No i mła wzięła i zaryzykowała. Bombki się pojawiły próbnie w wazonie na stole. Mła idąc za radą Mamelona wsypała do wazonu pioch któren został po akcji lekstrycznej coby wazon był ciężki i trudnowywracalny. Gałązek z kompozycji chryzantemowej mła nie wywaliła ( nawiasem pisząc to chryzantemy stały w tym wazonie w naprawdę dobrej formie ponad trzy tygodnie ) i dobrze bo są jeszcze na nich różane owocki, wcale nie zeschnioły. Wyjęła mła z szafy bombki z tzw. okresu złotego ( mła kiedyś ubierała chujinkę na złoto - brązowo, okres złoty nastąpił po fazie srebrnej ), dołożyła troszki bombek z fali czerwono - zielonej i git. Powstrzymała się przed zakupem bombki za 18 peelenów która jest utrzymana w jesiennych kolorach ale cóś szklista a jej cena jak na obecne możliwości finansowe mła to wręcz zabójcza. Stare bombki muszą wystarczyć. Mrutek szczęśliwie olał temat, bardziej go interesuje wołowina schowana w lodówce ( "Madka ja wiem gdzie jest mięso i nie zawaham się użyć swojej wiedzy kiedy tylko otworzysz tę szafkę." - zamykam Mrutka w pokoju kiedy muszę pogmerać w lodówce ). Za to Okularia, chodząca niewinność i słodycz, zasiedziała stół. Bombek nie rusza ( na razie ) i zachowuje się jak stróż ustrojstwa - prycha jak tylko inny kot wejdzie do pokoju w którym ustrojstwo stoi. Hym... może się odważę i chujinkę ubiorę. Co prawda odpuszczę bombki z piórkami ( no jakieś granice kociej wytrzymałości na bodźce muszę uszanować ) ale insze bombki, mniej prowokujące to czemu nie spróbować i nie powiesić?
Jak już mła zrobiła sobie bombkami cóś jakby nastrój to teraz może się zabrać za jakieś tam porządki ( nie za duże, żeby w święta nie dogorywać po porządkowaniu wyczynowym ). No i za wypiekanie bo cóś się mła zdaje że tegoroczne święta to będą u niej ciasteczkami stały. Mła nie ma za bardzo kasy na prezenty i one w tym roku będą "słabiutkie", za to ciasteczka zapudełkuje, łobwiąże łozdobnie i do słabizny prezentowej dołoży. Domowe wypieki prawie zawsze lepsze niż kupne a w prezentach przeca liczy się chęć prezentowania a nie możliwości zakupowe. Mła już sporządziła swoim bieluchnymi rączętami ( miały kontakt z ciężkochemicznym Domestosem - był mus - i płynem do mycia ceramiki jak najbardziej ekologicznym ) konfiturę ze skórek pomarańczowych i cytrynowych ( niepryskanych ani niewoskowanych ), teraz sporządzi z soku owoców składnik potrzebny jej do ciastków. W chałupie będzie pachniało jak w sadach kole Taorminy. A jak jej się wyziewów wulkanicznych zachce poniuchać to wylezie na dwór i smród zasiarczonego węgla sprawi że normalnie poczuje się jak na tuż kole największego krateru Etny ( tylko niczego na portalach nie będzie czytać politycznie krajowego bo dopiero by się poczuła jak w wiosce Corleone, he, he, he, pełna Sycylia ).
A tak poza tym to mła jak zwykle martwi się kotem ( tym razem padło na Szpagetkę, patrzy nie tak jak powinna i coś jest nie halo ), straszy swoje roślinki w słojach i nie tylko w słojach, uprawia pogodę, jak to porządny ogrodnik robi zimową porą. Aha, wczoraj mła się ukulturalniła i obejrzała film "Ad Astra". Nawet jej się podobał choć nie powalił, taki na czwórkę. Dla Was mła ma kolędy cobyście się w nastrój wprowadzili. Afryka skrzyżowana z góralszczyzną ( hej, spod samiuśkich Tater ) i kolęda bossanova.
bardzo ładnie wyglądają te bombeczki :)
OdpowiedzUsuńMła sobie bombeczki przemyślała, teraz ona hipnotyzuje Mrutku - "Twoje powieki są bardzo ciężkie, bombki rosną na drzewach, koty ich nie lubio, twoje powieki są naprawdę bardzo ciężkie...". ;-)
Usuńhahahaha
UsuńA dziękuję, kolendów nie wysłucham,bo nie lubię, ale fajne te ozdóbki bąbkowe. Ciasteczka, axh,,pierniczki, ach, w tym roku nie będzie pierniczenia. Bo za dużo skladnikow zamiennych trzeba byłoby użyć, a czym,zastąpić miód, nieee, toż to lekka profanacja.
OdpowiedzUsuńNie zawsze do pierniczków miód potrzebny, do niektórych ciastek korzennych miód niekonieczny a przepisy na nie stare, sprawdzone w bojach i godne. Kolendy są w takiej mało tradycyjnej aranżacji za to bardzo radosnej. Skrzyżowanie folków, że tak rzecz ujmę. :-)
UsuńChyba pójdę za Twym przykładem i w wazonie na gałązkach bombeczki powieszę. Choinki zamierzam mieć ze dwie, ale mam też koteczkę czerwcową Charlottę i nie wiem, czy ich nie będę musiała u sufitu uwiesić. Też zamierzam piec ciasteczka, ino bez glutenu muszą być. Foremki widzę mamy takie same i te od spekulatiusa też.
OdpowiedzUsuńO dziwo bombki na gałązkach są jakoś mniej pokuśne, te leżące na orzechach już próbowano wyjąć łapskiem czarnym choć one przecież nie okrągłe. Charlottka młoda, lepiej uwieś te dżefka - gałązki jedno a dżefko to całkiem co inszego. Bez glutenu to nie tragedia, tyle teraz mielonych migdałów czy tam inszych mąk. Da się cóś zrobić. Mła ma nawet foremki do springerle ale oprócz niej nikt nie ma zębów dobrych do gryzienia tych ciastek, stanie na speculoosach. ;-)
Usuń