piątek, 26 maja 2017
Kocimatka - dzień prawie świąteczny
No i nastał nam dzień niemal świąteczny - mamy święto pańci, tfu! - mamusi, he, he. Koty o niczym nie wiedzą, choć podejrzewam że udają bo zawsze są świetnie poinformowane. Z okazji święta dostały rybkę ( podano na friszym lufcie, w związku z czym jeże też się załapały - bezczelność dziczyzny nie zna granic ) a ja mogłam trochę odzipnąć po naprawdę ciężkim dla mnie tygodniu. Niby parę godzin w ogrodzie ale akumulatory naładowałam. Odpoczynek był tak czynny że pleców nie czuję, nie ma to jak pokłady masochizmu w sobie uwolnić. Uszykowałam centralny bukiet świąteczny z zapachów, taki tradycyjny i zachowawczy ( he, he, he, stołowy ). Ostatni tulipanowi Mohikanie, poeticusy, lilaki, konwalie i lewkonie. Pachnie aż w nosie kręci a ja się pławię w kwiatowych woniach, starając się nie zauważać nieumytej podłogi ze śladami kocich łapek, które się na niej pojawiły po przedwczorajszych opadach. A co tam, nie będę się w dniu świątecznym głupią podłogą przejmować, lepiej na byłym Tyrawniku razem z kotami zalec choć na troszkę ( tylko troszkę bo święto niby ale zrobić co mam do zrobienia mus i nie ma zmiłuj a chmurska deszczowe już widoczne ). W Alcatrazie przemiło, słoneczko, zapachy ( dołączyły azaliowe smrodki ), ćwierkolące ptaszki i bzyczące i fruwające dla kociej radości ( zdaniem kotów ) owady. No i przede wszystkim rosną sobie chwastki, te lubiane i te mniej lubiane. Te lubiane jak przetacznik ożankowy czy "siejny" bodziszek żałobny są cool, gorzej z takim podagrycznikiem którego nijak polubić nie mogę. Jutro poobchodzę sobie jeszcze święto kocimatki, planuję mieć troszkę więcej wolnego czasu ( tfu, tfu, tfu! - żeby nie zapeszyć ).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie po balkonem rośnie bez. W sypialni raczę się zapachem.Upajające won plus ćwierkolące ptaszki, po prostu cud życia i wszystkie uroki świata. Dołączam z szarlotką do święta kocimatki.
OdpowiedzUsuńHe, he, he, dobrze że jest ta szarlotka bo mnie teraz stać jedynie na wykonanie truskawek ze śmietaną. Czasobrak gęsto u mnie występuje.;-)
UsuńCudny gąszcz przetacznikowy, ja też go uwielbiam. Swego czasu zawlekłam toto do ogrodu z ugoru przed domem, bo mi wpadł w oko taki "kwiatek paprochowy" jak mówi mój ślubny. Siedzi sobie teraz i rozrasta się wesoło i swobodnie, bez nijakiej pomocy. A moje azalki raczej pachną a nie smrodzą, mam odmianę A. narcissiflora i Irene Koster - te to dają na całego. Inne tylko walą po oczach kolorami - niestrudzony Gibraltar, Firework, cudny Tunis i Cannon`s Double, Jock Brydon - te wszystkie kwitną jak oszalałe, kiedy je wczesną wiosną przesadziłam z półcienia w pełne słońce do mniej więcej 16.00. Rozczarowała mnie tylko Klondyke - w zeszłym roku kwitła przepięknie i już szykowałam się na tegoroczne zachwyty, a tu 3 kwiatki - pewnie było za sucho w czasie zawiązywania pąków. Ale przynajmniej liście cudne i zdrowe. Klondyke rośnie w miejscu eksponowanym, tak, żeby widok w pełni kwitnienia powalił na kolana i spowodował rozdziawienie japy z zachwytu. A w tym roku - kicha.
OdpowiedzUsuńU mnie sporo takich importów z ugorów. Trafiały biedaki z miejsc na których wylewano asfalt albo cóś innego niż drogę budowano. W związku ze związkiem wyrzutów sumienia że wyrywam roślinki z dziczyzny nie posiadam. Moje azalki jak kwitną to pachną ale zapach ich liści jakoś mi nie pasi. Rosną w w półcieniu inaczej długo bym się ich kwiatami nie nacieszyła, takie większe nasłonecznienie na ich stanowiskach nie jest zbyt długotrwałe. W Alcatrazie generalnie występują azalkowe różyki ale trochę złocistości też się znajdzie, choć azalek o kwiatach całkowicie złotych nie posiadam. Mnie w tym roku rozczarował 'Jock Brydon', miał mieć kfioty a nie miał!:-/
UsuńMój Jock miał 6 kwiatków, a więc 2 razy tyle, co Klondyke. Ale Tunis - to dopiero eksplozja i petarda. Aha - pisałam niedawno, o tym ruskim żmijowcu - Iwanem ochrzczonym - no dostał takiego kopa po przesadzeniu w inne miejsce, że kto wie, może nawet zakwitnie. Wyrasta nagle w wysoką rozetkę i chodzę codziennie i dziwuję się, że co dzień większy. Jak zakwitnie zrobię zdjęcie i wyślę jakoś.
OdpowiedzUsuńFoć, foć tego Iwana. Ja się dzisiaj przejdę z wizytką "obiektywną" ( z aparatem znaczy ) do moich azalek. :-)
Usuń