Ostatni post był długi dygresyjny, to ten będzie krótki. Na razie u mnie Solexit, znaczy siedzę w domu i kombinuję jakby tu upału nie wpuścić. Podlewam wieczorami i na tym kończy się działalność ogrodowa. Szczęśliwie jutro ma podlać za mnie, mam nadzieję że przy okazji nie zafunduje huraganu i ekstra wyładowań elektrycznych. Koty zmęczone upałem wylegują się w cieńku , ewentualnie zaliczają kuchenne i łazienkowe kafelki ( szczególnie łazienka cieszy się dużą popularnością - chłodek tam miły ), Dziś obrazki z cienistej części Alcatrazu, mocno zielone czyli wypoczynek dla oczu. Zaczynam od paproci, ukochane nerecznice dają radę!
Całkiem nieźle też ruszyły niekropienie. Tak, tak, niekropień to polska nazwa paproci z rodzaju Adiantum. Szczerze pisząc to bardziej mi się podoba staropolskie określenie złotowłos, niekropień jest okropny. Uprawiam trzy okropnie nazwane niekropnie - Adiantum venustum ( tak sobie porasta, liczyłam na większe efekta ) i dwie odmiany Adiantum pedatum - 'Imbricatum' ( pierwsza fotka poniżej ) i 'Miss Sharples' ( focia nr 2 poniżej ). Być może przyczyną mniejszego wigoru Adiantum venustum było zeszłoroczne przesadzenie, ta paproć ponoć nie lubi zmieniać stanowiska.
Dobrze mimo tych upałów dzieje się też hostom. Nie tak dawno porządnie przylało i temperatury nie całkiem osuszyły jeszcze wierzchnią warstwę gleby. Owszem podlewam hostowe towarzystwo ale to raczej takie symboliczne zroszenia są ranne i wieczorne a nie porządne podlewanie.
Powolutku, po cichutku a jednak stale w górę i "w boczki" rozrastają się moje dwa "cieniste drzewka". Dereń skrętolistny Cornus alternifolia 'Argentea' i klon polny Acer campestre 'Carnival', oba drzewka dobrze rosnące w cieniu, niezbyt wysoko bo tak z 3 - 4 metry wysokości osiągają, odporne na zimowe chłody. Jedyne czego im do szczęścia trzeba to dość żyznej ziemi ( choć spoko, zniosą i tę mniej żyzną ) i przede wszystkim wilgoci trochę więcej niż przeciętnie w glebie jest ( co nie znaczy że nie poradzą sobie na bardziej suchych stanowiskach, ale wtedy czeka nas paroletnie podlewanie młodocianych drzewek ).
Na koniec zdjątko ilustrujące poszukiwanie chłodku - ziemia w miarę oczyszczona pod nasadzenia jest natychmiast "zalegana". Szpagetka i uczulony na słoneczko Felicjan raz - dwa wykorzystują swoje inwalidzkie uprawnienia i nijak się ich nie przegoni. Zresztą nawet za bardzo nie próbuję, kto by w takie upały energię tracił na daremne działania.
Zastanawiam się czy mam tę hostę taką ala niebieskawą, na ostatnim zdjęciu z serii host.
OdpowiedzUsuńHostek niebieskawych na świecie sporawo, głównie to odmiany powstałe z hosty sinej Hosta sieboldiana. Może jakaś zawędrowała do Twojego ogrodu? Najdłużej można zatrzymać to błękitne wybarwienie sadząc hostę w solidnym cieniu.
OdpowiedzUsuńAcha :)
Usuń