Rzecz jasna zbitka słów "rozpasanie kontrolowane" to klasyczny oksymoron, rozpasanie dlatego jest rozpasaniem bo brak nad nim jakiejkolwiek kontroli. Zdaję sobie z tego świetnie sprawę ale zakupoholizm irysowy podsuwa mojemu zdemoralizowanemu ja usprawiedliwienie niecnych uczynków pięknymi słówkami pisane . Z kasą muszę się obchodzić nader ostrożnie ( tzw. inwestycje konieczne ) a tu rozkosze bródkowe ( i nie tylko ) czyhają. Na pierwszy ognień poszła Australia. Barry Blyth tradycyjnie wyrąbał katalog przy którym dostałam oczopląsu. Na jedno szczęście od pewnego czasu nie kręcą mnie TB ( no i bardzo dobrze, bo tylko wór zawiesić by mi przyszło na kiju i udać się w świat wraz z kłączami - koty by mi wcześniej rodzina odebrała plując jadem w moim kierunku ). Prawie całą swoją uwagę i najlepsze miejsca w ogrodzie poświęcam niższym kategoriom bródek. Z Tempo Two postanowiłam w tym roku sprowadzić głównie irysy IB. Wpływ na tę decyzję miał dobry sezon tej kategorii na rabacie podwórkowej ( w ogrodzie oberwały niestety na skutek przymrozków ). Przyjedzie też jeden SDB, który będzie uzupełniał dział fioletów i niebieskości. 'Devoted' zawsze "podpaszał" mi kolorami, mam słabość do łączenia "blue and burgundy". Nie dość że bicolor w moich barwach to jeszcze z białą bródką na dodatek. No i wiadomo, dobry domek bo to introdukcja Paula Black'a. Do towarzystwa karzełkowi dobrałam naprawdę miłych i urodnych kolegów - mój wybór IB to 'Irish Dancer', 'Palaver' i 'Party Boy' .
Na Australii światek irysowy się nie kończy, w tym roku starannie "wywierciłam brzusznie" od Roberta nowe siewki najbardziej obiecujących maluchów. Będę je dzielnie testować w Alcatrazie i mam wrażenie że przynajmniej dwie z nich zasłużą sobie na miano odmiany ( znaczy Robert nie będzie wybrzydzał jak to on zawsze, z tymi kopułkami, ilością pąków, pędami, kolorkiem i wszystkim tym "co nie jest wiesz" ). Ponadto najwyższy czas żeby i u mnie zagościł ten mocny odcień fioletu jaki ma 'Duma Jaźwinu' ( coś ostatnio za mną łażą niuanse odcieni fioletu ). Ponadto chciałabym się nieco bliżej zapoznać z introdukcjami Tasquiera, taka 'Jolie Mome' bardzo do mnie przemawia. No i 'Ksar' tego samego hodowcy, który powinien być idealnym uzupełnieniem do 'Cat's Eye'. Do tego jeszcze dwa "blacki"- 'Pussycat Pink' i 'Raspberry Tiger'. To są pewniaki, leniwie się natomiast zastanawiam nad kolejnymi "tasquierami' - 'Smalltown Boy' i 'Yoruba'. I to jeszcze nie jest cała groza rozpusty w której zamierzam się tarzać jak Rzymianie w płatkach róż, wszak przede mną wiosenna wizyta ( tym razem nie odpuszczę ) u Ewy i Andrzeja. Normalnie strach się bać! "Obrazki ilustrujące" to dzieło Sir Lawrence Alma Tadema "Róże Heliogabala" z 1888 roku. Pisałam ja, Wasz Heliogabal, hodowca i trener irysowy drugiej klasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz