niedziela, 19 maja 2019
Róż atakuje! - Alcatraz widziany przez różowe okulary
Niedziela była głównie ogrodowa. Co prawda było porno i duszno ale siedzenie w domu kiedy na zewnątrz pitulą ptocy, fruwają motyle i biedronki, koty zalegają leniwie na słoneczku, to jakby troszki głupawe. No, przebywanie w domu w takich okolicznościach po prostu nie wchodzi w grę. Nawet Małgoś - Sąsiadka wypełzła z pieleszy żeby przewietrzyć delikatnie półpaśca. Mła polazła do Alcatrazu coby trochę roślinki postraszyć, znaczy zrobiła sobie czynny odpoczynek. Nie tam zaraz harówka i padanie na na twarz w rabaty, nic z tych rzeczy - delikatnie poprzerywała co trzeba , usunęła nieco takich którzy jej zdaniem bezczelnie się szarogęszą i nie dają żyć innym ( mła nie jest, nie była i chyba nigdy już nie zostanie wielbicielką podagrycznika i skrzypu, mimo ich wielkiej przydatności dla naszego gatunku ), rozsypała trochę pożywienia dla rodków. Znaczy pożytecznie jak ten pszczółek działała.
W Alcatrazie uderzyło ją jeszcze bardziej niż w latach poprzednich że w majowej odsłonie on jest solidnie różowy. Niedosłownie bo najwięcej w nim zieloności ale wiele roślin kwitnących w połowie maja ma kwiaty w różnych odcieniach różu. Taki różowo dziewczyński jest ten mój Alcatraz w średniej majowej porze. Przede wszystkim za głównego przywabiacza wzroku robi głogowe drzewko. Słusznego wzrostu ( przestałam przycinać jakiś czas temu ), obsypane kwiatami, no nie ma że nie ma - razem z lilakami i kalinami król majowych kwitnień. Wszystkie te kwitnące różowości przyziemne wydają się nawiązaniem do koloru jego kwiatów. Niestety cud drzewo ocienia miejsce w którym rosną peonie. W tym roku to już naprawdę muszę znaleźć dla nich inne miejsce, ładne słoneczne stanowisko na którym będą się mogły należycie zaprezentować. Mam pomysł ale niech na razie się uleży, peonie niespecjalnie lubią przeprowadzki więc nowe miejsce dla nich musi gruntownie przemyślane. Te peonie do przesadzenia to biało kwitnąca odmiana. Na szczęście bo praktycznie przy wszystkich kwitnących w tym samym terminie co one roślinach będą wyglądały dobrze. Taka to zaleta bieli że pasi niemal do wszystkiego. Na przykład z takim różem to gra jak marzenie, he, he, he. Chyba dzisiejsza pogoda i czas na tzw. zdrowy luzik sprawił że jakoś widzę ten mój zachynszony Alcatraz przez różowe okulary - ho, ho, jakie gryplany znów się lęgną w mózgu mła!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prześlicznie :) - Wiem, monotematyczna już jestem ale co ja na to mogę poradzić :) i jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie te jasno kwitnące bodziszki rosną w słonecznym czy pólcienistym miejscu? Bo ja jakoś nie mogę im miejsca dobrać. Ten co u mnie zakwitł to w najprawdziwszej gęstwinie i ni jak go podziwiać... a inny wyeksponowany na niemalże solitera pięknie się rozrósł ale małpa nie kwitnie...
Poczekaj, poczekaj - teraz kwitną te wczesne bodzichy, może Twój wyeksponowany jest z tych późniejszych. Tak po prawdzie to te moje różowości kwitną w półcieniu, tylko kolorowolistne bodziszki plamiaste mają więcej słoneczka. Najwięcej słońca potrzebuje bodziszek krwisty i łąkowy, dobrze na słoneczku rosną też mieszańce, no i te piciumy ze skalniaków. Reszta lepiej w półcieniu, choć korzeniasty to taki bodzich który wszędzie właściwie daje radę.
UsuńTeraz zaczynają boleć mnie plecy, różowe okulary jakby zmętniały. Taa... robienie "prześliczności" troszki boli. ;-)
Czy ja mam bodziszka krwistego?
UsuńZ tego co pamiętam to masz. :-)
Usuń