piątek, 3 lipca 2020

Codziennik - takosobnik


Dziś post domowy  bo co sobie mła ogrodowanie zaplanuje to grzmi i pada a zaraz potem jest sauna w ramach dopieszczania. Czyżby tak Wielki Ogrodowy dawał znać mła  co sądzi o  jej ogrodowych pomysłach?  Mła ma nadzieję że Wielki Ogrodowy ma insze problema niż sposób ogrodowania starszej pani z miasta Odzi, wulkany wybuchające, komety przelatujące  albo cóś w tym stylu. Na wszelki wypadek  mła się z doma  nie wychyla za mocno coby Wielki Ogrodowy się nią nie zainteresował.  Mła ma zajęcia domowe, w podgrupach bo Małgoś - Sąsiadka uprawia rozpasanie telewizyjne. Oczywiście politycznie jestem nieuświadomiona bo celowo się izoluję od tego harmidru wyborczego. I tak wybrany został  dla nas kryzys, nawet niemało w tym wyborze pomogliśmy, znaczy żeby nam się wziął i pojawił.

Mła usiłowała się przemóc i cóś pooglądać na swoim monitorku. Mimo  tego że serial "Dark" już od zeszłego sezona  był dla niej  niestrawny, mła zasiadła a właściwie to zaległa do  oglądania. No cóż,  mła udało się z dużym trudem przez  produkt  Netflixa przebrnąć, choć niestrawność dziełka nie tylko utrzymała poziom  ale  wzięła i wzrosła. A tak się, quźwa, dobrze zapowiadał! Choć tak po prawdzie to  finał pierwszej serii już mła powinien otrzeźwić i przygotować  na taką samą poppulpę jak większość seriali Netflixa.  Brak łopatologicznej jednoznaczności i odniesienia kulturowe były siłą jedynki, trójka to już telenowela z zadęciem i z tzw. ostateczną konkluzją do której zapodania  nie trza było wcale trzech serii, w tym dwu  prowadzonych  w stajlu "Moda na sukces".  Mła nie rozumie zachwytów, dla niej tzw. "ambicja twórców  sprawiająca  trudność w odbiorze" nijak się ma do numerów  typu Einstein dla niedorozwiniętych i koncepcje współczesnej fizyki w ujęciu pop kultury.


Pewnie jestem stara bo jak dla mnie  to było nudnie i przewidywalnie do bólu, nie bardzo kaman jak kogoś cóś tu mogło zaskoczyć. Nieuchronność przeznaczenia, cykl Nietzchego, te tzw. wielkie pytania,  parafrazując słowa filozofa to  wszystkie te środki dzięki  którym  film  miał być dobry były niedobre. Niedobre  bo nieprzystające do jakości opowieści. Na mój gust albo rybka albo akwarium - albo "Moda na sukces" albo przypowiastka  fylozoficzna. Sorry ( jak  któś się zachwycił ) ale dla mła to tylko "ambitny" serial dla ubogich, sprawnie zrobiony, bardzo dobrze zagrany ale  jednak  chałowaty a w dodatku wręcz rażący pretensjonalnością.  Znaczy słabiutko z rozrywką. Naprawdę słabiutko bo na dodatek w ramach leczenia zakupoholizmu mła zamknęli w mieście Odzi jedyne centrum handlowe w którym nie było kolejek za to było A Tab i H&M Home z częstymi przecenami towaru.

No i zero rozrywki z polowań. Tak po prawdzie to niemniemany  cud  że to centrum zwane "Sukcesją" w ogóle działało bo mła miała wrażenie że ono  powstało jako wielka pralnia kasy i tak naprawdę to nigdy na klienta nie było nastawione. Dookoła niby rusza mocno deweloperka ale ono centrum cóś  jakby za wcześnie się pojawiło i jakby za późno upadło. No zdziwności po całości ale dla mła  żal bo lubiła  tam na poszeweczki zapolować. Ciekawe co teraz będzie z tym budynkiem, kiepsko zresztą zbudowanym ( jakieś  niezliczone usterki ciągle  w nim wykrywano, też pewnie niezłe lody na tych usterkach się kręciło )? Mła niespecjalnie przepada za zakupami on  line bo nie czuje  dreszczyku myśliwskiego, poza tym ona  jest z tych macających towar ( no bo jak tu poszewki nie dotknąć ). Znaczy polowanie odpadło, filmowo nuda ( bezrybie prawdziwe inaczej mła  by tego raczyska pod  tytułem "Dark" nie oblookała ) a lektura powoduje ból kaprawych oczek ( mła się świetlikiem zaczęła okładać ).


Na  myślenia przegłębokie o zapadalności pietruszki w rozmiękające masło  w dzień słoneczny mła nie ma siły bo jest duszno i w ogóle a poza tym mła jest w lekkich nerwach bo Szpagetce zbliża się termin zabiegu a mła ma zawsze nerwy przed narkozą kotów. Coby te nerwy ukoić to   mimo padania wzięła się do mycia okien ( co  jest głupie  bo pada ), mycia zielonych domowych i wekowania jagód ( Małgoś pokonała jej wolę nierobienia przetworów spojrzeniem à la "zrozpaczony" spaniel ). Przy okazji odkryła że niektóre rośliny pozbawione jej czułej opieki mają się naprawdę dobrze i nawet kwitną. Ciotka Elka twierdzi że  ten  dobrostan zielonych jest spowodowany nikłym zainteresowaniem nimi, cóś  może w tym jest.  Mła sobie dokupiła jedną roślinkę domową za całe  6.50 peelena żeby się  nią nie interesować. Podobno lithopsy uroczo kwitną i w ogóle w masie  dobrze wyglądają. No u mła na razie ta masa jest bardzo mała  ale jak mła starannie zaniedba to kto wie?


Dzisiejsze fotki to sprawozdanie sukulentowe czyli co mła uprawia na parapecie ( w słojach wiecie co uprawia ale parapet do tej pory był miejscem tajemniczym ). Roślinki  niepozowane  bo w trakcie mycia i odkurzania oraz oglądania przez koty ( stąd  kłaki na kolcach ). Mła sfociła też  słoiki przetwórczo  - wytwórcze na dowód  że jest gosposią "zawołaną" albo na dowód że jest słabizną moralną ulegającą zachciewajkom mocno starszej pani. Rozrywką muzyczną będzie dziś Pan Boguś udający Pana Janka. Mła  jest wielką fanką zespołu Moja Faja jak i poszczególnych artystów  tworzących tę kapelę. Gdzie tam do nich Bobemu Dylanowi?! Dyplom noblowski zusammen z medalem  za tekściarstwo może  sobie co najwyżej pooglądać bo jeśli chodzi  o wykonawstwo to Pan Boguś z Panem Jankiem biją go na głowę.

8 komentarzy:

  1. Mnie rozwalił Pan Janek piosenką miłosną z czarnym kotem w tekście. Niby drobiażdżek, a cacuś. Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to jest o tym Kocie który tylko nieu i nieu?

      Usuń
    2. Nie znam chyba. To co mnie rozwaliło daawno temu nawet mało zabawne na tle ogólnej twórczości. Cichutka noc to się zowie. A przecież to drobny pryszczyk, wniosek: muszę sobie odświeżyć Pana Janka. Może trafię trafię na nieu-kota.

      Usuń
    3. Zapodałam piosnkę w kolejnym wpisie a teraz muszę wybłagać pozwoleństwo na położenie się kole obrażonego ciała, leżącego zresztą w poprzek wyra. :-)

      Usuń
  2. Podziwiam Twoje sekulenty w świetnych, fajansowych doniczkach. Kot doniczka wymiata. Co, do Sukcesji, to nawet raz tam nie byłam, bo mi nie po drodze, do niej było. Żeby nie wymiana konieczna szkieł w Fielmannie, to bym nie wchodziła do Galerii, bo ten na Piotrkowskiej, to się skiepścił. Szkła zrobione, to następne wejście do takiego przybytku, może z pół roku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła wbrew pozorom nie jest zbyt galeryjna. No bo galerie nie składają się ze sklepów z zielonym, dobrem domowem, z przede wszystkim z wysortami. Ona ma blisko do galerii w której kupuje różności kotom, stąd jej w miarę częste tam wizyty. Natomiast do innych galerii słabo zagląda ( jakieś trzy lata temu była w Manufakturze i to na obiedzie a lat temu pięć z hakiem to w Galerii Łódzkiej ). Wyjątkiem była Sukcesja ze względu na poszewki. Rozumiesz, rozrywki łowieckie. ;-)

      Usuń
  3. No patrz, a my ( Jej Niskość Agniecha ) łowieckie wyczyny uprawiamy w szmatlandach oraz na targu sobotnim w naszym miasteczku gminnym. Nie ma u nas galerii w okolicy najbliższej a do Hirszberga nie chce mi się jeździć. Zresztą my od powietrza w galeriach dostajemy migreny. Niestety.
    Więc wczoraj, że się pochwalę, nabyłam 3 szklane kulki z zawieszkami udające diamenty oraz starutką książkę "Mała księżniczka" oraz sukienkę na lato. To się nazywa ŁUP. Mój wewnętrzny pierwotny łowca ryczy z uciechy.
    Darzbór, Tabaazo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła przez tę pieprzoną pandemię została pozbawiona swojego najlepszego łowiska - targu śmieciowego co czwartek. Targ śmieciowy dopiero od niedawna ruszył. To jest miejsce właściwe do łowów, lumperionik, zbywalnik, wysortownik. A przy okazji można kupić maliny od chłopa albo innego pomidora prawdziwego. W galeriach to mła ma wrażenie że oni jakieś ulepszczacze powietrza stosujo, co wejdzie do swojej to wyczuwa rozpylany zapaszek. Na szczęście teraz muzyka nie ryczy, na to mła ma dopiero uczulenie! Czy kulki to cóś dla mła, "A Little Princess" w księgozbiorku posiada. :-)

      Usuń