Dziś będą wspominki z Gandawy, mła pokaże Wam stary zamek nazywany Gravensteen ( co po flamandzku vel południowoniderlandzku vel poludniowoholendersku oznacza skałę hrabiów ) Zamek który widzicie na fotkach uchował się cudem, jest naprawdę stareńki, pochodzi z 1180 roku. Drzewiej był rezydencją hrabiów Flandrii i na takim stanowisku zamkował do 1353 roku. Następnie został przekształcony w sąd, przy okazji otworzono w nim więzienie miejskie, potem został mennicą, a z czasem nawet nawet fabrykę bawełny. Obecnie w zamku jest jest muzeum Sprawiedliwości ze zbiorami broni i narzędzi tortur, a sam zamek robi za jedną z głównych atrakcji miasta. Co prawda Mistycznego Baranka nie przebija ale prawie każdy odwiedzający Gandawę czuje się w obowiązku podreptać do zamku Gravensteen. Początki obronnego budynku w miejscu gdzie dziś stoi Gravensteen sięgają czasów panowania hrabiego Flandrii Arnulfa I ( lata 890 - 965, książę Mieszko kombinował właśnie jak nas ochrzcić przyjmując ryzykownie pierwszą święconą wodę na siebie ). Miejsce było takie w sam raz na posadowienie jakiejś fortyfikacji, położone pomiędzy dwoma odnogami rzeki Lys, zostało po raz pierwszy ufortyfikowane około roku 1000 roku. Najsampierw sprawę obronności załatwili palisadą, a później z drewna przerzucili się częściowo na kamień i powstały pierwsze mury obronne łączone z palisadą. Wkrótce z tej kupy kamieni ułożonych w sposób trudny do zdobycia powstał zamek czyli prawdziwe mury forteczne i budynek zamkowy, który był drewniany, no wicie rozumicie, mury z kamienia z Tournai ale budynek mieszkalny zamku z ciepłego drewienka. Zresztą w tym czasie wszystkie budynki wznoszone na terenie zamku były drewniane, większość z nich była zresztą budynkami gospodarczymi. Jednakże dość szybko bo jeszcze w pierwszej połowie XI wieku mieszkalny budynek drewniany zastąpił budynek wzniesiony z kamienia. Nie bardzo wiadomo komu przypisać ten etap budowy zamku, kandydatów jest dwóch: hrabia Baldwin IV ( żył w latach 938-1035 ) i hrabia Baldwin V ( żył w latach 1035-1067 ). Zamek kamienny już wtedy był zamkiem z prawdziwego zdarzenia, posiadał wielką klatkę schodową, miał liczne świetliki, rzadkie w ówczesnych zamkach kominki ( zadowalano się misami z żarem ) i szczyt najnowszej zamkowej mody - latryny. Prawdopodobnie zamek miał też wieżę.
Mniej więcej w czasie budowy zamku przez Baldwinów nastąpiła reorganizacja hrabstwa Flandrii, w wyniku czego zamek został zdegradowany do roli siedziby wicehrabiego. Za panowania Teodoryka Alzackiego ( który żył w latach 1128-1168 ), przebudowano zamek w konstrukcję, która na przełomie wieku XI i XII cieszyła się zasłużoną popularnością na tych terenach, bowiem łączyła funkcje obronne z pewną praktycznością założenia. Ten typ fortyfikowanego zamku nazywał się motte and bailey i był powszechny w całej Europie Zachodniej od X do XIII wieku. Termin jest młodszy niż sam typ budowania podobnych konstrukcji, słowo motte jest francuską wersją łacińskiego słowa mota, a we Francji słowo motte, powszechnie byo używane w odniesieniu do kępy darni, którą wzmacniano sypane kopce na których stawiano budowle. W XII wieku było już używane w odniesieniu do samych zamków. Z kolei słowo bailey pochodzi od normańsko-francuskiego baille lub basse - cour, odnoszącego się do płaskiego podwórca otoczonego murami. W źródłach średniowiecznych nazywano to castellum, dziś określamy to jako zespół podzamcza. Budowanie takiej konstrukcji było dość proste i ... tanie, ot, ścięty stożek z uklepanej ziemi otoczony kamorami. Dla bezpieczeństwa często pojawiała się w takich zamkach fosa. W 1176 roku pożar zniszczył zamek główny, jak też strawił zabudowania dziedzińca. Zamek został odbudowany w roku 1180 przez Filipa Alzackiego ( żył w latach 1168-1191 ), który poprzez odbudowę zamku chciał zwiększyć zarówno autorytet własny jak i pozycję hrabstwa. Podwyższono i poszerzono wzgórze czyli motte tak, że centralna konstrukcję hali z wbudowanym w majestatyczny donżononem vel bastionem ratuszowym osiągnęła wysokości około 30 m. Brama otrzymała budynek frontowy i połączono ją z ogrodzeniem z z 24 wystającymi wieżami tzw. échauguettes. Kamienie o różnych kolorach nadawały architekturze w gruncie rzeczy militarnej, bogaty wygląd. Zamek miał dwie kondygnacje podziemne, czytaj lochy, i dwie naziemne z ozdobionymi, wspaniałymi sklepieniami, kolebkowymi sufitami. . Na dziedzińcu pojawiła się zamkowa świątynia, kościół sint-Veerlekerk, następca kaplicy z czasów Arnulfa, który został konsekrowany w dniu 30 czerwca 1216 roku.
Zamek Gravesteen to był taki miś, którym władcy Flandrii, mówili bogatym mieszkańcom Gandawy że; "To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo!" No ale czasy się zmieniały, rycerstwo specjalnie się na awanturach w Ziemi Świętej masowo nie bogaciło a kupcy miejscy wprost przeciwnie. Hrabia Ludwik van Male ( żyjący w latach 1330-1384 ) uznał, że Gravensteen oferował mu zbyt mało komfortu i wyniósł się z zamku. Zamek Gravensteen zmieszczaniał, w XIV wieku był siedzibą z Rady Flandrii i Sądu Najwyższego Flandrii, Sądu Feudalnego Oudburg i Ławy Regionalnych Radnych. Sądzono tutaj przestępstwa największego kalibru, np.: cinżkiej obrazy majestatu. Wybudowano oczywiście nowe budynki dla urzędników, dostosowano go. Popracowano nad lochami i salami tortur. Prawdziwy szczyt budownictwa penitencjarnego w XIV wieku. Zamek służył nie tylko do takich smętnych spraw, odbywały się w nim również fety z tych prestiżowych, przyjęcia i wesela, a także spotkania Zakonu Złotego Runa. W roku 1353 stworzono stworzono w budynkach zamku t mennicę. W roku 1491 roku Gandawa utraciła jednak przywilej bicia monet z powodu buntowniczej postawy przeciwko cesarzowi Maksymilianowi Habsburgowi. tak sobie zamek trwał aż w XVIII wieku przestał być potrzebny, jego funkcję przejęły inne budynki w mieście. Podupadły zamek kupił inżynier Jean Baptiste Brismaille i przekształcił go w przędzalnię bawełny. Istniejące budynki przeznaczył na magazyny bawełny i pokoje dla pracowników. W drugiej połowie XIX wieku przędzalnia, z powodu starości zamku zamku musiała poszukać nowego lokum a zamek przeznaczono do rozbiórki. Na szczęście projektu nie zrealizowano, choć było blisko bo dla mieszkańców miasta zamek był symbolem nadużyć władzy, ucisku feudalnego i tortur. W 1865 roku Gandawa wraz z rządem Belgii rozpoczęła proces mający na celu odbudowę tego wspaniałego zabytku. W roku 1888 rozpoczęto demontowanie wszystkich budynków, które nie zostały zbudowane z kamienia z Tournai. co pozwoliło odsłonić z wielowiekowych nawarstwień pierwotny, surowe ale imponujące pozostałości średniowiecznego zamku. demontowano także kamieniczki przylepione do zewnętrznej strony murów. Archeolog Joseph De Waele zdecydował się na odbudowę zamku Gravensteen z czasów Filipa Alzackiego. W 1907 roku odbudowany zamek został udostępniony zwiedzającym.
Wiecie jak to jest z tymi przebudowami XIX i wczesno XX wiecznymi. De Waele, zainspirowany podejściem francuskiego architekta Eugène’a Viollet-le-Duca , usiłował przywrócić zamkowi jego wygląd z XII wieku, tylko mu coś wyobraźnia za mocno pracowała. Wiele szczegółów dodanych przez niego, takich jak płaskie dachy i okna oficyny wschodniej, nie uważa się za zgodne z prawdą historyczną. W 1949 roku o zamek stoczyła się bitwa. taka, tak, bitwa o Gravensteen. 138 studentów Uniwersytetu w Gandawie zajęło zamek w związku z nowym podatkiem którym obłożono piwo. Zwycięsko zabarykadowali bramę zamku, opuścili bronę, a pojmanego jeńca, jedynego pełniącego służbę wartownika, bestialsko torturowali zamknięciem w szafie. Następnie wywiesili sztandary wzdłuż murów zamku i starannie obrzucili policjantów zgniłymi owocami. Niestety państwo belgijskie zwyciężyło, studentów usunięto z zamku. Publiczne protesty poparcia doprowadziły jednak do tego, że żaden z nich nie został pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny. Jeśli chodzi o piwo to podatek został. Nie tak dawno o zamku znów było głośno, to w związku z cud pomysłem "na odrobinę nowoczesności". Ponoć gandawian wręcz wykręciło na widok proponowanego piękna. No i to by było na tyle.
Przeróbek nie dostrzegam, dla mnie to moloch bardzo średniowieczny. I moloch.
OdpowiedzUsuńRomi, on taki tylko na fotkach, na tle i Malborka to on jest rozkoszna miniaturka.
UsuńCoś podobnego!
UsuńPotwierdzam, byłam, widziałam. Taki zwarty, kamienny torcik. Do schrupania, chociaż uwaga na ząbki ( bo ten kamień z Tournai pewnie jest twardy ). Po uczciwości dodam, że tylko z zewnątrz go widziałam i się zachwyciłam. No i ta lokacja - w dzisiejszych czasach totalnie od czapy, pomiędzy tramwajami.
UsuńW Gandawie potężne są kościoły, oba miastowe zamki takie piciumiaste. Co do oglądania wnętrz - w muzeum z narządkami tortur są ilustracje poglądowe jak czego używano. Mła starannie zrezygnowała z oglądu zachowując 10 euro na bilet w kieszeni. Usytuowanie rzeczywiście jest specyficzne, wygląda jakby miasto zaatakowało zamek.
Usuń