Dear Sister, czas płynie i to szybko, więc błyskawicznie zrobiło się nam lipcowo. Mam w tej chwili "na warsztacie" post lawendowy ( tratatata, z tych edukujących piszącą i czytających, he, he ), ale rodzina przede wszystkim! Obejrzałam Twoje zdjęcia ogrodowe i stwierdzam że jest w porzo! Nie wiedziałam jakim cudem upchnęłaś te wszystkie rośliny w tej części ogrodu ale w końcu do mnie dotarło - tyrawnik chyba odszedł do krainy wiecznych tyrawników! No i bardzo dobrze! Taki koniec przepowiadałam trawsku parę lat temu ale wtedy miałaś w planach plac zabaw dla dzieci. Hym, zdaje się że obecnie uskuteczniasz zabawy edukacyjne pod tytułem "Dzieci wczesnoszkolne w świecie roślin", młodym na pewno takowe gry nie zaszkodzą ( wszak roślin trujących raczej nie uprawiasz ). Nemo śpiący na ławeczce wyszedł prześlicznie, anioł nie kot, nikt by nie zgadł jaki z niego nicpoń i włóczęga. Kwiatami róż się nie przejmuj, upały nie sprzyjają długiemu kwitnieniu a deszcze urodzie różanych kwiatów. Uważam że Twoje ramblery i tak dały czadu, szczególnie 'Alchymist' kwitł jak róża kwitnąć powinna. Angielki i małe floribundy po prostu miały bardziej niesprzyjające pogodowe okoliczności i dlatego nie pokazały na co je naprawdę stać. Na szczęście akurat te Twoje róże powtarzają kwitnienie, więc jest jeszcze szansa na udany różany sezon.
U nas kwitną już lilie i liliowce, Ciotka Elka ma otwarte okno bez względu na pogodę. Inhalacje i nebulizacje na porządku dziennym ale dalej dulczy o następne lilie ( tylko mają być pachnące i nie takie turbanowe - a mnie się turbanowe podobają - już padło z taką z lekka zainsynuowaną groźbą - "Wiem skąd sprowadzasz cebule." ). Jak tak dalej pójdzie to ciotkowi mnie zarżną za uduszenie mamy i babci, Ciotka Elka niepomna czym mi grozi jej liliowe rozpasanie namiętnie niucha. Dżizaas ma gdzieś lilie ale bezczelnie usiłowała podkradać lawendę. Niby taka zajęta a na złodziejstwo ogrodowe czas znalazła! Mając w pamięci jej wyczyny z lat przeszłych profilaktycznie zakupiłam tzw. lawendę kulinarną ( właściwie to suszone kwiaty lawandyny 'Provence' ) i wcisnęłam potworowi pełna nadziei na ocalenie tegorocznych kwiatów przed "Lawendową Żniwiarką". Odkąd wręczyłam paczuszkę z suszem groźba upieczenia ciasteczek albo makaroników z lawendą nie jest już dla mnie tak straszna. Dżizaas znaczy spacyfikowana, bo ile do cholery można tej lawendy suszonej pożreć?! Lawendy i lawandyny mogą sobie spokojnie kwitnąć, nie nękane, bezpieczne i wolne od kulinarnego złodziejstwa naszej siostry. Dżizaas może najwyżej straszyć ściętą miętę i lubczyk ( he, he, he ! ), hyzopowi udało się szczęśliwie zakwitnąć zanim go rozpoznała. Kwitnące róże pomarszczone przegapiła, także mogłam się nacieszyć ich kwiatami, mało było grasowania z kuchennym nożem, he, he!
Na fotce powyżej jest ów hyzop zbyt późno przez Dżizaasa rozpoznany, roślina miła dla oka ale może niekoniecznie dla nosa. Tralala, olejki balsamiczne i tam inne biblijne oczyszczania hyzopem - dla mnie hyzopek zwany dawniej józefkiem ( dlaczego się tak nazywał nie wiem, mam tylko semantyczne podejrzenia ) jedzie peklowaną baraniną ( tak mi się jakoś ten zapach cząbrowo kojarzy, choć niby olejki eteryczne są inne, znaczy ich składniki różne ). Wolę zapach szałwii lekarskich, gorzkawy smrodek perowskii, macierzankowe wonie, niż ten hyzopkowy odór. Szczęśliwie wokół hyzopka mnóstwo lawend więc hyzopek jakby zapachowo przytłumiony, nie atakuje zbyt nachalnie nosa. Jego kwiaty mocno wabią owady, pszczoły i trzmiele obsiadają go masowo. Odorek widać im nie przeszkadza, ba, może nawet uznają go za przyjemny ( takie pszczoły są w stanie odczuwać różniste zapachy - ponoć czułkami wąchają, a smakują rośliny czułkami i pierwszą parą odnóży ). Taaa, z hyzopa chyba smaczny pszczeli kwiatek! Dużym powodzeniem cieszy się też wśród owadów jeżówka, ja z kolei cieszę się tym że w końcu jeżówki zaczęły mi się na piochach udawać ( w Alcatrazie gleba była dla nich za ciężka ). W związku z tym sukcesem uprawowym zamierzam nabyć i wysępić od Mamelona ( duuużo roślin chcę ) jeżówkę bladą Echinacea pallida. Nie widziałam natomiast czy i jakim powodzeniem u bzyg - bzygów cieszy się mój najnowszy zakup od tzw. rynkowej baby - zawciąg szerokolistny Armeria pseudoarmeria 'Ballerina Red' ( dwie ostatnie fotki ). Jak na razie obserwuję go droga sister, jak się sprawdzi na rabacie to poszukam innych odmian ( tak, tak, wiem i Ty i Mamelon wolicie bledsze kolorki ).
I to by było na tyle Magdziołku. Buniole!
Hejka ,na razie się melduję, będę gderać później :)))
OdpowiedzUsuńJestem... trochę zamieszania mam, bo wyjeżdżamy, ale widzę, że post prywatny, więc obejrzałam tylko zdjęcia. Wspaniale porosły Ci lilie. Nawozisz je czymś?
UsuńBuziaki :)
He, he, to taki ćwierć prywatny wpis, informujący Magdzioła i cały świat co tam u nas w zielonym piszczy. Lilie nawożę oborniczkiem, ale bez przesadyzmu. Raczej pracuję na etapie sadzenia cebul, niż szaleję w trakcie wegetacji z nawożeniem.
UsuńA jakim oborniczkiem? :]
UsuńKrówkowym, dwa razy - na początku sezonu i tuż przed kwitnieniem, lilie muszą mieć lekka ziemie ale nie piochy. Trochę trzeba poczekać na niezłe kwitnienia ( w przypadku niektórych orienpetów nawet dwa sezony ). Jednak żeby uzyskać odpowiedni efekt najlepiej przygotować odpowiednio dołki pod lilie, wtedy uprawa prostsza, tylko dwukrotne nawożenie i żadnych prac z nawozami co 10 dni czy cóś w tym guście.
UsuńI tak bez końca będziemy latać po tych wszystkich postach, ale mnie to nie przeszkadza, chyba że Tobie?
UsuńNie mam nawozu krowiego a zdobywać od sąsiadki nie będę... kurzym podrzucam, ale nie do końca jestem pewna jego zastosowania. A fusami z kawy można?
Piękne zdjęcia i kwiaty
OdpowiedzUsuńZdjęcia to tak średnio mi wychodzą, w realu kwiaty są naprawdę cool!
UsuńCo prawda post prywatny, ale do publicznego czytania, więc się zdziwię. Wybrzydzaniu na hyzop. Zapach można lubić a dla i koloru kwiatów sadzić na rabatach. Zioło (bylina godna szerszego rozpropagowania), choć z biblijnym zielem nie ma raczej nic wspólnego (http://ww2.odu.edu/~lmusselm/plant/bible/hyssop.php)
OdpowiedzUsuńHyzopek czyli józefek to mnie się tak osobiście z baraniną kojarzy, inszym nosom może się kojarzyć z czym inszym. Z Księgą Ksiąg to on ma tyle wspólnego że mu nazwę przypisano, ale jak już przypisano to powinien wonieć jak mirra, kadzidło i złoto!;-) To jest dobra roślina bo pszczelana ale w gorący dzień, w ogrodzie zamurzonym do nieprzytomności - bejca do mięcha mi zalatuje za sprawą hyzopka. Taki to byliek radośnie smrodliwy. pozbyć się jednak nie mam zamiaru, nic z tych rzeczy. Twardziel bezobsługowy niemal a kwitnie dłuuuugo! Zalety przeważają, tę jedną wadę mu daruję.
OdpowiedzUsuń