No i wyszło słońce i zaświeciło nad moim zbolałym kręgosłupem. Kręgosłup bardzo tego potrzebował bo ostatkiem sił już się trzymał i to przy wsparciu leków ( i tak dobrze że nie przy wsparciu gorsecika ). Za nadużywanie leków zapłaciłam tzw. klasycznym objawem, nie będę wchodzić w szczegóły, każdego kiedyś ta radość dopadła. Od paru dni degustuję ryżankę, ryż na sypko, wafle ryżowe, niedługo pewnie włos ryży na mnie się pojawi. Cóż, człowiek nie młodnieje a kiedy robi się starszy to jak uczył klasyk "wszystko w nim parszywieje". Ha, nawet własnego tortu na Święto Lasu ja nie spróbowawszy ( dla kręgosłupa to może i dobrze ). Koty w zasadzie OK z wyjątkiem Okularii, która kicha i wymaga w związku z tym zwiększonej ilości pieszczot mogących zatrzymać ją w domu.
Reszta towarzystwa zachowuje się tak jakby codziennie był Black Friday na wołowinę, znaczy ma wymagania żywieniowe na poziomie ludziów przyznających gwiazdki Michelin. Rodzina i sąsiedztwo w granicach normy o ile za normę uznamy próbę mycia okien przez osiemdziesięcioośmiolatkę, której parę miesięcy temu wstawiono po złamaniu protezę biodrową, i która musi przetrzeć szybki "bo pogoda ładna się zrobiła" lub zagnanie przez Cio Mary Wujka Jo na działkę do robót ciężkich pod tym samym pretekstem. Ciotka Elka też nie należy do jasno myślących, zastałam ją przy fabrykowaniu ilości pierogów potrzebnych do nakarmienia armii i to takiej udającej się na Sybir. Tak, bliscy i bliżsiejsi działają czasem w sposób którego nie rozumiem, ba, bywają krnąbrni kiedy usiłuję podjąć działania ratownicze i jeszcze pultania uskuteczniają. Czyli zasadniczo norma.
A co w zagrodzie? A w zagrodzie przedzimowy bezruch. Listopad zerwał już prawie wszystkie liście z dużych drzew, jeno krzewy jeszcze płoną. Pewnie z powodu uogólnionej łysiny ogrodu mimo ładnej pogody czuć zbliżającą się zimę. W naszej strefie klimatycznej ogrodnika to jakoś nie rozrzewnia i mile nie nastraja, zostanie mi tylko rozpamiętywanie zwycięstw i porażek minionego sezonu i oczekiwanie na nowy. Przebieżka po Alcatrazie ujawniła: półtajne ( zieleń lisci krzewów zasłaniała ) wysypisko sąsiedzkie w rejonie sumaka ( do zlikwidowania ale nie przeze mnie - znaczy dintojra będzie ), wiecznie zielone wybarwienie liści nasturcji, ostatki różane, końcówkę chwały berberysów ( w wielkim stylu ), dzielnego cyklamenka i zapowiedź radości przyszłego sezonu czyli puchate pąki magnolii i szczypiorki czosnków oraz, o zgrozo, kły krokusów. Jednak mimo tych prewiosennych zwiastunów odczuwałam już ogrodowe zapadanie w sen. Znacznie ciekawiej było mi na podłódzkim, krótkim spacerku. No, listopadowy Albinoni, te klimaty.
Qrcze, ścierniska urodziwe i ponoć należy się cieszyć że są. Rozmawiawszy z Tatusiem, który nadał że w jego okolicach pola nieogołocone należycie bo wjechać sprzętem ciężko z powodu mokrego podłoża a ręcznie nikt pól nie ogarnie bo to nie czasy w których plonów z pól niezebranych trza było pilnować a wrony kisiło się w beczkach coby zimą jakieś białko zwierzęce na stole się pojawiło. U nas mimo mokrej jesieni aż takich ekscesów nie ma, pola łysawe albo w oziminie.
Niestety jak słoneczko tylko się schowa spleen się rozsnuwa po całości, ciężka późnojesienna paleta bez światła. Smętek smętek smętkiem pogania i jakoś tak ciężko się znów człowiekowi robi na duszy ( tak, posiadam cóś takiego - umysł z turbodoładowaniem prawdopodobnie ). Tylko wyć do księżyca! Ale po ludzku nie po wilczemu bo ponoć wilcze wycie to żaden smutek tylko radosne "heloł".
Ale ładny spacer! Na czwartym zdjęciu to szałwia jest taka wielobarwna?
OdpowiedzUsuńMoja miejska osobowość czasem odczuwa zamuralizm ( rzeczownik utworzony na podobieństwo pojęcia zamordyzm ) i mnie się wtedy chce do pól, łąk, lasów - wszędzie tam gdzie przestrzeń mało zaznaczona człowiekiem.
UsuńYes, na czwartym zdjęciu są dwie odmiany szałwii lekarskiej - gatunek i 'Purpurascens'. :-)
Kochana zdrówka życzę :) Sama ten tydzień byłam na zwolnieniu stąd taki przyrost postów. Doczekałam się tez dwóch dni słonecznych, o których nie omieszkałam napisać.
OdpowiedzUsuńTak narzekasz na swój ogród a cudownie wygląda na zdjęciach. Spacer ze słońcem jest wspaniały. Buziaki :D
Dzięki za życzenia, znaczy zdrówko dziękuje.;-) Co do ogrodu - fotografia najkłamliwszą ze sztuk.:-)
Usuń