poniedziałek, 14 września 2015

Jesiennienie ogrodu


Oj, dzieje się dzieje! U Mamelona  nowe cisy i "gallizacja" ogrodu ( zrobi się z tego prawdziwe  Mamelonoison - przedogródek nawiąże do części "wewnętrznej"  ogrodu  ) u mnie akcje z przesadzaniem lilaków  ( wczoraj myślałam że będę "zbierać macicę" z gleby,  korzenie sięgające na półtora metra w glebie dały mi  nieźle popalić ).  Generalnie wysadzania, przesadzania i ostre cebulowanie.  Już niemal skończyłam  z irysami ( przy okazji, szczęśliwie  Robert w porę  mi przypomniał o składce  na MEIS - moja skleroza ostatnio  mocno postępuje ), czas się wziąć za sadzenie paproci.  We wrześniu przybyły  trzy  - wymarzona Dryopteris erythrosora 'Brilliance', kolejne  Adiantum  pedatum 'Miss Sharples' i  Athyrium 'Ocean's  Fury'.  Nerecznica 'Brilliance', wyląduje przy podciętej kosodrzewinie, wraz z okanumką czyli Athyrium otophorum 'Okanum'.  No i przy tych napominkach paprotowych doszłam do sprawy kosówki.  Dawno, dawno temu kupiłam kosodrzewinę, która miała być tą niższą wersją.  Mimo  uszczykiwania pędów krzaczysko wyrosło  prawie na 3 metry, co  bym zniosła jeszcze z godnością, ale zaczęło straszliwie łysieć "od spodu". Nie wyglądała kosóweczka z tym łysieniem seksownie - żaden Yul Brynner,  Kojak czy nawet  nasz Sławeczek.  Chynszor paskudny  po prostu i to bez nadziei na pozarastanie tej  łysiny.

Doszłam do tzw. ściany - możliwości  dwie: wywalić gadzinę kompletnie  lub spróbować  formowania. Na formowaniu w stylu japońskim nie znam się w ogóle, na formowaniu  europejskim też nie - moje jedyne osiągnięcie w  dziedzinie formowania to wyprowadzenie sosny na pniu.  Nie ma się zatem co dziwić  że kosodrzewinka  nie wygląda za bardzo przekonująco.  Trudno, albo  się do  niej przyzwyczaję albo ona w cudowny sposób wypięknieje.  Jak  żadna z tych ewntualności nie będzie miała miejsca to Pan Andrzejek wykopie  niewdzięczną.  Na razie Podskubana robi za cieniek dla paprociumów  i funkii. Na tle jesiennego ogrodu jest nawet znośna bo: po pierwsze primo -  mam tyle roboty ogrodowej że  nie mam czasu specjalnie się przyglądać Podskubanej, po drugie drugo -  we wrześniowym  Alcatrazie jest tyle atrakcji że Podskubana  ginie przy owocujących szaleńczo  berberysach czy zaczynających się przebarwiać liściach klonów i azalek. Kto  by tam sobie głowę Podskubaną zaprzątał  jak tu miskanty i rozplenice się wykłosiły, proso się wreszcie porządnie niebieszy,  zimowity pierwszy raz naprawdę solidnie  kwitną od czasu pamiętnego wymrożenia cebul w 2012.W dodatku zakwitły w końcu zadowalająco ( znaczy nie trzema kwiatkami i szlus ) odmiany  Geranium wallichianum.  Jesień już "za rogiem",  Alcatraz to czuje.





5 komentarzy:

  1. Jesiennie już niestety, mam nadzieję, że jesień będzie długa i ciepła :) U mnie jeszcze zimowitów nie widać, nie bardzo chcą u mnie rosnąć, jest ich z roku na rok coraz mniej.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Wy szczęśliwe Pomorzany! Lato mieliście normalne to i smuteczek po lecie odczuwacie normalny. W centralnej Polszcze jesień powitalim z ulgą! Choć co to za jesień, pojutrze grożą upałem! Proszę bardzo, jesień może być długa i ciepła, ale stanowczo żądam aby była deszczowa. Moje zimowity rosną obecnie w tzw. piochach, chyba nie za bardzo książkowo, ale jak widać na fotce brak "książkowej" uprawy strasznie im w kwitnieniu nie przeszkadza, he, he.

      Usuń
  2. No właśnie, a gdzie widoczek podsadzonej podskubanej. Interesuje mnie ten temat, bo mam takich dwadzieścia, mających być zgrabnym żywopłocikiem wyrosły nie cięte na wielkie czupiradła. Myślę właśnie czym by je podsadzić, a susza tam i cień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikutolku sfocę dopiero w czwartek bo mam straszne latanie ( hym...tego....teraz piszę na lekkim nielegalu ). Foty zamieszczę.

      Usuń
  3. A ja na nielegalu podglądam, poczekam więc cierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń