piątek, 4 czerwca 2021

Początek czerwca "prawdziwie piękny"

Na Suchej - Żwirowej kolejny rok  bez żwiru, za to z chwastami  pod  niebo. Z chwastami  bo tego ekspansywnego trawska nie da się nazwać inaczej,  Mła oczywiście  walczy bo i naczej się nie da ale idzie jej troszki ciężko bo ma insze zajęcia i odtrawianie dokonywane jest teraz z doskoku. Zresztą akurat te godziny które mła mogłaby poświęcić  swojej jedynej  ogrodowej rabacie wypadają w okolicach południa, kiedy na Suchej - Żwirowej przy takiej pięknej pogodzie ciężko mła wytrzymać. Nic to, ogród przecież stacjonarny i mła nie ucieknie. Mła zakończy za jakiś czas intensywne oddawanie się wszystkiemu inszemu niż ogrodowaniu  i będzie miała w rozkładzie dnia o wiele  więcej miejsca dla Alcatrazu i Suchej  - Żwirowej. Oby do zakończenia spraw kamienicznych Pana Dzidka, pilnowane siostrzeńce kocie  nie stanowią aż takiego obciążenia ( poza tym urlop Dżizaasa  i Jądrzeja  nie jest długi ), szczerze pisząc ta trójka  to sama przyjemność.

Na Suchej - Żwirowej dogasają w tej chwili ostatnie kwiaty irysów SDB, sezon  irysów IB jest w pełni i powolutku zmierza ku końcowi a już rozpoczyna  się kwitnienie irysów TB.  Pierwszy w tym roku odliczył się irys Zbigniewa Kilimnika 'Juliusz Słowacki', piękny Julek jest z tych najwcześniejszych. I dobrze  bo pasi  do moich niebiewskich, granatowych i fioletowych irysów IB które jeszcze kwitną. Niedaleko Suchej - Żwirowej odmeldowała się też kwitnąco  pierwsza róża. Tym razem jako pierwsza  kwiaty pokazała  biało kwitnąca rugosa.  Niestety mój nowy rugosowy nabytek 'Rotes Phänomen' nie daje oznak życia.  Przykrość to wielka  bo bardzo na niego liczyłam. Jeszcze nie wykopuje krzewu bo zdarzało  mła się już  że opłakane ruszyły ale cóś coraz mniej mam nadziei na to że ta śliczna róża jakieś  zielone  z się wypuści.

Po stratach lawendowo - hyzopowych na Suchej - Żwirowej mła z niepokojem patrzyła czy aby w Alcatrazie nie zanikają jej orliki.  Niby z nich twarde chwaściory ale w Bobusiowie zanikły, Rabarbara tyż się niepokoiła więc mła się wzięło i udzieliło. Na szczęście młowe  orliki mimo wysiania się w nich trawska i atakom ślimaków bardzo dzielnie kwitną. Hym... mła czasem narzeka na swoje orliki bo sieją się gdzie nie trzeba ale jakoś  nie wyobraża sobie bez nich czerwcowego ogrodu.  Bez wielu roślin sobie wyobraża  ale bez orlików jakoś ogród byłby niepełny. Dla mła orliki są urocze, chcesz by ogród miał niewymuszony wdzięk i czarował naturalnością to sadź ogrodniku orliki. Żadne  irysy, peonie czy nawet naparstnice nie sprawią że czerwcowy ogród będzie wyglądał na "skończoną całość", łany orlików załatwią taki wygląd "od ręki" ( hym... może "od pędu" byłoby bardziej właściwie ).

 

Mła przybyła z odsieczą biednym funkiom, znaczy zakupiła te mniej trujące "niebiewskie kulki" z fosforanem żelaza. Po i ch spożyciu ślimory odchodzą do Wielkiego  Śluzowiska po zakopaniu się w glebę i nie kuszą paskudnymi ciałkami jeży czy inszych amatorów padlinki ( mła nie wie jak to jest w przypadku kretów ). Zobaczymy jak podziałają te kuleczki, mła doliczyła się tylko  połowy funkii porastających Alcatraz. Zniknął piękny 'Seducer', uroczy 'Spartacus' czy naprawdę rarytetne odmiany 'The  King' i The Queen'. Nagie potwory pożarły nawet  funkie uchodzące  za  ciężkostrawne dla  ślimorów - dwa okazy "petryszynek"  'Blue Hawaii' zniknęło w ich otworach gębowych ! Na szczęście ślimory nie gustują  w rodgersjach i paprociach, trochę cieniolubów  większych rozmiarów ocalało. Wyraźnie też nie lubią  liści bergenii i żywokostu.

Dziś mła w ogrodzie  dokonała wielkiego odkrycia, odrost który wydawał jej się podkładką wyrosłą spod  rarytetnego kielichowca zakwitł takimi kwiatami jak te na fotce obok. Hym... być może  mła nie będzie kupować nowego kielichowca, ta odnóżka jest całkiem całkiem. Na jesieni mła uzbrojona  w szpadelek  wykopie część bryły korzeniowej i odsadzi ten ukorzeniony pęd. Wizja lokalna wykazała że da się wyciąć  taki numer. Mła to tak uszczęśliwiło że zamiast pracować pilnie tak jak te pszczółki w kwiatach irgi zasiadła sobie z kotami na trawsku  do truskawek. Mła sobie oglądała rodki i nadal  kwitnący głóg, truskawki chlała a koty bawiły się we lwy na sawannie.  Na jednym z naszych  klonów zalęgły się kawki, na szczęście  tak  wysoko że koty nie wlezą ( mła dziś pomyślała okropnie że dobrze że  Szpagetka trójłapna bo gdyby miała cztery łapki to na pewno usiłowałaby dopaść, ona zawsze wspinała się najwyżej ze wszystkich kotów, jako ta najlżejsza ). Kawki się darły a koty  im odpowiadały, sawanna znaczy ryczała.

Mła załącza fotki Pana i Władcy sawanny, Czarnego Pantera i Wielkiego Mrutiego Wyrka i  Okolic, znaczy naszego Mrutka, któren dziś pięknie madce pozował. No i oczywiście Cesarzowa w chwaścikach, po przekąszeniu mojego kawałka  miąska, podłapaniu prywatnego kleszcza ( prywatny to tylko troszkę  mniej  niż intymny - pod bródką mami zlokalizowała ), drapaniu opon samochodu Pana Krzysia i gonieniu gołębi. Mła postanowiła załączyć też cóś w muzyczniku, długo się zastanawiała co tak dobrze by pasiło do dzisiejszego  pięknego,  czerwcowego dnia.  Nie upalnego tylko takiego jakie powinny dni w czerwcu być. No i wyszło jej że muzyka  Zygmunta Koniecznego się nada, mła bardzo lubi, ma nadzieję  że i Wam się  spodoba.


24 komentarze:

  1. No widać że Mruti i Cesarzova rządzą na dzielni, a jak! :)
    Ale Cesarzova chyba jednak bardziej.
    Bardzo im pasuje ta demoniczna zieleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tak - Mrutki to panuje, Cesarzowa rzundzi. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy tych pierwszych iryskach i przy niebieskich byłoby im ładnie sesje zrobić tylko jeszcze jaki tron koronę i berło ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mowy o żadnych tronach irysowych, mła dziś zatchło przy wejściu, kiedy wracała od siostrzeńców. Sąsiedzi dyskretnie rozpalali grilla a na ławeczce pilnując mięska czekała Szpagetka. Mła czy m prędzej zgarnęła a protest niósł się że ho, ho! W domu nie chciała rarytetnej puszki ani nawet mięsa, mła musiała otworzyć tę pieprzoną mielonkę. Dopiero to ją udobruchało. Oczywiście Sztaflik była następna do zgarnięcia. Mrutek za bardzo nie kumał o co kaman z tym rozpalaniem i zamkniętym pojemniczkiem obok ale był chętny do przyuczania. Nakarmiłam w domu do rozpęku, żeby ich nie kusiło. Takie numery przez Danusia, Lalusia i Wiktorka przeszły na Felicjana a teraz proszę - dwie czarnule świetnie sie znają na grillowaniu!

      Usuń
  4. Fakt, Koty królują 😀, ale wolałabym nie widzieć tego tronu wśród irysów😀.
    Kielichowiec oczywiście że miodzio, oczywista też konieczność mania w ogrodzie orlików. Brak ich, będę wprowadzać na nowo. Jeszcze pewnie będę odkrywać straty, co zrobić. Na pewno nie przezimował żaden dzwonek szerokolistny i raczej ślimacze mordy nie miały w fakcie udziału. Ech. Dziś Bobusiowanie opóźnione, przegapiłam busa😔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie zobaczysz, wystarczy że podczas awantur potrafią buce jedne połamać pędy. U mła tyż po dzwonkach smętne wspominki. Zakręconaś po tym wszystkim, miałaś prawo autobusa przegapić. Nie stresuj się, pocieszkowo napiszę że Cio Mary przyniosła paczkowe naklejki.:-)

      Usuń
    2. W kwestii przegapienia busa, to wiesz, bywam mistrzynią bez żadnych okoliczności łagodzących i dodatkowych. Norma. Nie tak dawno wsiadłam do niewłaściwego autobusu, podstępnie podjechał z boku, zamiast widzianego tuż tuż oczekiwanego.
      Dzwonki być może ocalały. Kupowałam trzy razy, przyjeżdżały zdechlaki ostateczne. I na dwóch stanowiskach łysiny, na trzecim wyrąbany dół chłodzacy, ale za to pokracznie pokrzywiony łanik-zagajniczek pół metra dalej. Może to one,te wymarzone i tropione białe szerokolistne? Na miejscu dołu była sadzona ostatnia partia, wybujałe i zżółkłe badyle w ilości pięciu sztuk, bo nie ukrywam, że marzyły mi się łany, a drogie nie były. Nie wiem co to innego mogłoby być, oby one. Co do siania naparstnicy, nasturcji, niezapominajek, i innych, to najlepiej się sprawdza kupienie roślinki lub dwóch i sianie nasion już z niej. Przynajmniej jest szansa na naprawdę świeże nasionka i jakieś tam podobieństwo do kupionej rośliny. Świeże torebkowe nasionka, taaak. Siany żagwin wzeszedł gwiazdnicą, z nasturcją mam podobne osiągnięcia. Kupidynek jeden z całej torebki. Mogłabym wymieniać a wymieniać.
      Po za tym wszystkimi łapami podpisuję się pod komentem Rabarbary, z szaszłyczkiem i uwagami na temat irysów, muzyki, czasu, wody, czerwca. Sama prawda. Z tymi naklejkami, proszę sprawdź numery😀.

      Usuń
    3. Dobra, zasiądę do numerów. Co do autobusów i tramwajów to MPK Ódź komunikacją dla Cię - nie musisz się mylić, wsiadasz do tego z właściwym numerem, co jeszcze wczoraj wiozło Cię w prawilne, udokumentowane w rozkładzie jazdy miejsce a tu proszę, wycieczka krajoznawcza "Poznaj swoje miasto" bo dziś nieoczekiwana zmiana tras. Możesz śledzić na bieżąco w necie pasażerze i głośno narzekać. W ramach dodatkowych radości podniesiono ceny biletów, umfa, umfa! Taa... U mła zanikajo jedne rośliny ale objawiajo się inne. Nie mogę się doliczyć szałwii omszonych ale za to mam całe łany fiołków odoratek.8-O

      Usuń
  5. Ten pierwszy irys wygląda, jakby był zrobiony z weluru, nie zakupiłaś go aby w chińskim centrum w celu zmylenia publiki ? Miałam kiedyś taką ulubioną spódnicę :) Orliki też bardzo lubię i pozwalam im siać się bez ograniczeń, mam je więc w donicach, w grządkach warzywnych, podobnie jak naparstnicom , miesiącznicy, bratkom. Wychodzą nawet do okolicznego lasu :) Zauważyłam jednak wielkie niedopatrzenie w moim ogródku- nie mam niebieskich orlików ! Wspaniałą niespodziankę zrobił Ci kielichowiec, kwitnie cudownie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Devil May Care' się nazywa ten aksamitny. Te ciemnobniebiewskie są w dwóch odcieniach, jeden taki cóś bardziej fioletowy. A naparstnice postanowiłam w tym roku wysiać tylko nie wiem co z tego postanowienia wyjdzie. Gienia siała dla nas nasturcję i z całej torebeczki wzeszły jej trzy, mimo że niby nasionka świeże. :-/

      Usuń
  6. Naparstnice za którymś razem mi się udało wprowadzić do ogrodu (już nie pamiętam- z siewu czy przesadzanek), od paru lat sieją się same, a ja staram się im nie przeszkadzać. Dziś w warzywniku znalazłam też sporą siewkę wiciokrzewu (mam dwa i oba rosną jak szalone, więc ta będzie do wydania) i róży, ale chyba dzikuna, a taką już mam sporą przy lilaku Meyera, zostawiłam ją dla ptaków i z sentymentu , zawsze lubiłam polne róże. Nasturcji nie zdążyłam wysiać, muszę zagęścić ruchy, bo zima mnie zastanie z niezakończonymi siewami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła znajduje w tym roku sieweczko różniste - a to klonik tojadolistny, a to przylaszczka. No i berberysy, szkółkę z ich powodu mogłabym otworzyć. ;-D

      Usuń
  7. No ale im się należy! Takie piękności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dupsko się należy za postawę roszczeniową! A jakie fumy, a jakie ryki jak czegoś nie dostaną! A teraz jeszcze zazdrość do kompletu bo mła pachnie siostrzeńcami. Tak mła przyleżały w nocy że ledwo żyję po tym spaniu na mnie!

      Usuń
  8. Portrety żebrakow grillowych w zieleni przepiękne.

    Nad aksamitnym tez wzdycham, szlachetność twka od niego bije.
    Przyjemnej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich żebraków?! Toż to było spokojne oczekiwanie na należną część dla osób uprzywilejowanych! Jak usłyszałam tekścik że "mam taki kawałek bez marynaty" to czym prędzej podziękowałam i ewakuowałam ekipę. Znam je, one nie są namolne , one po prosty "tak ładnie jedzą"! I Tobie niedzieli miłej. :-)

      Usuń
  9. No jak tak można, jak można......tak mnie już dobić tymi irysami.....
    Nie uchodzi Moja Droga Pani T...... ja teraz nic tylko kombinować będę gdzie, jak, co, a tu czas tylko do sierpnia a czerwiec już widać jak leci pędem i co ?
    W kwestii niepokojów orlikowych to u mnie o tyle niestety uzasadnione, że te jakieś zielone gąsienice (jaki to motylek czy ćma tak mi dokucza?) zjadły (zanim je wyzbierałam) większość liści, mam więc orlikowe kwiatki na uroczych, zielonych drucikach ;)). Piękna na zdjęciach lady Nora Barlow w realu mnie rozczarowała choć nie tracę nadziei , że jak w końcu...kiedyś... stanie się łanem ;) to będzie cudnie ;). Ale nie narzekajmy - gąsienice zeżarły tylko miękkie części liści, orliki kwitną. I szkody są tylko na jednej...hmmmm....rabacie? zawsze się waham czy mogę używać takich określeń na te moje miejsca z roślinami :).
    Ach! Moja Droga Pani T. - podaj proszę nazwę tych niegrożnych niebieskich granulek bo ślimaki to już lecą po wsiem :(. Choć potwierdzam - rodgersji, paproci i żywokostów nie ruszają. U mnie nie ruszyły też funkii olbrzymiej (pojęcia nie mam jaka nazwa odmiany) i w ogóle jakoś niezbyt na funkie są i zawilców nie ruszyły.
    Jednak nie narzekam, zachwycam się wszystkim i widzę "całą sobą" co znaczy dla przyrody woda. Przecież przez jakieś pięć ostatnich lat (co najmniej) wciąż było od sucho do bardzo sucho, tyle roślin, mających u mnie teoretycznie dobre warunki rosło, mimo mego cudowania a teraz nie robię nic, zielsko szaleje ale kwiaty i krzewy też ! Wielosiły, dziewanny (niby sucho lubią, hehe) nawet fiołki labradorskie i dłoniaste i białe ruszyły a tojeść orszelinowa wreszcie utworzyła gęsty łan i lezie na wszystkie strony !
    Wszystko wprawia mnie w zachwyt - bo to bez mojego wysiłku ;). I nie boję się, że jak poplewię to wszystko co zostanie uschnie :).
    To pozdrawiam Cię, Moja Droga Pani T., kalinowo i już czarnobzowo :)).
    Szkoda, żem daleko, bo jak nie poważam grilowania tak dla Szpagi jakiś szaszłyczek bym popełniła ;)). Tak że tylko głaskam :).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  10. Muzyka piękna, masz rację - taka czerwcowa :). I jeszcze raz masz rację - ten czerwiec zapowiada się równie właściwy, jak maj. W miarę ciepły, odpowiednio deszczowo-burzowy.
    Tylko coś mi się wydaje zbyt szybki......jakoś pażdziernik już mi miga w tle ;(....
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  11. Prawda. Wszystko prawda, z szaszłyczkiem włącznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje miłe ja Wam troszki dobra irysowego popakuje i nie ma zmiłuj, sadźcie bo szkoda zasilać nimi kompost a kłącza co jakiś czas trza dzielić. Dla Romany słodkości dla Rabarbary niebiewskości, tak mła to wychodzi. Co do wody to święta racja pani R. święta racja - mła ma żywy dowód za oknem! Ten preparat nazywa się Ferramol. Co do Szpagetki to dziś jest w niełasce i naprawdę sobie zasłużyła! Żadnego szaszłyczka, wodzianka! Mła napisała o co ją podejrzewa w nowym wpisie. To jest bardzo mocno ugruntowane podejrzenie. Nie wiem dlaczego, znaczy za co ona tak mła zrobiła ale mła wie że to było po złości. Znam swoją kotę, albo zazdrość o siostrzeńców albo reperkusje po Panu Dohtorze i grillu zusammen do kupy. Chyba nas czekają ciche dni. :-/

      Usuń
    2. Piętrowo będzie😀♥️😀

      Usuń