poniedziałek, 24 czerwca 2019

Modrak sercolistny - kapucha na ozdobnej rabacie!

Modrak sercolistny czyli Crambe cordifolia to bylina pochodząca z "Kaukazu i okolic". Należy do olbrzymiej rodziny Brassicaceae czyli kapustowatych. Do rodzaju  Crambe zalicza się całkiem sporo gatunków ale u nas w zasadzie uprawie się trzy, z czego dwa amatorsko.  Modrakiem abisyńskim po łacinie  zwanym Crambe  hispanica nie będziemy się zajmować bo to roślina  "rolna".  W ogrodach uprawia się dwa gatunki -  modrak morski Crambe maritima i  uprawiany też przez mła modrak sercolistny. O ile modrak morski, zwany też kapustą morską, to tzw. warzywo dla zajadłych warzywnikouprawców (  znaczy takich ogrodników którzy uprawiają mało znane albo całkiem zapomniane warzywa ) o tyle modrak sercolistny to król  rabat ozdobnych. Naprawdę król bo roślina osiąga wysokość  ponad 150 cm a jej szerokość jest jeszcze większa.  Kwitnącego modraka nie da się przeoczyć, mimo tego że  nie jest bylinką  o urodzie nachalnej. To raczej subtelniaczek, mimo rozmiarów jakie osiąga. Mła pierwszy raz zobaczyła modraka na fotkach tabazowej cooleżanki i czym prędzej zapragnęła i nawet sadzonkę dostała. Niestety zrobiła  błąd i posadziła roślinę na cięższej glebie. Latem było OK,  niestety po mokrej zimie okazało się że  modrak zasnął w Wielkim Ogrodowym i powiększył grono roślin niebiańskich a mnie się ostał trupek  palowego korzonka.  Brzydki, mokro - podgniły jak z horroru. Kwitnącego modraka pierwszy raz  żywcem zobaczyłam w ogrodzie RHS Wisley, rósł sobie  przy różach historycznych i angielskich. Robił oszałamiające wrażenie! Czym prędzej zapomniałam o trupku i postanowiłam  że jak tylko  odszopkuje i odperzę   podwórkowe piochy to  modrak będzie na  rabacie. No po prostu to była  dla mnie roślina typu must have.

Dlaczego na piochach chciałam posadzić, mimo tego że  modrak sercolistny lubi żyzną, bogatą w składniki odżywcze i  i wilgoć  glebę? Pioch zawsze można  podlać i  czymś użyźnić a dla uprawy modraka najważniejszą rzeczą  jest przepuszczalność  gleby ( i tu nie zgadzam się z opinią ś.p.  Zoji Litwin o   modrakowych zdolnościach przystosowawczych - na cięższych  glebach modraki potrafią fiknąć  zimą ). No i posadziłam dwa  egzemplarze bylinki. Parę lat temu posadziłam i  uzbroiłam się w cierpliwość bo modrak nie zakwita w pierwszym roku a czasem zakwita po paru latach. Moje modraki coś nie rosły jak na drożdżach, choć z roku na rok  były coraz większe.  Oczywiście złośliwie nie kwitły ale ich liści robiły się coraz większe. Niestety te olbrzymie liście (  wicie rozumicie, takie o  30 cm szerokości ) przyciągają wielu amatorów darmowej wyżerki, od dzieci  bielinka kapustnika, poprzez ślimaki na pchełkach kończąc. Ponieważ mój  ogród taki mało chemiczny to nie zawsze liście modraka prezentowały się należycie. Na szczęście rośnie w tyle  rabaty, wiechę kwiatów  widać a liści niekoniecznie. Jak pisałam modrak do odpowiedniego wyglądu potrzebuje sporo wody i składników odżywczych ale to nie znaczy że nie zakwitnie bez podlewania. Tak, tak, wiem  co piszę bo mój niepodlewany  kwitnie. Osiągnął jak na pierwsze kwitnienie całkiem niezły  rozmiar i daje po oczach. Właściwie  to nie powinno dziwić bo to stepowa  roślina. Jak się  solidnie rozrośnie to dzięki palowemu systemowi  korzeniowemu jest  odporna  na suszę. Jest też odporna na niskie  temperatury, mrożenie znosi do - 28 stopni Celsjusza. Sadząc  modrak musimy zapewnić  mu sporo przestrzeni, najbliższe rośliny sadzimy przynajmniej 150 cm od niego. Modrak dobrze jest dokarmić, ja  robię mu specjalną mieszankę kompostu, dolomitu i węgla drzewnego.  Czasem daję nawóz o przedłużonym działaniu z "tych droższych". Kapucha  żre! Ale za to jak wygląda!




2 komentarze:

  1. Prześliczna roślina i ten Twój ogród... boski. :))) Jak ja czytam te wszystkie nazwy roślin, podziwiam, bo ja w życiu tego nie zapamiętam. hehe Pozdrawiam, miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Roślinka jest z tych które mła bardzo lubi - dzięki jej wiechom rabata nie jest taka "ciężka". Mła darzy sympatią niewdzięczne gipsówki czy śliczne limonia, są takie delikatne i wdzięczne kiedy kwitną. Co do ogrodu to tak po prawdzie to jest Podwórko, tyle że potraktowane roślinami kwitnącymi zamiast tujami czy tam innym tyrawnikiem. Co do nazw to jak pisał mistrz William - "To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało". Grunt to właściwą roślinę na właściwym dla niej miejscu posadzić a potem to już niekoniecznie przejmować się jej nazwą czy przynależnością do takiej a nie innej botanicznej rodziny. Ogrody z nazw są mniej do mła przemawiające niż te stworzone z roślin. ;-)

    OdpowiedzUsuń