Szał ciał czyli majowo - czerwcowe kwitnienia irysów bródkowych, efektownych do nieprzytomności sprawiają że jakoś umykają naszej uwadze mniej rzucający się w oczy ( wg. niektórych ogrodujących to narzucający się oczom ) przedstawiciele irysowej familii. A wszak irysy to nie tylko bródkowce, sybiraki czy mieczolistne japońskie klejnociki. Irysów jak mrówków a każdy kąśliwy i za serducho potrafi złapać.Taki na przykład na fotce obok, niby niepozorny karzełek co to ledwie nad fiołka motylkowatego wzrasta ale jaki kwiat, jaka elegancja! Fiołek to go może w korzeń pocałować, taka z niego urodna kruszyna. Teraz będzie o pomieszaniu z poplątaniem czyli o radościach zafundowanych nam przez botaników! Zacznijmy od Iris setosa, jest to roślina pochodząca z Ameryki Północnej, tako głosi część botaników. Faktem jednak jest że irys ten występuje w też Azji. Azjatyckie irysy zaliczane do tego gatunku różnią się nieco od amerykańskich krewnych. Oczywiście natychmiast pojawiły się głosy że to nie żadne zawleczenie roślin i "wymutowanie" tylko Iris setosa to gatunek od zawsze występujący w takim zasięgu geograficznym, mający odmianę azjatycką i amerykańską ( i to chyba jest najbliższe prawdy ). Szczerze pisząc dla "normalnie" ogrodującego nie ma specjalnego znaczenia czy to Azjata czy Amerykanin, grunt że roślina z niego bardzo dobra. Kojarzony jest zazwyczaj z roślinnością porastającą mokre łąki a nawet mokradła, ale to taka roślina która dostosowuje się doskonale do środowiska i spokojnie można ją sadzić w suchej glebie. Po doczytaniu tej informacji o zdolnościach adaptacyjnych byłam wielce ucieszona że Iris setosa var. setosa, zwany inaczej Iris hookeri ( pod takimi łączonymi nazwami go kupiłam ), czyli karłowata odmiana występująca w Arktyce będzie rosnąć w Alcatrazie. Niestety namiętne doczytywanie objawiło przede mną kolejną botaniczną zagwozdkę - Iris hookeri to nie jest forma Iris setosa, jak się okazuje botanicy doszli do wniosku że to całkiem inny gatunek. Endemiczny! Plaże amerykańskiego stanu Maine to zdaje się naturalne siedlisko. Jakoś mam podejrzenia że mój irysek to chyba nie jest to co kupowałam ( co prawda w brytyjskiej szkółce ) jako Iris hookeri. Kwitnie maleństwo w maju, Iris hookeri na amerykańskim wybrzeżu kwitnie w lipcu. Najprawdopodobniej mój irysowy krasnoludek to po prostu "tylko" karłowa forma Iris setosa. Nieważne, grunt że piękny i odporny - zniesie zimy stulecia, śniegi i "bezśniegi", wytrzyma niemal każdą glebę i niezawodnie będzie kwitł!
Z tego samego źródełka z którego mam podejrzanego "najpradopodobniejszego" Iris setosa, mam też ślicznego malutkiego Iris cristata. W tym wypadku na szczęście nie ma wątpliwości - on to jest on. Iris cristata zwany z polska kosaćcem grzebieniastym pochodzi z rejonu Wielkich Jezior Ameryki Północnej. Jest mniejszy niż karłowaty setosiak i wcześniej zakwita. W Alcatrazie zaczyna kwitnienie w trzeciej dekadzie kwietnia. Gatunek jest dość zmienny, kwiaty mają różny stopień wybarwienia, spotyka się też biało kwitnącą formę. W handlu można spotkać wyselekcjonowane odmiany, Japończycy którzy uwielbiają irysy bezbródkowe ostro kombinują z nowymi odmianami ogrodowymi i z krzyżówkami międzygatunkowymi. W moim ogrodzie ta roślina ma stanowisko półcieniste, glebę umiarkowanie wilgotną. Traktuję ją jako przyszłą roślinę okrywową ( kłącza szybko sie rozrastają ) zamierzam sporo miejsca w Alcatrazie przeznaczyć pod uprawę tych irysów ( głównie te na których nie chce mi się uprawiać wiecznego pielenia ). Irys grzebieniasty jest całkowicie mrozoodporny, jedyne co mu może zaszkodzić zimą to stojąca w korzonkach woda. Dlatego dobrze nadaje się na nasadzenia pod krzewy rosnące na wilgotnawej glebie. Pod krzewami jest zazwyczaj bardziej sucho i tam znajduje wymarzone stanowisko. Iris cristata ma bliskiego krewniaka z którym czasem bywa mylony - Iris lacustris. Nie wiem dlaczego te dwa gatunki są mylone, Iris lacustris to karzełek w świecie karzełków! Wiem bo też uprawiam. Poza tym nie wiem czy to tylko mój egzemplarz tak ma czy to cecha gatunku ale Iris lacustris jest niemal fioletowy, natomiast zarówno mój Iris cristata , jak też oglądane w necie odmiany nie miały aż tak mocno wybarwionych kwiatów.
Irys mleczny czyli Iris lactea zawitał do Alcatrazu za sprawą Krysi. Pochodzi z Azji - strefa występowania ciągnie się od Kazachstanu, poprzez Chiny aż do Korei, a na południu przez Afganistan aż do północnego Pakistanu. Nie da się ukryć że w Azji Środkowej ten piękny irys uważany jest za pospolitego chwasta. No fakt, rośnie jak burza, tolerancyjny co do gleby to jest słabe określenie dla jego możliwości adaptacyjnych, mrozoodporny i bezproblemowo co roku zakwitający. Taka roślina z cyklu "Posadź i zapomnij". Bardzo dobrze wygląda w ogrodach naturalistycznych, kwitnie wcześniej niż gatunki Iris ruthenica czy Iris sibirica i może zaczynać sezon irysowy w takich ogrodach ( oczywiście sezon nieco wyższych irysów, bo karzełki kwitną jeszcze wcześniej ). Iris lactea dorasta do 60 cm, jego pędy kwiatostanowe są jednak nieco niższe w związku z czym kwiaty tego irysa wyglądają na lekko schowane w liściach. Przy masowym kwitnieniu nie ma to jednak aż tak dużego znaczenia dla ich ozdobnej roli. Moim zdaniem to jest irys must have do ogrodów bardzo dużych, gdzie jest problem z pieleniem i ograniczaniem chwastów. Znaczy postaw człowieku na irysowego chwasta, he, he! Wszystkie dziś opisane iryski książkowo preferują glebę wilgotną, o lekko kwaśnym odczynie ( Iris lactea może najmniej ). Z mojego i nie tylko mojego doświadczenia wynika że rosną niemal wszędzie , Iris setosa i i Iris lactea na glebach zasolonych, o zasadowym odczynie. Po prostu ogrodowe samograje z nich. Trochę szkoda że tak mało znane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz