Madka i bombelki przeżyli ten mijający tydzień częściowo kiepskawo. Pierwsza część tyźnia była paskudna dla wszystkich przez upały, druga część tyźnia była głównie paskudna dla madki z powodu zabiegania bo łobowiązki trza wykonać. Koty natomiast w drugiej części tygodnia oddawały się rozrywkom i grom towarzyskim, co zmusza mła do zakupu środków na pchły. Mła zauważyła ruchy łapek po bródkami i czym prędzej przejrzała futra. Od razu mła wiedziała że to nie takie sobie drapanie i że wyhaczy skaczące paskudy bowiem było z kociej strony zapieranie się i tłumaczenie że koty koniecznie muszą wyjść i nie ma czasu na szukanie pcheł bo tego... ten... sprawy o znaczeniu międzynarodowym i groźba interwencji irańsko - chińskiej no i attaché watykański delegowany z rabinatu islamskiego ma się z nimi spotkać a madka o tych pchłach teraz nudzi. O dziwo kiedy po kotach insekty nie skaczą to koty twierdzą że są przez pchły napadane i żądają iskania prawie że wyczynowego.
Szpageton ostatnio zabawia się ze Sztaflikiem i Okularią w ogrodzie w piratów. Wygląda to tak że Okularia słodko pomiaukuje czyli robi za wabiącą Miauczącą Syrenkę, koty fabryczne słysząc te upojne miauki przychodzą do ogrodu a tam obie czarnule czyhają pod magnolką i kiedy tylko fabryczne pojawią się w Alcatrazie Kapitan Trójnoga wydaje skrzek wzywający do ataku na zwabionych a Sztaflik jako prawdziwa Krwawa Długowąsa na nich napada. Miauczącej Syrence tyż cóś miauczenie przechodzi i leci trzęsąc fałdami coby brać udział w bitwie. Jak do boju rusza Kapitan Trójnoga to i mła musi się oderwać od ogrodowych zajęć bo Kapitan Trójnoga wielkiego ducha ale postury mikrej i mająca z racji trójnożności mniejszą zwrotność, mogłaby odnieść jeszcze jaką kontuzję. Oczywiście Kapitan Trójnoga mła się wyrywa bo ona zaraz dowali tym chamom ale mła jest w tym wypadku nieustępliwa i mocno trzyma. Mła obiecuje za to trzymanie wredne Kapitan Trójnogiej, zakup drewnianej nóżki z balsy i stosownej papugi, znaczy mniejszej od Kapitan Trójnogiej. Mła się wydawa że nóżka z balsy jest dla Kapitan Trójnogiej cóś mnie j atrakcyjna niż papuga. Nasze kocury nie uczestniczą w tych zabawach bo one mają tak specjalne zadanie że Bond, James Bond, mógłby się takowego podjąć - śledzą nowego psa z sąsiedztwa.Madka przeglądała ostatnio książeczki zdrowia kotów, przy Mruciowych dokumentach madka Benia podpięła kartę od weta a tam zamiast słodkiego imienia Kasztanek jak byk stoi równie słodkie Szatan. Sprawa żywiołowości Mrutiego jasna i oczywista - z takim imieniem to trza się starać, he, he, he. Mruti jednakże nigdy nie przejawiał diabolicznej podstępności Mefistofelesa czy paskudności Belzebuba ( oba imiona mógłby zasłużenie nosić nasz ukochany, czułej pamięci Felicjan, kotuchna z piekła rodem ), Mruti jest po prostu radośnie "żywosrebrny". Małgoś - Sąsiadka przemowy do Mrutiego uskutecznia "Choć do Babci, poleżymy. Czy wiesz że powinieneś już być leniwym kocurem?". Mrutuś w czasie przemawiania zdąży zaliczyć skok na stół w kuchni, wizytę w pokoju Małgosi w celu skontrolowania jakości zasłania wyrka i ryczenie wyłudzające pod lodówką. No cały on! Ostatnio nasz Mruti madkę strofuje że madka się nie sprawdza jako madka bo głodzi, ponoć poranna porcja ważąca 100 gram jest stanowczo za mała i trza dawać Mrutku 200. Madka musiała poinformować Carewicza że boi się o carewiczowy bandzioch, bo jak urośnie nadmiernie to Mrutek skoków nie będzie mógł wykonywać. Mruti uspokajająco madce wymruczał że to nie dla niego to żarło a dla jego robaków ale madka cóś nie wierzy. Niedługo zbliża się termin odrobaczania więc Mrutkowi pretekst odpadnie. Na razie dostaje to 200 gram "dla robaków" a madka się czuje jak ta pracownica MOPSu, która wie że petent ją naciąga ale ten spryciula robi to tak cwanie że nie sposób sprawdzić ( Mrutek odkąd może wychodzić na dwór nie uznaje kuwety, łazi jak reszta pod kasztanowiec ). Na prawdomiaukność Mrutka w kwestii jedzenia nie ma co liczyć, prawdziwy Książę Kłamstwa.
Dobra, tera fotki mła załącza a potem wypada do ogrodu. Fotki gwiazdów, pozowali Szpagetka i Mrutek którzy kochają obiektyw ze wzajemnością, reszta uciekła. Sfocony został tyż zapas żarciucha na dzień dzisiejszy. Mła planowała do tego gofry ale zapomniała kupić mleka a nie chce się jej do sklepu wychodzić więc chyba tylko owoce się pożre. Szklana kula co sobie jej mła nie mogła odmówić ( niech oni w tym moim centrum te sklepy jak najszybciej otwierają bo wyprawy kole sklepu na T. źle mła robią na kieszeń ) i tzw. kaktusy mix z Pierdonki, rozmiarów słusznych a ceny mikrej ( mła umyła, tę niby glebę wymieniła i na koniec zidentyfikowała - ten z lewej to Echinocactus grusonii, bardziej znany jako Fotel Teściowej a ten z prawej to Eriocactus warasii ). Obydwa czym prędzej wsadzone do osłonek z IKEA co na promocji nie tak dawno były . Hym... no mła odreagowała w tym szale zakupoholizmu ten mijający tydzień, kula i kaktusy się mła po prostu należały. W muzyczniku znów Sarah i Ella z bluesowymi kawałkami
Kapitan Trójnoga dowodząca brygadą kasacyjną z Miauczacej Syrenki i Krwawej Długowąsej, brygada kasacyjną oraz Książę Kłamstwa z kolegą śledzący niewinnego piesa... Zapchleni. O matko Mrutka, szykuj spraye, przecież one z Tobą śpią!!!. Jakby mało atrakcji gromadka zapewniała Marce bez pchlego cyrku.
OdpowiedzUsuńKaktusy się należą, jak najbardziej, owoce też. Zwłaszcza że na nie ferajna nie leci, więc jest szansa, że do ust doniesiesz😀.
O rany, mła nie żywie, pęcherze ma na rękach a w ogrodzie wygląda jakby nic ruszone nie było. Mła jutro udawa się po właściwy środek na insekta, a dziś jest bezpieczne nasze wyrko bo koty wcale nie chcą siedzieć w domu. Przychodzą tylko na posiłki i już ich nie ma. Szpageton jak je to podejrzliwie się mła przygląda czy mła niby okna nie zamknie i przeglądu futra nie zrobi. Mrutek i Pasiak drą sznupy że chcą jeść na zwenątrz a dziefczynki to jak najbliżej okna. Taa... mła się należały te kaktusy, mła to wyraźnie czuła. Owoce tyż, z kulą to już gorzej. Kula to tak się półnależała.
UsuńNależy się kula, należy. Pociecha po plewieniu choćby, plewienie się robi tyractwem syzyfowym. Przepiękna jest i jak najbardziej słuszna. Drobny wpieprz Chamydło Gugiełowi też należy się musowo. Za co, to widać w mym komencie a i tu zmienia i dodaje co popadnie ("drobny" zmieniane kolejno na drony, drogi, groby). Nie chcę pisać ma no zmienił słowo "wpieprz". Zdaje się, że uważa że jemu perły i brylanty za aktywność. Nie wykombinowałam jeszcze jak wyłączyć geniusza.
UsuńMła dziś robiła wykopki pod miejsca na nadal zadoniczkowane magnolki i wywalała korzenie po bukszpanach . Była piła, były nożyce do gałęzi , sekator, rękawice które guzik dały i jak mła sądzi za wiele nie widać tej urobionej roboty. No ale są pozytywy - miskant malutki w paseczki poprzeczne złote mogę podzielić, z tego co pamiętam to chyba 'Little Zebra' jest. Ładny, nieekspansywny. Gugiel podpowiadający jest produktem skrzywionego umysłu. Ament.
UsuńPchłom precz! Ja uzywam kropli controline, na kleszcze i pchły. Jeszcze nie zakrapialam w tym sezonie, ale mam w razie czego.
OdpowiedzUsuńKaktusy sliczne, ach, jakie widzialam w tutejszym aldi'm, za jedyne 2,99, różne odmiany a wielkośćbardzo przyzwoita, moje niunki w domu o wieeele mniejsze. A za 9,99 to juz byly sporszawe. Zadowolilabym sie tymi tanszymi, ale mezusiowi wąż w kieszeni się odezwał, a poźniej ja unioslam się honorem i obraziłam za tego węża, bo mojego wybranego z pakami kwiatkow juz nie bylo!
Mła wypaprała na kleszcze, nie ma zmiłu trza się udać na zakupy i zakropić. Piętnaście złociszy pożałował na kaktuska? O Kochana, zupa na ścierce przez trzy dni z rzędu, dopiero zobaczy prawdziwą oszczędność. I jeszcze kfiotki miał wybranek. Co ja piszę, jaka zupa? - woda i sucharki dla zdrowia, wg. pomysłu księdza Kneippa.
UsuńA daj spokój, a potem się dziwi, ze ja jestem osa i hetera, no jestem,mam powody.
UsuńNie jesteś osa tylko pszczółka pożyteczna.;-D
UsuńJejku, trzeba się jakoś pocieszać na tym padole płaczu. Taka kula na pewno w pocieszeniu pomaga. A jak się zaweźmiesz, to może i coś w niej wypatrzysz?
OdpowiedzUsuńMnie też w tygodniu poprzednim wzięło i zmusiło do zakupów w ramach terapii. Wszystko koniecznie potrzebne i prawie nic dla mnie tylko dla ogrodu.
Róże "Alchymist" sztuk 2, róże "Camelot" sztuk 2, pergolka metalowa dla nich...Lampuchny solarne do ogrodu, bo w nocy ci u nas ciemno jak w pewnym politycznie niepoprawnym wyrażeniu na temat odbytu Afroafrykanina. Mnie to nie przeszkadza, wręcz lubię, ale nasi goście czasem mają problem. Mieszanka olejków przeciw kleszczom dla ludzia. Cudnie pachnący.
A wczoraj w ramach odpoczynku niedzielnego roboty kopalniane na grządce - kalina sczezła i zamienię ją na bez, co stoi w donicy i czeka nie napiszę ile czasu. Oraz odchwaszczanie tejże grządki. Zmachałam się. Ale to przyjemne uczucie.
Papuga jednak w klateczce?
Ona ma w sobie dużo niebiewskości, nici z różu i optymistycznych wizji. ;-D No proszę jak się popłynęło miło w temacie różanym, a co do olejków to mła musi koniecznie zakupić waniliowy - insekta nie znoszą. Mła po wczorajszym z jednej strony bolał kręgosłup ale z drugiej to jakby mniej bolało ją wszystko inne. Słowo odchwaszczenie u mła obecnie nie występuje w słowniku ogrodowym, u mła występuje kopanie dołów i usuwanie korzeni. Zarąbista praca w taką pogodę ale co robić?
Usuńpapuga oczywiście na grzbiecie i koniecznie skrzecząca "Abordaż, abordaż!". Szpageton dziś cała w pretensjach bo od dziesiątej nawoływała z ogrodu żeby jej zapodać śniadanie a mła jakieś durne telefony urzędowe załatwiała zamiast kotu służyć. O jedenastej przyszła do domu i zaraz mła ustawiła. ;-D
Młą tyż dziś Mrutka nastawiła po raz kolejny na Naprowadzanie kotów zaginionych, mła przeżywa razem z Rabarbarą bo wie świetnie jaka raną jest wyjście kota bezpowrotne. Mła przeca żyła z Wiktorkiem. :-(
Jakie piękne czarnosci. Już czytam. Żyje. Od jutra praca. Łeee
OdpowiedzUsuńCarewicz i Cesarzowa piękni. No najsłodsze to piękności im z oczu patrzy. Cud miód i Mrutkowa Ekipa 💗💗💗
OdpowiedzUsuńJa na razie się nie pocieszam. W weekend były dni kultury to należyte frytki belgijskie całe 300 gram za 16 zł na spółkę z Młodym zjedliśmy. I wypiliśmy lemoniady pół litra za dyszke. I była impreza. Pozwoliłam na mały hazard czyli losowanie maskotki kostkami i mamy małego lewka pluszowego.
A frytuchny to nie pocieszka? jest lewek, jest, znaczy się liczy jako odstresunek. Pracy akurat w upały rozpoczynanej współczuwamy ale się cieszymy że z poetą lepiej. :-D
UsuńMrutelion i banda znów zaczynają nocne życie, mła dziś niedospana.
Usuń