sobota, 16 listopada 2013

Listopadowe smuteczki w Alcatrazie

"Smutek w sercu moim mieszka
I tak gryzie mnie jak weszka.
Gryzie duszę moją biedną,
O co? To już wszystko jedno."


Takie to mam nastroje jakieś nienajlepsze a jesiennie wredne. W ogrodzie jeszcze gdzie nie gdzie resztki październikowej chwały Alcatrazu ale takie już naprawdę ostatnie z ostatnich. Coś tam pod drzewami, coś tam na drzewach i krzakach ale czuć że przed nami nędza zimowa i to tuż, tuż. Dziś tak zimno że nawet małe komaropodobne nie tańczą w powietrzu, powiało późnym listopadem.




Cisy oblepione owockami ale to drzewko Pani Cichej, nikt owocków na dżemiki nie zbiera. Ponoć owocki bez pesteczek są przyswajalne bezobjawowo , Tabazowy Ogrodnik, coolega "po ogrodowej swobodzie" swego czasu wziął i przetestował. Żywie po tym eksperymencie i to zdaje się nawet całkiem, całkiem więc coś jest na rzeczy. Ja tam z drzewka Pani Cichej niczego zbierać nie zamierzam ale lubię sobie na te ciemnoczerwone koraliki popatrzeć. Mają piękny odcień, nic w nich z czerwieni strażackiej berberysowych owocków - czerwień cisowych jagód jest zimnawa, zupełnie jak Pani Cicha, he, he!


Powolutku i po cichutku odchodzą już ostatnie marcinki. Końcówka różowo - fioletowej orgii, wspomnienie marcinkowego szaleństwa które przetacza się w październiku przez Alcatraz jak jesienna burza z tych co to są niespodziewane i jakby do lata przynależące ( takowe są gwałtowne i często ozdobione tęczą ). Wszystkie te wrzosolistne i inne późne asterki choć troszkę przedłużają jesienny sezon. Już po połowie listopada a jest alibi na ogrodowe wychodzenie - przecież kwiaty kwitną!




Trawy mimo że już wypłowiałe z lekka, nadal przeżywają swoje wielkie chwile. Ten listopad nie jest jakoś specjalnie dżdżysty, nie spadł też wczesny mokry śnieg który masakruje kępy. W związku z tym nadal jest na czym oko zawiesić, choć wzdycham bo gdyby nie luty 2012 roku to traw do zawieszania oka byłoby znacznie więcej.



W cienistej części Alcatrazu jakby bardziej żywo, głównie za sprawą roślin zimozielonych i liści cyklamenów. Kwitną jesiennie fiołki odoratki, przebarwiły się porządnie liście trybuli leśnej 'Raven's Wing' a na kasztanowcu zwanym kasztanem tłuką się sroki. Przyuważyłam że nie tylko paprocie się jeszcze dzielnie trzymają, Disporopsis pernyi też nie poszedł spać. Coś mi się zdaję że zafunduje mu kołderkę ze świerkowych gałązek, paprotnik 'Shiny Holly' też otrzyma takową - na wszelki wypadek!




A na słonecznych rabatach suchotrupki czekają na szron!




Niedługo a w Alcatrazie pewnie zrobi się biało i to nie tylko od owoców śnieguliczek. Dopuszczam możliwość lekkich przymrozków, pięknie oszraniających byliny ale zaraz potem żądam od Wielkiego Ogrodowego kołderki śniegowej, takiej o grubości 20 cm ( żadnych kretyńskich zasp półtorametrowych sobie nie życzę! ).



W ramach przygotowań do zimy zarobię piernik "trzytygodniowy" a potem biorę się do czyszczenia kotów uświntuszonych ( ale szczęśliwych ) po wizycie kominiarza ( nie wiem dlaczego jasno umaszczone koty tak kochają węgle, popioły, sadzę a nawet błotko?! ). Żeby dopieścić się pozaogrodowo przelookam ofertę wycieczek do Ciepłych Krajów a potem będę się ogrodowo dopieszczać w angielskich szkółkach. Może żrąca weszka smutku mi odpuści i przestanie kąsać.

3 komentarze:

  1. Witaj :)
    nie wiem jak tu trafiłam ....., hm
    fajny stworzyłaś blog / takich o roślinach zdecydowanie jest za mało .
    Przepięknie u Ciebie wyglądają te ' płonące ' krzewy , bardzo mi brakuje jesienią takich barw .
    Czekam na letnie piękne widoki- fotki z ogrodu / wiem ze masz :)
    ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tabaazko, nie wiem, czy to dobre miejsce, by powiedzieć to, co chcę powiedzieć, no ale skoro zaczęłam...
    Strasznie się cieszę, że wybiłaś się na niepodległość;) i założyłaś coś swojego! A widać, że małe iryski są bardzo Twoje! Teraz zostaje już tylko czekanie na książkę! Już od dawna to powtarzam! To mówiłam ja, Artamiszcze, trener irysów trzeciej klasy!:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Widoki owszem, będą. Staram się teraz by ten mój blog miał sensowną ilość wpisów, żeby było co czytać i oglądać. I żeby to wszystko nie było o tzw.doopie Maryni, tylko jakiś tam pożytek komuś mogło przynieść. A teraz do Aratamiszcza (łubudubu, łubudubu ) - niepodległość jest trudna, pisze się tak jakoś bezosobowo, nie wyobrażam sobie siebie książkującej. Nawet człowiek by nie wiedział kiedy już solidnie przynudza. A co do trenowania to nie ta grupa irysów w "Prawie Ogrodzie" była trenowana, od młodzików i juniorów trzeba było zacząć! Satysfakcja trenerska gwarantowana!

    OdpowiedzUsuń