na większe ilości cebul jednego gatunku czy odmiany. W kapersie najczęściej cebule odmian wysokich tulipanów pakowane są po pięć sztuk, tyle samo przeważnie jest cebul wysokich narcyzów. Drobnica cebulowa pakowana po dziesięć sztuk, hiacyntowe cebule pakowane po trzy do jednej siateczki. No fajnie, fajnie ale głównie to tak doniczkowo fajnie - z ogrodowej perspektywy patrząc to te pięć, trzy czy dziesięć cebul to może być tak na rozmnożenie ( o ile mamy ku temu odpowiednie warunki i nie marzy nam się rozmnażanie najnowszych superhitów ) ale w ogrodzie taka ilość sadzonych cebul nie tworzy jakiegoś bardzo znaczącego nasadzenia. W ogrodzie oczy rwą barwne plamy a nie jakieś pojedyncze kwiaty. W maleńkim przedogródku można je zauważyć ale w większym ogrodzie? W większym ogrodzie wszystkiego potrzeba więcej, za to bezkarnie uchodzą różne eksperymenta z różnorodnością gatunków czy odmian. W malutkich ogrodach raczej sprawdza się cebulowa dyscyplina. Rzecz jasna im mniejsze cebulki tym więcej ich potrzeba żeby rośliny tworzyły kwitnące łany, trzema krokusowymi cebulkami nawet tyrawnika nie ozdobisz.
Ja już po pierwszych cebulkowych zakupach, jak zwykle skoncentrowałam się na drobnicy. Kolejne krokusy ( Alcatraz duży, ciągle mi ich mało ), śnieżyczki Elwesa ( moje stare cebule tego gatunku nie rozrastają się tak jak bym chciała żeby się rozrastały ). Z roślin wyższych pojawiły się tradycyjnie cebule mojego ulubionego narcyzka 'Thalia' ( w ubiegłym roku mokre lato i wraża muszka przerzedziły mi łany, dziwna zima tyż nie pomogła ). Przed mną jeszcze zakup czosnku główkowatego i być może botanicznych tulipków albo tulipanów 'Blushing Beauty'. Hiacynty w tym roku sobie odpuszczam, mam ich całkiem sporo. Może trafią mi się jakieś fajne wczesnowiosenne irysy pod brzózki. I tyle mojego cebulowania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie z kolei sporo cebulek tulipanów do wkopania :)
OdpowiedzUsuńW sprawie tulipków liczę na lidlowe zakupy, te zeszłoroczne okazały się bardzo udane. :-)
OdpowiedzUsuńA mnie się nie chceee. Faktycznie w Lidlu nawet 2-kilowe torby z cebulą (tulipanową) widziałam i nawet w fajnych kolorach. Wkopać wykopać wkopać wykopać. Już mi się nie chce. Wystarczą mi dalie. Brrr.
UsuńOj tam, oj tam - nie chcesz uskuteczniać corocznych wykopków to zainwestuj w tulipki botaniczne. ;-) No i teraz Ci się nie chce tulipków a wiosną Ci się zachce, wiesz jak jest. :-)
UsuńMogę potwierdzić, że lidlowe cebule są dobrej jakości, lepszej niż z niejednego sklepu internetowego. Z zakupów zeszłorocznych i 2 lata temu byłam bardzo zadowolona. Wszystko pięknie wyszło z ziemi i zakwitło. W tym roku też już dałam Lidlowi zarobić. Ja nie wykopuję cebul w lecie. Żadnych. Jak nie przeżyją to trudno. Nie cierpię ciągłego wkopywania i wykopywania. Z tego powodu nie mam ani dalii, ani mieczyków. Tylko dla krokosmii zrobiłam wyjątek.
OdpowiedzUsuńNo i odwiedziłam Lidla. Taa, nie wiem zupełnie jak to się stało że wylazłam z całkiem nieplanowanymi cebulkami hiacyntów, cud handlowo - ogrodniczy miał miejsce czy cóś?;-)
Usuń