Pierwsza odmeldowała się 'Aicha' ( zdjęcia 1 - 3 ) mieszaniec Rosa spinosissima wyhodowana przez Duńczyka Valdemara Petersena i wprowadzona "w świat" w roku 1966. Bardzo lubię tę najwcześniej kwitnącą z moich róż. Kwiaty o średnicy niemal 10 cm, piękna "strefa pylnikowa" i na dodatek przebarwiające się jesienią liście. Miodzio! 'Aicha' kwitnie co prawda raz ( ponoć w cieplejszych rejonach kraju powtarza kwitnienie, choć to raczej pojedyncze kwiaty a nie jakieś spektakularne występy ) ale za to jak kwitnie! Powtórnego kwitnienia nie uświadczyłam, lecz w ramach "nagrody pocieszenia" jesienią na krzaku pojawiają się czarne owocki. Poza atakiem nimułek czy skoczków właściwie nie ma się czego bać, grzybki omijają tę różę. Mrozoodporność też zadowalająca, ponoć znosi mrozy do - 32 stopni ( u mnie zniosła - 34 ).
Drugą z bardzo wcześnie kwitnących różą jest 'Nevada' ( zdjęcia 4 - 6 ). To róża z trochę zakręconą historią. Znana jest jako mieszaniec pochodzącej z Chin Rosa moyesi, przy czym to tatuś miałby być chiński. Są jednak głosy że ojcostwo coś niepewne, podejrzewa się o udział tatusia ze Szkocji i w ogóle różne takie, he, he. Pewne jest natomiast że odmianę wyhodował i wprowadził w 1927 roku niejaki Pedro Dot. 'Nevada' jest, podobnie jak 'Aicha', różą kwitnącą tylko raz ( pojawianie się bardzo nielicznych kwiatów późnym latem nie da się nazwać normalnym kwitnieniem, w dodatku te drugie, letnie kwiaty często są różowe - mutacja taka ). Kwiaty mają mieć średnicę do 10 cm ale moje są jakieś takie większe, a nie szaleję z nawozami .Liście ponoć mają tendencję do łapania grzybków, zarówno czarnej plamistości jak i rdzy ( nie zauważyłam, 'Nevada' zachowuje się jak do tej pory bez zarzutu, z tym że rośnie u mnie w słońcu na okrutnym piochu ). Jest bardzo odporna ma mrozy, okolice - 30 stopni zniesie z godnością.
Zarówno 'Aicha' jak i 'Nevada' są różami bardzo dobrze nadającymi się do ogrodow nieformalnych i krajobrazowych, mają bowiem nieregularny pokrój i podczas kwitnienia są, jak to się kiedyś mawiało, "malownicze". 'Nevada' znosi większe zacienienie, choć nie jest wówczas tak spektakularnie kwitnąca ( i mam wrażenie że to na takich stanowiskach łapie grzybki ) , obie róże są tolerancyjne jeśli chodzi o glebę na której przyszło im bytować. O ile będą rosły na własnych korzeniach możemy spodziewać się ekscesów, 'Nevada' ponoć "łazi" czyli wypuszcza morze odrostów, wiem że w Niemczech "łazi" też 'Aicha'. Generalnie te dwa "Poluchy" to różane hardcory a jednocześnie majowe królewny, kwiaty mają tak delikatne i wdzięczne jak są twardymi zawodniczkami. 'Aicha' i 'Nevada' dorastają do wysokości 1,5 - 2 m, 'Nevada rośnie nieco szerzej ( 1,2 m a 'Aicha'około 0,9m ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz