W dzisiejszych czasach to mła podejrzewa że rozmowa w Trujce ze słuchaczem nagrana byłaby wcześniej a karwa starannie wypikana, taka prawda czasu i taka prawda mikrofonu, he, he, he. Pewnie bardziej niż przekleństwa raziłyby insze treści. Czasy się zmieniają a z nimi zmienia się język. Stara to sprawa że wyrazy zmieniają znaczenie, jedne nam się nobilitują, inne wulgarnieją ( kudy tam staropolskiemu kutasowi do jego współczesnego znaczenia ). Po zmieniającym się wokół nas języku chyba najszybciej dostrzegamy że "nasza pora już minęła". Wyrazy znaczą coś inszego niż kiedyś, to co odbieramy jako zalew wulgaryzmów czy też wręcz chamstwa to często ( nie zawsze ) tylko zmiana norm społecznych. Cóż nam zostaje? Wołać "O tempora, o mores !" za Cyceronem? Zważywszy na to jak skończył Cyceron, człowiek niezwykle światły, który jednak nie zauważył że to republika konserwowana do bólu wyhodowała cesarstwo, mła sądzi że lepiej sobie odpuścić mowy narzekające, he, he, he. Przynajmniej te dotyczące języka. My sobie ponarzekamy a karawana pójdzie dalej. Jedyny z tego pożytek to taki z bezpośredniej tresury. Nieco pary z nas zejdzie i może najbliższe otoczenie zacznie szanować troszki nasze uszy.
Nie tylko po zmieniającej się wokół niej mowie mła odczuwa własne starzenie. Hym... mła nie zawsze łapie sens dowcipów, no nie śmieszą jej. Wydają jej się płaskie, bez polotu, takie bardziej pospolite. Nie że obrazoburcze i wogle, mła uważa że szukanie śmieszności nawet w najczarniejszych sytuacjach czy w tzw. najświętszych okolicznościach jest czymś bardzo ludzkim. Więźniowie obozów zagłady też sobie opowiadali dowcipy a wszelkie wzniosłości aż się proszą o przykrojenie ich do ludzkiej miary. Choć mła zauważyła że życie zazwyczaj przerasta kabaret. Po premierze dzieła wiekopomnego "Żywot Briana" autorstwa komików z Monty Pythona, traktującego o wypaczaniu idei, kretynizmach zawierzeń różnych, nie tylko stricte religijnych, ludzkiej naturze i jej przewrotności, zagotowało się wśród chrześcijan że ho, ho. Pikiety, akcje, zakazy, no bo wicie rozumicie - atak na chrześcijaństwo ( hym... Chrystus pojawia się w tym filmie tylko raz, podczas kazania na górze i to wszystko, nikt nie robi sobie żartów z tego co mówi ale bekę mamy na całego z niedosłyszących i interpretujących jego słowa - pewnie to najbardziej zabolało, ta drwina z chęci interpretacji zgodnej z własnym widzimisię ).
Dla mła jednak zabawne do rozpęku jest też to że Kościół Anglikański grzmiał przeciwko filmowi na ostro ustami niejakiego biskupa Stockwooda, który wspierał radykalne i konserwatywne skrzydła tegoż kościoła a Kościół Katolicki ustami związanego z nim znanego i szanowanego dziennikarza Malcolma Muggeridge'a. Po latach się okazało kakao, biskup był uwikłany w nieciekawe historie w tle których mamona, przywileje oraz rodzina królewska na dodatek i jeszcze przez lata ukrywał że jest bardzo aktywnym gejem ( oczywiście ćwierkał że żyje w celibacie ). Dziennikarz z jednej strony wegetarianin i obrońca zwierząt a z drugiej nie dość że głoszący mizoginistyczne teorie, to jeszcze drapieżca grasujący na korytarzach BBC. Taka kropeczka nad i, nakazy religijne zazwyczaj nie dotyczą tych którzy je głoszą. No bo wicie rozumicie - "Nikt nie może tu nikogo ukamienować dopóki ja nie zagwiżdżę na tym gwizdku, nawet jeżeli ten ktoś powie Jehowa! Czy to jest jasne?!" Są ludzie którzy bez gwizdka czują się dziwnie niespełnieni, he, he, he. Oburzenie tych dwóch facetów jest tak śmieszne jak zawołanie "Idźcie za tykwą!" mające mieć moc religijnego nakazu.
Czy jednak to co śmieszyło i śmieszy nadal mła jest tym samym co może rozbawić ludzi sporo młodszych ode mnie? Nie jestem tego pewna, to co uchodziło w moich czasach za myślenie zdroworozsądkowe dziś nie wydaje się już tak oczywiste. Weźmy taki tekst - "Bo chcę zostać kobietą. Chcę być kobietą. Chce żebyście od dziś mówili na mnie "Loretta". To moje niezbywalne prawo jako mężczyzny." No, może śmieszyć to że jest mowa o niezbywalnym prawie mężczyzny do bycia kobietą ale teksty Monty Pythona o tożsamości płciowej w świetle rozwoju nauki, a konkretnie biologii człowieka nie są już takie jednoznaczne. Czas zmienia perspektywę. Kiedy zaczynam myśleć o zrozumieniu istoty transseksualności w ujęciu medycznym, terapii już nie hormonalnej a genowej, czuję się troszki niepewnie. To już nie jest śmianie się z czyjejś "beznadziejnej walki z rzeczywistością" tylko z kalectwa. Nie rżę przeca z tego powodu że ktoś się urodził z niewykształconymi kończynami czy z brakiem twarzoczaszki, zaczynam dziwnie się czuć kiedy uświadamiam sobie że żart z Lorettą może uchodzić za naśmiewanie się z urodzenia się z takim a nie innym zestawem i konfiguracją genów. Humor jest chyba równie nietrwały jak mowa, jego właściwe poczucie trwa mniej niż jedno pokolenie.
Mła łapie się też na tym że nudzą ją współcześnie tworzone filmy, zwłaszcza te wzorowane na grach komputerowych. Bo gry tego rodzaju to świat obcy dla mła, absolutnie jej niebawiący. Wirtualne rolniczenie, zbieranie grzybków, ucinanie głów i rozpierduchy w ogóle mła nie kręcą. Granie z kimś on line i wcielanie się w postać wymyślaną przez kogoś inszego mła jest w stanie zrozumieć, to nic inszego jak projekcje literackie tylko mniej pola do wyobraźni własnej zostawiające ( lecz też żyjesz czyimś życiem w innym świecie ). Może mła musi po prostu czekać na rozwój gatunku, na razie robią gry dla dwunastolatków albo dorosłych na poziomie mentalnym dwunastolatków, może kiedyś stworzą gry dla pań starszych. Całkiem ale to całkiem insze. Panie starsze będą wówczas pędzić do domów by dopaść domowego większego ekranu aby pokazać na nim księżniczce Elżbiecie co naprawdę o niej myślą albo poczuć się dziwnie chodząc samotnie ulicami miasta potraktowanego przez prawdziwą zarazę. Wszystko przed nami, w końcu kino zaczęło się od pokazu pociągu wjeżdżającego na stację a przez całe lata za szczyt sztuki filmowej uchodziło kopanie kogoś w tyłek. Dziś oglądając takie obabrazki filmowe mła się zastanawia nawet nie nad tym czy to ekscytowało czy śmieszyło tylko nad tym po co w ogóle to ludzie oglądali? Nuuuda! Sto lat życia z ruchomym obrazem a mła nie bardzo jest w stanie wyobrazić sobie wrażliwości ludzi "przedfilmowych". Pewnie ludzie grający w wirtualu kiedyś tam w przyszłości nie będą mogli sobie wyobrazić jak mła mogła żyć bez gier. No mła "...młodość zeszła marnie, bez kikimobilu, biofonu, wirocyklu i astrodaktylu" jak to pisała Poetka.
Nie tak dawno mła ustaliła razem z Mamelonem i Sławencjuszem że "Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem" i to nie dlatego że my jesteśmy "umysły ścisłe" ( znaczy ściśnięte ). Później po rozmówce mła natrafiła na tekst w necie dotyczący zapamiętywania muzyki. Prawo inżyniera Mamonia w pewnym wieku występuje u olbrzymiej części populacji osób starszych ( znaczy kole pięćdziesiątego roku życia się zaczyna na poważnie problem z zapamiętywaniem muzyki ), wiecie pamięć niewerbalna siada z wiekiem. Efekt może być taki że wszystkie melodie wydają nam się takie same, nie jesteśmy w stanie ich powtórzyć. Smętna strona biologii. Wówczas ćwierkamy radośnie że za naszych czasów to była muzyka a teraz takie wszystko dodupne, spamiętać melodii nie sposób. Oczywizda jak któś trenuje wytrwale prawą półkulę mózgową ( u większości ludzi muzyczka "siedzi" w prawej półkuli ) to ma mniej problemów z zapamiętywaniem lalala. Badacze tematu doszli do wniosku że taki normals to kole trzydziestego trzeciego roku życia przestaje sięgać po nową muzykę, podobno dlatego że nam się preferencje życiowe zmieniają - emocjonujemy się inszymi sprawami niż w młodości, w której muzykę odkrywamy. Ech... dobrze że mła może sobie pobebłać jeszcze z Bebłaczem, mogło być gorzej.
Obrazki ilustrujące wpis o poczuciu nadchodzącej starości są jak najbardziej na miejscu, starzy mistrzowie znaczy, głównie Holendrzy czyli Niderlandczycy. Fragmentarycznie bardzo podani ale tak że można nacieszyć oczy mistrzostwem rzemiosła. W muzyczniku prawdziwe starocie - Hanka Ordonówna.
Prawda. Wszystko przemija i zmienia się. My też. Narzekać bez sensu, choć podejrzewam że wpis powstał nie tylko na skutek fascynacji Agatka tekstami piosenek (fuj) i ogólnie sztuką współczesnej konwersacji. No nic wiosna idzie, będzie piękna, mimo że to już któraś. Zbieraj siły, odpoczywaj przy odwilży, dopieść siebie i futerka. Fluidy ślę.
OdpowiedzUsuńEch mła się dziś cóś staro czuje. Szpagetka podżarła, Pasiak nic nie ruszył, jutro Dohtor i powtórka z rozrywki ( na Pasiaka muszę mieć grubsze igiełki, on ma skórę jak na byku ). Po dwunastej lekarz do Pana Dzidka, Małgoś na dobitkę jedzie w poniedziałek. Dohtorowo tak jakoś i stąd pewnie moje starcze narzekania. :-/
UsuńTy nie narzekaj na skórę Pasiaka, koleżanka I. na moim koniu stępiła jedną igłę ( trzy próby wbicia z naprawdę porządnym rozmachem zakończyły się niepowodzeniem ), a drugą, kiedy w końcu udało jej się wbić, wygięła. :-DDD Bo koń nie chciał stać grzecznie podczas wstrzykiwania, tylko zdecydował, że trzeba iść. A igła jakoś się wygła od tego wszystkiego.
UsuńAch Tabaazo, jednakowoż Ty młoda jesteś, w porównaniu do co niektórych. Oraz młoda duchem, zdecydowanie.
Szpagetka podjada, Pasiak dziś też cóś raczył co jednak nie zmienia postanowienia mła o wizytce dohtorskiej. Reszta kotostwa profilaktycznie dostanie wzmacniacz witaminowy, bo mła nie dopuści do "pandemii" kociego katarku w swoim stadku. Do obsługi koniczków mła się nie nadawa, mła by konie atakowała werbalnie "Czy konie mnie słyszą?" ale bieg za koniem z igiełką odpada ( nawiasem pisząc ta kobyłka zastrzykowana to charakter ma z tych cięższych ).
UsuńNo w porównaniu do Małgoś - Sąsiadki to mła jest świeżynka ale mła czuje zmęczenie po kościach. Kiedyś więcej spraw mogła ogarnąć a teraz ledwie, ledwie. Ech...
Nie lubię tego starzenia, ale co poradzić.Czego to oznaka, jesli nie chce mi sie wstać z fotela, bo zapomnialam posolić sniadania, starość czy jeszcze tylko lenistwo 😀?
OdpowiedzUsuńBardzo ladne obrazki.
OdpowiedzUsuńMła sam upływ czasu nie przeszkadza, wkurza ją jednak własna niemoc z tym upływem związana. Jak się nie chce wstać z fotela i posolić śniadania to jest to lenistwo spowodowane starzeniem się organizma, he, he, he. ;-) Staroruryzm w wersji na leniucha.
UsuńMła lubi tzw. starych mistrzów. Zazdraszcza im opanowania rzemiosła.
Widzisz sama, młodzi mistrzowie rzemiosła opanowanego nie mieli, jeno starzy. A że i Ty... są plusy wieku słusznego - rzemiosło opanowane do najdrobniejszego szczegółu. :-)
UsuńMła jest stara rura a rzemiosło nadal nieopanowane. Ech... nawet sprzątać porzundnie mła nie potrafi. :-/
UsuńTego rodzaju rzemiosła dama opanowywać nie powinna.;-) Co innego sztuka układania bukietów, wytwornego ogrodowania , aranżowania szklanych bibelotów, ewentualnie kotów na kapie łóżka...
UsuńLatający dziś rzucił refleksją, przyglądając się mnię, gdy tak sobie stałam oparta o widły, po sesji terapeutycznej czyszczenia za-stajni z grubej warstwy końskiego nawozu, że wyglądam już jak typowy chłop, nawet nie stajenny. I przeprowadził wywód na temat jednolitości ubiorów współczesnego chłopstwa, niezależnie od kraju pochodzenia, biorącej się ze stosowania zasady rygorystycznego utylitaryzmu.
Znaczy się, że jak chlop współczesny wyglada?
UsuńWygląda jak ja. Brudne kaloszopodobne buty, najchętniej za duże - więcej skarpet się zmieści, następnie spodnie typu rozciągnięty dres, najczęściej ocieplane, z gumką zbyt luźną zazwyczaj, nie wiedzieć czemu. Swetrzysko, komin, albo szalik, kufaja albo kamizelka, koniecznie z kieszeniami. Czapiszcze na głowie, takie typu beani, bo można głęboko naciągnąć na uszy. Włos nieczesany. Wszystko przyprószone słomą, sianem, gnojem lub ziemią, ewentualnie wszystkim po trochu. Rękawiczki też się przydają. Na czapce czołówka wieczorową porą. Okulary koniecznie czyste.
UsuńTaa... pokoje i układanie kwiatów, tresura służby ( w wypadku mła niestety tylko tej wewnętrznej, znaczy inszej strony osobowości, niestety to dlatego że ktoś by się przydał nie tyle do tresowania co do ogarniania czego mła nie ogarnia ), bibelotowanie a mła tyż coraz bliżej do uzyskania wyglądu chłopa. Gdzie te kóronki i falbanki, gdzie strusie pióra przy kapeluszu? Qrcze, Latający się cóś na chłopskiej modzie zaczyna za bardzo znać, myślę że nadchodzi czas na zrobienie entrée w wielkim stylu - przystąp do wideł i gnoju w peniuarze, koniecznie koronkowym. Co tam rygorystyczny utylitaryzm, wszelkie wywody na temat stylu preferowanego przez włościan różnych krajów zamrą Latającemu na ustach na ów słodki widok. To pisze mła, ubrana w rozciągnięte spodzienki, staro koszulke ( mięciutka i ciepła ) i bambosze na dogorywku. Sprzątanko się szykuje.
UsuńNie mam peniuaru.
UsuńHym... może być drobny problem z dostaniem owego, zdaje się troszki zapomniana cześć garderoby ( cóś jak świętej pamięci mantinka, kuzynka lizeski ). Może wystarczy sama zapowiedź pojawienia się przy widełkach w peniuarze ( choć może być niezrozumienie bo chopy to się na damskiej garderobie słabo znajo i Latający skojarzy że to jaki strój roboczy i z zaskoczki nici ). ;-)
UsuńSzósty raz zaczynam odpowiadać, ciekawe czy tym razem się uda. Jaki tam staroruryzm. Stare rury to uważają że we wszystkim są mistrzami. A to solenie - zadziałał mądry leń co wie że sól niezdrowa, jak i szkodliwe są ruchy których celem dosalanie.😀
OdpowiedzUsuńNiemniej narzekać można (KAZDY MA PRAWO DO ROZRYWEK!!!), rzeczywiście świat szaleje, ale i młodzi są wobec niego bezradni i naprawdę muszą się spinać by coś zdziałać. Tak jak i prawda, że paskudnie (konieczne wizyty medyczne be), żmudnie i słabo. Minie, to jeszcze nie pora na załamywanie rączek i płacze depresyjne. Może pora na opanowanie czegoś w stopniu mistrzowskim, jak tak koniecznie musisz. Fluidy ślę nadal.
Ja jestem rura dziurawa, mam dziurwę akurat w takiej lokalizacji w której u innych starych rur znajduje się samozadowolenie. No qrcze, nie dość że stara to jeszcze z defektem. Taa... tak się właśnie kończy rozdzielanie włosa na czworo, cytując doktor Bernę "Ostatnio często się zastanawiasz. Zdrowy organizm żyje i działa, tylko chory zastanawia się nad sobą". ;-D
UsuńMłodzi są młodzi, oni zmiany wypracowujo ale jednocześnie jakby nie zauważajo bo to przywilej doświadczonych. Mła usiłuje nie być perfekcjonistką bo to niemożliwe ale z drugiej strony są rzeczy które chciałaby robić lepiej niż robi. Tylko ten cholerny czas nie chce się rozciągać! Fluidy ślij bo są poczebne, mła jak mła ale kotostwu się przydadzo. Jest lepiej, Szpagetka nawet usiłowała opiekować się Pasiakiem ( siostra Ratched ) co ledwo zdzierżył. Jedzą więcej i pokazują gorsze cechy charakterów, znaczy ma się na życie. Jakby dzięki fluidom zbandyciały do normalnego stanu to przynajmniej na tym polu mła nie będzie staczać walk i odetchnie z ulgą.
No to ślę, z nadzieją że i Ty skorzystasz
UsuńMła ma słabo ze skorzystaniem bo niektórzy to się rozsiedli i chłoną! Jeszcze w ramach rekonwalescencji cho tylko miącho prawdziwe żreć. :-)
UsuńMistrzowskie opanowanie plawienia się w lenistwie na ten przyklad.😀
OdpowiedzUsuńNo🤣
OdpowiedzUsuńMła by chętnie potrenowała ale złośliwe czynniki zewnętrzne jej nie dajo. No zawsze cóś... :-/
UsuńA tam, ksiazka sie nakryć i kotami!
OdpowiedzUsuńJA tak zaczynam weekend! :D
Obrazki zacne, ale chyba Mrutkowa sesja dawno była ;D
Tsk jest, co właśnie czynię, fotel, nóżki na krześle, kocyk a na kocyku duży kotek, a w tv na hbo go miniserial Mildred Pierce.
OdpowiedzUsuńOoooo to muszę zobaczyć. Ja polecam Des. I Wykopaliska na Netflix fajne. I oglądam Shadowhunters jeszcze 🤐
UsuńMadka zrobiła sesję Mrutku, którego wcześniej musiała przekupić wołowiną i indykiem. Mrutku ostatnio ciągle żąda korupcji, mła wyczuwa lekka zazdrość o chorzejsze koty. Dziś Mrumi postanowił spać na madce i madka była obłożona że ho! Mła ledwie żyje po tym obłożeniu bo tej zimy Mrutek osiągnął wagę słuszną. Wieczorem mła się zalęgnie z kotami ale chyba sobie poczyta raczej niż poogląda. Trza jej troszki od bodźców odpocząć. :-)
UsuńWłaśnie kończę Mildred oglądać! Ostatni odcineczek!
UsuńA mła wczoraj zasnęła na czymś filmowym co nie pamięta o czym było bo wzięła i błyskawicznie odpłynęła ( ćóś jej majaczy że dokumentalny serial czy na "autentycznych faktach" oparta fabuła ). U mła wyraźnie przesilenie wiosenne, pochrapuje po zasięściu czy położeniu się "na chwilkę".
UsuńHre,hre u mnoe perma, perna,,permnamentne przesilenia po jesiennym atakuje przedwiosenne, ale serialiki jak najbardziej wchodzą.Kocuru jak oblatana i z duza iloscia czasu obecnie, a ze nieco kontuzjowana bywszy, to ilosc ogladnietych seriali i filmow spora.Des lyknelam juz dawno, wykopaliska kilka dni temu, bardzo ok. Teraz,ogladalam na netflixie ,,Co widzą jej oczy" .
OdpowiedzUsuńTeż mam to w planach ale na tygodniu. Bo wczoraj zaczęłam New Amsterdam - jakie to fajne!
UsuńMła nic nie planuje oglądać bo jak zaplanuje to znowu co pieprznie i nie będzie miała czasu. :-/
Usuń