Mła postanowiła napisać Wam post prawdziwie optymistyczny. Tak sobie myślała jakie to zdarzenia z jej życia są podobne do dzisiejszej sytuejszyn i cóś podobnego znalazła. Otóż ładnych parę lat temu mła już walczyła z postępem. Postęp się szerzył w jej własnej familii i mła poczuła że całą siłą swej skromnej ale za to reakcyjnej osobowości musi się postępu postawić. Przy kolacyjce dyskusja na temat żywności GMO, Tatuś i Magdzioł, moja średnia siostra, w jedną dudkę dmą o dobrociach onej. Jak to się świat wyżywi i wogle dobroć bo ten modyfikowany zbóż czy ziemniak to tak sam z siebie na różne rzeczy odporny. Mła tak słucha i słucha i nagle do niej dociera - Tatuś i siostrzyca to i owszem, uprawiajo ziemniaczki w ogródku ale o tym co się dzieje na polach to mimo tego że niby wiejskie życie prowadzo, to cóś nie bardzo tego. No to mła rzuca słówko Roundup. Nic, rodzina nie łapie się na błystkę, znaczy nieświadomi kumpletnie. Mła zapodaje że modyfikowane zboża i chyba ziemnioczki tyż to so odporne głównie na działanie herbicydu co się Roundup nazywie.
Tatuś oczywiście wygraża że on to zaraz sprawdzi, Magdzioł nie wygraża tylko pyta o źródełko wiedzy. Po miesiącu mła w rozmowie telefonicznej wraca do tematu a Tatuś bystro że Roundup jest całkowicie nieszkodliwy bo on czytał i w "Polityce" i w GazWybie i nawet chyba w Rzepie. Profesory pisały i inne eksperty a mła się nie zna tylko złośliwie denerwuje Tatusia. Mła postraszyła Tatusia że tak z tymi nieszkodliwościami to jest zazwyczaj do pierwszych procesów, na co Tatuś stwierdził że mła jest dzieckiem niewdzięcznym bo nie zgadza się z jedynie słusznym zdaniem Tatusia. Z Magdziołem było inaczej, ona wyczuła że jest nie halo i zaczęła drążyć, w wyniku czego Tatuś stracił sojusznika. Parę lat później ruszyły pierwsze procesy a Monsanto szczwanie sprzedał się Bayerowi, bowiem przed hamerykańskim sądami nawet prezydent nie wyborni a przed europejskimi roszczeniami kanclerz niemniecki własną pierwsią osłoni ( vide Volkswagen ). Nie tak dawno mła poinformowała Tatusia że odpowiednia komisja w komisji EU wypieprza Roundup z listy środków które mogą być używane w rolnictwie. A na to mój Tatuś "I wreszcie zlikwidują to chujostwo!". Jak widzicie mła ma jakieś tam swoje sukcesy w walce z postępem o czym Was zawiadamia optymistycznie się zapluwając, jak to karły reakcji majo w zwyczaju. W dniu w którym kiedyś tam zamordyści wprowadzali stan wojenny "coby nas uratować", he,he, he.
Omicronomikołaj zrobił 8 największych akcjonariuszy Pfizera i Moderny bogatszych o 10 miliardów dolarów. Po tym, jak wariant Omicron zdołał trafić na pierwsze strony gazet, prezesi i główni akcjonariusze Pfizer i Moderna odnotowali zysk w wysokości 10,31 miliarda dolarów , zgodnie z danymi zebranymi przez brytyjski Global Justice Now. Mła już ma wytłumaczenie dlaczego Omicron wystąpił w grudniu - wszyscy lubią dostawać prezenty, he, he, he. Mła nadal słucha Wróbla rzecz o strachu
Dzisiejszy wpis ilustrują obabrazki znanej już Wam artystki z Korei S. Hee. Porządki przedświąteczne podobne do tych u mła, kupa ciuchów, jakieś włóczki, wyciągane bombki porzucane są na rzecz spacerków w śnieżku. Taa... a chałupa odłogiem leży. Mła Wam i przede wszystkim sobie motywująco piosenkę świąteczną zapodaje, może cóś wykona tak na 100% w dziedzinie sprzątalnictwa.
W ramach optymizmu i wdzięczności wpadam szybciutko z podziękowaniami wielkimi dla Mikołaja, za to że zauważył, że jestem grzeczna i zamiast rózgi ;) przysłała mi dobrości dla ciała i śliczne, całóściowo eleganckie :) banieczki (gdzieniegdzie zwane bombkami ;) ) dla radości oka i ducha :) Cmokam Mikołaja w kraj szaty ;)). Rabarbara
Mam nadzieję że Tobie "aliganckie" paszą do koncepcji tfu, tfu! - bańkowej. Byłaś grzeczna, skrzacik Mrutek i skrzaczetki Szpagetka i Sztaflik nawet Ci usiłowały kociwłos do pudełeczka zapakować. Wszystko w uznaniu zasług. ;-)
Koty mnie obudzili bo żądania mieli i teraz spać nie mogę. Śniadanio - kolację kole drugiej w nocy! He, he, he, bombki i bańki to mła się się kojarzą. Niech będzie że chujinkowe świecidełka, :-)
Jedna mła znajoma twierdzi że chujinka to nazwa nieprzyzwoita. Ta sama która do męża ubierającego chujinkę wrzeszczy "Jerzyk, k...., podwiąż tego j......o drąga bo Jasio ( wnuczek malutki ) chodzi i jeszcze co, k...., pociągnie! ;-D
Twoja znajoma Tabaazo ma slownictwo zywcem jak moje:))) ale ja sie chujenki nie czepiam. Wiesz z tym moim slownictwem to jest tak, ze tak f*ck to jest ciagle moze nie nowy, ale obcy wiec latwo przychodzi. Natomiast polskie slownictwo w tej dziedzinie jest tak bogate ze szkoda zeby sie marnowalo:))) Z drugiej strony po tylu latach to te polskie slowa juz stracily wage i tak mi latwo przechodza przez usta i wyskakuja pod paluszkami:))) No dobra, kazde tlumaczenie jest dobre...... uzywam bo lubie i tyle.
Jest przeklinanie i klnięcie artystyczne. Roma miała dopust boży z Karwa Marzenką, która człek dobry ale słownictwo miała monotonne i nie pracowała nad nim ( ileż można karew znieść w charakterze przerywnika ). To było smętne. Z drugiej strony język się rozwija, słowotwórstwo, neologizmy to znak że jest żywy. Mła właśnie odkryła nowy wyraz ( młodzieńcy z sąsiedztwa ) - "spiździaj". To ma być oddal się chyżo. ;-)
Spizdziaj - podobuje mi sie, biere mam nadzieje ze nie zapomne:)) Wspanialy mowi "pisda":)) A dawno temu jeszcze przed nasza podroza do Polski kiedys rano wstalam z jednym okiem otwartym i snuje sie do kuchni necona zapache swiezej kawy. Wspanialy popaczyl na mnie i mowi "who you?" taki skrot od who are you:)) Ale brzmi dokladnie jak chuju:))) Kryste natentychmiast dostalam wytrzeszczu oczy i oprzytomnialam. Musialam mu zrobic dluuugiii wyklad dlaczego nie daj buk i pod zadnym pozorem nie wolno mu tak powiedziec w Polsce:))) Ale sami sie tu czestujemy nawzajem tym chuju:)))) szczegolnie z ranca kiedy jedno juz po pierwszej kawie a drugie dopiero wylazi z pieleszy:)))
O Dżizuu! Żeby tylko skrzat pocztowy, wysłannik Mikołaja śniegu nie polizał. Z młą wyliczeń to skrzat przylezie jutro. Pryskanie gównem to pewnie jaka sól chemio wzmacniana, nogi z tyłka. :-/
Smiem twierdzic, ze 70% ludzkosci swiata nie ma zielonego pojecia co je, co pije, czym oddycha itd. Kupislismy dom od samotnej starszej kobitki, ktora uzywala tu na trawnikach wszelakiego rodzaju gowna i chemie trujaca. Ba, starsza pani byla nawet tak mila, ze nam zostawila cus wedle tuzina butelek ze srodkami zracymi roznego rodzaju w ogrodowym schowku. Bidok Wspanialy musial z tym gownem jechac az do gminnej stolycy gdzie majo takie miejsce gdzie mozna sie pozbyc "ladunkow wybuchowych" zgodnie z przepisami bezpieczenstwa. I kilka dni temu Wspanialy mowi, ze mamy na rozach takie piekne owoce czy moze... Nie czekalam az skonczy tylko wyskoczylam z pyskiem, ze Niech Go Reka boska broni!! Ja potrzebuje co najmniej 3 lata nieuzywania nic zeby cos z tych krzakow dotknac. A w ogole to postanowilam na wiosne usunac te wszystkie ozdobne krzaczory, z ktorych pozytku nijakiego a ino roboty o kokardke. W to miejsce zasadzimy krzewy owocowe i przynajmniej jak sie przy nich narobie to bede miala z tego jakas korzysc. Nasiona kupujemy ekologiczne z poleconych zrodel, nawet Wspanialy zrobil kompot z pokrzywy dla naszych dwoch skrzynek ogrodka:)) Mamy tez we wsi dwie kobiety zajmujace sie farmerstwem dzdzownic dla celow ogrodniczych. Mamy wlasny kompostownik, do ktorego nie wolno wrzucac nic miesnego zeby nie kusic tutejszych kretow czy inszych szkodnikow. W ubieglym roku zakupilismy kompost oceaniczny. Na temat Roundup to mialam dyskusje w Boze Narodzenie 2003 z synem Wspanialego, ktory mnie przekonywal ile to dobra Monsanto czyni zeby wyzywic ludzkosc, pozniej mnie moj Junior uswiadomil, ze Mlody mial wykupione udzialy Monsanto i robil na tym pieniadze. Ja miesiac po tej rozmowie wyladowalam w szpitalu z Lymphoma, kotra jest najczestszym typem raka sponsorowanego przez Roundup. Jak byl class action w sadzie to nawet dzwonili do mnie czy chce wziac udzial ale mi sie nie nalezalo bo nie mieszkalam blisko zadnej farmy, a jesli sasiedzi cos uzywali to sie niestety nie kwalifikuje. Nic tam, wazne, ze z tego wyszlam. Kilka lat temu znow jakos tak niechcacy wdalam sie w rozmowe z Mlodym na temat szczepionek i powiedzial do mnie "a my dzieci szczepimy wszystkim co nakazuje tabela szczepien" powiedzial to niby informacyjnie ale ze znakiem zapytania w podtekscie i wyraznie czekal na moja odpowiedz. No dostal w slowach "a kto jest rodzicem waszych dzieci, bo jesli nie ja to mnie nie pytaj o zdanie". Dla informacji, amerykanskie dzieci dostaja w/g rozdzielnika 72 dawki roznych szczepionek od momentu urodzenia do 18-tego roku zycia.
Po tej 72 to im mogo aureole nad głowami zaświecić. Dżizuu ale majo zdrowie te dzieciaki, mła to nie pamięta czy do 20 czepionek dojechała? Roundup to straszne guano, mła się dość szybko zorientowała ale u nas dłuuugo programy ogrodnicze robiły reklamę zarówno herbicydom jak i pestycydom. Szczęśliwie na akcje Monsanto nie mogliśmy się rzucić, zadowalamy się pomniejszym ale wcale nie gorszym trucicielstwem. Zanim wywalisz krzoczki, wstaw na blogiego - trza oblookać czy aby wielkiego dobra się nie pozbywasz ( w niektórych hamerykańskich ogródkach przydomowych cymesy rosną ). O krzewach owocowych poczytaj bo tak tak trza z nabożenstwem do roli sadownika podchodzić. No i zobacz co dobrze rośnie w okolicy. U nas za oknami zima, a mła się cni do kfiotków i motyłków. Ech... zaraz poprzytulam moje kocie motyłki. Takie chomicze pyszczki im się ostatnio zrobiły, A Mrutek i Pasiak to jak te foki.
Ja juz sprawdzalam te krzaczory, z tego co mi wyszlo to one wszystkie ozdobne i nic poza tym, ale po swietach wysle Ci zdjecia mailem, bo gdzies tam sa na moim blogu ale kto by je teraz odszukal:)) Krzewy owocowe kupilismy wiosna od faceta, ktory tu w rejonie ma "wylegarnie" krzewow owocowych bez chemii. Mamy wiec maliny, porzeczki czarne i czerwone, dwa krzaki agrestu i dwa czarnego bzu. I nawet mielismy taka sredniej wielkosci miske czarnych porzeczek, z ktorych zrobilam nalewke bo nie mialam lepszego pomyslu:))) bylo tez troche (mala garstka czerwonych) ktore dorzucilam do nalewki. Bylo chyba 7 owocow agrestu:)) i garstka czarnego bzu. Maliny mialy chyba dwa albo trzy owoce. Ale i tak sie niczego nie spodziewalismy w pierwszym roku. My oboje to sie szkolilismy teoretycznie przez dwa lata przed kupnem domu a teraz ciagle sprawdzamy co by tu jeszcze:)))
Ty się wstrzymaj z tymi wycinaniami, ozdobne tyż się przydajo, nie myśl jak mój Tatuś żołądkiem ( on jest typowy ogrodnik żołądkowy ). Kiedyś z czarnych porzeczków to robili tako wódeczkę, smorodina się nazywała. Jak coby tu jeszcze to polecam jeżynę bezkolcową, można ją puścić na pergolę. Owocki smaczne i na surowo i do przetworów się nadające.
Tabazo, jesteś pewna, że to jest wpis optymistyczny ? No chyba, że w myśl dowcipu o różnicy między pesymistą a optymistą...... Co do Roundupa to np. mój niedaleki sąsiad jakoś do dziś (jego rodzina też) nie potrafi pomyśleć o zależności między tym, że przez parę lat obficie skrapiał tymże świństwem trawki wkoło a ciężkimi alergiami dróg oddechowych jego wnuków. Cóż. A, wiecie, myślę, że wiemy co wiemy, kto ma uszy niechaj słucha, dobrze, że jest nas trochę, dobrze, że możemy powiedzieć sobie parę dobrych słów, posłać nieco ciepłych życzeń z serca i obdarzyć nawzajem mikołajową niespodzianką. :) To naprawdę nie jest mało w tym czasie, w którym dąży się do skłócenia wszystkich z wszystkimi o wszystko. Rabarbara
Jest optymistyczny, bo Tatuś z środkami ochrony roślin to się w zasadzie rozstał ( jakieś tam bio kupuje ), z nawozami mineralnymi obchodzi się bardzo ostrożnie i nie jest już bezkrytyczny wobec wszelkiego GMO. Star ma rację, jest to wpis optymistyczny. Tatuś mój stworzeń uparty, skoro do niego doszło to i do inszych dojdzie. Do jednych wcześniej do innych później. A w ogóle to co my się szanujmy. :-D Bo jak nie my to kto nas będzie szanował. ;-D
Wspanialy gdzies wyczytal, ze jezyna sie rozrasta okrutnie. Kochana my tu mamy skrawek ziemi za domem mniejszy niz przed domem, bo to wiesz Ameryka:))) Przed domem musi byc szmat trawy zeby bylo co kosic ku pokrzepieniu serc:))) Serio to ja juz mam wyceny na te krzoczyska. Tak sie wkarwilam jak musielismy je przycinac, ze mam dosc. Bo to rosnie jak najete, ledwie przytniesz a tu kilka tygodni pozniej juz las. Na malym skrawku ziemi ona nasadzila jak chyba 12 a moze i 14 krzaczorow, jeden przy drugim. To przed domem. Oprocz krzakow jest tez japonska jablon dekoracyjna, ta musi zostac bo to stare drzewo i sie boje, ze jak bede chciala wyrwac z korzeniami to podwaliny domu moge uszkodzic:)))) Jest tez japonski miniaturowy klon i on mi sie podoba. Wspanialy chcial go na liste do usunieca, ale jak mu znawca powiedzial, ze taki klon kosztuje 2-3 tysiace dolarow to Wspanialemu sie zaczal podobac:))) Z tym, ze ustalilismy, ze ten klon bedzie przesadzony bo miejsce, w ktorym obecnie rosnie jest idealne na skrzynie dla zieleniny na czas zimy, bo tam mozna podlaczyc jakies lampy i ogrzewanie tudziez inne cudawianki. Krzaczorow za domem tez jest od pyty albo i jeszcze wiecej bo tam dluzszy kwietnik. I tam wlasnie chce miec te owocowe a z frontu bedzie mieszanka kfiotkow polnych i kilka roz. Jest jeszcze jeden nieduzy klomb gdzie rosna roznosci i ten zostanie jak jest, tylko dosadzimy tam wiecej ziol. Narazie jest tam troche lawendy, co oczywiscie zosanie i jest szczypior i jeszcze jakies ziola. Jest jeszcze rzad roz pod domem od tylu i one zostana. Z frontu tez jest kilka roz i one moga sobie byc. Mnie tylko wkurza, bo pod samym domem to jest tych krzoczkow nasrane tak duzo, ze ich nawet nie widac, bo zywcem jeden na drugim rosno:))) Wysle Ci zdjecia. Ale jzu mam wycene do usuniecia tych krzakow z dwoch firm bo jedna moze zrobic przed domem, te za domem sa wieksze i musi przyjechac inna firma. Zosawie jeden krzak forsycji, bo zrobilam herbate z kwiatow forsycji, juz nie pamietam na co ona jest, ale ponoc pozyteczna:))) Zasuszylam tez kwiaty lawendy a nawet zrobilam sobie taki... kuzwa jak to sie nazywa... cus jak zapach do ciast z lawendy na spirytusie:))
Napar z suszonych kwiatów forsycji ponoć bardzo dobry jest na alergie, działa przeciwzapalnie i działa też na przeziębienie i wszelkie tego typu infekcje wirusowe - co w dzisiejszych czasach wydaje się bardzo cenną właściwością.Ponoć w czasie "hiszpanki" duzo ludzi się przy jej pomocy wyleczyło. A w ogóle, to coraz bliższa mi jest taka oto mądrośc życiowa - rośliny, które rosną w pobliżu Twego domu, zwłąszcza te uważane za chwaściory albo bezuzyteczne krzaczory rosna tam chcąc byc w symbiozie z człowiekiem, rosną bo dobrze im tam, gdzie są a do tego są nam potrzebne, bo w ich rośnięciu na pozór przypadkowym i chaotycznym jest ukryty sens. Cieszmy się zatem forsycją i w okresie wiosennym suszmy ją na potęgę (trzeba tak suszyc by kwiatki nie straciły koloru - wtedy zachowuja wartosci). Ja mam u siebie niestety tylko dwie młode forsycje i czekam aż sie rozrosną, bo na razie nie bardzo jest co obrywać. Za to mnóstwo u mnie mniszka, kurdybanka, stokrotek i pokrzyw.I choć bywają te roślinki upierdliwe, jak sie miedzy ogórkami czy pietruszką rozsieją, to w innych miejscach ogrodu niech sobie rosną na zdrowie - ich i moje!:-))
Star i Tabazo - tak jest, optymistyczny !!!! :) Bo uświadamia nam, że jak wymieniamy się wiedzą i informacjami, to to dużo daje a, jak dopisała Tabaza - kropla drąży kamień (Tatusia znaczy ;)) Rabarbara
Forsycja jest bardzo, bardzo, kropelki, napary. To jest takie ziółko na "odporność". Wiadomo że zawiera rutynę to uszczelnia co trza. Napar z kfiotków polecany dla cukrzyków, cóś jak napary z liści morwy działa. No i jeszcze ta kwercetyna która działa antyhistaminowo. sadźcie forsycję bo naprawdę warto. Nie dość że radość dla oczu po zimie to jeszcze jakie dobroci. Star do przesadzania klonika, jak on już rozrośnięty ( pamiętaj że nawet mały klonik może być stary, bo dużo karzełków jest ) to Ty sobie kogo fachowego zatrudnij. Szkoda byłoby rośliny , no i Wspaniały by przeżywał. ;-D jeśli chodzi o jeżynę to ją można rozpiąć na ścianie, trejażu, pergoli. To jest taka opcja do ogrodów w których jest mało miejsca. Tyrawniki są nudne i nienaturalne. Wimbledony to mła toleruje jako tło dla inszych roślin, same w sobie to one mła nie urzekajo ( męski świat ogrodniczy je kokocha, można brymbrymami jeździć, kosą spalinową furkać, podkaszarkę na krnąbrne źdźbła wyciągać ). Opcja kfioty i różane krzewy do mła przemawia. Możesz też łączyć te różane i kfioty z owocowymi, jak najbardziej pasi jak będzie takie w stylu country. Namawiam Cię na stare odmiany róż, jeszcze sprzed ery mieszańców herbatnich. W Twoich okolicach ponoć rosną świetnie. Podam Ci mój mail to prześlesz foty, chętnie obejrzę bo jestem pazerna na widoki ogródkowe. Rabarbarko pewnie że kropelka draży kamień, praca organiczna i te sprawy. Poza tym kiedy ludzie się między sobą wymieniajo wiedzo i poglądami, nie skacząc przy tym sobie do gardeł ( co mła ostatnio już nie wnerwia, tylko wkarwia, choć między najwyższym a prawdą to jest tylko w połowie wina ludzi a połowę zasług to mają straszący ) to nam się wszystkim jakoś tak lepiej i mądrzej żyje. No, bardziej po ludzku. :-)
Tabaazu, ale wszystkie krzaczory beda obslugiwane fachowcami, my sie za to nie bierzemy bo to nie wystarczy lopata i gmeranie. Tu cza wiedziec gdzie co i jak. Fachowiec ten od wiekszych krzaczorow sam ofiarowal, ze tego klona przesadzi we wskazane miejsce. A to fachura z firmy ogrodniczo-sadowniczej wiec chyba wie co godo:)))
A w ogole to ja sobie juz dwa lata wczesniej nabyla tako mondru ksionzku o ziolach, kwostach i innych bajerach i oczywiscie ciagle mam metlik w glowie, ale juz wiem gdzie zajrzec w razie potrzeby. Dodatkowo wsadzilam do telefonu app ktory rozpoznaje rosliny ze zdjec wiec jak nie wiem co jest co to klikam zdjecie i mam odpowiedz. Probuje jak moge:))))
Olu te krzewy to nie wyrosly tu sobie tak samodzielnie, ona wszystko miala zaplanowane, posadzone, wplewione, wypryskane, wypielegnowane, ona chyba nawet te krzoki glaskala na dobranoc. To nie jest nic dzikiego, to jest wszystko zamowione i zasadzone przez wlasnie firme, ktora ja postanowilam zatrudnic do wyrwania.
Oni tak wlasnie zrobia, ze prosto z naszego gruntu to bedzie u nich w sklepie do sprzedazy. Wiesz to mi sie wlasnie bardzo podoba na wsi, ze ludzie tu nic nie marnuja, widza wartosc we wszystkim. Mielismy tu przez 3 miesiace lokatora w mieszkaniu gdzie teraz mieszka tesc. I John jak sie wyprowadzal to mial naprawde stary fotel zniszczony do granic przyzwoitosci jedynie szkielet byl w tym ciagle do uzytku. John nie bardzo mial jak sie tego pozbyc wiec zapytal Wspanialego czy moze wystawic na chodnik przed domem i jak beda odbierali smieci to zabiora ale tez obciaza nas jakas tam oplata i on te oplate zwroci. Wspanialy machnal reka i kazal mu ten fotel wystawic, oplata-srata jakies pewnie 5 moze 10 dolarow to bylo nieistotne. Wyobraz sobie po dwoch moze trzech godzinach przyszedl najpierw jeden gostek, poogladal, pomacal, popukal. Wrocil gdodzine pozniej samochodem z kumplem i zabrali ten fotel. Ja bylam zdziwiona a Wspanialy mowi "to normalne, kupia gabke tapicierska, material i sami sobie zrobia nowy fotel, szkielet i caly mechanizm rozkladania i skladania jest ciagle dobry" Wydadza moze 100 albo gora 150 dolarow i beda mieli owszem uzywany fotel ale wartosci 300 dolarow. Serio sama teraz patrze inaczej i stad tez powstala zupa pod nazwa Bloody Mary:))) Opakowania z jajek zbieralismy od poczatku, nie wiadomo po co, ale moze sie do czegos przydadza. Kilka miesiacy pozniej znalezlismy zrodlo swiezych jaj prosto od kur z wybiegu... kobieta o malo nas nie udusila sciskajac z radosci za te opakowania. Bo ona sprzedaje wiec jej sa potrzebne. I tak kuzwa ze wszystkim, pudelko, puszka, sloik, torba papierowa... zanim trafi do smieci to olezy swoje zeby sie upewnic, ze na pewno nie jest do czegos ta rzecz potrzebna.
I quźwa, nie trzeba żadnej ustawy cinżkoekologicznej, mła to świetnie rozumie jako miłośniczka wyprzedaży garażowych, wysortów, lumperionków i tym podobnych miejsc. Nie wywalić tylko puścić dalej w obieg, tak to powinno działac. Swego czasu Jądrzej, chłopaszek Dżizaasa ( do niego nie pasi słowo chłop, on taki delikutaśny jest ) naszedł był w lesie część samochodową co skwitował słowem żwawszym na temat śmiecenia po lasach. Potem było słowo żwawsze dotyczące głupoty tego który to wywalił. Wyobraź sobie że Jądrzej to odczyścił i sprzedał za parę stów w necie. Można? Można. Tyle że za bogato cóś było ostatnio i niektórym się popierniczyło od tego w główkach. :-/
U mnie na blogu jest notka w ktorej pokazalam stare samochody odrestaurowane przez ludzi. Niektore to sa zywe caculki. Tez uwazam, ze tak to powinno dzialac. Te wszystkie globalne restrykcje i ratowanie klimatu to moga sobie w dupe wsadzic te rzundowe, dac ludziom przyzwolenie na myslenie i wystarczy. Co z tego, ze ja segreguje smieci, co z tego, ze w sklepach tutejszych zabronili toreb plastikowych jak cala masa masek poniewiera sie po swiecie i zanieczyszcza. Mnie nie wolno uzywac plastikowych slomek do napojow ale najwiekszym zanieczyszczaczem srodowiska jest Pentagon. I o tym sie nie mowi ani nikt nie myslsi. Jak pretendent nieboszczyk leci do Europy na zjazd ochrony srodowiska to lon leci jednym samolotem a obok leci 4-5 samolotow ochrony. I to sie nazywa ochrona srodowiska, ze ja piertole. Potem nieboszczyk przesiada sie do samochodu pancernego i jedzie w kolumnie 20 towarzyszacych mu samochodow.
Dear Star! Może i Joe Biden i lata w towarzystwie myśliwców i jaździ samochodami na cinżko ropę ale jest prezydentem ekologicznym - bowiem działa na baterie. ;-D
Firna Bayer, ta ktora zakupila Monsanto ma piekna strone internetowa, o tym pieknyn zrownowazonym rolnictwie ...Rownowaza ile sie da - szczegolnie swoje zyski polaczone, bo przeciez cale clue w nasionkach GMO, ze one sie same juz nie moga rozmnazac, rolnik nie zbierze i nie wysieje ze zbioru , jak to mogl zrobic z prawdziwyni nasionami , stworzonymi przez nature a nie laboratorium. Jak zakupi i wysieje GMO bedzie misial juz kupowac od nich stale , bo jego zbiory beda nieplodme, podobnie zreszta do kobiet , ktore jedza i zyja w ich poblizu. Jakby ktos chcial to moze sie wubrac do Brazylii czy Indii i popytac farmerow i o zdrowie i o to ilu z nich zostalo pozbawionych ziemi za dlugi.. ale co tam, Bill G to zrownowazy, bo on dla rownowagi wykupuje ziemie rolnicza w USA i jest juz jej najwiekszym posiadaczem.. To tez taki Mikolajek - on samo dobro i prezenty dla ludzkosci podrzuca, a czesc taka wredna i niewdzieczna jest,, ze broni sie przed nimi rekami i nogami. A wor Billa- Mikolaja ma jeszcze tyle niespodzianek !
Swój ciągnie do swego, Monsanto zostało wchłonięte przez firmę z taką przeszłością ze przy niej to było prawie dziewiczo czyste. Bayer AG to podwalina na której zbudowano IG Farben. Kiedy tylko z Bayer cóś się inszego wyłania to człek ma się prawo bać. Obecnie majo trzy segmenty ( wytwórnię plastiku przenieśli do Chin, wraz z siedzibą spółki - do dopiero daje do myślenia ), nie wiadomo którego produktów bać się bardziej. A tak miło zaczęli od aspiryny. Kochany Bill to jest ekspert od wszystkiego, powinni go po śmierci zmumifikować za tę dobroć dla ludzkości i wystawiać jak Lenina. Wyznawcy by przychodzili i podziwiali dobroczyńcę który na dobroci zarabiał aż niemiło.
Młą tyż jest tego zdanie że obie te firmy dopasowały się jak rzadko, he, he, he. Kiedy mła była jeszcze młoda i piękna ( teraz jest tylko piękna ) to uważała że aspiryna bayerowska to takie osiągnięcie co cud i miód ( choć po prawdzie to przeca kwach wierzbowy ) i jakoś jej nie przeszkadzało że leki tej firmy obozami koncentracyjnymi zalatujo. Potem niestety doczytała ( piszę niestety bo aspiryna lek pożyteczny ) ale szczęśliwie okazało się że wyekstrahowane salicylany to ona niekoniecznie, więc ten najpopularniejszy lek tej firmy odpada.
Naprawdę optymistyczny, żebyś Ty teraz słyszała Tatusia obrońcę wód gruntowych, gleby i drobnych żyjątek! ;-) A ci wszyscy używacze ostrej chemii to wg. Tatusia popiendroleńcy! ;-D
Ja obejrzałam niewidzialnego człowieka, niewybaczalne i Richard Jewell czy jakoś tak co go oskarżyć chcieli o podłożenie bomby. Z rozkaszlanym młodym na inhalacjach oglądamy Zagubionych w Kosmosie. 🚀
Młodemu zdrówka życzymy i bądźcie dziś czujnie. Mła sobie w nocy zapuściła takie pitulenie o płaskiej Ziemi i ezoterycznych prawdach kosmicznych. Odpłynęłam w pięć minut, dobrze się spało. ;-)
Zawartość nie jest duża, mła tylko musiała starannie opakować to co w środku. Proszę dokładnie obejrzeć karteczkę od Lam, bo tam jest najnaj. A tego mojego sposobu pakowania dóbr to lepiej nie focić, he, he , he. Mła nie jest miszczem świata w pakowaniu.
Gdybym nie przeczytała komentarzy, to też miałabym wątpliwości, czy wpis jest optymistyczny :) Ze wstydem przyznaję, że w zamierzchłych czasach sama zanabyłam butelkę owego cudu monsantowego - na szczęście doczytałam o nim więcej, zanim zużyłam świństwo. Obrazki bardzo świąteczne , u mnie przygotowania na podobnym etapie (lampki na chałupie świecą, bo K. je rozwiesił, szyneczki i schab uwędzone, a reszta leży odłogiem, jako i ja zalegam).Do zwyczajowego bałaganu doszła sterta gałganów, z których zamierzam wyprodukować świąteczne skrzaty, ale już ponad tydzień nad tym dumam. Jak tu się zmobilizować , zna ktoś sposób ?
Mła zna, trzeba zasiąść z herbatką albo koffką, wypić a potem raz kozie śmierć! ;-) Mła list jeszcze wypisuje co to jest paskudztwem paragrafami najeżonym, jeszcze to i jeszcze tamto ale święta , Panie tego, za pasem i do przodu nam trza przeć. Lampki so, połowa sukcesu. Mła dziś będzie po powrocie stroikować ( choć w chałupie bordello, stroik choć musowo ). A wpis jest naprawdę optymistyczny, sama zobacz - Tatuś ekologicznie świadomy. Młą tyż kiedyś działała Dupnym Roundem, w czasach minionej naiwności ogrodniczej. Teraz to mła jest czytacz etykietków i sprawdzacz netowy, takie czasy, Panie tego, takie czasy.;-)
Ja się przyznaję, nie dałam rady jedynemu drzewsku. No nie dałam rady.Wykarczowac się nie da korzeni, odbija z nich wiecznie, musiałabym zupełnie zrujnować ogrodzenie i sąsiednie drzewa. To klon-jawor, ścięty kiedyś tam, dawno niemożliwie usiłuje odbić. Po ścięciu klona wsadzona za blisko śliwa, zdążyła już po fakcie ścięcia uróść w drzewo. No i magnolia, pcha się z gałęziami akurat w tę stronę. I tak, świństwo było w użyciu, za pomocą mazania pędzelkiem po liściach. Tymczasowo pomagało, ale klon wolę przetrwania ma imponującą, aż kusi by mu pozwolić żyć i gdyby nie magnolia.... A tam nie ma nawet miejsca na człowieka. Mazanie było przy folii okrywającej sąsiednie rośliny, daleko wysuniętą w busz łapą. Zna ktoś sposób na nachała?
Romana - trza nawiercic w pniu scietym dziure badz kilka dziur i w nie wlac gleboko swinstwo ( sa rozne inne opcje trujace ekologicznie, trza internet przeszukac) - dziury zakleic i czekac az skruszeje - powinien zejsc z honorem 😓
Wiesz, dawało. Tylko, no nie rozumiem zjawiska, odbija z drugiej strony pieńka, którego tak naprawdę już na wierzchu nie ma. Raz z jednej, raz z drugiej strony. I za ogrodzeniem u sąsiada, już na tyle duży że sieje skrzydlakami.
Trza nawiercić i można nawozem azotowym załatwić sprawę albo jakim ekologicznym zajzajerem. Klono - jawory są żywotne ale jak już posadzono insze dżefka to niestety - Pamelo żegnaj!
My mamy ten problem z sumakami, ktore sie wysiewaja i rosna na potege gdzie popadnie. Wspanialy kombinowal jak kon pod gore, nic tego nie ruszalo. Zeby wiercic dziury to trzeba takiemu pozwolic wyrosnac i dopiero sciac. W koncu kupil jakis zajzajer lzejszego gatunku i scina te samosiewki, a potem smaruje pedzelkiem to co zostalo i poki co to dziala. Znaczy pojawiaja sie nowe, ale te potraktowane zajzajerem umieraja. A sumakow jest tu od groma i naprzeciwko naszej dzialki rosnie jeden duzy, wiec to bedzie raczej jazda bez trzymanki z nimi do konca naszych dni:)) Nawet jak gdzies przejezdzamy to na widok sumaka Wspanialy juz zrzezi:))
No tak, jak mazalas z prawej to wylazil z lewej, u nas po scieciu drzewka pozostal pien - po niecalym roku na tym pniu rosl juz spory krzak , a po mastepnym pol juz szumialy galezie. Rosliny maja wielka sile przebicia, szczegolnie te, ktorych sie jie chce :)) 😂Dopiero nawiercony i zatruty od srodka padl ... zal mi go bylo, ale cholernik rozwalal korzeniami wszystko co bylo w promieniu 5 metrow
Kończąca, kończąca. Pisząca te słowa pozbyła się skutecznie, aż sama jest zdziwiona, że tak łatwo poszło. Mechanicznie, podważając i łapiąc taki korzeń i ciągnąc w górę i leząc z nim tak daleko, jak toto sięgało. To "w górę" jest kluczowe - ścierewko korzeni się płytko i rozległe, więc darłam - od odrostu, tak daleko, jak się dało. Nie trwało to dłużej niż dwa sezony. Wycinanie tylko pogarsza sprawę. Świństwo na R nie ma wstępu na moje terytorium.
No właśnie, korzenie. Splątane beznadziejnie z korzeniami śliwy. One rosną u jawora prawie palowo-pionowo i rozgałęziają się z pół metra lub głębiej pod ziemią. Przynajmniej u tego. Twardziele.
Niestety trza się gaów na r i klono - jaworków podstępnie odbijających pozbyć. Mła się przypomniał jeszcze jeden sposób - pomalować pieniek z tej strony co odbija farba ftalową.
Mła ukradła Ci trochę zdjęć, boszsz... jak one się koło chujinki zebrały. Toż pasterze u żłóbka tak się wgapiać mogli. ;-D Wy to macie słodkości, chujinka jest dla nich ( szczególnie piórka ).
W ramach optymizmu i wdzięczności wpadam szybciutko z podziękowaniami wielkimi dla Mikołaja, za to że zauważył, że jestem grzeczna i zamiast rózgi ;) przysłała mi dobrości dla ciała i śliczne, całóściowo eleganckie :) banieczki (gdzieniegdzie zwane bombkami ;) ) dla radości oka i ducha :)
OdpowiedzUsuńCmokam Mikołaja w kraj szaty ;)).
Rabarbara
Mam nadzieję że Tobie "aliganckie" paszą do koncepcji tfu, tfu! - bańkowej. Byłaś grzeczna, skrzacik Mrutek i skrzaczetki Szpagetka i Sztaflik nawet Ci usiłowały kociwłos do pudełeczka zapakować. Wszystko w uznaniu zasług. ;-)
UsuńA może by tak jakieś rozważania nad wyższością baniek nad bombkami rozwinąć ;))?
UsuńRabarbara
Koty mnie obudzili bo żądania mieli i teraz spać nie mogę. Śniadanio - kolację kole drugiej w nocy! He, he, he, bombki i bańki to mła się się kojarzą. Niech będzie że chujinkowe świecidełka, :-)
UsuńHe,he , taż na te skojarzenia liczyłam :D, chujinkowe oj, chujinkowe ...!
UsuńRabarbara
Jedna mła znajoma twierdzi że chujinka to nazwa nieprzyzwoita. Ta sama która do męża ubierającego chujinkę wrzeszczy "Jerzyk, k...., podwiąż tego j......o drąga bo Jasio ( wnuczek malutki ) chodzi i jeszcze co, k...., pociągnie! ;-D
UsuńTwoja znajoma Tabaazo ma slownictwo zywcem jak moje:))) ale ja sie chujenki nie czepiam. Wiesz z tym moim slownictwem to jest tak, ze tak f*ck to jest ciagle moze nie nowy, ale obcy wiec latwo przychodzi. Natomiast polskie slownictwo w tej dziedzinie jest tak bogate ze szkoda zeby sie marnowalo:)))
UsuńZ drugiej strony po tylu latach to te polskie slowa juz stracily wage i tak mi latwo przechodza przez usta i wyskakuja pod paluszkami:)))
No dobra, kazde tlumaczenie jest dobre...... uzywam bo lubie i tyle.
Jest przeklinanie i klnięcie artystyczne. Roma miała dopust boży z Karwa Marzenką, która człek dobry ale słownictwo miała monotonne i nie pracowała nad nim ( ileż można karew znieść w charakterze przerywnika ). To było smętne. Z drugiej strony język się rozwija, słowotwórstwo, neologizmy to znak że jest żywy. Mła właśnie odkryła nowy wyraz ( młodzieńcy z sąsiedztwa ) - "spiździaj". To ma być oddal się chyżo. ;-)
UsuńSpizdziaj - podobuje mi sie, biere mam nadzieje ze nie zapomne:))
UsuńWspanialy mowi "pisda":)) A dawno temu jeszcze przed nasza podroza do Polski kiedys rano wstalam z jednym okiem otwartym i snuje sie do kuchni necona zapache swiezej kawy. Wspanialy popaczyl na mnie i mowi "who you?" taki skrot od who are you:)) Ale brzmi dokladnie jak chuju:)))
Kryste natentychmiast dostalam wytrzeszczu oczy i oprzytomnialam. Musialam mu zrobic dluuugiii wyklad dlaczego nie daj buk i pod zadnym pozorem nie wolno mu tak powiedziec w Polsce:)))
Ale sami sie tu czestujemy nawzajem tym chuju:)))) szczegolnie z ranca kiedy jedno juz po pierwszej kawie a drugie dopiero wylazi z pieleszy:)))
Bierę jako poranną odzywkę. ;-D
UsuńMikołaj mój jeszcze gdzieś w zaspach, ale co poradzić. Dam znać jak tylko dziad się zjawi.
OdpowiedzUsuńNo u nas cały czas jakimś gównem pryskają te chodniki i masowo potem na kroplówkach zwierzaki u weta ...
O Dżizuu! Żeby tylko skrzat pocztowy, wysłannik Mikołaja śniegu nie polizał. Z młą wyliczeń to skrzat przylezie jutro. Pryskanie gównem to pewnie jaka sól chemio wzmacniana, nogi z tyłka. :-/
UsuńSmiem twierdzic, ze 70% ludzkosci swiata nie ma zielonego pojecia co je, co pije, czym oddycha itd. Kupislismy dom od samotnej starszej kobitki, ktora uzywala tu na trawnikach wszelakiego rodzaju gowna i chemie trujaca. Ba, starsza pani byla nawet tak mila, ze nam zostawila cus wedle tuzina butelek ze srodkami zracymi roznego rodzaju w ogrodowym schowku. Bidok Wspanialy musial z tym gownem jechac az do gminnej stolycy gdzie majo takie miejsce gdzie mozna sie pozbyc "ladunkow wybuchowych" zgodnie z przepisami bezpieczenstwa.
OdpowiedzUsuńI kilka dni temu Wspanialy mowi, ze mamy na rozach takie piekne owoce czy moze...
Nie czekalam az skonczy tylko wyskoczylam z pyskiem, ze Niech Go Reka boska broni!!
Ja potrzebuje co najmniej 3 lata nieuzywania nic zeby cos z tych krzakow dotknac.
A w ogole to postanowilam na wiosne usunac te wszystkie ozdobne krzaczory, z ktorych pozytku nijakiego a ino roboty o kokardke.
W to miejsce zasadzimy krzewy owocowe i przynajmniej jak sie przy nich narobie to bede miala z tego jakas korzysc. Nasiona kupujemy ekologiczne z poleconych zrodel, nawet Wspanialy zrobil kompot z pokrzywy dla naszych dwoch skrzynek ogrodka:)) Mamy tez we wsi dwie kobiety zajmujace sie farmerstwem dzdzownic dla celow ogrodniczych. Mamy wlasny kompostownik, do ktorego nie wolno wrzucac nic miesnego zeby nie kusic tutejszych kretow czy inszych szkodnikow. W ubieglym roku zakupilismy kompost oceaniczny.
Na temat Roundup to mialam dyskusje w Boze Narodzenie 2003 z synem Wspanialego, ktory mnie przekonywal ile to dobra Monsanto czyni zeby wyzywic ludzkosc, pozniej mnie moj Junior uswiadomil, ze Mlody mial wykupione udzialy Monsanto i robil na tym pieniadze. Ja miesiac po tej rozmowie wyladowalam w szpitalu z Lymphoma, kotra jest najczestszym typem raka sponsorowanego przez Roundup.
Jak byl class action w sadzie to nawet dzwonili do mnie czy chce wziac udzial ale mi sie nie nalezalo bo nie mieszkalam blisko zadnej farmy, a jesli sasiedzi cos uzywali to sie niestety nie kwalifikuje. Nic tam, wazne, ze z tego wyszlam.
Kilka lat temu znow jakos tak niechcacy wdalam sie w rozmowe z Mlodym na temat szczepionek i powiedzial do mnie "a my dzieci szczepimy wszystkim co nakazuje tabela szczepien" powiedzial to niby informacyjnie ale ze znakiem zapytania w podtekscie i wyraznie czekal na moja odpowiedz. No dostal w slowach "a kto jest rodzicem waszych dzieci, bo jesli nie ja to mnie nie pytaj o zdanie". Dla informacji, amerykanskie dzieci dostaja w/g rozdzielnika 72 dawki roznych szczepionek od momentu urodzenia do 18-tego roku zycia.
Po tej 72 to im mogo aureole nad głowami zaświecić. Dżizuu ale majo zdrowie te dzieciaki, mła to nie pamięta czy do 20 czepionek dojechała? Roundup to straszne guano, mła się dość szybko zorientowała ale u nas dłuuugo programy ogrodnicze robiły reklamę zarówno herbicydom jak i pestycydom. Szczęśliwie na akcje Monsanto nie mogliśmy się rzucić, zadowalamy się pomniejszym ale wcale nie gorszym trucicielstwem. Zanim wywalisz krzoczki, wstaw na blogiego - trza oblookać czy aby wielkiego dobra się nie pozbywasz ( w niektórych hamerykańskich ogródkach przydomowych cymesy rosną ). O krzewach owocowych poczytaj bo tak tak trza z nabożenstwem do roli sadownika podchodzić. No i zobacz co dobrze rośnie w okolicy. U nas za oknami zima, a mła się cni do kfiotków i motyłków. Ech... zaraz poprzytulam moje kocie motyłki. Takie chomicze pyszczki im się ostatnio zrobiły, A Mrutek i Pasiak to jak te foki.
OdpowiedzUsuńJa juz sprawdzalam te krzaczory, z tego co mi wyszlo to one wszystkie ozdobne i nic poza tym, ale po swietach wysle Ci zdjecia mailem, bo gdzies tam sa na moim blogu ale kto by je teraz odszukal:))
UsuńKrzewy owocowe kupilismy wiosna od faceta, ktory tu w rejonie ma "wylegarnie" krzewow owocowych bez chemii. Mamy wiec maliny, porzeczki czarne i czerwone, dwa krzaki agrestu i dwa czarnego bzu.
I nawet mielismy taka sredniej wielkosci miske czarnych porzeczek, z ktorych zrobilam nalewke bo nie mialam lepszego pomyslu:))) bylo tez troche (mala garstka czerwonych) ktore dorzucilam do nalewki. Bylo chyba 7 owocow agrestu:)) i garstka czarnego bzu. Maliny mialy chyba dwa albo trzy owoce. Ale i tak sie niczego nie spodziewalismy w pierwszym roku.
My oboje to sie szkolilismy teoretycznie przez dwa lata przed kupnem domu a teraz ciagle sprawdzamy co by tu jeszcze:)))
Ty się wstrzymaj z tymi wycinaniami, ozdobne tyż się przydajo, nie myśl jak mój Tatuś żołądkiem ( on jest typowy ogrodnik żołądkowy ). Kiedyś z czarnych porzeczków to robili tako wódeczkę, smorodina się nazywała. Jak coby tu jeszcze to polecam jeżynę bezkolcową, można ją puścić na pergolę. Owocki smaczne i na surowo i do przetworów się nadające.
UsuńTabazo, jesteś pewna, że to jest wpis optymistyczny ? No chyba, że w myśl dowcipu o różnicy między pesymistą a optymistą......
OdpowiedzUsuńCo do Roundupa to np. mój niedaleki sąsiad jakoś do dziś (jego rodzina też) nie potrafi pomyśleć o zależności między tym, że przez parę lat obficie skrapiał tymże świństwem trawki wkoło a ciężkimi alergiami dróg oddechowych jego wnuków. Cóż.
A, wiecie, myślę, że wiemy co wiemy, kto ma uszy niechaj słucha, dobrze, że jest nas trochę, dobrze, że możemy powiedzieć sobie parę dobrych słów, posłać nieco ciepłych życzeń z serca i obdarzyć nawzajem mikołajową niespodzianką. :) To naprawdę nie jest mało w tym czasie, w którym dąży się do skłócenia wszystkich z wszystkimi o wszystko.
Rabarbara
Ktus sie nie czepia, jak Tabaazu napisala, ze wpis jest optymistyczny to JEST i kuniec:)))
UsuńJest optymistyczny, bo Tatuś z środkami ochrony roślin to się w zasadzie rozstał ( jakieś tam bio kupuje ), z nawozami mineralnymi obchodzi się bardzo ostrożnie i nie jest już bezkrytyczny wobec wszelkiego GMO. Star ma rację, jest to wpis optymistyczny. Tatuś mój stworzeń uparty, skoro do niego doszło to i do inszych dojdzie. Do jednych wcześniej do innych później. A w ogóle to co my się szanujmy. :-D Bo jak nie my to kto nas będzie szanował. ;-D
UsuńWspanialy gdzies wyczytal, ze jezyna sie rozrasta okrutnie. Kochana my tu mamy skrawek ziemi za domem mniejszy niz przed domem, bo to wiesz Ameryka:))) Przed domem musi byc szmat trawy zeby bylo co kosic ku pokrzepieniu serc:)))
UsuńSerio to ja juz mam wyceny na te krzoczyska. Tak sie wkarwilam jak musielismy je przycinac, ze mam dosc. Bo to rosnie jak najete, ledwie przytniesz a tu kilka tygodni pozniej juz las. Na malym skrawku ziemi ona nasadzila jak chyba 12 a moze i 14 krzaczorow, jeden przy drugim. To przed domem. Oprocz krzakow jest tez japonska jablon dekoracyjna, ta musi zostac bo to stare drzewo i sie boje, ze jak bede chciala wyrwac z korzeniami to podwaliny domu moge uszkodzic:))))
Jest tez japonski miniaturowy klon i on mi sie podoba. Wspanialy chcial go na liste do usunieca, ale jak mu znawca powiedzial, ze taki klon kosztuje 2-3 tysiace dolarow to Wspanialemu sie zaczal podobac:)))
Z tym, ze ustalilismy, ze ten klon bedzie przesadzony bo miejsce, w ktorym obecnie rosnie jest idealne na skrzynie dla zieleniny na czas zimy, bo tam mozna podlaczyc jakies lampy i ogrzewanie tudziez inne cudawianki.
Krzaczorow za domem tez jest od pyty albo i jeszcze wiecej bo tam dluzszy kwietnik. I tam wlasnie chce miec te owocowe a z frontu bedzie mieszanka kfiotkow polnych i kilka roz.
Jest jeszcze jeden nieduzy klomb gdzie rosna roznosci i ten zostanie jak jest, tylko dosadzimy tam wiecej ziol. Narazie jest tam troche lawendy, co oczywiscie zosanie i jest szczypior i jeszcze jakies ziola. Jest jeszcze rzad roz pod domem od tylu i one zostana. Z frontu tez jest kilka roz i one moga sobie byc.
Mnie tylko wkurza, bo pod samym domem to jest tych krzoczkow nasrane tak duzo, ze ich nawet nie widac, bo zywcem jeden na drugim rosno:)))
Wysle Ci zdjecia.
Ale jzu mam wycene do usuniecia tych krzakow z dwoch firm bo jedna moze zrobic przed domem, te za domem sa wieksze i musi przyjechac inna firma.
Zosawie jeden krzak forsycji, bo zrobilam herbate z kwiatow forsycji, juz nie pamietam na co ona jest, ale ponoc pozyteczna:)))
Zasuszylam tez kwiaty lawendy a nawet zrobilam sobie taki... kuzwa jak to sie nazywa... cus jak zapach do ciast z lawendy na spirytusie:))
Napar z suszonych kwiatów forsycji ponoć bardzo dobry jest na alergie, działa przeciwzapalnie i działa też na przeziębienie i wszelkie tego typu infekcje wirusowe - co w dzisiejszych czasach wydaje się bardzo cenną właściwością.Ponoć w czasie "hiszpanki" duzo ludzi się przy jej pomocy wyleczyło. A w ogóle, to coraz bliższa mi jest taka oto mądrośc życiowa - rośliny, które rosną w pobliżu Twego domu, zwłąszcza te uważane za chwaściory albo bezuzyteczne krzaczory rosna tam chcąc byc w symbiozie z człowiekiem, rosną bo dobrze im tam, gdzie są a do tego są nam potrzebne, bo w ich rośnięciu na pozór przypadkowym i chaotycznym jest ukryty sens. Cieszmy się zatem forsycją i w okresie wiosennym suszmy ją na potęgę (trzeba tak suszyc by kwiatki nie straciły koloru - wtedy zachowuja wartosci). Ja mam u siebie niestety tylko dwie młode forsycje i czekam aż sie rozrosną, bo na razie nie bardzo jest co obrywać. Za to mnóstwo u mnie mniszka, kurdybanka, stokrotek i pokrzyw.I choć bywają te roślinki upierdliwe, jak sie miedzy ogórkami czy pietruszką rozsieją, to w innych miejscach ogrodu niech sobie rosną na zdrowie - ich i moje!:-))
UsuńStar i Tabazo - tak jest, optymistyczny !!!! :) Bo uświadamia nam, że jak wymieniamy się wiedzą i informacjami, to to dużo daje a, jak dopisała Tabaza - kropla drąży kamień (Tatusia znaczy ;))
UsuńRabarbara
Forsycja jest bardzo, bardzo, kropelki, napary. To jest takie ziółko na "odporność". Wiadomo że zawiera rutynę to uszczelnia co trza. Napar z kfiotków polecany dla cukrzyków, cóś jak napary z liści morwy działa. No i jeszcze ta kwercetyna która działa antyhistaminowo. sadźcie forsycję bo naprawdę warto. Nie dość że radość dla oczu po zimie to jeszcze jakie dobroci.
UsuńStar do przesadzania klonika, jak on już rozrośnięty ( pamiętaj że nawet mały klonik może być stary, bo dużo karzełków jest ) to Ty sobie kogo fachowego zatrudnij. Szkoda byłoby rośliny , no i Wspaniały by przeżywał. ;-D jeśli chodzi o jeżynę to ją można rozpiąć na ścianie, trejażu, pergoli. To jest taka opcja do ogrodów w których jest mało miejsca. Tyrawniki są nudne i nienaturalne. Wimbledony to mła toleruje jako tło dla inszych roślin, same w sobie to one mła nie urzekajo ( męski świat ogrodniczy je kokocha, można brymbrymami jeździć, kosą spalinową furkać, podkaszarkę na krnąbrne źdźbła wyciągać ). Opcja kfioty i różane krzewy do mła przemawia. Możesz też łączyć te różane i kfioty z owocowymi, jak najbardziej pasi jak będzie takie w stylu country. Namawiam Cię na stare odmiany róż, jeszcze sprzed ery mieszańców herbatnich. W Twoich okolicach ponoć rosną świetnie. Podam Ci mój mail to prześlesz foty, chętnie obejrzę bo jestem pazerna na widoki ogródkowe.
Rabarbarko pewnie że kropelka draży kamień, praca organiczna i te sprawy. Poza tym kiedy ludzie się między sobą wymieniajo wiedzo i poglądami, nie skacząc przy tym sobie do gardeł ( co mła ostatnio już nie wnerwia, tylko wkarwia, choć między najwyższym a prawdą to jest tylko w połowie wina ludzi a połowę zasług to mają straszący ) to nam się wszystkim jakoś tak lepiej i mądrzej żyje. No, bardziej po ludzku. :-)
Tabaazu, ale wszystkie krzaczory beda obslugiwane fachowcami, my sie za to nie bierzemy bo to nie wystarczy lopata i gmeranie. Tu cza wiedziec gdzie co i jak. Fachowiec ten od wiekszych krzaczorow sam ofiarowal, ze tego klona przesadzi we wskazane miejsce. A to fachura z firmy ogrodniczo-sadowniczej wiec chyba wie co godo:)))
UsuńA w ogole to ja sobie juz dwa lata wczesniej nabyla tako mondru ksionzku o ziolach, kwostach i innych bajerach i oczywiscie ciagle mam metlik w glowie, ale juz wiem gdzie zajrzec w razie potrzeby.
Dodatkowo wsadzilam do telefonu app ktory rozpoznaje rosliny ze zdjec wiec jak nie wiem co jest co to klikam zdjecie i mam odpowiedz.
Probuje jak moge:))))
Olu te krzewy to nie wyrosly tu sobie tak samodzielnie, ona wszystko miala zaplanowane, posadzone, wplewione, wypryskane, wypielegnowane, ona chyba nawet te krzoki glaskala na dobranoc. To nie jest nic dzikiego, to jest wszystko zamowione i zasadzone przez wlasnie firme, ktora ja postanowilam zatrudnic do wyrwania.
Spytaj, może egzemplarze wykopio i posadzo gdzie indzi, znaczy odsprzedaż kopane z gruntu. ;-) Mła się wydawa że dobrze że fachofce się wezmo.
UsuńOni tak wlasnie zrobia, ze prosto z naszego gruntu to bedzie u nich w sklepie do sprzedazy. Wiesz to mi sie wlasnie bardzo podoba na wsi, ze ludzie tu nic nie marnuja, widza wartosc we wszystkim.
UsuńMielismy tu przez 3 miesiace lokatora w mieszkaniu gdzie teraz mieszka tesc. I John jak sie wyprowadzal to mial naprawde stary fotel zniszczony do granic przyzwoitosci jedynie szkielet byl w tym ciagle do uzytku. John nie bardzo mial jak sie tego pozbyc wiec zapytal Wspanialego czy moze wystawic na chodnik przed domem i jak beda odbierali smieci to zabiora ale tez obciaza nas jakas tam oplata i on te oplate zwroci.
Wspanialy machnal reka i kazal mu ten fotel wystawic, oplata-srata jakies pewnie 5 moze 10 dolarow to bylo nieistotne. Wyobraz sobie po dwoch moze trzech godzinach przyszedl najpierw jeden gostek, poogladal, pomacal, popukal. Wrocil gdodzine pozniej samochodem z kumplem i zabrali ten fotel.
Ja bylam zdziwiona a Wspanialy mowi "to normalne, kupia gabke tapicierska, material i sami sobie zrobia nowy fotel, szkielet i caly mechanizm rozkladania i skladania jest ciagle dobry" Wydadza moze 100 albo gora 150 dolarow i beda mieli owszem uzywany fotel ale wartosci 300 dolarow.
Serio sama teraz patrze inaczej i stad tez powstala zupa pod nazwa Bloody Mary:)))
Opakowania z jajek zbieralismy od poczatku, nie wiadomo po co, ale moze sie do czegos przydadza. Kilka miesiacy pozniej znalezlismy zrodlo swiezych jaj prosto od kur z wybiegu... kobieta o malo nas nie udusila sciskajac z radosci za te opakowania. Bo ona sprzedaje wiec jej sa potrzebne.
I tak kuzwa ze wszystkim, pudelko, puszka, sloik, torba papierowa... zanim trafi do smieci to olezy swoje zeby sie upewnic, ze na pewno nie jest do czegos ta rzecz potrzebna.
I quźwa, nie trzeba żadnej ustawy cinżkoekologicznej, mła to świetnie rozumie jako miłośniczka wyprzedaży garażowych, wysortów, lumperionków i tym podobnych miejsc. Nie wywalić tylko puścić dalej w obieg, tak to powinno działac. Swego czasu Jądrzej, chłopaszek Dżizaasa ( do niego nie pasi słowo chłop, on taki delikutaśny jest ) naszedł był w lesie część samochodową co skwitował słowem żwawszym na temat śmiecenia po lasach. Potem było słowo żwawsze dotyczące głupoty tego który to wywalił. Wyobraź sobie że Jądrzej to odczyścił i sprzedał za parę stów w necie. Można? Można. Tyle że za bogato cóś było ostatnio i niektórym się popierniczyło od tego w główkach. :-/
UsuńU mnie na blogu jest notka w ktorej pokazalam stare samochody odrestaurowane przez ludzi. Niektore to sa zywe caculki. Tez uwazam, ze tak to powinno dzialac.
UsuńTe wszystkie globalne restrykcje i ratowanie klimatu to moga sobie w dupe wsadzic te rzundowe, dac ludziom przyzwolenie na myslenie i wystarczy.
Co z tego, ze ja segreguje smieci, co z tego, ze w sklepach tutejszych zabronili toreb plastikowych jak cala masa masek poniewiera sie po swiecie i zanieczyszcza. Mnie nie wolno uzywac plastikowych slomek do napojow ale najwiekszym zanieczyszczaczem srodowiska jest Pentagon. I o tym sie nie mowi ani nikt nie myslsi. Jak pretendent nieboszczyk leci do Europy na zjazd ochrony srodowiska to lon leci jednym samolotem a obok leci 4-5 samolotow ochrony. I to sie nazywa ochrona srodowiska, ze ja piertole. Potem nieboszczyk przesiada sie do samochodu pancernego i jedzie w kolumnie 20 towarzyszacych mu samochodow.
Dear Star! Może i Joe Biden i lata w towarzystwie myśliwców i jaździ samochodami na cinżko ropę ale jest prezydentem ekologicznym - bowiem działa na baterie. ;-D
UsuńZupełnie jak Leonid Breżniew, Rosjanie byli prekursorami ekologicznie zasilanych władców. Trza to im oddać.
UsuńMasz racje :))))))))))))))))
UsuńFirna Bayer, ta ktora zakupila Monsanto ma piekna strone internetowa, o tym pieknyn zrownowazonym rolnictwie ...Rownowaza ile sie da - szczegolnie swoje zyski polaczone, bo przeciez cale clue w nasionkach GMO, ze one sie same juz nie moga rozmnazac, rolnik nie zbierze i nie wysieje ze zbioru , jak to mogl zrobic z prawdziwyni nasionami , stworzonymi przez nature a nie laboratorium. Jak zakupi i wysieje GMO bedzie misial juz kupowac od nich stale , bo jego zbiory beda nieplodme, podobnie zreszta do kobiet , ktore jedza i zyja w ich poblizu. Jakby ktos chcial to moze sie wubrac do Brazylii czy Indii i popytac farmerow i o zdrowie i o to ilu z nich zostalo pozbawionych ziemi za dlugi.. ale co tam, Bill G to zrownowazy, bo on dla rownowagi wykupuje ziemie rolnicza w USA i jest juz jej najwiekszym posiadaczem.. To tez taki Mikolajek - on samo dobro i prezenty dla ludzkosci podrzuca, a czesc taka wredna i niewdzieczna jest,, ze broni sie przed nimi rekami i nogami. A wor Billa- Mikolaja ma jeszcze tyle niespodzianek !
OdpowiedzUsuńSwój ciągnie do swego, Monsanto zostało wchłonięte przez firmę z taką przeszłością ze przy niej to było prawie dziewiczo czyste. Bayer AG to podwalina na której zbudowano IG Farben. Kiedy tylko z Bayer cóś się inszego wyłania to człek ma się prawo bać. Obecnie majo trzy segmenty ( wytwórnię plastiku przenieśli do Chin, wraz z siedzibą spółki - do dopiero daje do myślenia ), nie wiadomo którego produktów bać się bardziej. A tak miło zaczęli od aspiryny. Kochany Bill to jest ekspert od wszystkiego, powinni go po śmierci zmumifikować za tę dobroć dla ludzkości i wystawiać jak Lenina. Wyznawcy by przychodzili i podziwiali dobroczyńcę który na dobroci zarabiał aż niemiło.
UsuńO tak, tak Bayer ma bajerowska historie siegajaca ciekawych czasow, tak ze Monsanto sie wpasowalo gdzie trzeba.
UsuńMoge rozwinac ten temat, ale nie tutaj :)) Bardzo zepsulabym ten optymistyczny wpis 😂
UsuńMłą tyż jest tego zdanie że obie te firmy dopasowały się jak rzadko, he, he, he. Kiedy mła była jeszcze młoda i piękna ( teraz jest tylko piękna ) to uważała że aspiryna bayerowska to takie osiągnięcie co cud i miód ( choć po prawdzie to przeca kwach wierzbowy ) i jakoś jej nie przeszkadzało że leki tej firmy obozami koncentracyjnymi zalatujo. Potem niestety doczytała ( piszę niestety bo aspiryna lek pożyteczny ) ale szczęśliwie okazało się że wyekstrahowane salicylany to ona niekoniecznie, więc ten najpopularniejszy lek tej firmy odpada.
UsuńTak, ta unia nie nastapila bez kozery, wpasowala sie dokladnie w srodek innej afery , a wlasciwie byla jej efektem zamierzonym ...
UsuńMła kiedyś o tym czytała, nożyk w kieszeni się otwiera i cóś nie rozmiarów scyzoryka. Maczeta?
UsuńObrazki optymistczne i sukces, bo uświadomieni Tatuś i Magdzioł.
OdpowiedzUsuńDla reraksu ogladam w canal + film ,,Skandal w hrabstwie Yuba"
E, gupi to byl film.
OdpowiedzUsuńNo to mła sobie go odpuści. Zaraz jednak cóś sobie zapodam, może jeszcze usnę przy filmie, przydałoby się pospać.
UsuńOptymistyczny post. Fakt. 🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńNaprawdę optymistyczny, żebyś Ty teraz słyszała Tatusia obrońcę wód gruntowych, gleby i drobnych żyjątek! ;-) A ci wszyscy używacze ostrej chemii to wg. Tatusia popiendroleńcy! ;-D
UsuńJa obejrzałam niewidzialnego człowieka, niewybaczalne i Richard Jewell czy jakoś tak co go oskarżyć chcieli o podłożenie bomby.
OdpowiedzUsuńZ rozkaszlanym młodym na inhalacjach oglądamy Zagubionych w Kosmosie. 🚀
Młodemu zdrówka życzymy i bądźcie dziś czujnie. Mła sobie w nocy zapuściła takie pitulenie o płaskiej Ziemi i ezoterycznych prawdach kosmicznych. Odpłynęłam w pięć minut, dobrze się spało. ;-)
UsuńCzekamy pod domofonem prawie.
UsuńNiestety mła nie ma opcji śledzenia, bo tak to by cóś wincyj mogła napisać. Zostaje oczekiwanie na pocztowego.
UsuńByła poczta ale nam nic nie włożyła do skrzynki ani nie dała. Yh. To może jutto
UsuńOo! Dziady, bo mła opłaciła szybciorek. Mła ma karteluszek nadawczy, pójdzie dziś z kolejnymi paczuszkami to się wywie gdzie Twoja jest.
UsuńJest!!!
UsuńJAKIE TO OGROMNNE KOBIETO!!! Będzie otwieranie z robieniem fot!
UsuńZawartość nie jest duża, mła tylko musiała starannie opakować to co w środku. Proszę dokładnie obejrzeć karteczkę od Lam, bo tam jest najnaj. A tego mojego sposobu pakowania dóbr to lepiej nie focić, he, he , he. Mła nie jest miszczem świata w pakowaniu.
UsuńGdybym nie przeczytała komentarzy, to też miałabym wątpliwości, czy wpis jest optymistyczny :) Ze wstydem przyznaję, że w zamierzchłych czasach sama zanabyłam butelkę owego cudu monsantowego - na szczęście doczytałam o nim więcej, zanim zużyłam świństwo.
OdpowiedzUsuńObrazki bardzo świąteczne , u mnie przygotowania na podobnym etapie (lampki na chałupie świecą, bo K. je rozwiesił, szyneczki i schab uwędzone, a reszta leży odłogiem, jako i ja zalegam).Do zwyczajowego bałaganu doszła sterta gałganów, z których zamierzam wyprodukować świąteczne skrzaty, ale już ponad tydzień nad tym dumam. Jak tu się zmobilizować , zna ktoś sposób ?
Mła zna, trzeba zasiąść z herbatką albo koffką, wypić a potem raz kozie śmierć! ;-) Mła list jeszcze wypisuje co to jest paskudztwem paragrafami najeżonym, jeszcze to i jeszcze tamto ale święta , Panie tego, za pasem i do przodu nam trza przeć. Lampki so, połowa sukcesu. Mła dziś będzie po powrocie stroikować ( choć w chałupie bordello, stroik choć musowo ). A wpis jest naprawdę optymistyczny, sama zobacz - Tatuś ekologicznie świadomy. Młą tyż kiedyś działała Dupnym Roundem, w czasach minionej naiwności ogrodniczej. Teraz to mła jest czytacz etykietków i sprawdzacz netowy, takie czasy, Panie tego, takie czasy.;-)
UsuńJa się przyznaję, nie dałam rady jedynemu drzewsku. No nie dałam rady.Wykarczowac się nie da korzeni, odbija z nich wiecznie, musiałabym zupełnie zrujnować ogrodzenie i sąsiednie drzewa. To klon-jawor, ścięty kiedyś tam, dawno niemożliwie usiłuje odbić. Po ścięciu klona wsadzona za blisko śliwa, zdążyła już po fakcie ścięcia uróść w drzewo. No i magnolia, pcha się z gałęziami akurat w tę stronę. I tak, świństwo było w użyciu, za pomocą mazania pędzelkiem po liściach. Tymczasowo pomagało, ale klon wolę przetrwania ma imponującą, aż kusi by mu pozwolić żyć i gdyby nie magnolia.... A tam nie ma nawet miejsca na człowieka. Mazanie było przy folii okrywającej sąsiednie rośliny, daleko wysuniętą w busz łapą. Zna ktoś sposób na nachała?
OdpowiedzUsuńRomana - trza nawiercic w pniu scietym dziure badz kilka dziur i w nie wlac gleboko swinstwo ( sa rozne inne opcje trujace ekologicznie, trza internet przeszukac) - dziury zakleic i czekac az skruszeje - powinien zejsc z honorem 😓
UsuńMazanie lisci nic nie da:))
UsuńWiesz, dawało. Tylko, no nie rozumiem zjawiska, odbija z drugiej strony pieńka, którego tak naprawdę już na wierzchu nie ma. Raz z jednej, raz z drugiej strony. I za ogrodzeniem u sąsiada, już na tyle duży że sieje skrzydlakami.
UsuńChyba się skończy na tym, że też pozwolę zgrubieć odrostom, tak by po ścięciu móc je nawiercić. Paskudne to, ale wyjścia nie widzę.
UsuńTrza nawiercić i można nawozem azotowym załatwić sprawę albo jakim ekologicznym zajzajerem. Klono - jawory są żywotne ale jak już posadzono insze dżefka to niestety - Pamelo żegnaj!
UsuńMy mamy ten problem z sumakami, ktore sie wysiewaja i rosna na potege gdzie popadnie. Wspanialy kombinowal jak kon pod gore, nic tego nie ruszalo. Zeby wiercic dziury to trzeba takiemu pozwolic wyrosnac i dopiero sciac.
UsuńW koncu kupil jakis zajzajer lzejszego gatunku i scina te samosiewki, a potem smaruje pedzelkiem to co zostalo i poki co to dziala. Znaczy pojawiaja sie nowe, ale te potraktowane zajzajerem umieraja.
A sumakow jest tu od groma i naprzeciwko naszej dzialki rosnie jeden duzy, wiec to bedzie raczej jazda bez trzymanki z nimi do konca naszych dni:)) Nawet jak gdzies przejezdzamy to na widok sumaka Wspanialy juz zrzezi:))
No tak, jak mazalas z prawej to wylazil z lewej, u nas po scieciu drzewka pozostal pien - po niecalym roku na tym pniu rosl juz spory krzak , a po mastepnym pol juz szumialy galezie. Rosliny maja wielka sile przebicia, szczegolnie te, ktorych sie jie chce :)) 😂Dopiero nawiercony i zatruty od srodka padl ... zal mi go bylo, ale cholernik rozwalal korzeniami wszystko co bylo w promieniu 5 metrow
UsuńNa temat sumaków nie chcę siewypowiadać bo jeszcze w listopadzie dwa odrosty wykopałam, nerw mam. Niekończąca się historia...:-/
UsuńKończąca, kończąca. Pisząca te słowa pozbyła się skutecznie, aż sama jest zdziwiona, że tak łatwo poszło. Mechanicznie, podważając i łapiąc taki korzeń i ciągnąc w górę i leząc z nim tak daleko, jak toto sięgało. To "w górę" jest kluczowe - ścierewko korzeni się płytko i rozległe, więc darłam - od odrostu, tak daleko, jak się dało. Nie trwało to dłużej niż dwa sezony. Wycinanie tylko pogarsza sprawę. Świństwo na R nie ma wstępu na moje terytorium.
UsuńNo właśnie, korzenie. Splątane beznadziejnie z korzeniami śliwy. One rosną u jawora prawie palowo-pionowo i rozgałęziają się z pół metra lub głębiej pod ziemią. Przynajmniej u tego. Twardziele.
UsuńNiestety trza się gaów na r i klono - jaworków podstępnie odbijających pozbyć. Mła się przypomniał jeszcze jeden sposób - pomalować pieniek z tej strony co odbija farba ftalową.
UsuńJest dokumentacja psze Mikołajki!
OdpowiedzUsuńJedna gwiazdka namierzona poza kuchnia. Hudson. Gwiazda wylądowała w wyrku na kołdrze. Ale nadal stoi i święci. Mam jednak grzeczne koty.
OdpowiedzUsuńMła ukradła Ci trochę zdjęć, boszsz... jak one się koło chujinki zebrały. Toż pasterze u żłóbka tak się wgapiać mogli. ;-D Wy to macie słodkości, chujinka jest dla nich ( szczególnie piórka ).
UsuńChoinka stoi, melduje, że jeszcze żyje
UsuńNajważniejsze czy nadal atrakcyjna dla stada. ;-D
Usuń