niedziela, 23 listopada 2014

Złoty Kamieniołom - wspominki

Miniony tydzień upłynął pod znakiem prawdziwie listopadowej pogody. Tzn. takiej jak to sobie w najpaskudniejszych koszmarkach śnionych letnimi nocami wymyślamy. Dżdżysto, mglisto i zimno! Na wschodzie kraju w ramach dopieszczania opady śniegu, które nie tylko tradycyjnie zaskakują służby drogowe ale też odcinają  nam domki od prądu. No po prostu listopad całą, kaprawą gębą!
Przypominam  jednak sobie w ramach pocieszki fajniejsze  późne jesienie, czas kiedy świeciło słoneczko a ja  i Mamelon   korzystając  z tego świecenia  urządziłyśmy ekskursję do kamieniołomu.


Taka końcówka jesieni naprawdę trafia się rzadko ale świetnie się wówczas wycieczkuje. Tłumów nie ma, dzieci w szkole walczą z programem i nauczycielami, można nawet zaryzykować wyprawę do tzw. atrakcji turystycznych. Jakoś tamtej jesieni, mimo sprzyjających warunków,  nie ciągnęło nas w zachwalane powszechnie  miejsca - wylądowałyśmy  w malutkiej wsi pod Radomskiem. Okolica piękna, na polach kwitła  gorczyca ( Sonaj mi to uświadomił, ja w swojej miejskiej głupocie podziwiałam.....rzepak, he, he ), niebo się  nawet jak na tę  porę roku solidnie niebieściło, ani śladu mgieł i mżawek.


W jednym z gospodarstw oblookałyśmy masę kamorów, piękne duże bryły żółtawo - kremowego piaskowca. Z rozmówek wstępno - zagajających dowiedziałyśmy się od gospodarza że w lesie ma własny "kawałek kamieniołomu". Mamelon została podziwiać kamory ( przy okazji miała zadania rozeznająco bojowe wyznaczone - kominek ewentualnie podłoże ścieżkowo ogrodowe z piaskowca ) a ja potupałam dróżką do lasu. Ciepło było tak że pozbyłam się kurteczki i radośnie wiosennie rozmemłana przemierzałam polne wertepki. Las się złocił resztkami dębowych i brzozowych liści, fruwały biedronki, pituliły ptaki.


Po wejściu w las drogę do kamieniołomu wyznaczały skupiska wielkich brył kamienia. Nie wszystkie były  pięknie kremowe, trafiały się rdzawe i w kolorze ochry. Przyznam się że  bardziej mi się podobała  ta naturalna różnorodność  piaskowcowych kamieni  niż elegancki wyselekcjonowany kolor  brył kamiennych z podwórza  gospodarstwa. Jednak różnorodność kolorów  ( szczególnie w jednej bryle he, he  ) to nie jest najlepsze  kryterium wyboru piaskowca do obróbki, więc  porzucone bryły cieszyły  moje oko na leśnej ścieżce.  Kiedyś pewnie powędrują na podwórko, zostaną pocięte i same  będą robiły za ścieżkę w czyimś  ogródku.


Kamieniołom w słońcu wyglądał przepięknie, wręcz lśnił! Rozkopana górka odkrywała swoje śliczne wnętrze. Niby nic szlachetnego, zwykły piaskowiec ale w kamieniołomach jest  coś magicznego, co sprawia że nawet pospolity kamień zdaje się szlachetnieć. Złote bryły kamieni  jaśniejące w słońcu, złotawo - rude ostatnie  liście na drzewach i na poszyciu - złota  orgia dla oczu. A wszystko ukryte w głębokim lesie. Nie tylko takim liściastym, były w  nim  i borowe akcenty - stare sosny otulały  ciemną zielenią   ten zjawiskowo złoty kamieniołom.



Na dnie kamieniołomu cud nad cudami - morze kwitnących rumianków.  W słońcu, przy jednak jesiennej już dość dużej wilgotności powietrza   pachniały tak intensywnie jak to ma miejsce  czasem latem na polach  co to opryskiwać je za drogo albo na tzw.nieużytkach. Zapach lata  wymieszany z jesienną wonią opadłych liści. Jedyne w swoim rodzaju połączenie. Wycieczka miała miejsce w początkach grudnia, więc  pogoda i rumianki radośnie  mnie nastrajały przed zimą. Potem przyszedł styczeń i paskudny  luty 2012 roku i nastąpiła  hekatomba roślin w ogrodzie.  Kiedy  myślę o tamtej, pięknej późnej jesieni co to miała zwiastować  łagodną zimę słyszę zaraz w głowie głos Babci Wiktorii skrzeczącej jedno ze swoich   ulubionych hasełek - "Miłe złego początki".
Może  i dobrze że ten listopad  taki normalnie paskudny!


2 komentarze:

  1. Ależ tam dobra, przepiękne kamienie, przygarnęłabym :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie mniejsze to myśmy z Mamelonem za "pozwoleństwem" gospodarza przygarnęły. Na większe polowanko nie pozwolił tzw. udźwig naszego samochodu ( bo gospodarz nie miał nic przeciwko szabrowi, po naszej stronie była niemoc ).

      Usuń