wtorek, 28 lipca 2020

Codziennik - upalnie i przedburzowo



Upalnie dziś, koty jednak swoim trybem jadą - rano młodsze osobniki szybki obchód i powrót na śniadanie,  damy starsze czyli czarnule śpią wytrwale do śniadania ( bo przeca w nocy koty porządne  prowadzą życie towarzyskie ).  Później dosypianie pośniadaniowe  w domu. Kole 13 - 15 pora obiadowa a potem wyjście po witaminę D i powrót na  podwieczorek bądź późną obiado - kolacje ( Szpageton  ). Czasem jeszcze próbują numerów z piknikowaniem czyli wyłażą po śniadaniu  i ryczą kole 15 z ogrodu ale mła udaje że nie słyszy i nie ma rozkoszy podawanego w ogrodzie jedzonka, która przysługuje  rekonwalescentom. Najbardziej obrażona z tego powodu jest główna Czachórska czyli Szpagetka  ale jeszcze trochę takiego usługiwania i latania z żarciem po jej bazach i mła sama się będzie nadawała na rekonwalescentkę, bo insze koty przeca nie odpuszczą i każden   jeden  chce być obsłużony tak jak  Czachórska. Mła miała  duże  gryplany ale już po wczorajszej wyprawie nieudanej  do miasta rozsądnie je ograniczyła. Jest zbyt  gorąco na wszystko, jutro ma być chłodniej i mła będzie paczkować przed południem ( Mrutek obiecał że  pomoże, znaczy wszedł w karton paczkowy i troszki w nim przysnął, no wypróbowywał czy roślinkom będzie w nim dobrze ). Sztaflikowi chyba lepiej ( tfu, tfu, tfu! ) bo zaniknęła z oczu mła razem z taśmą klejącą, niezbędną  mła do paczkowania.

Sztaflik umie toczyć kółko taśmy, jest cwana  wie jak ustawić taśmę żeby  się toczyła. Chłopaki nie bardzo kumają jak to robić  żeby się toczyło, Mrutek najsampierw z leżącą na płask  taśmą  kombinuje  łapką a kiedy taśma  się nie toczy naskakuje na nią  z czterech łap w nadziej że się potoczy,  Pasiak po nieudanych próbach toczenia leżącej  płasko taśmy kładzie  się na grzbiecie i usiłuje załatwić taśmę tylnymi łapami z zemsty za brak toczliwości. No ale  chłopaki to młodziki a Sztaflik starsza obserwująco - lejąca, wyedukowana należycie przez stado mądrych kocurków i kumająca czaczę . Okularia taśmę ma głęboko pod ogonem  bo z nóżką lepiej i może znów  polować na samotne kocurki pragnące poznać miłe i chętne do zabaw  kotki. Znaczy nie zważając na upał nasza najgrubsza kota szlaja  się pod  płotem w nadziei  przywabienia  Ocelota 2 albo Epuzera. Nawet miauki gardłowe, kusząco - wabiące z się wydaje. Mła widziała tę próbę stworzenia sobie rujo raju kiedy była w ogrodzie podlewać doniczki, pełen bezwstyd.



Przedwczoraj mła odbyła rozmówkę telefoniczną z Ewandką na tematy ogólnoludzkie i roślinne i się wzięła i od  Ewandki zaraziła. Chyba zemsta za niewysłane  ciemierniki, he, he, he. Zarazek nazywa się kwaśnodrzew, inaczej drzewo konwaliowe. Ewandka jak porządny,  klasyczny roznosiciel zarazy jak już sprzeda bakcyla to takiego że pragnienie przechodzi w stan chroniczny. Kwaśnodrzew konwaliowy Oxydendrum arboreum to krzew bądź małe drzewko nadające się do ogrodów gdzie jest troszki więcej wilgoci ( ale bez przesadyzmu ). Warunki takie jak dla rodków czy magnolek, korzonki nie lubią zalegającej wilgoci ale potrzebują sporo wody. Duuużo słońca do szczęścia potrzebne i to  rodkowo - magnoliowe kwaśne PH gleby. Okrywać trzeba młode rośliny, starsze sobie z naszymi mrozami powinny poradzić ( kwaśnodrzew rośnie przeca w Pensylwanii a tam mają całkiem solidne zimy ). Na maksa kwaśnodrzewy dorastają do 4 metrów wysokości, takie małe, często wielopienne drzewa. Ozdobne w czasie kwitnienia i co ważne pachnące ( mła jest czuła na to żeby kwitnienie wiązało się z wyczuwalnym zapachem ). Jednak najnajem jest w tym wypadku jesienne przebarwienie liści - urzekające ). Rośnie  bardzo wolno co może być wadą w dużych ogrodach i wielką zaletą w małych.



Powolutku zaczynają się  odbudowywać jesienne plany podróżne mła. Jednakże nie wiadomo co z tym z podróżami  będzie  bo rzundzące ( nie tylko nasze ) kombinujo z tzw. drugą  falą licząc że ludziska nie pokumajo że zarażony nie znaczy  hospitalizowany i podłączony pod respirator. Mła to wygląda na próbę wymigania się od odpowiedzialności i przesunięcie w czasie  rozliczeń za  wprowadzany kretyńsko w wielu państwach, lockdown,  który jak widać i słychać  był tak potrzebny jak dziura w moście ( no bo jak mła proroczyła  a raczej jak jej się wnioski wyciągnęły z przesłanek, wirus nam  nie zaniknął a jedyne  co się naprawdę wypłaszczyło to mózgi, zarazek był, jest i w przyszłości zmutuje  jak tyle innych przed nim i jak tyle innych po nim ). W Europie to  zanika to się odnawia, w Stanach wędruje, mendia się nakręcają a rzeczywistość  sobie tak nie po rzundzącemu i nie po mendialnemu się dzieje. Jak zaskrzeczy to wszyscy  natentychmiast pokumamy o co kaman. Mła  przyuważyła że obecnie mendia skupiajo się na powikłaniach pocovidowych,  starannie pomijając  fakt  że to promile  promili. Widać sam wirus już nie ma tego działania mendialnego jakie miał trzy miesiące temu, więc  trza dokładać  do pieca. Tak w ogóle  to  mendia, nazwijmy je  klasyczne, radośnie dążą   do samozaorania i to nie tylko przez zarazę ale przez zachłyśnięcie  się  błyskawiczną informacją.

Nadmiar informacji, często sprzecznych ze sobą,  który nam serwują odbija  się od  mózgów, skutek jest taki  jak przy braku  informacji. Nikt nic  nie wie, czeski  film. Ludzie nie podchodzą selektywnie do info i  im się pieprzy czy ważniejsza  jest nowa bielizna  celebrytki czy ilość kasy w służbie zdrowia. W końcu uznają  że najważniejsze jest żeby  wiedzieli ile  ich własna  najbliższa rodzina osób liczy i szlus.  A do Covid - 19  wracając to na wpół zweryfikowanych zgonów ( na wpół bo cóś ciężko idzie weryfikacja he, he, he ) jest w tej chwili ponad 600 000, zaniżonych zgonów na grypę  ( bo zaniża się ze względu na wiążące się z tym   obostrzenia sanitarne ) jest corocznie od  500 000 do ponad 1000 000. Hym... jakby tu napisać, może tak co roku robić karnawał zarazowy? Na dwa miechy się w chałupach zamykać, najlepiej  po miesiącu jesienią i  wiosną. . Szczerze pisząc to najbardziej obawiam się w tym roku zarażenia zwykłą, chamską  grypą. Na wakacjach nie byłam, maseczką  się mła przydusza i do tego jeszcze nerwy bo nic  w naszym grajdołku nie działa jak powinno. Grypa po prostu mła się należy po tym wszystkim.



I tym optymistycznym akcentem kończę te jeremiady koronawirusowe. Zresztą co ja się będę jakąś grypą in spe przejmować, najważniejsze  coby  koty zdrowi byli. Dziś za ozdóbstwo robią  fotki zdziśki z Suchej - Żwirowej a za muzycznik latynoskie z indyjską nutą rytmy.

13 komentarzy:

  1. Dzien dobry Tabaazo. A co to za kwiatki te biale na 5tym zdjeciu te posrodku i z prawej strony Mozesz mnie oswiecic? Bo ty masz niezmierzone poklady wiedzy ogrodniczej jak nie przymierzajac prezes Glapa pieniedzy w banku...
    Mam nadzieje ze Cie nie obrazilam porownujac Cie do prezesa?

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie jak z wieczora zaczęło padać to padało do rana i miałam poranny koncert darcia kotów, czekających na śniadanie... :)
    Kwaśnodrzew? Nie znam. Poczytam sobie w necie ale jak go trzeba okrywać za młodu to pasuje. Moje pragnienie spokoju rozwiązało mój problem chęci posiadania różnych roślin, niekoniecznie łatwych. Więc ja mam spokój... :) Pisz o nim jak najwiecej jak sobie radzi :) Do usłyszenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku on ponoć grymaśny tylko za młodu, Ewandka ma go ze szkółki na wschodzi Polski i u jej właścicieli rośnie w gruncie. Mła się zauroczyła tymi czerwonymi liśćmi. Za młodu to u nas trzeba całkiem sporo drzewek okrywać, nawet gatunki których mła nie podejrzewała o delikatność. I to nie tyle zimowe mrozy są groźne co te cholerne wiosenne przymrozki, które u nas potrafią być niższe niż te graniczne dla wielu rozwiniętych roślin -5 Celsjusza. U młą dziś rano też było koncertowanie ale młą się cieszy że apetyt gadom wrócił. W nocy lało ale i z tego powodu mła szcześliwa- podlało za darmo. :-)

      Usuń
  3. Prezes Glapa jakoś tam jest mła bliski, zasłużył na miano lodzermenscha, człowieka bez uprzedzeń, niemającego żadnych uprzedzeń jeśli chodzi o robienie kasy. Jako prawnuczka lodzermenscha jestem od prezesa bogatsza w tę wiedzę że robienie kasy niekoniecznie przekłada się na majętną przyszłość potomstwa. W tę wiedzę jestem tak bogata jak prezes Glapa w drukowane bileciki NBPu, he, he, he. Co do porównań to stwierdzam z satysfakcją że mimo sterania wiekiem i nadmiernej ilości kilogramów nadal jestem ładniejsza od prezesa Glapy i na pewno mam lepszy gust ( blendynki ). ;-)
    To białe to nic innego jak zwyczajny krwawnik Achillea millefolium, taki "chwast" z poboczy. Bardzo fajna roślina na suche miejsca tylko trza uważać bo ekspansywna. Kwitnie długo i wytrwale. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krwawnik w ostatnią sobotę wsadziłam. Rosła sobie jego kępka na środku polnej drogi, co to planują żeby ją zalać asfaltem, więc wyrwałam. Akurat ta kwitła w wyraźnym kolorze lila-róż. Zobaczymy, czy wśród kawałka z perowskią się sprawdzi i nadal będzie w takim kolorze.
    Od razu też z żalem informuję, że w tym roku muszę sobie odpuścić czatowanie na ew.roslinki od Ciebie. Kłopot mi się zrobił poważny, raczej w ciągu najbliższych tygodni nie pojeżdżę do kuzynów. Ledwo odratowałam Felusia, zaczynało się robić poważnie. Teraz śmierdzi mi w chałupie, portfel wyraźnie lżejszy, a kłopoty jeszcze nie pożegnane. Czujnie wypatruję i kombinuję co mogę zrobić, ku pamięci i dla własnego rozważania problemu uzupełniam 60 post, i dopóki wszystko nie będzie ok. to na tym się będzie moja aktywność kończyć. Było groźnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Romano Felutiemu zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia życzymy. Jak najszybszego zażegnania złego a roślinki nie zając, nie uciekną tylko po prostu sobie poczekają aż będziesz miała czas i kłopotów na horyzoncie nie będzie widać. Trzymajcie się i nie upadajcie na duchu, jakby cóś to się ściepnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Romanko, ściskam moxno i niech Felusiowi idzie na zdrowie lepsze z kazdym dniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie Falutki to wrażliwe kocie facety, choć nikt ich o wrażliwość nie śmie podejrzewać.

      Usuń
    2. Nigdy bym nie podejrzewała mojego Podstępnego Gryzacza, że może wykręcać takie numery. Bardzo mnie wystraszył. Pomyśleć, że tak się załamał po pogryzieniu, które sam stosował wobec wszystkich. Bardzo to dziwne.

      Usuń
    3. O boszsz... mła napisała że wszystkie Falutki zamiast Felutki, no jej Felicjan takiej pomyłki by nie przebaczył. ;-) Jakby to ująć, do Podstępnego Gryzacza wróciła karma ( i to nie taka jaką koty mają zazwyczaj na myśli, he, he, he ), pewnie jeszcze w czasie kiedy w ogóle się takowych wzruszeń nie spodziewał. Myślę że czeka go długa mizioloterapia, nie ma zmiłuj.

      Usuń
  7. Jednak grypska Ci nie życzę, bo to paskudztwo straszne i męczące.

    Ludzie oczu nie otwierają, wręcz naprzeciwko, zatem można dowolnie te pozwolenia czy zaostrzenia zmieniać. Jak widzę człowieka w luźnej pustej przestrzeni, tam gdzie można swobody zaznać, czyli w namordniku po za sklepem, to widzę idealnego kandydata do wyszczepienia tudzież innych manipulacji i jeszcze będzie się cieszył, że taki zaopiekowany.
    Ale większość oglada mendia ogolnodostępne telewizyjne,i sledzi ststystyki, bezmyslnie zupełnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrowie kotowskich to podstawa. Mojemu Rysiowi nożka wydobrzała, no ale wkrotce minie miesiac od zastrzyku, a znow podroz przed nami, no i teraz nie wiadomo, czy to odstresowa reakcja ten hotspot czy jakies inszcze guano.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tyż się jakoś tak bardziej kotami martwię niż koronawirusem straszliwym i grozę siejącym. Rysiu może teraz jakoś lepiej zniesie podróżowanie a może po prostu to było jednorazowe? Zostaje Ci nóżki obserwowanie, mła tyż cały czas podgląda Okularię jak to z jej nóżką jest. A ludzie som gupie i wyraźnie lubią być straszeni, jakiś porzundek im się wtedy w życie wprowadza i niektóre dopiero wiedzo co ze sobo zrobić. Nasze rzundzące się wyróżniajo na tle innych rzundzących głupów popadaniem w skrajności, albo zamordyzm i nie wchodzimy do lasów albo wesela umfa, umfa. A w zaciszu gabinetów pewno kombinujo aż para z uszu leci jak tu zarobić dla się na wyszczepianiu.

    OdpowiedzUsuń