środa, 1 lipca 2020
Funkiasto, mszasto i paprociumowo
Przedczoraj pogoda była z tych które z wilgocią podszytu się kojarzą, znaczy padało różnie - od mżaweczki do potoków z nieba spływających. Koty śpięce w domu pomrukiwały że chcą się nazywać Samantha ( Szpagetka ) albo że im się więcej mięsa należy ( Sztaflik i Mrutek ). Pasiak z Okularią w kuchni zalegały tym razem nie na stole a w okolicach piecyka. Hym... dzień wilgny więc wpis wypadało zrobić taki podszytowo leśny, znaczy paprotny. No to mła zaczęła pisać jeszcze w tym czerwcu ale skończyła dopiero dziś czyli w lipcu.
Mła sadziła jakiś czas temu paprociumy jak szalona, no bo jak już ma być ten las w ogrodzie to bez paproci się nie da. Nie wszystko poszło tak jak mła sobie umyśliła. Zeszłoroczna susza i upały oraz paskudna i podstępna działalność mrówek nieco przerzedziła jej paprocie. Mła ze smętkiem patrzy na zaschłą karpę niekropnia stopowatego Adiantum pedatum 'Miss Sharples' i knuje plany zakupu przynajmniej paru sztuk tej ślicznej paproci. Z lekkim przerażeniem patrzy zarazem na to co wyprawia niekropień wdzięczny Adiantum venustum który zaczął zdobywać teren za pomocą rozłogów. Wspomina onokleę wrażliwą Onoclea sensibilis której rozłogi jakoś nie pomogły i która w tym roku po prostu nie wylazła. Zdążyła już też opłakać co niektóre wietlice. Wietlica samicza Athyrium filix - femina 'Frizelliae', urocza, o dość nietypowych frondach paproć odfrunęła z królikami. Bardziej twarde okazało się parę egzemplarzy Athyrium filix - femina 'Victoriae'. Wyglądają całkiem normalnie, jakby ubiegłoroczne pogodowe szaleństwo w ogóle się nie wydarzyło. Kolorowym wietlicom japońskim Athyrium niponicum idzie za to średnio, cóś jakby rosły wstecz. Nie dotyczy to odmiany 'Metallicum', ona po prostu "stoi w miejscu". Z kolei wietlica uszkowata Athyrium otophorum 'Okanum' najprawdopodobniej powiększyła grono paprociowych aniołków, śladu nie ma po tych paru egzemplarzach które posadziłam.
Teraz o moich faworytach paprociumowych czyli języcznikach. Mła ma parę odmian i troszki kundelków które bardzo sobie cenię. Zdecydowanie najlepiej rosną u niej siewki od Sylwika w typie 'Furcata'. Bardzo ładnie przyrastają i przetrzymują zimy. Z inszymi języcznikami jest różnie. Moje najbardziej arystokratyczne odmiany ( odpowiednio kosztowne znaczy ) rosną wolno ale zawsze jest to jakiś postęp. Do tej pory mła nie odnotowywała też jakiś specjalnych sukcesów uprawowych z tzw. czystym gatunkiem. Szczerze pisząc to gatunek gorzej rósł u mła niż większość odmianowych języczników. W zeszłym roku Sylwik przywiozła malutkie sieweczki "zwyczajek" i mła po lekkim podpędzeniu wysadziła je na "dorosłe" stanowiska. Wszystkie się przyjęły i po niby zimie odliczyły. Całkiem nieźle nabierają ciała, deszcze i ciepło wyraźnie sprzyjają ich uprawie. Powinny też sprzyjać uprawie paprotników ale tu jest różnie z powodu mrówek. Nie wiadomo dlaczego stanowiska paprotników tak podobają się mrówkom że te koniecznie tam muszą budować swoje domki. Mła prowadzi walkę, zachęca mrówki do wyniesienia się w insze rejony, najlepiej na tyrawniki Fabrycznego ( jemu i tak wsio ryba co w tej monokulturze żyje ) ale mrówki wynoszą się niechętnie i jeszcze mła żrą w ramach msty.
Po paru latach ładnie zaczęły wyglądać paprotniki szczecinkozębe 'Proliferum Wollaston', długo to trwało jednak mła musi przyznać że jej najstarszy egzemplarz otrzymany kiedyś od Marty robi wrażenie. Dwaj koledzy tej samej odmiany których mu później dokupiłam całkiem dobrze radzą sobie z gonieniem najstarszego, mła już widzi solidną a uroczą grupkę paprotnikową. Jednakże najlepiej u mła udają się nerecznice. W Alcatrazie tylko jednej nerecznicy udało się z przyczyn naturalnych wypaść, mła podejrzewa że to dlatego że ona była z tej cieplejszej strony Himalajów. Reszta nawet kiedy zdarzały im się problemy ze startem to z czasem dochodziła do siebie i całkiem nieźle dziś w ogrodzie rośnie. Tak po prawdzie to najładniej prezentujące się w moim ogrodzie paprocie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach, aż zatęskniłam za lasem. Najpiękniejszej nie umiałabym wskazać, wszystkie koronki baardzo mi się podobają. Falbany języczników jakoś do mnie nie przemawiają, pewnie niesłusznie. A która jest największą? Paprociumą koronkową?
OdpowiedzUsuńNajwiększe są nerecznice, mła bardzo lubi odmianę nerecznicy mocnej 'The King' ze względu na odporność, dość szybki wzrost i urodę frond ( to jest paprocium ze zdjątka nr 8 ). Ta paproć w dobrych warunkach dorasta do metra wysokości.
UsuńOoo. Tak. Duże koronki lubimy. Ale i klon jakie ma listki koronkowo-wycinankowe. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńTen klon ma wzrost solidnej paproci, he, he, he.
UsuńCzyli możesz powiedzieć:" po pas brodziłam w klonie". Jak to brzmi!! Czysty odlot😀
UsuńMła tak lubi tego swojego kurduplastego klonika że w życiu by w nim nie brodziła lękając się coby drobniutkich pędów nie połamać. Mła by sobie jeszcze chętnie klonika przygruchała ale one nie specjalnie przepadają za Alcatrazem, szczególnie te palmowe.
UsuńFotografia bardzo kłamliwą sztuką. Myślałam przed Twoim określeniem ile mierzy, że to kawał drzewka jest. A on dopiero uczeń szkoły wczesnopodstawowej. Ale piękny, i rzeczywiście lepiej w nim nie brodzić.
UsuńOn po latach osiąga rozmiary zwyczajnego żylistka, takie to drzewko.
Usuńfunkie mi zżarły ślimaki...
OdpowiedzUsuńMoje funkie też w tym roku bardzo od ślimorów ucierpiały, taki to sezon.
UsuńFiu, fiu, ile odmian paprociowych, szał normalnie.
OdpowiedzUsuńDoro to nawet nie jest początek początku kolekcji, mła zna paru naprawdę zakręconych pterydomaniaków ( to tacy doszczętnie zapaproceni ) i to jest dopiero jazda. Ekscesy takie że moje australijskie zakupy irysów bródkowych bledną.
UsuńSzalony świat, ale piękny.
UsuńA jaki drogi! ;-)
UsuńKilka razy startowałam z paprociami i jakoś mi nie szło. Paprocie miały się dobrze od maja do lipca, a potem zasychały i w następnym roku to samo. Teraz jeszcze nie wiem, nieliczne, które mam, na razie dychają. U mnie też mrówków jak mrówków. Taki rok?
OdpowiedzUsuńW Alcatrazie tyż mrówków zatrzęsienie, pewnikiem zima słaba to się owad charakteryzuje dużą liczebnością. Młą przy paprociach zauważyła że najważniejsze jest dobranie stanowiska z przygotowana odpowiednio glebą. Zrobisz dobre podłoże to nawet jakoś słońce paprocium stoleruje.
UsuńJa też bym nie chciała w monokulturze u Fabrycznego ;)
OdpowiedzUsuńJa nad Bugiem mam las w którym kijkuję po nordycku. I tam rosną paprocie. Za każdym razem mnie zadziwiają. Na zdjęciach twoich ich nie ma. One wyglądają jak plastikowe. Ciemnozielone, sztywne, stoją do góry równiutko, nie płożą się za bardzo. Rosną w kępkach. Naprawdę, wyglądają jak dobre, plastikowe podróbki. Ale są piękne, choć czasem macam, czy aby na pewno żywe, bo nawet nie chorują, nie żółkną ;)
Mła cóś na ten temat monokulturowej nudy podejrzewa bo gryzonie od Fabrycznego usiłują do niej migrować. Te plastiki to mogą być nerecznice samcze bo podrzeń chyba w tamtych rejonach nie występuje. :-)
OdpowiedzUsuńA ty się dziwisz gryzoniom? Bo ja nie ;)
UsuńPrzeszukałam narecznice, wyszło mi, że narecznica mocna to jest albo ten podrzeń jednak. Bo bardzo pachożyj :) Sprawdzę na następnym spacerze ;)
Z podrzeniem to jest zdziwnie bo młą widziała go w miejscach gdzie niby go ni ma ( to był na pewno on bo mundrzejsi ode mła sprawdzali ).
Usuń