piątek, 28 listopada 2014

Szaleństwa kulinarne Dżizaasa - czas na mak!


"Nadejszła wiekopomna chwila", że zacytuję Pawlaka, związana z rozpoczęciem sezonu "zimowych" wypieków. Tradycjnie czas wzmożonej aktywności cukierniczej zapoczątkowały moje imieniny. Dżizaas corocznie kombinuje co by tu i przegląda nowinkowe przepisy a ja tradycyjnie, jak zagorzały kulinarny konserwatysta, brzdąkam jej o wyższości "prawdziwych tortów" nad tortami "lekkimi, łatwymi i przyjemnymi". Uroczystość moja więc w sprawie tortowej mam najwięcej do powiedzenia. Dżizaas coś podejrzanie łatwo się godzi na moje wydziwiania, mam wrażenie że i do niej przemawia magia starych przepisów ( co nie znaczy że przy nich nie kombinuje i nie posiłkuje się "blogową" cukierniczą wiedzą ).

W  tym roku zażyczyłam sobie wykonania tortu makowego.Uwielbiam mak, rasowy ze mnie makoholik. Radość z  opiatów na słodko, można by napisać  gdyby nie  fakt że sprzedawany obecnie maczek niemal ich nie zawiera. Przynajmniej ten z pól uprawnych bo po ogrodach to stare, samowysiewające się odmiany przetrwały.W czasach powszechnej histerii antynarkotykowej władzy może nie tyle nie przyszło do głowy sprawdzanie wszystkich zapuszczonych ogródków, co raczej  dość szybko zdała sobie sprawę że zadanie jest niewykonalne i skoncentrowała się na uprawach polowych ( dzisiaj ta historia jest przerabiana na nowo z maryśką - tu pozdrowienia dla Fafika, której  kolekcja kloników palmowych zainteresowała stróżów prawa, he, he ). No cóż, głupota jak zawsze w moralne piórka się stroi  i pieje z wysokiego C - wszystkiemu winny jest dostęp do narkotyków a nie ludzie.  Handel produktami  opiatowymi na świecie  zdrowo kwitnie i cudownie się rozwija,  bo jak człowiek postanowi  odjechać  to co mu tam. Tylko że koniecznie ma  odjeżdżać  przy mocy takiego dozwolonego "twardego" odurzacza mózgu jakim jest wysokoprocentowy alkohol. Nie ja  pierwsza i  nie ostatnia czuję się zatkana hipokryzją współczesnych zachodnich społeczeństw ( i nie tylko zachodnich ). Sytuację doskonale ilustruje powiedzonko Lecha - "Stłucz se pan termometr, nie będziesz miał gorączki". Po mojemu  wygląda to tak - lepiej  nie widzieć  przyczyn tylko zwalczać skutek.. Prohibicja alkoholowa  nie zdała egzaminu (  wg. badaczy problemu koszty społeczne nie były "jednoznacznie pozytywne", bardzo oględnie pisząc ) więc  dlaczego miałaby zdać  egzamin prohibicja narkotykowa? Ludzie ćpali, ćpają  i ćpać  będą, brzydko pisząc część populacji ze skłonnością do bardzo ostrych uzależnień sama dość  szybko eliminuje się z puli genów. Poza  tym człowiek jak bardzo chce  to się uzależni od czekolady, cukru i ćpanego proszku ixi. Czekoladoholicy mogą paść  po spożyciu dziesiątej tabliczki pod  rząd, uzależnieni  od cukru zejdą prędzej czy później na cukrzycę  a najprędzej wykończą  się miłośnicy ćpania  proszku ixi.  Tylko że nikt tych śmiercionośnych potencjalnie substancji nie zakazuje.  Pewnie zyski z nielegalnie sprzedawanej działki proszku ixi nie byłyby zbyt  duże, no i sprawa wydania zakazu zwyczajnie się  nie opłaca. Poza tym takie Tabazelle  chyba wylazłyby na ulicę gdyby zakazano  sprzedaży czekolady, he, he!

Na szczęście chyba powolutku przychodzi nam otrzeźwieć  z tego antynarkotykowego amoku.  Kto wie może jeszcze kiedyś przyjdzie mi zjeść makowca z tzw. odparzanego maku, ze starych wysokomorfinowych odmian ( he, he całkowicie bezpiecznie,  w ziarnach wszak nie występują  w straszliwej ilości najbardziej "złowieszcze" substancje kojarzone z makiem ). Obecnie mamy do dyspozycji nasiona odmian maków  o niskiej zawartości opiatów. Odmiany 'Mieszko', 'Michałko', Agat', 'Rubin' i 'Zambo' mają śladową ( od  0,04% do 0,06% ) zawartość morfiny w makówce bez nasion, wraz z przylegającą do niej łodygą o długości do 7 cm,w przeliczeniu na zasadę morfiny i na suchą masę wymienionych części rośliny. Ta makówka i łodyga to z ustawy, trzeba było sprecyzować "zawartość cukru w cukrze". Uprawia się też nadal odmiany wysokomorfinowe, czyli wszystkie z "ustawową zawartością" morfiny powyżej 0.06%. Należą do nich odmiany 'Niebieski KM', 'Modry', 'Lazur' - wszystkie są solidnie namorfinowane - od 0,55% do 1%. No i teraz będzie z mojej strony ostro - sorry  Gregory może ja mam  inne kubki smakowe niż uznane autorytety naukowe, które ćwierkają że nasiona maku niskomorfinowego niczym w smaku się  nie różną od tych pozyskanych z maku wysokomorfinowego, ale mak tych bezpiecznych odmian jest w smaku  bezpłciowy.  Krótko  pisząc  jest do dupy! Mogą sobie oszukiwać  Dżizaasa, dziecię wychowane w latach  dziewięćdziesiątych XX wieku, co to smak  prawdziwego maku ledwie kojarzy, mnie  wypasioną w latach sześdziesiątych i siedemdziesiątych na  babcinych makowcach, rogalikach z makiem i torcie makowym ( o wigilijnych potrawach nie pisząc   ) to mogą  co nawyżej solidnie wkurzyć  hucpą bredni o smaku,  podawanych w "naukowym" sosie. Po pierwsze mak wysokomorfinowy jest na tyle gorzki że nawet po odparzeniu lub  gotowaniu da się wyczuć specyficzną  goryczkę, której  jakoś nijak nie wyczuwam w maku pochodzącym z bezpiecznych makówek. Po drugie  nie dość że doprawiony miodem lub cukrem  mak bezpieczny ( nawet wtedy kiedy zmniejszymy zalecane proporcje)  zmienia się w okrutnie słodki produkt to jeszcze  przejmuje w jakiś  dziwny sposób inne aromaty.  Do cholery chcę  jeść  makowiec a nie ciasto migdałowe czy zestaw  bakaliowy!

Myślałam że  tylko ja  tak mam i te moje kubki smakowe to są rozpustne  i wyrafinowane do nieprzytomności. Okazuje się jednak że nie jestem osobliwością tralala z niezwykłym horyzontem zdarzeń, takich jak ja zdegustowanych smakiem bezpiecznych nasionek jest więcej. W najbliższym otoczeniu znalazłam siedem osób pamiętających smak starszych odmian maku i wytykających niskomorfinowym odmianom bezpłciowość  smaku ich nasion. Popytałam też  trochę tzw.  otoczenie dalsze.  Wyszło na  to że większości podpytywanych ludków serwowane w niemal wszystkim  glutaminian sodu, syrop kukurydziany i tzw. wzmacniacze smaku nie do końca załatwiły kubki smakowe.  Mak  bezsmakowy to najczęściej stosowane określenie na ziarenka dostępne w sklepowej ofercie. Dżizaas zrobiła  bardzo dobry  tort, krem kawowy wspaniały, bakalie użyte w odpowiedniej ilości, konsystencja makowego ciasta idealna - żeby to jeszcze  był smak prawdziwego maku! No  to by była poezja! Tylko żeby taką poezję  uzyskać  trzeba by przejść do podziemia i zająć  się uprawą maku na nielegalu ( na własne potrzeby to w świetle  wiadomej ustawy nie ma szans - wszystko do zakontraktowania ). Te obostrzenia ustawowe dotyczące upraw maku jakoś  zjawiska narkomani nie zlikwidowały za to zmniejszyły znacznie chęć  uprawy tych roślin przez rolników. Ostatnio sprowadzają ludeczkowie mak z Bliskiego Wschodu.  Dopiero  się  robi zabawnie. To historyjka z października  tego roku. U  pewnej pani wykryto podczas badania  moczu śladowe ilości opiatów, panią  rzecz jasna posądzono o zażywanie tzw. substancji niedozwolonych. Okazało się  że  nie tylko owa pani ale i jej mamusia podjadły  sobie drożdżówek z pewnej krakowskiej piekarni.  Ponoć  bardzo smaczne  te drożdżóweczki. W  tym miejscu następuje moim zdaniem najzabawniejsza część całej tej "narkotykowej afery" , zacytuje  za TOK FM - "Lekarze i pracownicy jednego z laboratoriów postanowili sami sprawdzić, czy to prawda - kupili w kilku sklepach tej samej sieci ciastka z makiem i je zjedli. Dzisiaj rano wszyscy mieli dodatnie próby, czyli u nich również stwierdzono opiaty w moczu. Na szczęście stężenie, jakie u nich wykryto, nie zagraża życiu. Co więcej, osoby, które zjadły takie drożdżówki, nie czują żadnych skutków ubocznych, nie wiedzą, że znajdują się pod wpływem opiatów". Rany , poświęcenie medyków i laborantów nie zna granic! Chyba zacznę rozważać zatrudnienie  się w jakimś  laboratorium sanepidowskim, choćby w charakterze gońca! Zawsze się będę mogła  poświęcić  w razie wpadki z makiem jakiejś piekarni  czy cukierni. A co poczują kubeczki smakowe to moje!

2 komentarze:

  1. Uważaj, bo w końcu jakiś urząd ocenzuruje fotki z kulinarnych szaleństw. Człowiek patrzy, ślini się, tyje od samego patrzenia, a uzależnienie od Twojego pisania, to już podpada pod paragraf. Był w swoim czasie też plan porwania utalentowanej siostry. Niedoszły, skoro nowe szaleństwa powstają.
    Pouczona na temat jakości współczesnego maku, uspokoiłam się, że to nie moje zmysły podstarzałe inaczej odbierają świat, tylko świat mocno odbiega od oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadome urzędy to ja tralala, szczególnie te co walczą na odcinku drożdżówekz makiem. Mak już "ocenzurowany ustawowo", Tabazella ocenzurować się nie da. Wolność dla maku, niech żyje ten.....Wolny Mak, ( kulinarnie, w moim wypadku ) he, he. Nie masz Fafiku nic ze smakiem, po prostu masz do czynienia z innym tworzywem kulinarnym. Pamiętasz smaki sprzed ich unifikacji związanej z przemysłową produkcją żywności, Jak zapewne przyuważyłaś mleczko, mięsko, warzywka smakują teraz nieco inaczej. A w ogóle to w ramach dobijania i tzw. wrażej działalności przeciw Stowarzyszeniu Lekarzy Diabetologów ( bo chyba tylko oni mogliby zarzucić paskudną propagandę słodkiego ) uprzejmie donoszę że Dżizaas wykonała dziś rogaliki z nadzieniem pseudomakowym.

      Usuń