Nasz Pan Listowy przyniósł nam wczoraj biuletyn naszego środkowoeuropejskiego stowarzyszenia miłośników irysów. Hym... pierwsza dopadła go Małgoś - Sąsiadka, która oglądała pisemko przy pomocy lupy ( nie dlatego że druczek taki drobny tylko dlatego że oczka z zaćmą a kolejka do zabiegu spora ). Oczywiście zdaniem Magłoś nasze irysowe miejsce jest z gumy i da się pomieścić na nim wszelkie chciejstwa a w ogóle to po cholerę nam dojazd do kamienicy?! Przy fotkach siewek i odmian które zrobiły na niej wrażenie odkryłam dziś postawione ołówkiem ptoszki ( stąd wiem że wrażenie było ). Małgoś w przeciwieństwie do mła zauroczona irysami wydającymi kwiaty w typie variegata, przy odmianie Zdenka Seidla nazwanej 'Pepik' ptoszek jest solidny, cóś jakby "łorzeł" albo inny "jaszcząb". Przyznam że 'Pepik' mógłby znaleźć swoje miejsce na rabacie bo to irys kategorii IB, rzeczywiście urodny a "ciepłych" irysów tej kategorii nie mam znów tak dużo, więcej rośnie u mnie ibiaczków o chłodnych kolorach kwiatów. Moje oczy z kolei zatrzymały się na nowych introdukcjach Antona Mego, irysy tego hybrydyzera są niemal zawsze wybitne że tak to określę. Anton Mego rejestruje nowe odmiany rzadko, hołduje poglądowi o zbyt wielkiej ilości irysowych siewek obdarzanych mianem odmiany ( po mojemu nie tylko irysowych ) więc sam przeprowadzać bardzo ostrą selekcję nowych mieszańców zanim zaprezentuje je na publicznym forum jako odmiany swojego autorstwa. W roku 2018 pojawiły się dwa nowe irysy Antona - 'Betliar' i 'Slovenské Tango', oba natentychmiast zapisałam w zeszyciku jako przedmiot pożądania. Ten przedmiot nawet z lekka jakby mroczny bo nie wiadomo skąd wziąć na niego kasę, odpowiedź kryje się w mroku czyli chyba będę musiała sama przed sobą ściemniać w sprawie koniecznych wydatków.
Kusi mnie żeby się zebrać i pojechać na tegoroczny Konwent MEIS który ma się odbyć w miejscowości Veľké Zálužie na Słowacji. Dla normalsów irysowo niezakręconych miasteczko w kraju nitrzańskim to żadna wielka atrakcja, ot maleńka mieścinka którą tylko znajdująca się w niej psychiatrická nemocnica odróżnia od innych maleńkich słowackich mieścinek. Dla Irysowych to ogród Antona Mego, miejsce w którym rodzą się jedne z najciekawszych irysów bródkowych na świecie. Wicie rozumicie, być w Veľké Zálužie i nie odwiedzić ogrodu Antona Mego to cóś jakby w Salem w Oregonie być i nie wpaść do Schreinerów. Konwent odbędzie się 10 - 11 maja, zdecydować czy jadę muszę do 28 lutego. No i jest zgryz bo nie mogę nieustająco wykorzystywać ciotek do pilnowania kotów, Małgoś - Sąsiadki i chałupy. W weekend majowy mam czas wyjazdowy z Tatusiem i siostrami ( konwent rodzinny ), w kwietniu Roma, w lutym tyż Italia a praktycznie na chodzie jest tylko Cio Mary, Ciotka Elka to może być pomocniczo z doskoku. Nie mogę tak obciążać co miesiąc Cio Mary własnymi sprawami, ona przeca tyż ma swoje sprawki. Nie uchodzi tak! Ech... żeby człowiek miał kamper i potrafił to dziadostwo prowadzić po szosach Europy a może i nie tylko. Jak ten ślimak z domkiem na grzbiecie by się mógł włóczyć ( koty oblepiałabym naklejkami z nazwami miejscowości w których byliśmy, a na Małgoś - Sąsiadce przeprowadzałabym testy żywieniowe, he, he, he, he ). Dobra, koniec gdybania o irysowych wycieczkach bo się zbyt mocno oderwę od realu i będę jak ten facet lecący balonem który wrzeszczał "Jak się tym ląduje?!".
Wracając do biuletynu to sporo w nim dla mnie do przeglądania jak i do wczytania - od spraw genetyki ( postulat stosowania w krzyżówkach genetycznie odległych, niepowiązanych rodziców dających dobre perspektywy potomstwu - po mojemu to mniej zabaw z kolorem i kształtem kwiatów, większy nacisk położony na zdrowie roślin, długość kwitnienia ), historii uprawy irysów w Czechach i Polsce ( solidny artykuł o polskich hybrydyzerach autorstwa Małgorzaty Kralki i opracowanie Zdenka Seidla poświęcone między innymi zachowaniu historycznych odmian i zasobów genetycznych rodzaju Iris powstałych w Czechach - tzw. Narodowy Program zasobów genetycznych rodzaju Iris, prowadzony w OB Průhonice, który plasuje kolekcję irysów w tym ogrodzie wśród trzech najważniejszych irysowych kolekcji na świecie ), opowieści o irysowych ludziach ( Gräfin czyli hrabinia Helene von Stein - Zeppelin ciekawą osobą była, niekonwencjonalną - jej imieniem i nazwiskiem nazwano jedną z najfajniejszych odmian Stachys byzantina - dobrego towarzysza irysów bródkowych - o liściach dłuższych i szerszych niż gatunek, rzadko wydającą kwiaty ). No dużo czytania było i to takiego przyjemnego. W dodatku cóś co tygrysy lubią najbardziej czyli fotki kwiatów nowych siewek i przyszłych odmian. Niestety biuletyn został szybko pochłonięty co uświadomiło mła że bardzo tęskni już za ogrodowaniem. Oj, żeby tak już można świeżo obudzone robaszki w ogrodzie straszyć, poletko pod pierwszego "table iris" na Suchej - Żwirowej szykować. Skurwonka i kosów posłuchać, koty na trawkę wyprowadzić. Oj, żeby tak!
Kocham Irysy, kocham ich kształty i kolory. Kwiaty naprawdę przecudne. Jakbym miała ogród, to byłoby w nim sporo Irysów kochanych. :) Tyle masz planów, wyjazdów, szykuje się ciekawy czas. :) No i co, pojedziesz na ten konwent? hehe ;) Sama nie wiedziałabym, może bym się nawet w tym wszystkim pogubiła. hehe Pozostaje mi życzyć wielu cudownych chwil, a tak też się u Ciebie zapowiada. Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym pojechać ale... Nie można być ciężarem, zwalać swojego życia na innych. Cóś mła się wydaje że będzie się podpytywać tych co pojadą i zdjęcia wyłudzać. No ni ma lekko. A plany - mła zawsze ma gryplany ale różnie bywa z ich realizacją. Jak na razie to mła ma "na wyjazdy" zabukowane miejsca w samolocie i kwatiry, to już sakces! ;-)
OdpowiedzUsuńIrysy, które pokazałaś są przepiękne, mimo, że nie jestem ich fanką. Dla mnie magnolie powinny kwitnąć cały rok, mimo, że nie znam się na żadnych odmianach. :-)
OdpowiedzUsuńTeż lubię magnolki, choć wcale nie jest prosto tak "teatralne" rośliny wkomponować w krajobraz. U mnie fabryczne ściany więc wszystkie numery ogrodowe ujdą, nawet krasnale na tle magazynów i tirów wyglądają odjazdowo. ;-)
UsuńNo jak irysy to nie może mnie zabraknąć :D
OdpowiedzUsuńWstrzeliłam się ;) ostatnio mało czasu coś... piękne foty i odmiany...
pozdrawiam :D
U mnie tyż ostatnio gonitwa, trochę zwolniło pod koniec tygodnia. Dobre i to. Strasznie mła się już cni za wiosną! :-)
Usuń