Teraz mła weźmie Was na wycieczkę kościółkową, w Rzymie jest cóś kole 900 kościołów, z czego większość napchana zabytkami klasy różnej więc jest co zwiedzać. Mła pomyślała że Basilica Papale di Santa Maria
Maggiore ( Matki Boskiej Większej ), znana również jako Basilica
Santa Maria della Neve ( Matki Boskiej Śnieżnej ) i Santa Maria ad
Presepe ( Matki Bożej przy Żłóbku ) czy też jako bazylika
liberiańska (od imienia papieża Liberiusza ) jest tak eklektyczna że bardziej się nie da i że każdy cóś dla siebie w tym przybytku wiary upatrzy. Żadnych nierozpoznawalnych cegiełków z tufu i tym podobnych ruiniastych fot, porządne marmury i złocenia okraszone mozaikami. Bazylika di Santa Maria Maggiore jest jedną z czterech bazylik papieskich w Rzymie ( ma status eksterytorialny, znaczy należy do Watykanu, no i przechodzi się do niej przez posterunek żandarmerii - wicie rozumicie - terrorysty ). Jest też największą świątynią spośród osiemdziesięciu rzymskich świątyń poświęconych Matce Bożej. Znajduje się na
wzniesieniu Eskwilinu, na północnym pagórku zwanym Cispio, gdzieś tak między Rione Monti i
Rione Esquilino. Jest to jedyna bazylika w Rzymie, która zachowała
strukturę wczesnochrześcijańską, aczkolwiek została wzbogacona w ciągu wieków
dodatkami architektonicznymi w różnych stylach. Początek bazyliki jest legendarny, cóś jak nasze bajki o Kraku i Wandzie co nie chciała Niemca. W 352 roku papież Liberiusz i rzymianin Jan ujrzeli we
śnie Marię u nas zwaną Maryją, która powiedziała im że w miejscu, w którym w środku
lata spadnie śnieg, zostanie zbudowany kościół. W nocy z 4 na 5 sierpnia
352 wzgórze Eskwilińskie pokrył śnieg, taki cud zaistniał. Każdego roku 5 sierpnia świętuje się tzw. "Cud śniegu": podczas obchodów na mszy porannej i wieczornej białe płatki kwiatów opadają ze środka
kasetonowego sufitu w krypcie żłobka. Urocze choć nie cud. Bo troszki inaczej rzecz się miała w realu, otóż w tym czasie na Eskwilinie znajdowała się też świątynia Junony
Lucindy, opiekunki rodzących kobiet. Taa... wicie rozumicie była już bogini i teraz trza było tylko przekonać lud że tamta była be a nowa jest cacy i wykorzystać przyzwyczajenie tego ludu do oddawania czci w konkretnym miejscu. Przy okazji wykorzystać też elementy budowlane ze starej świątyni przy wznoszeniu nowej. I tak kolumny ze świątyni Junony podtrzymują sklepienie chrześcijańskiego kościoła, który niegdyś był małym kościółkiem pod wezwaniem Credo. Tak naprawdę decyzję o budowie bazyliki w tym miejscu podjął po soborze efeskim ( uznającym rolę Marii jako Bożej Rodzicielki, co zapoczątkowało oficjalny kult maryjny ), który odbył się w 431roku, papież Sykstus III, dlatego za datę położenia kamienia węgielnego pod budowę świątyni uznaje się rok 432. W świątyni umieszczono ikonę znaną dziś
jako Matka Boża Śnieżna, albo Salus Populi Romani ( wizerunek Matki Boskiej typu orientalno - bizantyńskiego z XII - XIII wieku ).
Z zewnątrz bazylika sprawia wrażenie budynku w którego projekcie architekt uparł się zaznaczyć w sposób jak najbardziej bijący po oczach że jest w nim wszystko co najlepszego wymyślili architekci na przestrzeni wieków ( żelbetonu brakuje i zabójczych wysokości ). Tylko że tego żaden solista architekt nigdy nie ogarnął, to taki naturalny zlepek stylów wytworzony przez długie wieki. Każda z fasad budynku jest utrzymana w innym stylu a nad wszystkim góruje romańska dzwonnica. To jest szalone jak herbatka u Kapelusznika ale zarazem w jakiś dziwny sposób nie sprawia wrażenia braku harmonii. Bazylika zbudowana przez Sykstusa III miała trzy
nawy podzielone po każdej stronie 21 gładkimi kolumnami, które zwieńczone są zwieńczone
jońskimi kapitelami, nad którymi biegł architraw. Nawa główna
była oświetlona przez 21 okien z każdej strony ( połowę z nich zaślepiono ) i zwieńczona drewnianym dachem z odsłoniętymi
kratownicami. Bazylikę solidnie zaczęto przebudowywać w związku z pierwszym
jubileuszem roku 1300, szczególnie za pontyfikatu Mikołaja IV,
podczas trwania którego dobudowano transept i utworzono nową absydę (
to były lata 1288 -1292 ). Teraz będzie o takiej zdziwności czyli różnicy
pojęć. Rzecz dotyczy romańskiej dzwonnicy, romańskiej bo zaczęto ją budować wówczas kiedy styl budowania zwany romańskim jeszcze był na czasie, potem kontynuowano kiedy był na czasie w Rzymie ale poza nim już mało kto tak budował ( to są lata 1375–1376 ), jednakże budowę ukończono dopiero za czasów wielkiego "przebudowniczego" bazyliki, Guglielmo d'Estouteville, w latach 1445–1483 . Taka historia jak z gotyckimi katedrami budowanymi przez stulecia. Ta romańska dzwonnica czyli campanilla ma 75 metrów wysokości i jest najwyższą dzwonnicą w Rzymie.
Na początku XIX wieku została wyposażona w zegar.
W dzwonnicy jest zawieszonych 5 dzwonów, największy i najstarszy dzwon w dzwonnicy pochodzi z 1289 roku (odlany
przez Guidotto Pisano za kasę Savellich ) pozostałe dzwony
pochodzą z XVI-XIX wieku. Kiedyś wisiał tam jeszcze dzwon
podarowany przez Alfano, szambelana Kaliksta II ( starzyzna z lat 1119-1124 ), ale został usunięty za czasów Leona XIII jest dziś przechowywany w Muzeach
Watykańskich.
Jeden z dzwonów nazywa się "La Sperduta" ( dzwoni tuż po 21 ) przypominając legendę, która sięga XV wieku. Historyjka jest taka - pasterka pasąc swoje stado zgubiła się na łąkach,
które w tym czasie otaczały Eskwilin. Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły i coś tak klaszcze za borem ale pasterka nie wróciła. Dzwony Bazyliki Santa Maria Maggiore zaczęły dzwonić, żeby zagubiona trafiła do domu. I tak dzwonią od sześciuset lat z hakiem ale pasterki cóś nie widać. Insza wersja jest taka że to nie pasterka tylko to pielgrzym który się zgubił i postanowił wypaciorkować ratunek. Po modlitwie natychmiast usłyszał bicie dzwonu, po czym dotarł do bazyliki a tym
samym się uratował ( bo wicie rozumicie, ludzie złe gorsze od wilków ). No i zostawił kaskę coby o 2 w
nocy dzwon zawsze dzwonił dla zagubionych ( ostatnio zmie niono że 21, cóś wygodnictwo w ludziach się rozrasta, pospać lubią zarówno ci co dzwonów słuchają jak i ci co w nie biją ). O przebudowach wnętrza napiszę w dalszej części postu, teraz zajmę się tym jak budynek zmieniał się na zewnątrz. W roku 1673 przebudowano apsydę. Zewnętrzna część absydy, zwrócona w stronę Piazza dell ' Esquilino
jest dziełem Carlo Rainaldiego , który przedstawił papieżowi Klemensowi
IX projekt tańszy niż projekt najznamienitszego architekta baroku rzymskiego, Gian Lorenzo Berniniego ( mła żałuje że papieżowi kasy cóś brakło bo projekt Berniniego to było cóś, choć trza by było ratować mozaiki z apsydy ).
Ostatnie duże prace na zewnątrz bazyliki przeprowadzono w czasie
pontyfikatu Benedykta XIV, na którego zlecenie Ferdinando Fuga
przebudował główną fasadę, dodając portyk i loggię. Loggia ozdobiona jest mozaikami z XV wieku, w centralnej części znajduje się medalion z postacią Chrystusa. Ułożone w
pasy sceny ilustrują legendę o śniegu, związaną z powstaniem bazyliki. Prace przeprowadzono w latach 1741- 1743. Do tej elewacji przylegają dwie, jednakowe fasady pałaców kapituły.W 1614 papież Paweł V Borghese polecił ustawić przed bazyliką kolumnę pochodzącą z bazyliki Maksencjusza, ustawiono na niej figurę Matki Bożej ( ta kolumna stała się wzorem dla kolumny Zygmunta III w Warszawie ). Za Bazyliką na polecenie Sykstusa V, ustawiono 15 metrowy egipski obelisk, pochodzący z mauzoleum Augusta.
Kiedy Dżizaas i mła weszły do nawy głównej zrobiły wow, ponieważ nie spodziewały się wnętrza tak jasnego i że tak określę rzecz - klarownego. Oglądały foty ale foty a architektura odbierana na żywo to dwie różne sprawy. Jak my już ten ogrom biało złoty jako tako ogarnęły to Dżizaas wgapiała się w sklepienie a mła w podłogi. Nawa główna jest hym... tego ... sporawa, liczy sobie 86 metrów długości. To właśnie jej widok sprawia wrażenie że wnętrze zachowało wiernie cechy klasycznego rzymskiego stylu, który przetrwał niemal niezmieniony do dziś. Zachowane bowiem zostały proporcje wnętrza, zaprojektowanego zgodnie z założeniami Witruwiusza, rzymskiego architekta, żyjącego w I wieku przed n.e.. Nawę od prezbiterium oddziela tzw. łuk tęczowy. Na nim latach 432–440 ułożono pasy mozaiki, łączą się one z nieco późniejszymi mozaikami, które znajdują się powyżej kolumn na ścianach nawy głównej. Ozdabianie wnętrz świątyń mozaikami to był najpopularniejszy sposób dekoracji w V wieku. W panelach
umieszczonych pod oknami, pierwotnie zamkniętych edykiem, przedstawiono cyklem
opowieści ze Starego Testamentu: historie Abrahama, Jakuba, Izaaka po
lewej stronie, Mojżesza i Jozuego po prawej. Z oryginalnych 42 paneli,
z których wiele zawierało dwie nałożone sceny, 27 się ostało ( 12 na
lewej ścianie i 15 na prawej ). Resztę załatwiły przebudowy kościoła w XVIII wieku. Mozaiki z Bazyliki Santa Maria
Maggiore uchodzą za pierwszy cykl figuratywnych przedstawień, jaki pojawił się w
rzymskim kościele. Historie ze Starego Testamentu wykazują ponoć niewątpliwe
powiązania stylistyczne z tak zwanym "Watykańskim Wergiliuszem",
rękopisem Eneidy przechowywanym w Watykańskiej Bibliotece Apostolskiej ,
oraz z Biblią zwaną Itala di Quedlinburg, ale zauważono także związki z
ikonografią cesarską ( było cóś takiego jak zawłaszczania obrazu i
cesarskich atrybutów typowych dla sztuki
wczesnochrześcijańskiej ). Mła w to wierzy na słowo, owych nawiązań nie jest w stanie wyśledzić - za cienka w uszach. Z dołu trza się dobrze wpatrywać żeby dostrzec znane z przewodników stopniowanie odcieni kolorów czy realistyczne przedstawienie przestrzeni. Mła szczerze pisząc widziała głównie opalizowanie tła, bo światło
powodowało że mozaiki świeciły swoistym blaskiem i czasem prawdziwą urodność. Mozaiki na łuku tęczowym są nieco inne, a może to padające światło sprawiło że mła wydały się jakieś bardziej dostojne i "ciężko oficjalne". Przedstawiają dzieciństwo Chrystusa ( niektóre z nich mają za temat motywy zaczerpnięte z apokryficznych ewangelii ). Są to obrazy: Zwiastowanie ,
Ofiarowanie w świątyni , Pokłon Trzech Króli , Spotkanie z
namiestnikiem przed miastem
Sotine ( typowy motyw apokryficzny, w żadnej z czterech Ewangelii nie ma historii o tym jak to podczas ucieczki do Egiptu w mieście Sotine namiestnik witał Dzieciątko jako Mesjasza a pogańskie bożki się kłaniały ) Masakra Niewiniątek , Magowie i Herod ). Na
szczycie łuku przedstawiono tron z insygniami Chrystusa zwany z grecka Etimasìa, otoczony przez świętych Piotra i Pawła i zwieńczony Tetramorfem, czyli symbolicznym ujęciem czterech ewangelistów. Poniżej znajduje się panel z napisem dedykacyjnym Sykstusa III, złotymi
literami na niebieskim tle. Po bokach przedstawiono dwa święte miasta: Jerozolimę i Betlejem. Mła się nawet nie zastanowiła jaki był program stojący za powstaniem tych mozaiek, mła ma problem ze zrozumieniem współczesnych programów ideologicznych a co dopiero ze zrozumieniem takich które powstały 1500 lat temu. Mła tylko chłonęła urodę.
No bo jest co chłonąć. Nawet gdyby w tej świątyni nie było niczego oprócz tych mozaik to dal nich warto by ją zwiedzić. Tylko dobrze byłoby oko przy tym uzbroić w lornetkę albo choć solidny zoom. Wnętrze apsydy też jest wymozaikowane, z tym że mozaiki są znacznie młodsze, scena Koronacji Matki Bożej została wykonana w 1295 według projektu Jacopo Torritti. Oprócz tej koronacji w otoczeniu aniołów o kolorowych skrzydłach są tam też ułożone historie z życia Marii. To już niemal ostatnie tchnienie bizantyńskiej sztuki w Rzymie, po niemal tysiącu lat zachodni artyści będą szukać inspiracji w kulturze Rzymu a nie Konstantynopola i okolic. Z tego samego okresu pochodzą mozaiki na elewacji, dzieło Filippo Rusuti, którego dostał na nie zlecenie od kardynała Pietro Colonny. Dla mła wszystkie te mozaiki młodsze noszą już cechy "przemęczenia", charakterystyczne dla okresu schyłkowego epoki. Takie to wszystko sztywne, ani na jotę nie odchodzące od kanonu. Piękne bardzo ale cóś powierzchowne. Może nie robiłyby takiego wrażenia na mła gdyby nie ich zestawienie z wcześniejszymi mozaikami, mła mogła porównywać i to porównanie może stać za tym że mła się nie zachwyciła apsydą tak na och i ach. Dobra wyplączmy się z tych mozaik i przejdźmy do urzeczenia Dżizaasa sklepieniem kasetonowym nawy głównej.
Guglielmo d'Estouteville, arcyprezbiter bazyliki w latach 1445–1483, wziął się za renowację powały świątyni. Nawy
boczne pokryto nowymi sklepieniami. Natomiast nawa główna została ozdobiona
bogatym kasetonowym stropem zbudowanym wg. projektu architekta Giuliano
da Sangallo, to na zlecenie kardynała Rodrigo Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI . Kasetony głęboko rzeźbiono i pokryto złoceniem. Płatków złota dostarczyła wg. tradycji nowo odkryta Ameryka. Było to ponoć pierwsze złoto które przypłynęło do Europy z Nowego Świata ( stąd często słyszy się i czyta o złocie Kolumba na stropie papieskiej bazyliki ), przekazane wywodzącemu swój ród z Hiszpanii papieżowi przez hiszpańskich władców. Pośrodku stropu znajduje się herb papieski, z bykiem Borgiów. Pod tym pięknym stropem, pod łukiem tęczowym stoi ołtarz główny zrobiony z lazurytu i agatu, osłania go baldachim wsparty na czterech kolumnach z porfiru oplecionych gałęziami z liśćmi z brązu. Jego autorem jest Ferdinando Fuga, ten sam który zaprojektował portyk i loggię przy wejściu do bazyliki. W porfirowej urnie znajdują się relikwie św. Mateusza Apostoła oraz innych świętych.
Nieopodal wejścia, z obu stron bazyliki, znajdują się nagrobki ścienne papieży Klemensa IX i Mikołaja IV. Obaj papieże jak na standardy papieskie byli przyzwoitymi ludźmi i obaj musieli przełknąć klęskę militarną wypraw krzyżowych - Mikołaj IV w średniowieczu a Klemens IX w XVII wieku. Jednakże to nie te papieskie nagrobki wzbudzają wielkie zainteresowanie, zwiedzający chcą głównie oglądać dwie papieskie kaplice. Tę którą kazał dla siebie pobudować Sykstus V, zwaną sykstyńską ( leży też w niej rodzina tego papieża i jeden ze świętych papieży, Pius V ) i kaplicę zbudowaną dla Pawła V, w której oprócz członków jego rodziny leży też Klemens VIII. W kaplicy Sykstusa znaczy takie pobożne papieże, co to reformy wśród kleru i wiernych, zwalczanie nepotyzmu, dobro chrześcijaństwa i katolicyzm militarny, w drugiej kaplicy to wprost przeciwnie - papieże jak z serialu hamerykańskiego, żyć, żyć i jeszcze raz użyć!
Kaplica sykstyńska została zbudowana pod koniec XVI wieku, konkretnie to w w 1585 roku, według projektu Domenico Fontany, na planie krzyża greckiego z kopułą nad centralną częścią. Poświęcona została
Najświętszemu Sakramentowi, łączyła ona starożytną kaplicę Narodzenia
Pańskiego z rzeźbami Arnolfo ( zlikwidowaną niestety podczas tej rozbudowy ), relikwie żłobka i płaskorzeźby wykonane
przez rzeźbiarza Niccolò Fiammingo . Całe wyposażenie dawnego małego pomieszczenia zostało w ten sposób przeniesione z pierwotnego
miejsca ( przybudówki do prawej nawy ) w centrum nowej kaplicy pod
ołtarzem i do nowej krypty z ambitem. Znaczy krypta pod ołtarzem głównym i boczna kaplica niby z okresu przełomu manieryzmu i baroku ale tak po prawdzie jakby starsze i to mocno starsze. Do
zdobienia kaplicy wykorzystano bowiem między innymi marmury i kolumny z
Septizonium. W kaplicy wymieniono częściowo posadzkę, piękna "kosmateska" została
przeniesiona pod ołtarz papieski, tu w kaplicy mamy za to urodne marmurowe obrazki podłogowe pasujące do manierystycznego wystroju. Na środku kaplicy ustawiono monumentalne cyborium ( to cztery anioły z
pozłacanego brązu autorstwa Sebastiano Torrigianiego, które podtrzymują
model kaplicy ). Na ścianach cykl fresków namalowany, które to freski się rozpełzły na niektóre z okien wczesnochrześcijańskich, nie jest to jeszcze horror vacui ale blisko. Płaskorzeźby zdobiące nagrobek Sykstusa V obrazują ważniejsze wydarzenia
mające miejsce podczas jego pontyfikatu, między innymi jest scena
obrazująca pojednanie pomiędzy Zygmuntem III a arcyksięciem
Maksymilianem, do którego przyczynił się legat papieski, kardynał
Hipolit Aldobrandini ( czyli późniejszy Klemens VIII ).
Kaplica po lewej stronie, podobna w założeniach, wymyślona została 1605 roku kiedy papież Paweł V Borghese zechciał posiadać w tej bazylice kaplicę rodzinną, podobną do tej jaką miał Sykstus V. Znaczy dobudówka na planie greckiego krzyża o wielkości
małego kościoła. Kaplica Borghesów zbudowana została zgodnie z projektem Flaminio Ponzio w 1613 roku. Tak po prawdzie to konstrukcję ukończono w 1611 roku, prace wykończeniowe, te wszystkie wykładania kolorowymi
marmurami, złotem i kamieniami szlachetnymi trwały dłużej, zakończono je pod koniec 1616
roku.
Na ołtarzu tej kaplicy znajduje się owa słynna ikona
Salus Populi Romani. Przy powstawaniu kaplicy uczestniczyli artyści tej miary co Guido Reni, Giovanni Baglione, Baldassare Croce, Lanfranco, Pietro Bernini. Jak podaje nasza wikipedia polskim śladem jest fresk przedstawiający świętą Kingę wśród dwóch
innych niewiast ( przedstawienie na fresku namalowanym nad nagrobkiem Klemensa VIII, mła ślepawa więc się nie dopatrzyła, podobnie jak wizerunku zamku w Malborku w zakrystii ).
Bazylika Santa Maria Maggiore jest bardzo mocno Bożonarodzeniowa, tak było od początku tzn. od kiedy
papież Sykstus III ( ten panujący w latach 432 - 440 ) stworzył w pierwotnej bazylice "Grotę
Narodzenia" podobną do tej, którą pokazywano jako miejsce narodzenia Mesjasza w Betlejem. To wtedy zaczęto nazywać ją Santa Maria ad
Presepe. Dziś w muzeum bazyliki Santa Maria Maggiore znajduje się grupa rzeźbiarka Arnolfo di Cambio z 1288 roku powstałą na zlecenie Mikołaja IV ( ukończona została w1291
roku a niektóre jej elementy dodano w czasie renesansu ) , która przez długi czas było uważana za najstarszą szopkę figuralną ( ale stwierdzono że w Parmie jest starsza, wyrzeźbiona przez Benedetto Antelami w 1196 roku, no i znaleziono inne" we Forlì w lunecie portalu opactwa San Mercuriale ,
wyrzeźbionego przez Mistrza Miesięcy z Ferrary w 1230 roku oraz najstarsza szopka bożonarodzeniowa z Bolonii, z bazyliki Santo Stefano, wyrzeźbiona w
drewnie około 1291 roku przez anonimowego rzeźbiarza bolońskiego ). Ta szopka z pokłonem Trzech Króli wyrzeźbiona w kamieniu, wędrowała po całej bazylice zanim dotarła do muzeum. Drzewiej znajdowała się w kaplicach w których dziś ostały się tylko żłóbkowe relikwie. A te relikwie znalazły się w bazylice za sprawą licznych licznych pielgrzymów powracający do Rzymu z Ziemi Świętej. Przywożono ponoć duże a cenne
fragmenty drewna Świętej Kołyski (
cunabulum ), licząc rzecz jasna na przychylność Najwyższej Instancji. Ktoś się w tej Ziemi Świętej nieźle obłowił na drewienku. Dziś żłóbkowe relikwie spoczywają w krypcie - kaplicy, za sprawą papieża Piusa IX który zlecił jej wykonanie Virginio Vespignaniemu. Tutaj umieszczono je w kryształowym relikwiarzu
wykonanym przez Luigiego Valadiera.
W Santa Maria Maggiore jest jeden grobowiec w którym nie pochowano papieża ani znanego przedstawiciela arystokracji, który nie jest obmarmurzony na kolorowo, wyzłocony i wyfreskowany a przy którym zatrzymują się zwiedzający. Spoczywa w nim Giovanni Lorenzo Bernini, największy rzeźbiarz ( i nie tylko ) Włoch ( i nie tylko ) epoki baroku. Właściwie jedyny którego dzieła mogą się mierzyć z dziełami Michelangelo Buonarrotiego. Wicie rozumicie, to jest ta skala talentu i w ogóle ta skala wielkości dzieł. Nie spoczywa sam tylko z "
nobilis familia", ale mimo tego że rodzina szlachetna tylko jego imię zostało wyróżnione. I słusznie, bo wielkim artystą był. Mła chyba najbardziej go ceni za rzeźby na rzymskich fontannach, jej ulubiona to tryton z fontanny na Piazza Barberini. No i kolumnada na Piazza di San Pietro, bez niej ten plac byłby tylko zwykłym placykiem przed świątynią ze wspaniałą kopułą. Mła postała nad tym grobem w milczeniu, należało się Gianlorenzo.
A teraz o tym co na mła zrobiło największe wrażenie w tej bazylice - podłoga w stylu Cosmatesque lub arte cosmatesca co mła przerobiła na polskie "kosmateska". Co to w ogóle jest ta "kosmateska"? - to jest dzieło kamieniarzy ze szkoły Cosmatich. W przypadku podłogi z bazyliki Santa Maria Maggiore pochodzące z XII wieku ( u nas to z tych czasów zachowała się posadzka z Wiślicy, tzw. Płyta Wiślicka - można sobie unaocznić różnicę w poziomie cywilizacyjnym na początku zeszłego tysiąclecia - nasz największy podłogowy zabytek romański, ba, jeden z nielicznych zabytków romańskich na ziemiach polskich, to kamienna płyta na której wyryto rysunek i wypełniono go gipsem zmieszanym ze smołą i węglem drzewnym, w tym czasie we Włoszech układano mozaiki z porfiru, materiału niezwykle trudnego do obróbki ).
Najważniejszą rodziną rzymskich kamieniarzy, taką która miała przywilej
otrzymywania największych zleceń od papiestwa, była rodzina Tebaldo
Marmorario ( żyjącego w latach 1100-1150 ), a następnie jego syna Lorenzo di Tebaldo i
jego następcy Iacopo di Lorenzo, Cosmy i jego synów. Ściśle rzecz ujmując o arte cosmatesca należy mówić tylko w odniesieniu do tych prac kamieniarskich stworzonych przez tę rodzinę. Reszta to naśladownictwo i dlatego używa się określenia styl cosmatesca. Termin się wziął stąd że w
inskrypcjach pozostawionych przez rzymskich kamieniarzy w swoich pracach,
często występuje imię Cosma. Badacze nawet wybadali że chodzi o przedstawicieli dwóch różnych rodów kamieniarskich: Cosmę di Jacopo di Lorenzo ( tworzącego w latach 1210 - 1231) i Cosmę di Pietro Melliniego ( tworzącego w latach 1264-1279 ).
Określenie arte cosmatesca powstało w XIX wieku, pierwszy raz użyto go w 1860 roku. Sam typ dekoracji wywodzi się z tradycji klasycznej sztuki rzymskiej i ze sztuki bizantyńskiej ( polegało to na obróbce i łączeniu kawałków kamieni
półszlachetnych, marmuru, pasty szklanej i złota. Dekorowano tak nie tylko posadzki, wstęgi z różnokolorowego materiału wypełzały na krużganki, ołtarze i ambony. Dla mła uczta dla oczu, mimo tego że posadzka była przerabiana ( np. za czasów wielkiej przebudowy w XVIII wieku ). Ta posadzka i najstarsze mozaiki zrobiły na mła największe wrażenie, pewnie dlatego że manieryzm i barok rzymski to ona oglądała w skali masowej i w inszych kościołach a tu takie pierwociny, jedna niemal z zarania chrześcijaństwa. Ze wszystkich rzymskich bazylik Santa Maria Maggiore w zasadzie zachowała najwięcej z ducha czasów w których powstała i dlatego dla mła jest tą najwłaściwszą i jakby najbardziej reprezentatywną ( nie mylić z reprezentacyjną ). Bazylika św. Piotra jako główna bazylika papieska funkcjonuje dopiero od XV wieku ( przed niewolą awiniońską głównym kościołem papieskim była Bazylika św. Jana na Lateranie pozostałe dwie czyli Laterańska i św. Pawła za Murami były wielokrotnie przerabiane, ta ostatnia jest w zasadzie XIX wieczna. Na zakończenie dodam że Santa Maria Maggiore honorowo obrabiają królowie Hiszpanii ( tak jak Laterańską obrabiali swego czasu królowie Francji a potem zaczęli obrabiać ci francuscy prezydenci którzy byli katolikami )
Zjawiskowa ta podłoga!! :D Ach... Och...
OdpowiedzUsuńWiedziałam że do Ciebie Agatku tyż przemówi jako i do mnie przemówiła. Wszak my z Klubu Miłośniczek Posadzek. ;-D
OdpowiedzUsuńPodłogi nie byłyby takim cudem gdyby brakło sklepień. Bardzo piękne są, fakt. Ale wiecie co? Najbardziej podoba mi się fakt, że niby nie było nigdy naczelnego architekta, niby każdy sobie rzepkę skrobał, a wyszły spójne, niezwykle eleganckie wnętrza. Ten posadzkowy medalion z kaplicy Sykstyńskiej, to przecież miodzio idealnie pasujący do ołtarza. Aż żałuję, że nie wiem w jakich okolicznościach estetycznych jest posadzkowe czarne ptaszysko.
OdpowiedzUsuńDużo złocistości i lapis lazuli ( wg. Dżizaasa lepki azulan ) w pobliżu czarnego ptasiora. Mła już na etapie fot doszła do wniosku że jeżeli ma bardzo dokładnie oglądać którąś z papieskich bazylik to właśnie tę. Zaskoczyło mła że wnętrze jest tak jasne, wydaje mi się jaśniejsze niż to w Bazylice św. Piotra doświetlane przez otwory w kopule. No i masz rację, to wnętrze jako całość jest piękne i harmonijne. Inaczej niż u św. Piotra, bo budynek tamtej bazyliki bardziej mła się podoba z zewnątrz, w Santa Maria Maggiore jest odwrotnie - zewnętrznie to zlepek ale w środku harmonia. :-)
UsuńJa nie chcę tu narzekać, ale sądząc po pierwszych zdjęciach, kosmateski pokrywają podłogę całej głównej nawy i obu bocznych, czyli powierzchnię o długości 80 metrów a szerokości +/_ 40, a Ty pokazujesz mi jakieś fragmenciki??? Gdybym tam była z Tobą to bym Ci odsuwała te wszystkie ławki na boki, żebyś ładne ujęcia podłogi wykonała.
OdpowiedzUsuńNiestety, mnie też kręcą wczesne klimaty. Barok przemawia do mnie rzadko.
Dlaczego niestety? Stety jak najbardziej. No właśnie ławeczki i te insze udogodnienia, wrrr... Muszo być ale mła tyż miała pomysł żeby to usunąć. Całości obiektywem ogarnąć się nie da, mła się skupiła na mniejszych fragmentach, nawet zrobiła zdjątko na którym widać jak bardziej miękkie marmury "siadają" przy czerwonym i zielonym porfirze. Jak Cię kręcą wczesne klimaty to chyba najlepsza do oglądania papieska bazylika w Rzymie. Bazylika na Lateranie i San Pietro w Watykanie to w gruncie rzeczy XV wieczne budowanie z bardzo dużymi wstawkami z czasów późniejszych które je kompletnie zmieniły, San Paolo fuori le Mura spłonęła niemal doszczętnie w XIX wieku, wiele rzeczy w tej świątyni jest rekonstrukcją.
Usuń