W tym roku w ogrodzie pod koniec kwietnia liście jeszcze w pąkach. Rozwija to się wszystko powolutku, w swoim tempie. Mła enty raz podkreśli że uważa to za bardziej naturalne dla nas niż te wybuchy letniej pogody, które czyniły z kwietnia miesiąc niekoniecznie dobry dla wegetacji roślin. Tym bardziej że taka dość długo trwająca aura jak z marzeń "wiecznego wczasowicza" potrafiła niespodziewanie zmienić się w całkiem niewymarzone pogodzisko z mało klasycznymi przymrozkami wiosennymi. Mało klasycznymi dlatego że temperatura potrafiła zjeżdżać znacznie poniżej minus pięciu stopni, tak jak to miało miejsce parę lat temu po upalnych, prawie jak lipcowych dniach maja. Najważniejsze jest jednak to że w tym roku kwiecień wcale nie był suchy. Wiem, wiem, glina, potoki wody, błocko, Serbinów - te klimaty. Hym... mła mieszkająca na tym powstającym Stepie Okołobełchatowskim ceni sobie jednakże wiosenne opady. Wszak co wrasta potrzebuje wody.
Ten brak wybuchy wiosny, nagłej zmiany soczystych pąków w młodą zieleń liści, pozwala mła nacieszyć się "wykluwaniem zielonego". Zielone czasem wcale nie jest zielone, młodziutkie liście niektórych drzew bardziej przypominają jesienną orgię kolorów, którą mła tak lubi na nich obserwować. Klony japońskie w tej fazie są urodne jak mało które inne drzewka, ciągną ślepia że hej. Mła czeka na rozwój liści jej ulubionego jarzęba - jarzęba mącznego Sorbus aria. To nie jest orgia kolorów, to jest najwyższa forma wyrafinowania kolorystycznego, monochromatyczne niby ale zawierające w sobie tysiąc i jeden odcieni przygaszonej bielą zieleni pąki to dla mła coroczna uczta dla oczu. Najpiękniejsza faza w życiu tego drzewa dla mła to właśnie to pączenie przechodzące w młode liście. Jesienią jarząb mączny jest i owszem urodziwy ale dechu jego uroda nie zapiera.
Na jarzęba mła jednak jeszcze będzie musiała troszki poczekać, na razie cieszy się że magnoliowe kwiaty jako tako przetrwały przymrozki. No i przyziemiem się cieszy, bo całkiem nieźle sobie rośliny poradziły. Nierozbisurmanione ciepłem to dały radę, zarówno te cebulowe -
- jak i te bez cebulek, ze zwykłymi korzonkami.
W muzyczniku Adele z piosenka, która mła się jakoś tak wiosennie kojarzy.
Racja, taki kwiecień najwłaściwszy. Widziałam wczoraj połacie zieleni naziemnej, liściaste drzewa jeszcze nagie. Wiosna co się nigdzie nie śpieszy, ale już jest i jeszcze planuje pobyt, taka najfajniejsza.
OdpowiedzUsuńTo jest wiosna którą człowiek zdąży się nacieszyć. Nie wiem kiedy porobiło się tak że wiosna przypominająca lato stała się pożądana i to nawet przez ogrodników. Wilczyca napisała kiedyś że to przez kult "wiecznego urlopu" i głupoty ogólnej. Mła woli kiedy wiosna jest wiosną. Jej rośliny tyż.
UsuńTak, fajna wiosna, powolna,byleby zaraz nie stała się wiosną upalną.
OdpowiedzUsuńPojechalismy dziś na wioskę, oj ilez by tam roboty bylo, a tu juz trzeba zwijać żagle.Ale jeden dzien chociaż trzeba znaleźć na jako takie uporzadkowanie i ognisko, koniecznie!
Mła roboty zastopowała choroba Szpagetki, mus ja pilnować. Dziś u nas już czuć że będzie lało.
UsuńAleż Tabaazo - ja w całkowitej z Tobą zgodności co do zasady kwietnia :)!
OdpowiedzUsuńNie lubię jak MI zimno a gliniaste błocko utrudnia prace ogrodowe a rączunie świerzbi, sama wiesz, ale wszystko to mnie też cieszy bo widzę jak wszystko normalnie żyje (okazało się, że tylko chyba jedną rutewkę zeżar ślimak) a wody po tych suchych i tak wciąż mało, nawet u mnie. Widzę jak szybko znikają zastoiska stawkowe na łące :(.
Maj też już pokazują właściwy - dni ciepłe i dużo opadów :))))!
Rabarbara
No właśnie , wszystko jakby odżywa co umarłe być miało. Znaczy normalna wiosna a nie radość dla wywczasujących. Maj ma być ponoć piąkny jak rzadko, mła oczekiwa całą sobą. Może nawet Psica przyjedzie bo ciepło bandzie? Może mła zaszkółkuje wyczynowo, może Tatuś ją nawiedzi?
UsuńCoraz piękniej... co raz piękniej... uwielbiam wiosnę :)))) Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńA kto by jej nie kochał? ;-D
UsuńJakkolwiek nie mam nic przeciwko cieplejszemu kwietniowi, to bardzo się cieszę z częstych deszczy i śniegów, które nas w tym miesiącu nawiedzały. Zwłaszcza gdy teraz, po paru dniach bez opadów, gleba wyschła na pieprz. Z czego wniosek, że jeszcze się niedobór nie uzupełnił, po paru latach suchych. Niech więc pada. U Ciebie też niech pada, na tych stepach Okołobełchatowskich.
OdpowiedzUsuńPrzyroda w ujęciu makro jest zadziwiająco piękna.
Mła tyż oczekiwa opadów, naprawdę się przydadzą bo u nas szybko suszeje. Przyroda w każdym ujęciu się wybroni. ;-D
UsuńU nas aktywowały sie wszelkie źrodełka i spływają z lasu z górki na pazurki, wpadałam w mokre zasadzki.
OdpowiedzUsuńTy się ciesz, nie to że mła by chciała malutkiego, malusieńkiego źródełka na własność, ale takie czyste źródlane w pobliżu to miłe. Mła może co najwyżej w rzeczkę Olechówkę Smródką zwaną wpaść albo w Ner.
Usuń