środa, 26 kwietnia 2017
W oczekiwaniu na cieplejsze dni
Było pięknie, było miło ale szybko się skończyło! Wczorajszy dzień należał do tych nielicznych prawdziwie wiosennych dni tegorocznego kwietnia. W Alcatrazie wiosna zakonserwowana, nawet jakby z lekka opóźniona bo drzewa jabłonek i wisienek japońskich dopiero zbierają się do kwitnienia a zazwyczaj w trzeciej dekadzie kwietnia kwitną już jak szalone. Odkrywam coraz to nowe szkody, których przyczyną były kwietniowe przymrozki. Takie liście 'Empress Wu' nie wyglądają najlepiej, kiepsko też mi się widzą podmarznięte pędy róży 'Kifsgate' i "piżmaka" 'Felicia', języczniki też paskudne. No przegląd ogrodowy mnie nie uradował, bardzo oględnie pisząc ( zmilczę o mojej reakcji na widok zmarzniętej wyłażącej właśnie pierwszymi listkami rodgersji ). Podczas poprzedniego przeglądu po przymrozkach jakoś mi to wszystko umknęło, fakt, skoncentrowałam się głównie na magnoliach i modrzewiach ( 'Diana' okryta kartonem w "noc próby" wygląda najlepiej z moich modrzewi ), przyziemie aż tak nie straszyło. Wczoraj w prawdziwym wiosennym ciepełku po prostu połaziłam po ogrodzie solidniej i tak bardziej "dociekliwie". No cóż , mogę sobie powzdychać i to wszystko co mogę. Nie ma co się załamywać, ogród to żywe stworzenie więc musi żyć dalej. Po prostu rośliny, które oberwały nie będą w tym sezonie najpiękniejsze ale szczęśliwie nadal będą w ogrodzie rosły. W końcu wypadów straszliwych i łamiących serce nie było ( choć pożegnałam jeden krzew austinki 'Charles Austin' - nie odbiło mu się do tej pory ). Trzeba się cieszyć tym co jest a nie rozważać jakby to pięknie było i nieustannie wspominać utracone możliwości.
Nowe lawendy jeszcze nieposadzone ale miejsca pod nie naszykowane a wokół cud wypielenie ( gwiazdnica odporna na pierońskie zimno ). Posadziłam za to na miejsca i to docelowe australijskie irysy. Nie było to proste bo żeby miejsca docelowe zrobić musiałam co nieco poprzestawiać. No dobra, zdrowo poprzesadzać. W związku z tym były wczoraj wykopki różane i wykorzystując lekkie opóźnienie wegetacji i przesadziłam tzw. rzutem na taśmę kolejne lilaki ( rzecz jasna z bryłą korzeniową - mój kręgosłup zapowiada "wycofanie się z organizmu" ). W dzisiejszym zimnym deszczu wyglądają jakby zniosły przeprowadzkę bezstresowo, przynajmniej jest jakiś pożytek z tej cholernej pogody. Znaczy tej wiosny w sumie pięć lilaków zmieniło swoje miejsca, znaczy mimo niesprzyjających okoliczności jakoś tam ogrodowo działam. Oczywiście zrobiłoby się więcej ale nie wszystko w ogrodzie zależne jest od ogrodnika, dobrze zdać sobie z tego sprawę i przestać się stresować. A co tam, dla mnie gryplany ogrodowe to tylko możliwości dla wędrującego w czasie podróżnika a nie ścisłe wytyczne korporacji wymuszające realizację zadań. Ogród to ma być jedna wielka przyjemność a nie wieczne źródło stresów! Zmartwienia i niepowodzenia ogrodowe lepiej przyjmować ze spokojem stoika. W końcu życia nie da się okiełznać, poukładać i jeszcze szufladki na klucz zamknąć.
A co nowego u roślinków? Definitywnie kończą się już hiacynty, obecnie trwa faza narcyzowo - szafirkowa. Do kwitnienia zbierają się kaliny, nadal kwitną magnolie choć ze względu na uszkodzenia kwiatów nie jest to kwitnienie zjawiskowe. Pełne zawilcowe szaleństwo, kwitną gajowe dzikusy i te odmianowe, nadal widzę też kwiaty zawilców greckich ( na pierwszej fotce siewki, na drugiej eleganckie odmianowe ). Miodunki i brunnery kwitną dość nierówno, na niektórych stanowiskach rośliny maja pięknie rozwinięte kwiaty a nieopodal dopiero kwitnienie się zaczyna. Przyuważyłam parę brunnerowych siewek, dobra nasza, półdziki ogród z siewkami brunner to jest właśnie to w co chcę żeby zmieniał się Alcatraz. Marzę teraz o cieplejszym dniu, w którym znów podrepczę sobie odkrywczo po Alcatrazie i pokatuję mój kręgosłup pracami ogrodowymi. Oby do wiosny Kochani, oby do wiosny!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To pierwsze zdjęcie mnie oczarowało :)
OdpowiedzUsuńGdzieś pytałam Cię o przesadzanie magnolii... kurcze gdzie to było?
To było w poście pod tytułem "A hard night's day ". Hym zdjęcie wyszło lepiej niż real wygląda, no ale w takiej pogodzie to real w ogóle nie wygląda.
Usuń"W końcu życia nie da się okiełznać, poukładać i jeszcze szufladki na klucz zamknąć."
OdpowiedzUsuńTrzeba by wyhaftować makatkę z takim mottem i powiesić nad łóżkiem, coby każdego ranka pamiętać. :)
Trzeba by, mnie się o tym czasem głupio zapomina.;-)
Usuń