niedziela, 22 grudnia 2019
"Madka, ja nie chciałem!"
No i stało się, Mrutek użarł mła. Nie żeby celowo, przez pomyłkę i z pośpiechu ale za to całkiem solidnie. A wszystko przez łakomstwo! No bo przeca nie przez głód! Mrutek wyhodował sobie całkiem niezły bandzioszek ( Małgoś - Sąsiadka określa go mianem "kot pełny", znaczy sylwetka zaokrąglona ), na karku ma już zaczątek prezesury a tyłkiem zarzuca bo ma czym. Nijak Mrutka nie da się podpiąć pod zabiedzoną kocinę z Etiopii, dohtor nakazał nawet lekkie ograniczenia w żywieniu co skończyło się tym że Mrutek wraz z Okularią upolowali gołębia, po czym Mrutus Zabójca go zeżarł ( odwiedzilim w związku z tym dohtora po raz kolejny bo gołąb to wcale nie jest szlachetna dziczyzna ). Młagoś - Sąsiadka natentychmiast wybaczyła zabójstwo bo "On był chyba głodny bo tego gołębia zjadł.", a mła się z lekka przeraziła bo we Mrutku się odezwały panterze geny. Mrutek dostaje dobre jedzonko ale absolutne szczęście trafia go wyłącznie przy surowym, co najwyżej lekko sparzonym mięchu. W Mrutku się budzi kot dziki i Mrutek traci kontrolę. Tak się właśnie stało kiedy mła nakładała kotom do mich karkówkę wołową i wątróbkę ( niewielka ilość ) w bonusie. Mrutek oszalał, wdarł się na stół i usiłował się sam częstować. Niestety pod jego zębem oprócz kawałka wątróbki znalazły się palce mła. Mła zaryczała i zaczęła ciągnąć łapę do się a Mrutek czuł tylko że mu wątróbkę upragnioną wyrywają i zaciskał szczękę jak mógł najmocniej. Zdesperowana mła przylała mu solidnie i on po uderzeniu w dupsko dopiero otrzeźwiał. Wystąpił chwilowy bezruch, który usiłowała wykorzystać niecnie Szpagetka ( która ma szlaban na wątróbkę ) i to jej usiłowania go ożywiły. Czym prędzej zabezpieczył wątróbkę zjadając ją, po czym usiłował przepraszać mła. Mła wylewała na pogryzione palce spirytus ( auć! ), krew się lała cóś nadmiernie bo mła nie ma najlepszej krzepliwości a Mrutek barankował mła na zgodę. Mła była wściekła i mu wysyczała że przestawi jemu jednemu dietę na wegańską. On patrzał bursztynowymi ślepiami w oczy mła i mruczał "Madka, ja nie chciałem! No i bombki jeszcze nie potłukłem ani jednej choć raz się zdjętą nielegalnie bawiłem. No Madka, przeca wiesz że kocham Cię jak wątróbkę, tak bardzo że aż bym Cię zjadł z tej mniłości. Nie gniewaj się Madka!". A madkę łapa boli i jak sobie pomyśli o lukrowaniu pierniczków pogryzioną kończyną to aż się otrząsa.
Kot wpisoozdobny ( absolutny Mrutkizm z niego wychodzi ) jest autorstwa Dona Jamesa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oooo! A to Ci rośnie morderca i drapieżca! Czy on jeszcze rośnie?
OdpowiedzUsuńTen kot na obrazku wyjątkowo dosadnie ukazuje skłonności do zła za pomocą tak prostego zabiegu jak cieknąca w dół stróżka farby. Dobry ten Don James. I chyba zna się na kociopsychologii.
Inkwizycja twierdzi, że kotów bić nie należy w żadnym przypadku bo się obrażą na śmierć ( natomiast ludzi palić na stosach jak najbardziej ;-)), ja uważam że przesadza, i jak kotu trzeba pokazać, kto rządzi, to trzeba.
Takiego Mrutka zamknęłabym na miesiąc w pokoju, karmiąc suchą karmą dietetyczną.
Dlaczego dajesz kotom wątróbki mało? Czyżby mogła zaszkodzić?
I napisz mi jak się nazywa środek na pchły, który stosujesz, bo kiedyś zachwalałaś a ja zapomniałam, a teraz co się schylę nad kocicą, to mam potem pogryzione łydki i bąble rozdrapane.
Życzę właściwej krzepliwości krwi oraz szybkiego gojenia ran.
Mrutek rośnie jak dobrze zaczynione ciasto drożdżowe, Piesa straszyła że tatuś Mrutkowy to tak z 7 kilosów na wolności osiągnął. Strach się bać co uda się osiągnąć Mrutkowi. No Mrutek już jest rozpieszczony ale po prawdzie to trudno jest go nie rozpieszczać bo mimo że krwawy z niego Mrutello to on jest też mruczący pieszczoch i przylepa tak że guma do żucia solidnie przeżuta przy nim wysiada. No po pupsku dostał bo się należało, mła zadziałała jak prawdziwa kocia mama. Nie wolno na madkę podnosić pazura ani zęba, nawet przypadkiem. Na szczęście Mrut nie jest z tych co się obrażają ( Felicjan to potrafił celebrować obrazę przez trzy dni albo i tydzień jak mu mocno podpadłam, a lubił żebym podpadała ). No i pomocny z niego kotek, usiłował mła zapewnić pomoc pielęgniarką znaczy zmianę opatrunku z wylizaniem. Co do karm dietetycznych to Mrutek nadal jest w wieku nastolęcym, odżywiać go trza porządnie tylko bez dogadzanie wszelkim zwyrodniałym Mrutkowym zachciankom. Co do wątróbki - nie należy przesadzać, są nawet koty które wątróbki dostawać nie powinny ( ponoć to osobnicze ). Ten srodek to mieszanka ziołowa, znów zapomniałam jak się nazywa. U Piesy on nie zdał egzaminu ( są dostawcy nowych pcheł czyli koty wychodno - dochodne ) i skończyło się na obróżkach. Najważniejsze przy pchłach to oprócz wybicia ich na kocie to wybicie ich w miejscu zalegania ( wyprać wyrko, materacyk z liści orzecha włoskiego uskutecznić albo inne cóś ). Mła jest zdziwiona że Cię pchły kocie gryzą, mła żreć nie chcą ( ha, i to jest zaleta paskudnej krwi ).
OdpowiedzUsuńCo do podejścia Inkwi to mła jest zdruzgotana. Oczywiście że nie wolno krzywdzić zwierząt, to jasne. I absolutnie i w żadnym wypadku nie powinno się palić ludzi na stosach żywcem. To niehumanitarne, trza stosować garotę! Po uprzednich torturach rzecz jasna.;-)
Mła jest zdumiona tym ileż racy użyła słówka "no" i wyrażenia "co do". No i jeszcze słówko "to", tak przez nią lubiane. Dno dna a nie polszczyzna! :-O
UsuńA wydawało mi się, że jednak pośredniczyłam w przekazaniu kota europejskiego, a nie jakiejś egzotycznej pantery... No to Mruti poszalał. Ale widać, że charakter to ma jednak poczciwy.
UsuńPchły psio/kocie raczej człowieka się nie chwytają, bo od ludzkiej krwi zdychają. Szkodzi im bidulom po prostu. Może to co inszego Agniechę pogryzło? Naprawdę szanująca się pchła, mając kota do wyboru, za ludzia się nie chwyci.
Zwierzęta mnie lubią, Psie. Pchła to też zwierzę. :-D
UsuńKedyś, kedyś, jak mła była mała to zaczytywała się książkami o panterze Czarce. I teraz sama ma w domu pantera, choć Mruti ma głosik słodki i nie ryczy to jednak nastojaszczij panter z niego. Na drugie znaczy ma Cezary. :-)
UsuńSąsiadka Ola ma problem z takimi paskudnymi małymi pchłami, które tępi jak do tej pory bezskutecznie a one pchły przeskakują z psa i kotów na nią. Pierze na okrągło co trzeba ale dziadostwo twardo się trzyma. :-/
A jak z pchłami gryzoniowymi, może to one atakują Agniechę i Olę? Któś cóś wie?
UsuńTo mogą być chyba wszoły, takie małe "pchły". Przełażą z ptactwa i gryzą bez dyskryminacji. Kiedyś kociska przywlokły do piwnicy w bloku ubitego gołębia. To potem nie można było tam wejść! Ludziska w boksach różne tranty trzymali, więc się paskudztwo rozlazło i mnożyło. Skończyło się na ciężkiej chemii, bo alternatywą był miotacz ognia. To było w piwnicy, gdzie łapałam Jupi i Groszkę i też się z tym dziadostwem nawalczyłam do urzygu. Pchły jeżowe (nie wiem, czy gryzoniowe) są większe i też jakoś do człeka mięty nie czują.
UsuńWyraz wszoła kojarzył się mła do tej pory głównie z imieniem Jacek, jednak mła sobie doczytała. Nooo, strach się bać, tym bardziej że te wszoły to odporne cholery są. Piszą o konsultacjach z vetem i w ogóle. :-O
UsuńKota nie posiadam. Boję się konkurencji. We wredności domowej. Ale jak u siostry mieszkałam, był kot. Kochał mnie. Za wątróbkę, serduszka (w tym wieprzowe) ogony rybie i flak od wątrobianki...
OdpowiedzUsuńMrutek twierdzi że mła kocha bezinteresownie, bo co to za interes z tym mięchem i wątróbką. ;-)
UsuńTo ja krótko. Srebro koloidalne (to dla Ciebie, na rany) - sprawdzone w czasach wolontariatu i łapania dzikusów. I barf - dla domowych. drapieżników. I zdrówka z okazji tego właściwego święta, które było wczoraj. To jutrzejsze (i po nim następujące) to już tylko nędzna podróba :-)
OdpowiedzUsuńSrebło to my stale mamy pod ręką, od czasu naszej kochanej Azuni zwanej z racji opatrunków Sylwestrem. Mamy i używamy ale leje się i tak, co najprawdopodobniej wiążę się tyż z porą roku i ogólnym spadkiem sił witalnych mła ( dohtory tak się wymundrzyły ). Na szczęście było wiadome święto i dnia zacznie przybywać, mła jest przeszczęśliwa bo kiedy przybywa dnia to ona jest zawsze w lepszej formie ( tak po prawdzie to ona chyba powinna jeździć w pażdzierniku - grudniu na riwierę, jak jaka hrabinia, a jeszcze lepiej to do Kenii, polować na Masajów i obserwować zwyczaje słoni ). :-)
Usuń