Szpagetka twierdzi że ma fanów i powinna cóś prowadzić, jakie insta albo tłyter. No wiecie takie miejsca w necie za pośrednictwem których można wymienić odciski łapy na papirze na bilety NBPu za które można nabyć wołowinę. Mami by się zagoniło do pisania i " tak byśmy żyli jak nababy" jak twierdzi Szpagi, która wyraźnie znów zaczyna kombinować. Mami dała stanowczy odpór i Szpageton jakby cóś obrażona, poszła podrzemać. Największa obraza jest jednak za stosowanie narzędzia tortur widocznego na zdjątku obok, Szpagetka ma gdzieś obcięcie łapki ale żeby kołnierz na szlachetną szyjkę?! Mami Ty suko! No dobra, od początku. Mła dziś pojechała ze Szpagetką na kontrolę, Sławencjusz nas zawiózł bo to daleko ( mami jak Zaswetrowana Piesa wyznaje zasadę lepszy dobry dohtor daleko niż nijaki blisko ) a mami się obawiała o stan szlachetnego zdrowia rekonwalescentki nazajutrz po operacji. Niesłusznie się obawiała, rekonwalescentka bowiem zrobiła z kuwety basen a po wymianie żwirku natentychmiast przystąpiła do ozdobienia kuwety sprawą grubszą, po czym zaczęła domagać się głośno żarła. Mła po źle przespanej nocy ( pilnowanie coby kolejna próba odkołnierzowania nie zakończyła się powodzeniem jak ta wieczorna ) ledwie powłócząc nogami polazła do kuchni a następnie zapodała jazgoczącej lepszą konserwę, która została w całości zechlana. Rany, 100 gram, trochę dużo jak na raz dla mojej Szpagetki.
Następnie rekonwalescentka zaczęła pruć sznupę że ona chce do ogrodu. No niestety, ogródek jeszcze musi poczekać a nam się trza było zbierać do jazdy. Taa... ledwie mła uchyliła drzwi coby koszyczek transportowy przynieść ( Szpagetka jako malizna jest koszyczkowana a nie transporterkowana ) to Szpagetka skorzystała z okazji i umknęła. Tylko cóś, Panie tego, jak ten błyski, jak ten szelest i po kocie domowym. Mła biegiem do ogrodu łapać inwalidkę, mało sobie zębów nie wychlastałam o doniczkę na przyszopiu kiedy biegłam pod magnolkę na którą Szpagi postanowiła wleźć ( na szczęście z trzema łapami to nie jest proste ). Kiedy Szpagetka zobaczyła że mła się zbliża postanowiła uciec do fabryki, mła ledwie zdążyła małpę przed płotkiem złapać. Wiecie ja już po tym wszystkim porannym wiedziałam że Pan Dohtor będzie zadowolony, a po tych rykach wkurzonych jakie urządziła w samochodzie to mła oczekiwała że będzie zadowolony bardzo bardzo. No i rzeczywiście był, stwierdził że to nie ten sam kot co wczoraj i że kota wyraźnie chciała się pozbyć tej łapy jak jaka jaszczurka ( mła sobie pomyślała że jaszczurka cinżko jadowita ). Zalecił żeby nie przesadzać z jedzeniem, pilnować cwaniury ze szwami, podać trzy razy antybiotyk i przyjść na kontrolę we wtorek. Kiedy spytałam o ogrodowanie bo ona bardzo by chciała i opowiedziałam jak rano temu dała wyraz to go wzięło i zatchnęło. Ze względu na możliwość ekscesów Gwiazdy siedzimy w chałupie do wtorku. Widzicie jak podziałały Wasze fluidy!To są fotki zdziśki, Szpagetka focona bez abażurku i bez uwidocznienia rany, bo sobie wyraźnie tego kota nie życzy. Mrutek robi się bardzo zazdrosny, zaczyna lizać łapę - madka będzie musiała z nim poważnie porozmawiać. W muzyczniku piosnka kolejnej "silnej" żeńskiej istoty - Carmen śpiewała Don Jose "Près des remparts de Séville
chez mon ami Lillas Pastia,
j’irai danser la seguedille
et boire du Manzanilla,...". Ech, mła się marzy po tych stresach jaka miła meta w Sewilli i manzanilla do popitki, taniec sobie może odpuścić. No ale sobie pomarzy, na szczęście ma własną kocią Carmen do obróbki.
Świetne wieści , brawo Szpagetto Wspaniała ! Oby tak dalej (no, może z wyjątkiem tych niecnych eskapad , zanim się rana nie zagoi).
OdpowiedzUsuńOna ma jeszcze działając e przeciwbólowe i pewnie stąd te rozrabiania ale z tego co mła powiedział Pan Dohtor wychodzi na to że jest jak na razie bardzo dobrze, tfu, tfu, tfu. Zakażenie nie polazło dalej i rana wygląda ładnie, mimo tych porannych ekscesów.
UsuńRzeczywiście, chciała metodą jaszczurki pozbyć się balastu😀. Będzie dobrze, tylko niech się pogoi jak należy 😀. Sewilla zaczeka😀, z popitką zaczeka😀. Niby teraz można popitkę rodem z np. Grecji pić w Grójcu, ale jednak w ojczyznach te popitki smakują lepiej😀
OdpowiedzUsuńTfu, tfu, tfu, mła tyż się wydawa że będzie git, stąd to marzonko o Sewilli i popitce. Mła tyż woli poczekać na chlane winko w ciepłych krajach niż chlać je butelkowane w Polszcze. Masz rację, potrawy i napoje smakowane w kraju ich wytwarzania są cóś inne. Na razie mła sobie popija kawkę mrożoną a na kolanach ma swoją Carmenitę, jest nieźle, nie narzekam. :-D
OdpowiedzUsuńOj ja myślę że nawet portret jej zrobili. Patrzcie!
OdpowiedzUsuńhttps://www.instagram.com/p/CO0W5CEp_hk/?igshid=1vu5vhm9o64al
Mła nie jest na insta więc ni ma wglądu, ale wierzy na słowo. ;-D
UsuńMaila dajcie wyślę Wam!
Usuńhttps://m.facebook.com/story.php?story_fbid=302217684689439&id=100047036294959
UsuńO Kocurro tropiący! Raphael Vavaseur. Artysta portretujący Cesarzowe. Fajne, nawet bardzo.
UsuńMła naszła i oblookała jak Romana nazwisko wyczaiła. Hym... do mła najbardziej przemówił obabrazek pod tytułem "SIESTE SUR L'HERBE "https://www.pinterest.ru/pin/334251603577387748/.
Usuńno to się działo :)
OdpowiedzUsuńOj i to jak się działo!
Usuń😀dobre wieści.
OdpowiedzUsuńJej chyba lepiej bez nóżki niż z nóżką. Fluiduję i podczas spania, bądź pewna. Zaraz zacznę. :-D
OdpowiedzUsuńPorcja fluidów porannych. Fiiiiuuuu. Leci.
OdpowiedzUsuńDziękujemu, Zafluidowana już zaczęła mła pomiatać. Była poranna awantura o abazur, znaczy idzie ku dobremu. ;-D
OdpowiedzUsuń