piątek, 6 września 2019
Codziennik - pełen ulgi zmęczalnik
Ostatnimi czasy miałam mocno pod górkę. Nie tyle fizycznie co nerwowo mła się zużyła. Tatuś mła dał popalić familii, nie z premedytacją i złośliwie jak przystało na porządnego starszego pana ( Tatuś mła nie kwalifikuje się na staruszka mimo swojego wieku, to tzw. całkiem inne zjawisko ) a tak mimochodem, z odpuszczenia sobie i lekceważenia zbiorowego córczynego ględzenia na temat wizyt u lekarza. Skończyło się gmyractwem chirurgów w Tatusiu i naszymi nerwami. Na szczęście Tatusiowi się udało, co miał przebrnąć przebrnął i mła na własne uszy słyszała jak wykłócał się z pielęgniarką ( znaczy ma się świetnie - biedny ten personel dbający o Tatusia ). Mła po troszku zaczęło odpuszczać to co ją od paru miesięcy niepokoiło "z tyłu głowy" ( no wiecie - niby wszystko wiadomo, niby procedury znane a ten cholerny strach gdzieś pod spodem w człowieku cały czas jest i nie znika ). Sorry za takie wywnętrzanie się do bólu ale wydobycie tego niepokoju dręczącego mła przez ostatnie miesiące ma dla niej wartość terapeutyczną - mła się wywnętrzyła i jest jej lepiej. Wystarczy że Felicjan wyciął mła numer, Tatusiowi na to mła nie pozwoli! Choróbstwem Tatusia i swojemi strachami mła Was nie zadręczała ale ulgą się z Wami podzieli, poczucie ulgi to świetna sprawa.
Niestety wraz z poczuciem ulgi mła uświadomiła sobie jak cholernie jest zmęczona. No niby z górki, papiery poukładane, sprawy które na nią spadły niespodziewanie zostały uregulowane i jak to określa Pan Dzidzio - " Życie zostało wzięte za twarz" ( mła się uważa za osobę miłą i spolegliwą, takowe opinie że ona to tak z buta i o drzwi zawsze ją mocno dziwią ) ale mła nadal w młynie, domyka gdzie trzeba i pilnuje coby diabeł nie wynalazł sobie szczegółów do zasiedzenia. Mła jest tym wszystkim po prostu zmęczona i mła marzy żeby gdzieś wyjechać, niekoniecznie daleko ale tak "oderwawczo", coby jej psyche nadwyrężona choróbskiem Tatusia, odejściem ukochanego Samego Zła, robotą za którą nie przepada, wzięła i odpoczęła. Mła postanowiła połączyć przyjemne z przyjemnie pożytecznym i planuje w przyszły weekend króciutki wypoczynek na Dolnym Śląsku i przywiezienie Mrutka. Jak już koci nastolatek będzie w domu i zwabione dziewczynki zaczną ponownie z mła mieszkać a nie pojawiać się tylko w godzinach posiłkowych, mła się weźmie w końcu za mebelki kuchenne. Za Mrutka wezmą się dziewczynki, troszkę poskubią a potem rozbestwią jako rodzynka męskiego w tym żeńskim gronie. A co do mebelków to oprócz Mamelona w roli eksperta meblowego wystąpi sister średnia czyli Magdzioł, która obiecała częściej ruszać tyłek z domowych pieleszy ( siostrzeńce są w wieku szkolnym średnio zaawansowanym - jest szansa że nie spalą chałupy doglądani przez Tatusia ) i pojawiać się u swoich ódzkich sisters. W sobotę pomysł meblowy będzie konsultowała Cio Mary, świeżo zjechana z urlaubu. Jak widzicie są gryplany i to takie "z rozpiską", mła się zaraz trzy razy okręci z lewa na prawo a potem na odwrót, coby nie zapeszyć.
A co w ogrodzie? Mła w drodze do obowiązków kupiła małe czosnki, znaczy czosnki główkowate, bo mła się od nich uzależniła. Tak pięknie wyglądają w lipcu na rabacie z kwitnącymi lawendami że mła sobie nie wyobraża że czosnków miałoby być tylko tyle ile było ich w tym roku. Stanowczo za mało, czosnki prosimy na plan! Oprócz cebulek czosnków główkowatych mła kupiła cebulki czosnku wąskolistnego Allium amplectens pochodzącego z Hameryki a konkretnie to z terenów Kolumbii Brytyjskiej, Oregonu, stanu Waszyngton i Kalifornii, gdzie rośnie w lasach. Ponoć lubi gleby gliniaste ale cóś mła się zdaje że nie o ciężką, prawdziwą glinę tu chodzi a raczej o lżejsze gleby powstające z wietrzenia skał. Mła zrobiła podstawowy wyczytek i uzyskała info że gleby na jakich w naturze rośnie ten gatunek czosnku mają wysoką zawartość żelaza i niską zawartość organiczną. Ponadto występuje w nich niski stosunek wapnia do magnezu i brakuje wielu niezbędnych składników odżywczych, takich jak azot, fosfor i potas. Hym... znaczy u mła zostaną te nowości posadzone w piochu czyli na Suchej - Żwirowej, zobaczymy jak się mła te Hamerykany udadzą. Zdjęcie na kapersie sugeruje że mła zakupiła odmianę 'Graceful Beauty' ale może się okazać że czosnki zakwitną w kolorze jasnego różu, jak większość kwiatów "czystego gatunku". Ten czosnek osiąga wysokość 30 - 40 cm, kwitnie w maju - czerwcu. Zatem wygląda na to że trafi z kwitnieniem na czas irysowy. Bardzo dobrze bo dużym irysowym kwiatom przyda się bardziej delikatne kwietne towarzystwo.
Oprócz ogrodowych zakupów to mła się udała relaksująco "na wystawki" i "straciła" zawrotną sumę 20 złociszy. Kupiła radośnie rzeczy niepotrzebne a cieszące typu obabrazek haftowany, małe foremki do garaletek czy dzbanuszki do śmietanki. Mła śmietanki do kawy czy do lapsangów shoushengów ( popijanie tych herbatek przez młą napawa grozą i obrzydzeniem wszystkich jej bliskich ) używa sporadycznie, jak ją naprawdę najdzie czyli raz na parę miesięcy - dzbanuszki mają szansę robić za wazoniki albo insze ozdóbstwa a nie za to czym naprawdę są. Mamelon oglądając moje zakupy pokiwała głową i wymruczała że już wie dlaczego moje kuchenne mebelki muszą być głębokie, takie w starym stajlu. Dałam odpór, znaczy gapiłam się wyzywająco na słusznych rozmiarów gablotę z kuchennymi statkami, którą Mamelon przywlokła aż z Poddębic i pieczołowicie odnawiała, co proste nie było. Taa... królowa waz, sosjerek i mleczników gablotę uskuteczniła a moje dzbanuszki do śmietanki i foremki to niby szafeczki odpowiedniej na się nie potrzebują?! A foremusie do ciasteczek, a wałeczki ciasteczka wyciskiem zdobiące, a piciumki różniste o których najstarsi kuchenni nie są w stanie powiedzieć do czegóż to mogło służyć ( he,he, he, tzw. rolki pod profiterolki które wypieka się bez rolek )? Mła jest potrzebowska na szafeczki przepastne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ten Śląsk Dolny to gdzie dokładnie? Może blisko mnie? Może wpadniesz?
OdpowiedzUsuńWrocek i okolice, tak na dwa dni. Nie wiem jeszcze jak mobilna będę, na razie jest postanowione, zaklepane a Mrutek jest szykowany po całości ( odklejnotowanie ), pewnie jeszcze na niego gwarancje dziefczyny opracują, he, he, he. ;-) Jak mła się uda to może ona się porusza troszki więcej ale ona nie wie.
UsuńA wiesz Agniecha, że Ty masz do mnie tyle samo drogi, co ja do Ciebie? ;)))
UsuńJak się Tabasia opowie w ile sztuk i na ile i kiedy dokładnie i z jakim planem, to jakoś ogarniemy temat ;)
Ale ja nie jestem mobilna, Pieseczku. Obowiązki.
UsuńNo to nie nalegam, bo to by było ze 400 km w obie strony, a siedzenie w aucie nie mieści się w kategorii "wypoczynek".
Dziefczyny mła ma dwa dni wolnego i ani chwili więcej, zatem teraz będzie Wrocek a Konikowo będzie w terminie późniejszym ( ale będzie bo czemu ma nie być ). Mła na razie ma też średnio z mobilnością ale mła dojedzie bo jest uparta jak oślica. No i musi mieć choć troszki luzu od życia chałupnego bo inaczej zwariuje i dopiero się wszystkim zrobi! ;-)
UsuńKwiaty jeszcze piękne, powolutku jednak będą niknąć, niestety... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze czekam na kwitnienie marcinków i kolejny rzut kwitnienia róż. :-)
UsuńDobrze, że zeszło i pojawiła się ulga. Czosnek... hym... może i mnie się uda jakiś zakupić i posadzić? A zdjęcia cudne :D
OdpowiedzUsuńNo tak jeszcze mam lekkie niepokoje ale to już tylko pomruki po burzy. Czosnkuj, czosnki są wdzięczne. :-)
UsuńTylko, że małpy nie chcą u mnie wchodzić albo coś je zjada... :/
UsuńA swoją drogą tatusiowie tak mają... ech, jak sobie przypomnę styczeń 2017.
OdpowiedzUsuńI to wszystko, co prezentujesz, żeby mnie żółć zalała, zanabyłaś za 20 złotych polskich? Pff! To ja może osobiście przywiezę Ci kocisko i zabierzesz mnie na te wysorty?
Tatusie to osobny temat, mnie macki opadają z powodu krnąbrności Tatusia osobistego. A teraz, jak już po bólu to zaraz się zrobi buńczuczny i w ogóle. Yes, to wszystko z wyjątkiem obabrazka, który wytargowałam jakieś dwa tygodnie wcześniej za zawrotną sumę 8 PLN, to za 20 złociszy. Foremki ceramiczne po 2 złocisze , dzbanuszki za 10, miedziane foremeczki po złotówce sztuka. Mła nie jest zbyt mocno pieniężna ( znaczy tak jakby chciała ;-)) i jej przyjemności są najczęściej śmieciowe. Z kociskiem ( ha, to się nazywa pretekst ) zawsze możesz przyjechać w czwarty dzień tygodnia. Niestety nie gwarantuje wywiezienia cudem odkrytych koronek weneckich, ewentualnie szkła z Murano. Z wysortami to jest tak że czasem się trafia a czasem wracam na pusto ( znaczy bez śmieci ale za to z zapasem warzywek itd. na cały tydzień ). Ponieważ u nas w lasach bardzo sucho to coś mła się zdaje ze zamiast polowań na grzyby będziemy tej jesieni uprawiać polowania na wysorty. :-)
UsuńZdrowia dla Tatusia, kozaczy, bo i radosny, że się wykaraskał.
OdpowiedzUsuńOdpoczynek konieczny, chociaz nie zawsze osiągalny, znam to.
Wysorty mają do siebie to, że nie wiadomo na co się natrafi i w tem cala frajda.
A to Mrutrk będzie miał towarzystwo jak się patrzy cos czuję, że to jest kandydat na miziaka slodkie oczy .
Ponoć Mrutek osiągnął już wagę niezłego opasa, szykuje się baaardzo duży chłopiec z niego. Za życzenia zdrówka dla Tatusia dziękuję, najbardziej zainteresowany nimi już kombinuje coby tu jeszcze sobie naprawić. ;-)
Usuń