No to świętujemy! Jak na razie w półspokoju bo czeka mnie rozmowa na temat odpalania fajerwerków na terenie nieruchomości ( po pasterce był przedsmak Sylwestra, zdaje się że znów się bez słowa pisanego nie obejdzie, niestety ). Pewien rodzaj debilizmu jest ciężkouleczalny, no po prostu ciężko jest wpaść na to że nie odpala się petard tam gdzie są jakiekolwiek budynki drewniane czy samochody. Szczerze pisząc to na to że w ogóle nie odpala się petard w zabudowanym ściśle terenie ( przypomina mła się straż pożarna gasząca żywopłot z żywotników wysokich na pięć metrów, pożar na szczęście nie przeniósł się na budynek, choć okiennice poszły z dymem - petardę tujobójczą odpalał osobiście dohtor nauk medycznych, debilizm petardowy jest hym... egalitarny ). Mła zabombkowała w tym roku rodzinę prezentowo i w poczuciu satysfakcji że i oni zaczną "dozbrajać chujinki" sama dozbroiła swoją tym co otrzymała w prezencie. Chujinka jest w tym roku bardzo, ale to bardzo zwierzątkowa. Mła by zrobiła więcej zdjęć ale światło nie sprzyja a sztuczne jaki daje efekt to sami widzicie. Dnia już więcej ale nadal szaro i szaro i jeszcze raz szaro. Koty w noc wigilijno mówili za to ludzkim głosem, no prawie. Cieplutko się mła na sercu od tej kociej potrzeby mruczanek robiło. Doro przesłała mi netem życzenia wymruczane przez jej Iśkę ( trarktory zdobędą wiosnę, tak się mła natentychmiast skojarzyło ), moje dziewczynki z powodu tej strzelaniny postpasterkowej mruczały cichutko pod "kordłą", natomiast Mrutek spał i chrapał. Zdaje się że on z tych których wystrzały armatnie nie budzą. Dziewczynki w tych mruczankach były naprawdę słodkie, choć po prawdzie to nadawały na Mrutka ( co i raz wystawianie kontrolne łebków i sprawdzanie czy on śpi, w końcu Sztaflik postanowiła go obudzić przez zasiedzenie ale dopiero zasiedzenie z podgryzaniem spowodowało podniesienie Mrutkowych powiek ). Szpagetka potrzebowała podwójnej porcji utuleń a Okularia po prostu wyczuła że marzę o tym żeby zaległa mi na głowie. Rano w pierwszy dzień świąt wstałam wysiedziana. Kark bolał, plecki tyż, cud że sama mła mówiła ludzkim głosem po takim zasiedzeniu.
Przy okazji wolnego mła obejrzała sobie wieczorkiem filmy co to je sobie obejrzeć uplanowała. No rozczarowanie po całości - "Zombieland 2" nie miał nic z lekko kretyńskiego uroku części pierwszej. Mła podejrzewa że jego powstanie da się wytłumaczyć za pomocą dialogu który ma miejsce w końcówce filmu ( reporterka do Billa Murraya "Dlaczego zdecydował się pan nakręcić Garfielda 3?" - Bill do reporterki i całego świata "Prochy kosztują!" ), film o dwóch papieżach był taki jak film "The Queen" i serial "The Crown" ( hagiografia nie przejdzie ale ratujmy co jest jeszcze do uratowania, zachowajmy szacunek a przynajmniej jego resztki ). Mła się zniechęciła do domowych seansów świątecznych i oddaje się dziś lekturze. Niestety, filmowy niesmak jej pozostał i mła się obawia że nowy film Guya Ritchiego, który ma wejść na ekrany ( film nie Guy ) w styczniu też ją może rozczarować. Lepiej jej było jasełka oglądać a nie szukać rozrywki z podpuszczenia krytyków filmowych ( czytaj działu reklamy dystrybutora filmu ). Spacery i wizyty w ramach świątecznej rozrywki odpadajo dla mła, pogoda jest psowa i jej się po prostu z domu nigdzie ruszać nie chce. Trochę blue te święta, deszczowo i sennie wokół.
Latające świnki :))) Wszystko piękne, ale świnki w różowe kropki :))))
OdpowiedzUsuńJa też obejrzałam Zombieland2, fakt, że słabszy, ale ja lubię Woodego, więc zluzowałam i pośmiałam się. Wiedźmina oglądam i podoba mi się, Jaskier fajny :)
Jak mię rwa kulszowa zresetowała, oglądałam Doktora Martina, polecam, humor przedni, angielski. The Crown nawet się nie umywa.
Święta się kończą, możem zluzować i odpocząć :) Fajerwerki w moim miasteczku nawalają już ze trzy tygodnie, przywykli wszyscy...
Mła było blue i polazła do Mamelona i Sławencjusza, u których odprężyła się przy starym, prawdziwie bożonarodzeniowym filmie "Żywot Briana". Mła zna dziełko na pamięć ale i tak się zarykiwała przy scenie kamieniowania ( Sławencjusz popłakiwał przy wyczynach lingwistycznych Piłata ). Jeżeli doktor Martin to ten co bał się krwi to mła oglądała. Podobał jej się, tylko że ona to tak dawno temu widziała. Może czas sobie przypomnieć. :-) Woodiego mła też lubi bo Woody się zawsze obroni ( nawet w kretyńskich surferskich opowiastkach potrafi być zaskakująco uroczy, uwielbiam jego przemowę o etyce pracy którą to przemową raczył faceta obsługującego kosiarkę, w takim właśnie surferskim filmidle ). Wiedźmin to nie moja bajka, mła cóś nie docenia świata fantasy. Te Geralty, Hobbity i inne jej się plączą. Inni to majo przy filmach gangsterskich a mła ma przy tych baśniowych. U mła przed świętami nie strzelali, trzeba przyznać że z roku na rok jest coraz mniej hałasu i smrodu spowodowanych fajerwerkami. No i bardzo dobrze!
UsuńCo do świnków skrzydlatych to mła od paru lat jest nimi zauroczona. Pierwszą taką bombkę kupiła chyba ze trzy lata temu, w zeszłym roku uchodziła jeszcze dwie na wyprzedażach poświątecznych. W tym roku też je przyuważyła. :-)
Ten żwirek w rożkach z papierków! To i moja najulubieńsza scena :)
UsuńŻywot Briana kocham, muszę znów sobie zapodać!
Doktor Martin zaiste bał się krwi. Jak oglądałaś dawno, to dorobili jeszcze sezonów. Sporo się działo. To aktywny serial, w przyszłym roku następny sezon :)
No proszę, to sobie poszukam Martina, dohtora znaczy.
UsuńPonoć wyłapujemy z Montiego ledwie połowę smaczków ( języki i realia życia w GB w drugiej ostatniej ćwierci XX wieku ) ale mła numery chłopaków wydawały się od zawsze uniwersalne. No ludzie pod każdą szerokością geograficzną bywają niemożebnie śmieszni. :-)
Jaka fajna jeżowa bombka!!! Cudeńko. Ja o zgaszeniu zapału fajerwerkowego mogę zapomnieć jak podejmę temat to beznadziejni sąsiedzi jeszcze więcej nakupią :/
OdpowiedzUsuńA jednak podejmuj ten temat, to jest rzecz która się sama nie załatwi. Moim ulubionym argumentem jest ostatnio straszenie że nie wiadomo w razie pożaru od fajerwerków czy firma wypłaci ubezpieczenie ( wypłaci ale postraszyć zawsze można ). Jeżyk przyszedł do mła z okazji Mikołajek, polska bombka, urocza. :-)
UsuńA ja się zastanawiam, czy by nie poruszyć tematu na radzie gminy.
OdpowiedzUsuńA bombków Ci zazdroszczę od zawsze, Taabazo. ( A właściwie dlaczego się tak nazywasz?)
OdpowiedzUsuńPorusz, w końcu czas z pewnych przekonań o absolutnej wolności wyrosnąć. Mam wrażenie że zabawy z środkami pirotechnicznymi napotykają opór głównie wśród mentalnych dwunastolatków. Pobawić się w święta jak te dzieci, infantylizacja na całego. W końcu po trzydziestu latach wolnego państwa powinno jakoś do współobywateli dotrzeć że absolutna wolność to na pustyni a nie wśród ludzi i że trza się solidnie ograniczać bo nikt nie musi tolerować naszych smrodów czy hałasów. No trza zacząć wymagać! W ogóle to powinno się stworzyć jakieś sensowne prawo o emisjach, oczywiście kiedy skład parlamentu przestanie przypominać skład aktywu partyjnego fabryki nocników w czasach głębokiego PRL - u. W obecnym składzie to cinko nie można wymagać bo żeby myśleć to trzeba mieć czym ( dotyczy to wszystkich ugrupowań od prawa do lewa ).
UsuńWiesz że mła na bombki poluje na wyprzedażach, z prawdziwym myśliwskim zacięciem. W tym roku słabo zapoluje bo ma zobowiązania lekstryczne i chce cokolwiek odłożyć dla Lekstrycznego ( co łatwe nie jest bo witamy w krainie podwyżek ).
Mła była własnością dwóch suczek - Tabisi i Azy. To na ich cześć mła sobie zrobiła netowe imię. :-)
Taabaazo, ale skąd się mają wziąć ci myślący w naszym pożal się Boże, ciele ustawodawczym? I skąd mają nasi dumni posiadacze prawa do głosowania wziąć rozum, by na tych mądrych zagłosować? Z wyprzedaży w sieciówce?
UsuńElektryczny może mnie w dupę pocałować jak na razie. Susza jest dobra na jedną rzecz przynajmniej - fotowoltaika kręci się jak wściekła i robi nadprodukcję.
Potrzeba matką wynalazków, życie nas znaczy nauczy mundrości. Mogłoby być prościej, bez bólu ale widać nauka dobrze przyswojona musi boleć. Mła tak sobie właśnie myśli że jeszcze chwilka a wszystkie które mogą zaczną sobie własną lekstryczność robić, a potem robić i inne własne rzeczy.
UsuńA ja najbardziej lubię takie muchomorki! Wisiały na choince w mamimym domu!
OdpowiedzUsuńOd muchomorków to ja jestem uzależniona, ku zgrozie Mamelona. Problem w tym że muchomorki ładne wcale nie jest prosto dostać. :-)
Usuń