Dziś post słoneczny i ogrodowy, mła dzielnie pracuje w ogrodzie. Jest już odpowiednio pokłuta i utytłana, słoneczko jej nawet tzw. mleczną biel cery zaróżowiło. Koty też wychynęły i cały boży dzionek spędzają na powietrzu. Nawet Małgoś - Sąsiadka, Ciotka Elka, Gienia i Pan Dzidek wypełźli na słoneczne miejsca Podwórka. Wiosna całą gębą.
Dzisiejszy wpis nie dość że będzie głównie ogrodowy to jeszcze będzie zawierał mnóstwo fot. No bo nie wszyscy mogą do ogródka się udać, są tacy co muszo upierdliwe łobowiązki wypełniać albo covidować przymusowo w czterech ścianach. Znaczy dla tych, którzy mają na początku kwietni naprawdę dodupnie mła postanowiła schwytać wiosnę obiektywem. Z góry przepraszam za jakość fotek, wiecie jak bym się nie starała to jakoś tak się dzieje że najlepsze ujęcia wychodzą nie tak ostro jak powinny. Hym... zatem będziecie mieli do czynienia z wiosną z lekka niewyraźną. Co wcale nie oznacza że nieoczywistą, wiosna bowiem przyszła nam najprawdziwsza, taka z pachnącą ziemią, fruwającymi owadami i śpiewem kosów. Mła uważa że to jest już wiosna certyfikowana i żadne zapowiadane złowróżebnie ochłodzenia tego nie zmienią.
Wysoka temperatura nie służy śnieżyczkom, krokusom i przylaszczkom, za to ciemierniki wyraźnie zadowolone. W tym roku startują stosunkowo późno i nie wszystkie kwitną. "Kameleony" czyli te z serii HGC które są mieszańcami z udziałem Helleborus ericsmithii , w tym roku prawie nie pokazały kwiatów. Mła nie do końca jest przekonana że to wina tegorocznej śnieżnej i dość długiej zimy, tak troszki podejrzewam że ubiegłoroczne szaleńcze kwitnienie nieco wyczerpało rośliny a zima po prostu się do tego dołożyła. Nic to, mła zakupi dolomit, dobrutkę w postaci nawozu mineralnego długo działającego albo jako mączkę wzmacniającą i dopieści swoje roślinki ku chwale Alcatrazu.
Odliczam swoje odmianowe ciemiernikowe gwiazdy ale przyznam się że z niecierpliwością czekam aż kolejne moje siewki otworzą kwiaty. W zeszłym roku trafiła mi się jedna naprawdę urodna, z ciemnym i podwójnym kołnierzykiem wokół pylników. Nie jest to tak całkiem typ kwiatu anemonowego ale nie jest to też zwyczajny, pojedynczy zestaw przypylnikowy jaki się widuje u większości kwiatów ciemierników z siewek. Może przesadzane na stałe miejsce w zeszłym roku ciemiernikowe siewki pokażą cóś godnego uwagi? Nawet jakby kfioty były "zwyczajne" to mła i tak będzie zadowolona, ciemierniki pasują do koncepcji leśnego ogrodu, im bardziej Alcatraz zaciemierniczony tym lepiej.
Oczywiście to nie jest tak że mła zrobi z Alcatrazu ciemierniczą monokulturę, taki numer nie przejdzie przy zamiłowaniu mła do wszelkiej drobnicy rosnącej w podszycie. Mła co roku przeca świętuje kwitnienie przylaszczek czy zawilców, co roku ma plany nasadzeniowe dotyczące wiosennych cebulek czy bulwek. Kusi się też corocznie na jakieś paprocie, na szczęście przeszło jej zmiłowania do wciskania gdzie się da funkii. Dla Alcatrazu to dobrze bo gdyby u mła faza funkijna potrwała nieco dłużej zamieniłby się w plantację japońskie sałaty a mła w zawodowego ślimaczego killera. Ilość funkii która obecnie rośnie w Alcatrazie mła całkowicie satysfakcjonuje. Niestety nie odczuwa takiej satysfakcji z ilości przylaszczek. Niby mła nie powinna narzekać, przylaszczki u niej rosną, nie grymaszą a nawet się sieją. Alcatraz ma na koncie cóś jakby sukces przylaszczkowy, znaczy wysiała się i kwitła w zeszłym roku przylaszczka z kwiatami w kolorze różu. Jednakże dla mła to ciągle nie jest to czego by sobie w Alcatrazie życzyła. Hym... łączkę z odmianowej Hepatica nobilis 'Rubra Plena' nie tworzą jakieś specjalnie monstrualne kępy, średnio jest mimo dokarmiania.
Wszelkie niepowodzenia uprawowe nie zatruwają jednakże mła radości z ogrodowania, w końcu w ogrodzie jest zielono i kwitnąco. To najważniejsze, mła nie ma cóś ochoty żeby ogród był dla niej dodatkowym źródłem stresów. Cóś nie rośnie, trudno - posadzi sie cóś inszego. Grunt że najpiękniejsze kwiatuszki w ogrodzie wypoczywają, he, he, he. Kiedy mła zaryczy "Kto jest najpiękniejszą różyczką mamusi?" to wszystkie kotowskie lecą. Przy takiej ciepłej pogodzie stado ogroduje wraz ze mła, tylko że mła się kręci a stado pochrapuje na trawce. Co prawda nie całe stado, Mrutka nosi. Nasz Mruciu w ogrodzie to jedna wielka aktywność, dzikie biegi, łapania motylków, napadania na mła i inne koty - zabawa dłuuugo trwająca z niedługimi przerwami na lekki pochrapek.
No i to by było na tyle ogrodowego z Alcatrazu. Mła teraz będzie pracować na Suchej - Żwirowej, ma tam mnóstwo przycinania - róże, trawy, szałwie i lawendy. Cóś czuję że żadnego sprzątania na święta w chałupie nie będzie bo szkoda mi tak ładnej pogody na roboty domowe. Na Podwórku pracy multum, nie wiem jak to wszystko ogarnę. Jakoś będę musiała dać radę. Mamelon wczoraj padła po przycinaniu różyczek, mła nadal przycina choć czuje że kręgosłup jej się buntuje. Mła planuje wzmocnić go krótkim odpoczynkiem w świąteczną niedzielę. A potem do roboty.
Kwiatuszkowy mniód dla oczu i duszy!
OdpowiedzUsuńNa spacerniaku zauwazylam już sniezyce syberyjskie, uwielbiam te niebieskosci , ale fiolków jeszcze nie przyuważyłam.
Powycieczkujemy z J.moze wypatrzę, no i czekam na pierwiosnki, też już powinny być, kiedys bywały u mnie na wiosce, ale czy nadal są, z roku na rok jest ich mniej.
U nas wszystko z lekka zastopowało bo pogoda zrobiła się naprawdę wiosenna, znaczy żadnych ekscesów cieplnych. Mła tyż czeka na pierwiosnki, u niej ich mało czego mła bardzo żałuje. W tym roku kupię cebulki śnieżycy, może się uda w końcu w Alcatrazie doczekać jej kwiatów. :-D
Usuńno piknie, pani, piknie, piękna pogoda, piękny czas :)
OdpowiedzUsuńu mnie ciemierniki i przylaszczki się nie trzymają, za mokro zima, za sucho latem, za kwaśno całorocznie, za dużo ślimaków, które obgryzły jedynego ciemiernika jaki mi jeszcze się ostał do parteru.
w moich okolicznościach od poniedziałku lato, krótki rękaw, krótkie gacie, japąki, w słońcu słupek dobija 29, plaża normalnie. dziś ma być apogeum w godzinach wieczornych, od jutra powolny zjazd, do zera w przyszłym tygodniu. mam tulipanowy i rozsadowy zawrót głowy bo u mnie pomidory i papryki to must have.
od kiedy zmuszonam nosić okulary to nie robię zdjęć aparatem, wyłącznie telefonem, który za mnie widzi czy ostro czy nie.
Ślimaki nie wzbudzajo we mła ciepłych uczuć, mła łapie się na czymś podobnym do nienawiści do ślimorów. Niedobrze, wszak ślimor stworzenie boże, tez żyć jakoś musi. Przeca sztuką i kulturą żyć nie będzie, zostały mu ciemierniki, irysy, funkie. Hym... menu ślimaczego nie sposób zmienić, przeca mła z kocyndrów nie robi wegan a ze ślimaków nie zrobi miłośników kina Bergmana. Trza to znieść. U nas po dwudziestu na plusie skromne dziewięć, ale mła zadowolniona z takiego obrotu sprawy. Przy zbyt wysokich temperaturach szans nie ma żeby wiosenne małe cebuliszcza pokwitły dłużej, a tak to mła się załapie na widoczki. Okularów jeszcze nie naszam, co wszystkich dookoła dziwi. :-D
UsuńŁał, jakie łany krokusów,cudnie.Ja się pocieszam tulipanami i żonkilami we wazonie.Chociaż wychynęły już moje tulipany,znaczy na razie same listki, co je byłam wsadziłam w zeszłym roku.
OdpowiedzUsuńNo widzisz jak ławeczka łączy Twoich podopiecznych,pogwarzą i zgodnie powdychają wiosnę. I niech se pesel przypomną do samospisu i dane majątkowe,bo to spis ludności i mieszkań;)
Jak nic szykują podatek katastralny.
U mła w tym roku kupione w markecie żonkile, na tyle mła było stać i na tyle jeszcze miała siły żeby je przytachać z inszymi zakupami dla trzech rodzin. Mła robi obecnie za dostawcę zakwarantannowanych i odrurczonego sąsiada, no i dla Małgoś - Sąsiadki i dla się. Co do spisu to mła sobie poczeka na rachmistrza o ile się zjawi, tym kretynowm którzy zarządzają informatyką zarzundową to mła tak wierzy jak Matółżeszowi, znaczy wogle. Podatkiem katastralnym mła się nie martwi, zarzund i łopozycja za dużo mają w swoim gronie "właścicieli ziemskich" żeby cóś takiego bezproblemowo uchwalić. ;-D
UsuńRaj. Najpiękniejsze różyczki mamusi na pewno też tak uważają. Jak pięknie żółtawe ciemierniki i żółte krokusy podkreślają wiosenność ogrodowych kwitnień. Jestem zachwycona, będę wracać do posta nie raz. Dziękuję😀
OdpowiedzUsuńRozumiem, że piknej wiosny czas spędzany na opanowywaniu Suchej-Żwirowej, starszyzny kamienicznej i najpiękniejszych różyczek mamuni. Mam nadzieję, że kręgosłup wytrzyma.
UsuńKręgosłup wczoraj o mały włos odmówiłby posłuszeństwa. Mła wylazła cóś kole dziewiątej rano a kiedy wróciła to coś po dziesiątej wieczorem było. Po drodze, szpital, lecznica dla zwierząt, zakupy, kucharzenie wyczynowe, znów lecznica i tak jakoś zeszło. Na szczęście sytuacja opanowana i wszyscy w jakiej takiej formie, choć niektórzy leczeni na przypadłości starcze. Różyczki mamuni zdrowe za to ciężko obrażone co znalazło wyraz pod komoda w pokoju Cioci Dany i Azy. Mła tylko sprzątnęła, nie miała wczoraj siły na nic więcej, bo jeszcze po powrocie do domu sąsiedzi młodzi ujawnili jej że właśnie byli zapchali rurę, na szczęście nie pion. Mła zatem słowo żwawsze skierowała ku nim. Teraz przemyśliwują związek miedzy słowem sprężyna, słowem hydrauliczna i słowem rura a mła zastanawia się jaki jest związek między słowem milenials a słowem rozum. Czytanie umów zdaje się przekraczać zdolności, niedługo będą mła wzywać do czyszczenia kolanek w zlewach, mimo tego że tego ichnia sprawa.
UsuńMrucio! Smakołyczka mu!
OdpowiedzUsuńNie podjudzać Mrucia, on i tak jest zuchwały i smakołyczki sobie zdobywa.
UsuńNawt teraz nie czytam, zostawiam sobie te przyjemnosc na wieczor, moze odpale do tego laptoka? :)))
OdpowiedzUsuńPolecam powiększać fotki ! Te z Mrutku szczególnie.
OdpowiedzUsuńNo! Nasycilam sie obrazkami :)
OdpowiedzUsuńAle pieknie, masz wysyp cudownosci i rozyczek mamuni (co za okreslenie :) )
Ja tez w ogrodku, udalo mi sie duzo zrobic, pozdrawiam i zycze pozytywnej pogody - nie za cieplo, nie za zimno i deszczu w nocy :)))))
To jest jeden różyczek Basiu, nasz Mrumi. Ja niestety w ogródku za długo posiedzieć nie mogła, nawał inszych zajęć. ;-/
Usuń