Mła wróciła z wypoczynku i tradycyjnie padła na twarz. Mła już tak ma że po dobrym wypoczynku czuje się odpowiednio zmęczona i paradoksalnie naładowana i gotowa do działania jak akumulator z którego właśnie zdjęto klamry. Domownicy szczęśliwie nie zdążyli się pozabijać, choć robili co mogli żeby jakość świadczonych Małgoś usług stała się tzw. kością niezgody i tematem rozliczeń rodzinno - sąsiedzkich, który umili życie następnym dwóm pokoleniom. Powód tych burz oczywiście zachwycona tym że jest ośrodkiem zainteresowania tylu osób, wszelkie opowieści na temat tego kto lepiej zajmował się babcią ucięła krótkim - "Dobrze że wróciłaś, te pacany na niczym się nie znają i nie, nie będę jadła pysznej zupki ryżowej i chcę oglądać Pana Telewizorka do późna w nocy, bo i tak nie śpię". Po czym było dodane że Cio Mary była najlepsza bowiem przynosiła koty na życzenie i dlatego może dostąpić zaszczytu dzielenia prezentu, który na pewno został przywieziony. Prezent raczej z tych marnych, mła popłynęła z kasy więc bardzo skromnie było, ale przyjęty został jakbym brylanty sprezentowała - Małgoś czym prędzej została umyta płynem z olejkiem frangipani. Pachnąca jak Hawaje zjadła bardzo niezdrowego czekoladowego wafelka i zajęła się oglądaniem uspakajającej starsze panie filmowej opowieści o mordercy staruszek.
Cała szczęśliwa, bo świat wrócił do normy. Dla dopełnienia tego szczęścia Mrutek oczyścił swój żołądeczek ze zbędności na świeżo zmienioną Małgosiną pościel, zdaniem Małgoś zrobił to dlatego że woleli mieć pościel wiosenną a nie zimowe flanele. Oczywiście opiekunowie zgodnie twierdzili że Małgoś ćwierkała że chciałaby cieplutką pościel, na co Małgoś że cieplutka nie oznacza flaneli w zimowe wzorki a ona i koty nie są do cholery jeszcze tak odjechani żeby nie wiedzieć kiedy jest Boże Narodzenie. Małgoś zaczęła podejrzewać w związku z tą zmianą pościeli początki demencji u swoich dzieci. Taa... mła poczuła że nie ma to jak dom i jego sielskie, spokojne ciepełko. Oczywiście żeby miodziku samego nie było to się i niemiłe niespodziewanki zdarzyły - Cio Mary się porządnie przeziębiła, Włodzimierz się solidnie urżnął a Stasiu i Maciek rozpoczęli rywalizację kto więcej przytnie krzewów i drzew, kiedy mła nie będzie i jestem niespokojna czy aby przycięte to przeżyją. No i nikt nie pomyślał żeby wyniesione przez mła na dwór sukinkulenty agrowłókniną przykryć kiedy przymrozki były. Koty oczywiście ciężko obrażone na mła że wyjechała, na Cio Mary że się nimi zajmowała, co jednak nie przeszkadzało im obżerać się do rozpęku. Na wszelki wypadek, jakbym jeszcze próbowała gdzieś wyjechać czy cóś, został zajęty mój plecak - Szpagetka uwiła w nim sobie gniazdko. Kiedy ona musi wyleźć z gniazda, natychmiast włazi tam Sztaflik, hym... nie wiem kiedy odzyskam sprzęt. Cio Mary doniosła że Okularia znów prowadza się z Krawatkiem, podobno Pasiak już zaczął ich śledzić, co nie wróży spokoju. O wakacjach napisze Wam inną razą, bo muszą się we mła wrażenia uleżakować, organizm dojść do siebie po przeżarciu, no i mła musi zgrać zdjęcia z aparatu a dużo tego.
Info z ostatniej chwili, mła odpierniczyła numer typu rumba z saltem i przyklękiem - nie odwołała na czas rezerwacji w Splicie. Taa... Mamelon mła nie ubiła tylko dlatego że Sławencjusz jej nie pozwolił. Dżizaas mało nie padła ze śmiechu a zaraz potem z zazdrości. W związku z tym nieodwołaniem mła za tydzień znów wyjeżdża, do ponoć deszczowego Splitu, w którym obecnie przebywa w charakterze śródziemnomorskiego wilka Jądrzej. Mamelon po wyksyceniu się na mła, niestety słusznym, mła zrobiła uszka po sobie, zrezygnowana oświadczyła że odpocznie po ostatnich wakacjach na następnych i pocieszająco przegląda strony z dalmackim żarełkiem. Mła liczy kasę co do grosza, bo teraz to już jedzie za absolutnie pożyczone, na zeszyt, krechę i wogle. Jestem na siebie zła jak cholera bo i bilet lotniczy kosztował tyle co lokum i to nie jest w porządku takie wyjeżdżanie wobec moich bliskich, szczególnie wobec Cio Mary. Boję się jej o tym moim numerze powiedzieć, poczekam ze dwa dni aż sił nabierze. Najmniej się boję powiedzieć Małgoś, ona obecnie wypachniona zapachem "Sfumature di Dalia" byłaby w stanie wysłać mła na Księżyc, byleby mła tylko prezencik pachnący przywiozła. Prezenciki działają cuda, Małgoś dziś po raz pierwszy od miesiąca stanęła na własnych nogach przy wyrku. Tfu, tfu, tfu, nawet lekki rosołek z lanymi kluseczkami został zjedzony. Co do kasy to muszę w końcu poodbierać to co inni winni są mła, nie ma zmiłuj. Jednakże po tym wyjeździe do Splitu to zęby w ścianę i przynajmniej do wiosny przyszłego roku na tyłku siedzieć, a jak mam zrealizować wyjazd, który od dawna planuję to i do lata. Wiecie mła zwiedza i w związku z tym wejściówki kosztują ją nieraz tyle co wynajęcie mieszkania, że o przelocie ledwie wspomnę. No ale za to mła może spoko napisać że podróże kształcą, bo mła się zawsze nowych rzeczy dowiaduje. W ostatniej podróży na ten przykład dowiedziała się jak należy sadzić halesię żeby dobrze wyglądała i w ogóle dużo ma do przemyślenia na temat nasadzeń drzew i krzewów, takich żeby wszystkie rośliny były zadowolone z odpowiedniej ilości słońca.
Dziś fotki domowo - ogrodowe, niestety bez fotki Mrutka, któren poszedł był do ogrodu pilnować Pasiaka. W Muzyczniku piosenka która jest taka w sam raz dla mła na dziś, mła się poczuwa mocno do winy z tym Splitem nie w porę.
Split widać był Wam pisany i jest wymagany przez organizm, odpoczynek był za krótki. Mamelon w Splicie też tak uzna.😃😃😀 Ależ pięknie, a z klimatów domowych się uśmiałam😃
OdpowiedzUsuńHym... Mamelon dziś też rzekła że Split widać pisany, tak zabuczała tonem skazańca jak tę prognozę pogody zobaczyła. Na razie u mła wystąpiła wizja nas obu w kostiumikach i pareo oraz butkach na plaże kamieniste sunących brzegiem Adriatyku w strugach deszczu. Gdyby wzrok mógł zabijać mła by dziś była już martwa, Mamelon tak zabazyliszkowała. Dżizaas wraca w projekty, nijak się nie mogła do nas podłączyć, choć chęć była szczera, bo urlaubu nie dostanie. Na razie mła musi szukać komdonierki na te dalmackie ulewy. Ech...
UsuńPrognozy są wróżbami, tydzień to już za długo. Gdyby miały być prawdą to dobre lekkie croksy, bo trepki/klapki w deszczu się rozjeżdżają, pareo można napryskac impregnatem🤣🤣. Lub pełen wypas na poważnie, czyli kaloszki i kurtka od deszczu plus zapasowe spodnie i sweterek. Da się przeżyć.
UsuńNa poważnie to jak Bałtyk w chłodnym lipcu - leje, duje i kosztuje.;-D
Usuń
UsuńNo to rzeczywiście, udało Ci się zaskoczyć wszystkich swoim ( nie ) działaniem.
Ale pogodą się nie przejmujcie, towarzyszko! Zwiedzacie przecież pod dachem, głównie. Co Wam deszcze, wiejby. A prognoza dłuższa niż 3 dni to wróżenie z fusów. Tak twierdzi we właściwym kierunku wykształcony rodzinny fizyk atmosfery. I tego się trzym. Że słońce będzie.
A ja zazdroszczę podróży, z umiarem co prawda, bo jednak wiosna przyszła w końcu i do naszego zimnego zadupia, i już się czuję jak we wiecznej podróży, nie ruszając tyłka z miejsca. Jest pięknie.
Pod jakim dachem? Toż to ma być "Morza szum, ptaków śpiew, Złota plaża pośród drzew" i wogle szalalala ooo. Muzeumami to my już tak nasycone że na śpiku jesteśmy w stanie odpowiadać na pytania dotyczące Kodeksu Atlantyckiego i problematyki eksperymentalnych spoiw w farbach używanych przez malarzy Quattrocenta. Będę się trzymać info od fizyka atmosfery, jest optymistyczne. :-D
Usuń"Komdonierka" w sensie "kondonierka" (brelok-pudełeczko na kondomy, jest takie cóś w necie) na szalalala ooo, czy kompanierka w sensie kompania do szalalala ooo?
UsuńO rany, błąd mła się wkradł. Kondonierka to foliatka czyli przeciwdeszczowa kurtka z folii z kapturem. Kondonierka to sama wygoda bo parasola nie trza trzymać. :-D
Usuń😃😃😃😃😃
UsuńTy się Zając śmiej. ;-D
UsuńHi hi , przeczytalam :" prowokacyjny codziennik ", co mnie wcale nie zdziwilo 😂 Super wpadka z tym Splitem - podswiadomie chcialas jechac i znaczy sie , ze tak ma byc 👌W przepowiednie pogodowevtez nie wierze, chyba celowo wprowadzaja w blad, bo jest dokladnie na odwrot do prognozy. Czyli bedziecie mialy sloneczko i cudne plazowanie , zobaczysz 👍☀️☀️☀️
OdpowiedzUsuńKitty! Wiesz, że przeczytałam tak samo?
UsuńI ja też :DDDD
UsuńHym... chyba cóś jest na rzeczy, Mamelon orzekła że mła ostatnio zachowuje się prowokująco. Na szczęście nie określiła do czego mła zachowanie prowokuje. Mła ma teraz bardzo ale to bardzo uszka po sobie bo nagrandziła jak rzadko.
UsuńNie no Magłoś z kotami najlepsza :D !!!
OdpowiedzUsuńMałgoś jest Kochanym Słoneczkiem i Samą Wyrozumiałością. Pocieszyła mła po tej wpadce ze Splitem zdankiem - "Nie martw się, z wiekiem ci się jeszcze pogorszy." ;-D
UsuńNiezły numer z tą rezerwacją ... Ale ja również wyjazdu do Splitu zazdroszczę, na pewno nie będzie lało cały czas, a majowe słoneczko potrafi tam przygrzać :-) Zdaje się, że kaliny teraz tam kwitną, sery i oliwa są są rewelacyjne, a rozmaryn do aromatyzowania oliwy rośnie wszędzie. I z sukinkulentów porastających nadmorskie kamulce i piaski możesz sobie uszczknąć co nieco , w ramach niskobudżetowych pamniątek :)
OdpowiedzUsuńCo ma być to będzie, byleby mła rodzina i sąsiedzi nie zamordowali, bo mła im w planach mocno namieszała. Dobrze że tam sukinkulenty na dzikości porastają, kasy to u mła aby, aby. Ech...
UsuńTo ja się podłączę do dziewczyn i powiem: czasem człek nie wie co potrzebuje i wtedy sabotaż podświadomości następuje. Coby dostał to co potrzebuje. I będzie fajnie :)
OdpowiedzUsuńKasa musi płynąć i jest to fakt :)
Sabotaż podświadomości wygląda mła na dobre tłumaczenie mojej sklerozy. Wypróbuję na familii. :-D
Usuń