Błysnęło, huknęło , pieprznęło! I to nie raz. Pan Dzidek określił to jako letni Sylwester. Dzieci znów dmuchane zabawki i łódeczki mogo wyciągać coby po ódzkich ulicach popływać. Wincyj betonu, wincyj! Deweloper na każdym skrawku zielonego bo miasto za działkę zarobi a zadłużone jest po uszy, bo na inwestycje piniądze so potrzebne. Część inwestycji po prostu niezbędna ale niektóre pomysły naszej samorządowej władzuchny są od czapy i gdyby nie groźba pojawienia się w mieście złodziei z partii wszystko wszystkim obiecującej i bardzo przy tym patriotycznej to Pani Hania musiałaby się nieźle tłumaczyć. A tak ma luksus rzundzenia bo jest dla mieszkańców naszego wesołego miasteczka tym mniejszym złem. A teraz nas znowu zalało. Co gorsza dużo drzew w mieście ucierpiało, połamane, niektóre wyrwane z korzeniami.
A u nas w Odzi to dżefka na wagę złota, po tej rzezi Szyszkowej to mieszkańcy walczą o każde stare drzewo. Miastem zarzundzający czują narastający wnerw odzian bo zaczęli ćwierkać o masowych nasadzeniach. Tylko kiedy te młodziaki dżefkowe podrosną na tyle żeby nam zapewnić jakie takie chłodzenie latem i grzanie zimą ( taki las to cóś nie sprzyja powstawaniu ekstremalnych temperatur ). Sporo dzielnic do późnego popołudnia miało problemy z prundem, są miejsca gdzie nie da się przejechać komunikacją miejską jak i zwykłym samochodziszczem bo pozrywane co nie trza i pozalewane. Pewnie znów będzie mantra ze strony politycznych że cóś czeba zrobić z tą infrastrukturą, no cóś czeba. Robi nam się wiatrodróżka na kształt alei tornad, jaką mają w Hameryce. Tylko u nas nie wieje od południa a z zachodu. Najpierw niszczy Francję i Beneluks, potem Niemcy, Czechy i nas. Zatrzymuje to się gdzieś w połowie Białorusi i Ukrainy. Polityczne udajo że cóś z tym zrobio bo majo wpływ na temperaturę słońca.
Jakby było mało durnoty politycznej mła ponownie zrobiła błąd i
sięgnęła po lekturę po którą sięgać nie powinna. Znów głupia mła się
skusiła na historię XX wieku, niepoprawna jest Miała mła dać odpocząć
ciału a umysł zająć ale przy lekturze się podniosło ciśnienie, co ciału
wcale dobrze nie zrobiło. Oj, nie było to, jak mła myślała, historyczne pitu - pitu
wersja złagodzona czyli dla ludu, mła sobie lubi poczytać kawałki
popularno - naukowe, to był totalny odjazd, kolejne si fi z żenującą
bibliografią. Umysł mła wyraźnie zaczął się buntować, nici z cielnego
odpoczynku bo mła podniosło. Taki to sobie zafundowałam efekt lektury.
Opracowania historyczne, nawet popularyzujące temat, muszą mieć qurna
jakieś ramy, odnosić się do faktów. Można sobie pozwolić na
interpretację ale nie można faktów pomijać albo tworzyć nowych bo to już
nie jest historia a beletrystyka. Jak tak dalej pójdzie to mła
nic nie zdziwi, mła już czytała durnoty na temat masowej asymilacji
mniejszości żydowskiej w II Rzeczypospolitej to teraz za jakiś czas
poczyta o tym jak w latach 60 ubiegłego wieku wyklęci napadali na
posterunki UB. Cóś idzie w tym kierunku. I nie ważne że UB zmieniło
się w SB w 1956 roku a ostatni leśny do lat 60 nie dotrwał, UB ładniej
wygląda, partyzant musi być bo tfurcy pasi. Papier jest cierpliwy,
zniesie wszystko, mła aż tak cierpliwa nie jest. Mła wie że mła ciągle
na temat jakości historyków narzeka ale co ma robić kiedy oni znów
zaczynają się bawić w twórców mitów, przejść nad tym do porządku
dziennego?
To nie tylko wpływ tzw. polityki historycznej, wszak
średniowieczni kronikarze historią się zajmujący często też pisali pod
tezę czyli dla aktualnego władcy, mła ma wrażenie że problem jest
głębszy choć też od dawna znany i piętnowany. Hym... mła by nazwała
zjawisko nadmierną subiektywizacją. Mła uczono że przedmiot badań
trza maksymalnie zobiektywizować a teraz mła widzi że tworzy się
posthistorię, całkiem inszą jakość i mało kogo rażą np. błędy
kwerendy i inne duperele warsztatowe popełniane nie w imię ideologii a
"osobistej wizji twórcy". Mła zmęczona beletrystyką lubiła sobie
poczytać "cóś konkretnego", w ciągu ostatnich dziesięciu lat widzi jak
jej lektura "cięższa" i "średnio - ciężka" zmienia się w beletrystykę i
mła się nie ma w co wgryźć. Jan Długosz i jego mity słowiańskie mła ma
przed oczami, to tak mniej więcej w tym stylu. Mła postanowiła teraz czytać dla odprężenia kryminały krwawe bardzo, takie przynajmniej z trzema trupami. Taka kiniga nie będzie niczego udawać, "chamskie czytadło".
We mła po tej nagłej zmianie pogody z upału na upał troszki mniejszy to leń się zalągł. Koty mła nakarmiła i zamiast leźć do obowiązków to mła się snuje. Ma co prawda alibi w postaci opadniętego ciśnienia bo po lekturze się zapobiegawczo naćpała, no ale to tym bardziej powinna się ruszać a nie kombinować jak by sobie tu zalec i powieczki na oczęta opuścić. Mła sobie zapodała do zapachu podeszczowego cud woń fiołków ( uzyskaną zdaje się z korzeni irysów ). Lipy cóś przestały pachnieć a mła do tej orzeźwiająco zniewalającej woni deszczu potrzebowała jakiegoś słodkiego komponentu. Może pachnidło pomoże mła energię jakąś z siebie wykrzesać. Przydałoby się bo roboty ma huk a leń zalęgnięty pracy nie sprzyja i zamiast jak ten pszczółek pracować w pocie czółka mła w necie siedzi. Mła się pociesza kłamliwie że przynajmniej mózg jej pracuje. Mła doszła do wniosku po przeglądzie info że rzundzące po tych
huraganach i deszczach rzucą się na to ulubiony temacik jak to klimat
się zmienia za naszą sprawą, co w jakiejś części jest prawdą ale mniej
więcej taką jak ta że covid to jak gruźlica groźny.
Ludzie mają wpływ na klimat przez rabunkową eksploatację zasobów, która wynika nie tylko z przeludnienia co raczej w głównej mierze z nadmiernych różnic w dostępie do dóbr, zjawiska powstałego w wyniku odwiecznego durnego zarządzania lub też jego braku. I tyle. Antropocentyryści klimatyczni są dla mła równie śmieszni jak "zdobywcy kosmosu", co wcale nie oznacza że mła taka rabunkowa gospodarka nie wnerwia i że uważa że najlepiej nic nie zmieniać i konsumować, konsumować i jeszcze raz konsumować. Trza zmienić i to naprawdę duuużo ale traktowanie ludzi jak stada owiec którym opowiada się bajki tworzy z nich stado owiec. To jest złe, nazywając rzecz po imieniu. Paskudnie myślę że jedno co dobre w tej klęsce żywiołowej to jest to że do ludzi dotrze jak wygląda prawdziwe zagrożenie i dostrzegą różnice między histerią pandemiczną a tym co im rzeczywiście zagraża. Howgh!
Teraz do fotek. Mła sfociła prezenta, znaczy cud bombonierkę szklaną w kolorze właściwego różu, bransoletkę chłodzącą z kryształków, oraz kawunie z obronionymi przed Małgoś cukierkami ( musiałam odwinąć z papirków i powiadomić że oplwałam ) na tle obabrazka i różowo - łososiowo - zielonego kotka z pocztówki. Następnie mła zapodała coolor malw właśniie kwitnących i zapolowała na fruwacze. Na fotkach poniżej spróbujcie doliczyć się wszystkich widocznych na nich owadów, he, he, he. W muzyczniku muzyczka łagodząca.
Nie będę liczyć motylków. Niech ich sobie będzie jak najwięcej. U nas trochę świeciło, trochę padało... Ja wyjazdowo medycznie w Jeleniej przebywałam. Ortopeda nakazał mojemu kolanku rezonans. Będzie we wtorek. A wyniki wew następne piątek. I wizyta u ortopedy w piątek. Wtedy będziem coś wiedzieć na pewno. Na razie mamy niesprecyzowane uszkodzenie wiązadła krzyżowego ACL.
No to nie jest miło, nawet jak to niesprecyzowane. Znaczy do piątku to sobie odpuść ściganie ślimaków i lepiej motylki policz, niekoniecznie na moich fotkach, na żywych roślinkach zawsze przyjemniej. W sprawie kontuzji odnóży mła niesie wieść pocieszającą - niektórzy na trzech łapach po drzewie zasuwają to i twoje kulanko po kuracji Ci nie przeszkodzi korzystać z uroków życia. :-D No i pamiętaj, kulanko sparszywiałe to na pewno nie jest powikłanie poszczepienne, he, he, he. Może to tylko niewielkie naciągnięcie i wystarczy odciążenie.
Po pierwsze primo proszę o autora i tytuł dzieła, niech wiem co omijać. Pierwszym numerem na liście ten co pisze o Wielkiej Lehii, wkurzająca lektura nie ma takiego rozmachu? Po drugie primo, do łez prawie doprowadziła mnie obrona cukierasów, absolutnie nie podpowiadam, ale lada chwilka być może Małgoś-Sąsiadka wpadnie na twórczą myśl, że alkohol dezynfekuje. Po trzecie primo liczyć motylki i słuchać muzyczki to będę w domu, na razie wyprułam na zakupy.
Złych i to bardzo złych pozycji jest tak dużo że mła musiałaby listę zrobić, poza tym są książki nie do końca złe ale pisane pod tezę jak np. prace Co By Było Gdyby Zychowicza. Mła się skoncentruje na pozytywach. Lepiej poszukać czegoś konkretnego niż obijać się o rafy opracowań historycznych zdziwnie robionych. Z ciekawszych rzeczy można spoko przeczytać "Goralenvolk - historia zdrady" Szatkowskiego. Co prawda jest bez niemieckich źródeł ale widać że autor podrążył temat bo go naprawdę interesował. Szatkowski tak w ogóle jest historykiem sportu ale temat Goralenvolk był mu bliski bo jego dziadek, Henryk Szatkowski, piłsudczyk i działacz sanacyjny, w czasie okupacji był jednym z przywódców Goralenvolk. U nas historia tej kolaboracji jest jakoś wdzięcznie pomijana, nie pasi do tych partyzantów i wyklętych a to ciekawa sprawa. Cukierki zjadłam i koniec, zanim Małgoś zaświtało o tym alkoholu. Kawa popiłam i szlus. a Małgoś się teraz o bąbelki dopomina, znaczy cydr mła musi zakupić. Mła na zakupy wypruje jutro z rana, dziś mła się leniuszy. :-D
A nie mogła to Pudelka poczytać tylko za historyję się wzięła?;)Wiadomo,że fałszowana i pisana na nowo.O onej mniejszości fajnie pisze Ewa Kurek; i o Kresach takoż,o dramatycznych przeżyciach jej rodziny,która stamtąd uciekała przed banderowcami.Realnie ocenia też opowieści rodzinne niektórych Polaków jakoby zostawili tam mityczne "majątki",a z reguły była to chałupa wrośnięta w ziemię ze starości. Ładne dekoracje i różyczki,na różowo tom razom (ulubiony kolor mojej Maman), wzruszyły mię te poziomki.I kotek uroczy. Rano wracałam w takiej ulewie,że świata nie było widać.Zrobiło się ciemno,wycieraczki nie nadążały zbierać,szyby parowały i pierony waliły,koszmar! A miałam insze plany. Ożywczej wieczornej bryzy ⛲(to fontanna;)
Z Kurkową mła ma pewien problem, to nie jest rzecz jasna "historyk z IPNu" tylko rzetelnie wykształcona osoba, znająca swój zawód, jednakże czasem mam wrażenie że wzięła sobie za cel udowodnienie sprawy nie do udowodnienia. Jest historykiem zajmującym się problematyką stosunków polsko żydowskich i choć rzetelnie podaje źródła a także na pewno potrafi je opracowywać to nie zawsze zgadzam się z wnioskami które z nich wyciąga. Wiesz, ja jestem tego samego zdania co ona jeśli chodzi o ekshumacje w Jedwabnym, to że jej nie było uważam za szkodliwe zaniechanie motywowane polityką, jednakże np. robienie zarzutu gminom żydowskim że na długo przed tym zanim niemiecka wierchuszka spotkała się w Wannsee w celu omówienia Endlösung der Judenfrage, one przekazały listy tzw. mechesów okupantowi bo tego wymagało nowe prawo jest dziwne. Skąd na boziuchnę ci ludzie mieli wiedzieć w 1940 że na początku 1942 zapadnie decyzja o zgładzeniu całego etnosu? No , może Żabotyński podejrzewał bo też pewności nie miał. Mam wrażenie że to wynik pewnego zafiksowania Kurkowej, które jej się zrobiło po bliższym poznaniu z działem propagandy przedsiębiorstwa Holocaust. Jednakże zdecydowanie wolę czytać Kurkową, nawet z tymi nadinterpretacjami, niż to co czytałam ostatnio. Inna liga. To też była praca jak z działu propagandy tylko nie dotyczyła Holocaustu. Tak nawiasem pisząc to robią jej gębę antysemitki bo występuje w mediach które nazywają się narodowymi, no i pisze o niewygodnych sprawach. Zresztą niewygodnych zarówno dla strony żydowskiej jak i polskiej, tylko durne by było oskarżanie jej o antypolonizm. Mła jak Twoja Maman też lubi różyk, czasem się w nim tarza. Bez poziomków nie ma czerwcowo - lipcowych bukiecików, tak to już jest u mła że w wazoniku w czerwcu i lipcu one się pojawiają. U mła sauna, nadal gorąc i to do tego wilgny. Ta fontanna kusząca, chyba znów wlezę pod prysznic. :-D
Jak róziowo! Masochistka jesteś z tym czytelnictwem ciezkich lektur. Smacznego cukiereczka , kotki do glaskania, nozki do miski zxwodą i luz, to w upaly jest dobra rzecz!
Mła tak ma, ale nie odczuwa tego jako masochizmu dopóki nie trafi na cóś co jest kiepsko napisane. Historia od zawsze mła interesowała, pokrętna dziedzina wiedzy. U mła teraz całe 23 stopnie, przyjemny poranny chłodek znaczy. Potem mają być jak zwykle burze i upał, tylko w odwrotnej niż zapodałam kolejności.
U mieście Odzi już jest 27 ma dojść do 29. Robi się duszno i jak na razie jeździ pogotowie, choć i straż już po swojemu wyła ( nie wiem do czego wyła bo lać ma późno po południu ). Na dworze jest niemożebnie paskudnie, znów sauna. :-/
Jako znawca tematu powiem, że straż wyje do wszystkiego. Do pompowania, do wypadku, do pożaru, do drzewa, do otwarcia drzwi.. Właśnie syn opowiadał przy obiedzie, jak pojechali do otwarcia drzwi, bo sąsiad nie odpowiada. Wyłamali te drzwi a starszy pan, śpiący mocno przed telewizorem ocknął się dopiero, jak go potrzęśli za ramię z pytaniem: co się stało??? Z drugiej strony przedwczoraj otwierali drzwi spod których śmierdziało. Trzy dni...takto dziewczyny. Przyznam, że jako żona i matka wolę wszystkie wycia oprócz pożarowych. Ale się już przyzwyczaiłam.
Mła znaczy wydawało się słusznie że straż kiedy tylko wyjeżdża dużym wózkiem to wyje. Facio miał mocny sen, jak strażacy budzą to po prostu stary niedźwiedź. ;-D Mła w takiej sytuacji wydawałoby się że strażak dobudzający to zjawa senna. Mła miała kiedyś podobną sytuację w kamienicy z otwieraniem drzwi, nasz sąsiad Pan Rudek nie wylazł na poranną przebieżkę i dyspozycji zakupowych nie wydał a myśmy go bardzo pilnowali bo miał 93 lata i coś niespecjalnie się czuł. Niestety, źle się skończyło bo zmarło mu się w nocy, na szczęście we śnie. Też przyjechała straż, mła do dziś pamięta "Stasiu przynieś chuliganka, trzeba będzie zrobić włamanko." Mła się nie dziwi że wolisz insze wycia niż te pożarowe, mła nie jest przeca rodzinnie jakoś ze strażą powiązana ale ma wyobraźnię - kiedy wyjeżdża straż to zazwyczaj dzieje się coś niedobrego, znaczy bardziej niedobrego niż w przypadku innych służb. Mła tak sobie to ułożyła przez wypadki drogowe - bum i jest policja, przyjedża pogotowie i jeszcze jakoś jest. Wzywają ciężkozbrojną kawalerię służb - jest bardzo źle. Trochę to durne bo przeca czasem strażacy usuwają tylko paliwo czy cóś, ale mła się przyjazd straży kojarzy z wycinaniem ofiar z wraków.
Teraz straż na każdy wypadek jeździ. Ale wycina wcale nie tak często. U nas tir z brokułami ostatnio się wyłożył na zakręcie. Pilnowali ruchu i zbierali brokuły pół nocy ;) Ale do domu nic nie przynieśli... Chuliganka bardzo strażacy lubią, to wielce użyteczne narzędzie jest :)
Pocztoweczka w sesji!!! Oj ja mam ciasteczka holenderskie w lodówce. Biorę sobie kilka co jakiś czas. Spadło u nas trochę i jest tylko gorzej. Deszczu 20 minut i teraz umieram jeszcze gorzej.... Jak ja mam dość upału. Teraz Mefi stłukł miskę. Poszłam po plastikowe jak dla małych dzieci. Ehhhhhhh.....
U nas wczoraj popadało wieczorkiem i w nocy. Burza się kręciła ale tak bardziej po okolicach niż kole mojej chałupy. Teraz jest dość przyjemnie ale jak to dalej będzie nie wiem. Co do kotostwa to moje jada na emaliowanych metalach i jest bardzo niezadownoolone że się nic nie tłucze. ;-D Jak Twój Tata?
Nie będę liczyć motylków. Niech ich sobie będzie jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńU nas trochę świeciło, trochę padało... Ja wyjazdowo medycznie w Jeleniej przebywałam.
Ortopeda nakazał mojemu kolanku rezonans. Będzie we wtorek. A wyniki wew następne piątek. I wizyta u ortopedy w piątek. Wtedy będziem coś wiedzieć na pewno. Na razie mamy niesprecyzowane uszkodzenie wiązadła krzyżowego ACL.
No to nie jest miło, nawet jak to niesprecyzowane. Znaczy do piątku to sobie odpuść ściganie ślimaków i lepiej motylki policz, niekoniecznie na moich fotkach, na żywych roślinkach zawsze przyjemniej. W sprawie kontuzji odnóży mła niesie wieść pocieszającą - niektórzy na trzech łapach po drzewie zasuwają to i twoje kulanko po kuracji Ci nie przeszkodzi korzystać z uroków życia. :-D
OdpowiedzUsuńNo i pamiętaj, kulanko sparszywiałe to na pewno nie jest powikłanie poszczepienne, he, he, he. Może to tylko niewielkie naciągnięcie i wystarczy odciążenie.
Po pierwsze primo proszę o autora i tytuł dzieła, niech wiem co omijać. Pierwszym numerem na liście ten co pisze o Wielkiej Lehii, wkurzająca lektura nie ma takiego rozmachu?
OdpowiedzUsuńPo drugie primo, do łez prawie doprowadziła mnie obrona cukierasów, absolutnie nie podpowiadam, ale lada chwilka być może Małgoś-Sąsiadka wpadnie na twórczą myśl, że alkohol dezynfekuje. Po trzecie primo liczyć motylki i słuchać muzyczki to będę w domu, na razie wyprułam na zakupy.
Złych i to bardzo złych pozycji jest tak dużo że mła musiałaby listę zrobić, poza tym są książki nie do końca złe ale pisane pod tezę jak np. prace Co By Było Gdyby Zychowicza. Mła się skoncentruje na pozytywach. Lepiej poszukać czegoś konkretnego niż obijać się o rafy opracowań historycznych zdziwnie robionych. Z ciekawszych rzeczy można spoko przeczytać "Goralenvolk - historia zdrady" Szatkowskiego. Co prawda jest bez niemieckich źródeł ale widać że autor podrążył temat bo go naprawdę interesował. Szatkowski tak w ogóle jest historykiem sportu ale temat Goralenvolk był mu bliski bo jego dziadek, Henryk Szatkowski, piłsudczyk i działacz sanacyjny, w czasie okupacji był jednym z przywódców Goralenvolk. U nas historia tej kolaboracji jest jakoś wdzięcznie pomijana, nie pasi do tych partyzantów i wyklętych a to ciekawa sprawa.
UsuńCukierki zjadłam i koniec, zanim Małgoś zaświtało o tym alkoholu. Kawa popiłam i szlus. a Małgoś się teraz o bąbelki dopomina, znaczy cydr mła musi zakupić. Mła na zakupy wypruje jutro z rana, dziś mła się leniuszy. :-D
A nie mogła to Pudelka poczytać tylko za historyję się wzięła?;)Wiadomo,że fałszowana i pisana na nowo.O onej mniejszości fajnie pisze Ewa Kurek; i o Kresach takoż,o dramatycznych przeżyciach jej rodziny,która stamtąd uciekała przed banderowcami.Realnie ocenia też opowieści rodzinne niektórych Polaków jakoby zostawili tam mityczne "majątki",a z reguły była to chałupa wrośnięta w ziemię ze starości.
OdpowiedzUsuńŁadne dekoracje i różyczki,na różowo tom razom (ulubiony kolor mojej Maman), wzruszyły mię te poziomki.I kotek uroczy.
Rano wracałam w takiej ulewie,że świata nie było widać.Zrobiło się ciemno,wycieraczki nie nadążały zbierać,szyby parowały i pierony waliły,koszmar! A miałam insze plany.
Ożywczej wieczornej bryzy ⛲(to fontanna;)
Z Kurkową mła ma pewien problem, to nie jest rzecz jasna "historyk z IPNu" tylko rzetelnie wykształcona osoba, znająca swój zawód, jednakże czasem mam wrażenie że wzięła sobie za cel udowodnienie sprawy nie do udowodnienia. Jest historykiem zajmującym się problematyką stosunków polsko żydowskich i choć rzetelnie podaje źródła a także na pewno potrafi je opracowywać to nie zawsze zgadzam się z wnioskami które z nich wyciąga. Wiesz, ja jestem tego samego zdania co ona jeśli chodzi o ekshumacje w Jedwabnym, to że jej nie było uważam za szkodliwe zaniechanie motywowane polityką, jednakże np. robienie zarzutu gminom żydowskim że na długo przed tym zanim niemiecka wierchuszka spotkała się w Wannsee w celu omówienia Endlösung der Judenfrage, one przekazały listy tzw. mechesów okupantowi bo tego wymagało nowe prawo jest dziwne. Skąd na boziuchnę ci ludzie mieli wiedzieć w 1940 że na początku 1942 zapadnie decyzja o zgładzeniu całego etnosu? No , może Żabotyński podejrzewał bo też pewności nie miał. Mam wrażenie że to wynik pewnego zafiksowania Kurkowej, które jej się zrobiło po bliższym poznaniu z działem propagandy przedsiębiorstwa Holocaust. Jednakże zdecydowanie wolę czytać Kurkową, nawet z tymi nadinterpretacjami, niż to co czytałam ostatnio. Inna liga. To też była praca jak z działu propagandy tylko nie dotyczyła Holocaustu. Tak nawiasem pisząc to robią jej gębę antysemitki bo występuje w mediach które nazywają się narodowymi, no i pisze o niewygodnych sprawach. Zresztą niewygodnych zarówno dla strony żydowskiej jak i polskiej, tylko durne by było oskarżanie jej o antypolonizm.
UsuńMła jak Twoja Maman też lubi różyk, czasem się w nim tarza. Bez poziomków nie ma czerwcowo - lipcowych bukiecików, tak to już jest u mła że w wazoniku w czerwcu i lipcu one się pojawiają.
U mła sauna, nadal gorąc i to do tego wilgny. Ta fontanna kusząca, chyba znów wlezę pod prysznic. :-D
Jak róziowo!
OdpowiedzUsuńMasochistka jesteś z tym czytelnictwem ciezkich lektur. Smacznego cukiereczka , kotki do glaskania, nozki do miski zxwodą i luz, to w upaly jest dobra rzecz!
Mła tak ma, ale nie odczuwa tego jako masochizmu dopóki nie trafi na cóś co jest kiepsko napisane. Historia od zawsze mła interesowała, pokrętna dziedzina wiedzy. U mła teraz całe 23 stopnie, przyjemny poranny chłodek znaczy. Potem mają być jak zwykle burze i upał, tylko w odwrotnej niż zapodałam kolejności.
OdpowiedzUsuńA u nas ulewa. Dużo, dużo wody.
OdpowiedzUsuńU mieście Odzi już jest 27 ma dojść do 29. Robi się duszno i jak na razie jeździ pogotowie, choć i straż już po swojemu wyła ( nie wiem do czego wyła bo lać ma późno po południu ). Na dworze jest niemożebnie paskudnie, znów sauna. :-/
UsuńStraż wyła może do księżyca? Jak wilki, w aspekcie zbliżenia cywilizacji miejskiej do natury.
UsuńJako znawca tematu powiem, że straż wyje do wszystkiego. Do pompowania, do wypadku, do pożaru, do drzewa, do otwarcia drzwi..
UsuńWłaśnie syn opowiadał przy obiedzie, jak pojechali do otwarcia drzwi, bo sąsiad nie odpowiada. Wyłamali te drzwi a starszy pan, śpiący mocno przed telewizorem ocknął się dopiero, jak go potrzęśli za ramię z pytaniem: co się stało???
Z drugiej strony przedwczoraj otwierali drzwi spod których śmierdziało. Trzy dni...takto dziewczyny. Przyznam, że jako żona i matka wolę wszystkie wycia oprócz pożarowych. Ale się już przyzwyczaiłam.
Mła znaczy wydawało się słusznie że straż kiedy tylko wyjeżdża dużym wózkiem to wyje. Facio miał mocny sen, jak strażacy budzą to po prostu stary niedźwiedź. ;-D Mła w takiej sytuacji wydawałoby się że strażak dobudzający to zjawa senna. Mła miała kiedyś podobną sytuację w kamienicy z otwieraniem drzwi, nasz sąsiad Pan Rudek nie wylazł na poranną przebieżkę i dyspozycji zakupowych nie wydał a myśmy go bardzo pilnowali bo miał 93 lata i coś niespecjalnie się czuł. Niestety, źle się skończyło bo zmarło mu się w nocy, na szczęście we śnie. Też przyjechała straż, mła do dziś pamięta "Stasiu przynieś chuliganka, trzeba będzie zrobić włamanko." Mła się nie dziwi że wolisz insze wycia niż te pożarowe, mła nie jest przeca rodzinnie jakoś ze strażą powiązana ale ma wyobraźnię - kiedy wyjeżdża straż to zazwyczaj dzieje się coś niedobrego, znaczy bardziej niedobrego niż w przypadku innych służb. Mła tak sobie to ułożyła przez wypadki drogowe - bum i jest policja, przyjedża pogotowie i jeszcze jakoś jest. Wzywają ciężkozbrojną kawalerię służb - jest bardzo źle. Trochę to durne bo przeca czasem strażacy usuwają tylko paliwo czy cóś, ale mła się przyjazd straży kojarzy z wycinaniem ofiar z wraków.
UsuńTeraz straż na każdy wypadek jeździ. Ale wycina wcale nie tak często. U nas tir z brokułami ostatnio się wyłożył na zakręcie. Pilnowali ruchu i zbierali brokuły pół nocy ;) Ale do domu nic nie przynieśli...
UsuńChuliganka bardzo strażacy lubią, to wielce użyteczne narzędzie jest :)
Mła wie o zaletach chuliganka, ponieważ zapałała chęcią posiadania. ;-D
UsuńPocztoweczka w sesji!!! Oj ja mam ciasteczka holenderskie w lodówce. Biorę sobie kilka co jakiś czas.
OdpowiedzUsuńSpadło u nas trochę i jest tylko gorzej. Deszczu 20 minut i teraz umieram jeszcze gorzej.... Jak ja mam dość upału.
Teraz Mefi stłukł miskę. Poszłam po plastikowe jak dla małych dzieci. Ehhhhhhh.....
Sauna się zaczyna 🥵
OdpowiedzUsuńU nas wczoraj popadało wieczorkiem i w nocy. Burza się kręciła ale tak bardziej po okolicach niż kole mojej chałupy. Teraz jest dość przyjemnie ale jak to dalej będzie nie wiem. Co do kotostwa to moje jada na emaliowanych metalach i jest bardzo niezadownoolone że się nic nie tłucze. ;-D Jak Twój Tata?
UsuńWłaśnie. Jak?
Usuńa no przepchali te tetnice i om chce za wszelka cene wyjsc i tyle wiadomo XD
UsuńChęć wyprucia ze szpitala wskazuje na wyraźną poprawę. Mózg dotleniony znaczy. ;-D
Usuń